Wołodymyr JERMOŁENKO
Ta wojna jest do wygrania przez Ukrainę i Europę – razem
Przez dwa tygodnie dwa miliony osób z Ukrainy trafiły do Polski. Każdy tydzień to milion uchodźców przybywających do nas z Ukrainy. Osoby starsze, kobiety z dziećmi. Cała bieda tego świata uciekająca przed Rosjanami strzelającymi do matek i dzieci, do szpitali, szkół i osiedli mieszkaniowych, bombardujących bloki mieszkalne – pisze Eryk MISTEWICZ
Piszę te słowa w Polsce, w Warszawie, 150 km od granicy Białorusi współpracującej z Rosją. A mimo to nie ma u nas paniki, nikt z Polski nie ucieka. Angażujemy wszystkie siły, by pomagać Ukraińcom. Nasz miesięcznik „Wszystko co Najważniejsze” wydrukowaliśmy w dwóch językach: po polsku i po ukraińsku. Robimy wszystko, aby dobrze zaopiekować się ludźmi uciekającymi z zaatakowanej Ukrainy.
Nie, nie było i nie ma potrzeby budowania w Polsce obozów dla uchodźców z Ukrainy. Polacy wyszli do nich i po nich: publikują informację, ile osób są w stanie przenocować i wyżywić, ilu osobom pomóc. Ukraińcy są bezpłatnie przewożeni z granicy przez cały kraj przez zwykłych ludzi. Polskie linie kolejowe dla każdego z paszportem ukraińskim oferują darmowe połączenia w całej Polsce. Rząd polski przeznaczył dla Ukrainy wszystko to, z czego mogą korzystać Polacy: pomoc 500+ dla dzieci, wsparcie lekarskie, pomoc społeczną.
Sukces Polski – wszystko co mamy – dzielimy na dwa, i dzielimy się tym z naszymi braćmi i siostrami z Ukrainy.
Uchodźcy z Ukrainy są dziś przede wszystkim w polskich domach. To dwa miliony ludzi. A mimo to nie trzeba budować ośrodków dla uchodźców. Spotkali się u nas z tradycyjną polską gościnnością. Znajdują gościnę w domach Polaków, ale też we wszelkich innych miejscach – domach studenckich, hotelach; państwo pokrywa z polskiego budżetu koszty ich noclegów i wyżywienia.
Polskie szkoły zwiększyły limity klas, aby móc przyjąć dodatkowych uczniów. W szkole niedaleko mojego domu w Warszawie w ostatnim tygodniu przyjęto 64 dzieci. Natychmiast zostały otoczone opieką. Nie znają języka polskiego, jednak już wcześniej Polacy przyjęli milion Ukraińców uciekających z Krymu i Donbasu, więc dzieci wcześniej przybyłe pomagają tym przybyłym teraz. Nauczycielki stoją przed arcytrudnym zadaniem złagodzenia traumy u dzieci z Ukrainy. Wszystkie napisy w polskich szkołach są w języku polskim i ukraińskim. I wszystkie szkoły, podobnie jak polskie ulice i miejsca publiczne, udekorowane są polskimi i ukraińskimi flagami.
Polacy wiedzą, przed czym uciekają Ukraińcy. Nasza historia jest podobna. Także i my, Polacy, doświadczyliśmy zdrady wielkich krajów. Mimo podpisanych umów o pomocy kraje te nie pomogły nam we wrześniu 1939 r. Trochę tak czują się dziś Ukraińcy, gdy Niemcy odmawiają zamknięcia współpracy ze wszystkimi rosyjskimi bankami, a płatności za ropę i gaz umożliwiają finansowanie zakupu broni przez Rosję. Trochę tak czują się dziś Ukraińcy, gdy dowiadują się o sprzedaży broni dla Rosji mimo restrykcji.
Zdrada świata jest dla Ukraińców trudna do zniesienia. My, Polacy, także walczyliśmy w II wojnie światowej u boku wielkich krajów, lecz przed zakończeniem wojny w Jałcie one znów nas zdradziły, oddając nas w posiadanie Rosji. Po wojnie i Polska i Ukraina były zmuszone do płacenia wielkich danin na rzecz Związku Radzieckiego, a Ukraina została do Związku Radzieckiego przymusem wcielona. Smak doświadczonej zdrady jest gorzki, ale też uczy nasze narody, narody Europy Środkowej i Wschodniej, że należy liczyć przede wszystkim na siebie. I pomagać innym, którzy są w potrzebie. Jak dziś Ukraińcy.
Wolność, demokracja, solidarność – nie są dla Polaków i Ukraińców pustymi sloganami. Podobnie jak dla innych krajów, które wyzwoliły się spod „czerwonej tyranii”. Misja polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, premiera Czech Petra Fiali, premiera Słowenii Janeza Janšy, którzy udali się do ostrzeliwanego Kijowa, wymagała wielkiej odwagi, na granicy szaleństwa. Ale też w takich właśnie akcjach pokazujemy, że inne narody mogą na nas liczyć.
Zbrodnie wojenne, jakich dopuszczają się wojska Putina na Ukrainie, są już przedmiotem działania Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Ukraińscy mężczyźni walczą z Rosją i mogą być spokojni o swoich bliskich, którymi opiekujemy się w Polsce. Potrzebne dziś jest traktowanie z całą powagą słowa „solidarność”. Nie zakończymy tej wojny bez współpracy całej Europy. Nikt też nie ma wątpliwości w moim kraju, w Polsce, że po Ukrainie – jeśli Ukraina zostanie zdobyta w kolejnych atakach w ciągu dwóch czy trzech lat – przyjdzie kolej na Mołdawię, Estonię, Łotwę, Litwę i mój kraj, na Polskę. Tak jak dziś świat reaguje na rosyjską inwazję na Ukrainę, tak wówczas będzie patrzył na atak Rosji na Polskę, to też już wiemy.
Gdy leciałem ostatnio Air France z Warszawy do Paryża, cały samolot wypełniony był starszymi ludźmi i kobietami z dziećmi. Wierzę, że także we Francji znajdą oni swoje miejsce. Gdy kilka dni później wracałem z Paryża do Warszawy, samolot wypełniali młodzi Ukraińcy. Mają po 20, 30 lat, mają plecaki w kolorach khaki z flagami ukraińskimi i nie kryją, że wracają do swego kraju, aby walczyć, być może zginąć. Jeśli czasami Rosjanie próbują przekonywać, że Ukraina to kraj bez tożsamości, bez narodu, to ten widok młodych chłopaków chcących oddać swoje życie za Ukrainę pokazuje najlepiej, że Rosjanie także i w tej ocenie Ukrainy się pomylili.
Ta wojna jest do wygrania. Przez Ukrainę i przez Europę. Zróbmy to razem.
Eryk Mistewicz
Tłumaczenie z jęz.francuskiego. Tekst ukazał się w dzienniku „L’Opinion” [LINK].