Prof. Ian ROBERTSON: Ukraina to dla Putina gra hazardowa, w której zaczyna przegrywać

Ukraina to dla Putina gra hazardowa, w której zaczyna przegrywać

Photo of Prof. Ian ROBERTSON

Prof. Ian ROBERTSON

Szkocki neurobiolog i psycholog kliniczny oraz profesor psychologii w Trinity College Dublin.

Osobowość Władimira Putina od jego dzieciństwa kształtowana była przez opresyjny system sowiecki. Jednak to nieograniczona władza ostatecznie ukształtowała go jako ekstremalnego, narcystycznego hazardzistę – pisze prof. Ian ROBERTSON

.Ojcowie psychoanalizy powiedzieliby prawdopodobnie, że Władimir Putin ma bardzo wysokie mniemanie o sobie. Połączone jednak z kompleksami nikłej postury i mentalnością osoby, która zawsze czuła się krucha i słaba. Prezydent Rosji ma żal do całego świata. Przez to, że był dość późnym dzieckiem, rozpieszczanym przez matkę, rozwinęło się jego narcystyczne ego. Zaczął ćwiczyć judo, co dawało mu ogromną satysfakcję. Czerpał przyjemność z dominowania nad innymi. Kariera w KGB wzmocniła to upodobanie do dominacji. Jednak ostatecznie to nieograniczona i ogromna władza zniekształciły psychikę tego człowieka i uczyniły z niego oderwanego od rzeczywistości hazardzistę.

Sam siebie Władimir Putin określa mianem „zbója”. Podkreśla, jak bardzo lubił bić się na ulicach. Skłonność do wchodzenia w siłowe konfrontacje świadczy jednak o tym, jak trudno jest mu opanować emocje. Każdego zdrowo myślącego przeraża zwyczajność, z jaką wydał wyroki na Annę Politkowską czy Aleksandra Litwinienkę. Ujawnia to okrucieństwo prezydenta Rosji. Widać, że to przywódca pozbawiony empatii. Jednakże nazywanie go wariatem, szaleńcem czy psychopatą nie jest odpowiedzią na pytanie o to, co nim tak naprawdę kieruje.

Mówi się, że Władimir Putin był cudownym dzieckiem – ze względu na problemy zdrowotne, które nie dawały mu szans na przeżycie, był traktowany pobłażliwie przez matkę, która go rozpieszczała. To jednak także nie tłumaczy, dlaczego stał się tym, kim jest dziś.

Jednym z kluczy do znalezienia odpowiedzi na to pytanie jest wychowanie w systemie sowieckim, pod sztandarem marksizmu i leninizmu, których fundamentem była zasada, że cel uświęca środki. Przyzwolenie na czynienie wszystkiego bez oglądania się na konsekwencje, aby osiągnąć praktyczny cel, jest w końcu bardzo niebezpieczną wartością. Psychikę Putina ukształtowało pod tym kątem KGB, do którego wstąpił po wieloletnich staraniach. Organizacja ta przyzwalała na każde bezwzględne działanie, dlatego Putin czuł się tam jak w domu. To jednak nadal nie tłumaczy przyczyn jego kompulsywnego uzależnienia od ryzyka.

Kluczowym momentem jest dojście Putina do realnej i niczym nieograniczonej władzy. Od momentu jej objęcia potrafił dokonywać bardzo przemyślanych kalkulacji, jak np. inwazja na Krym, która mu się opłaciła. Miał umiejętność oceny ryzyka. Był bardzo przenikliwym i sprytnym człowiekiem w swoich zapędach politycznych, jednak połączenie pragnienia ciągłego wygrywania i nieograniczonych możliwości działania sprawiły, że zaczął tracić kontakt z rzeczywistością.

Każdy dyktator mający taką władzę zaczyna otaczać się ludźmi, którzy podzielają jego poglądy i sposób pojmowania świata. Między jego współpracownikami na pewno nie ma dyskusji, co powinni zrobić. To są jego decyzje, a reszta zgadza się i tylko potakuje w przerażeniu. Wielu oficerów wie przecież, że ich wojsko nie jest przygotowane do zmasowanego ataku; nie powiedzą jednak nic przełożonym. Tak samo było w przypadku Czarnobyla. Nikt nic nie mówił.

Prezydent Rosji nie przyjmuje żadnej krytyki. Ma zmniejszoną ocenę ryzyka, co prowadzi go do przewartościowania swojej siły. Takie przewartościowanie dało się zaobserwować także u innych dyktatorów.

Głównym czynnikiem odpowiadającym za decyzje Władimira Putina jest jego pozbawiona samokontroli osobowość. W jego umyśle dominującą rolę wydaje się pełnić ośrodek nagrody, co prowadzi do zniekształcenia poznawczego. To także przytrafia się każdemu dyktatorowi. Każdemu nawet, kto miał olbrzymią władzę przez długi czas. Przecież żaden ludzki umysł nie jest w stanie poradzić sobie w warunkach, w których nie ma żadnych zakazów. Bycie wszechwładcą Rosji skłania Putina do doprowadzania do sytuacji skrajnych.

To syndrom cara. Nakłada się na to syndrom hazardzisty. Putin działa jak człowiek uzależniony. Wszystkie uzależnienia, czy to od pieniędzy, narkotyków, czy władzy, działają przecież na podobnej zasadzie. Mają także podobne następstwa. Zniekształcają osobowość, uniemożliwiają jednostce racjonalną ocenę sytuacji, w jakiej się ona  znajduje, i wpływają na jej decyzje. Są ludzie, których system wartości legł w gruzach z powodu uzależnienia. Nie podejmują oni decyzji opartych na takich samych przesłankach jak ludzie nieuzależnieni. Tak jest w przypadku Władimira Putina.

Najbardziej niepokojące jest to, że jego zachowanie ma oznaki religijnej gorliwości. To cel, aby przywrócić Ukrainę Matce Rosji. Religią Władimira Putina jest sama Rosja. Putin ma poczucie pseudoreligijnej misji i jest ślepy na świat wokół niego. Porzucił ocenę kosztów, strat i zysków. Wszyscy tyrani kochają wielkie pomniki, a on na placu Czerwonym chce mieć najwyższy ze wszystkich.

Każdy dyktator zaczyna w jakimś momencie sięgać po więcej, niż może wziąć. To konsekwencja zaburzonej oceny sytuacji, skutkująca popełnianiem kolejnych błędów. Atakując Ukrainę, Władimir Putin zaczął je popełniać. Trudno będzie przewidzieć jego kolejne kroki. Jeśli poczuje się pokonany i poniżony, będzie starał się jakoś wzmocnić swoje osłabione narcystyczne ego, grożąc tym samym w jego pojęciu słabemu Zachodowi. Mam nadzieję, że tak nie będzie, ponieważ postawiony pod ścianą może straszyć Zachód bronią nuklearną.

Ukraina zawsze była dla Putina niczym gra hazardowa. W tym porównaniu prezydent Rosji jest bardzo niebezpiecznym hazardzistą, który zaczął przegrywać. A im większa przegrana, tym mniejszy próg odczuwania niebezpieczeństwa, jakie pociąga za sobą ryzyko dalszej gry.

By rozmawiać z Władimirem Putinem, trzeba obecnie stać na bardzo mocnej pozycji. Pokazywać siłę i okazywać mu szacunek, traktować go jak wielkiego przywódcę. Prezydent Rosji respektuje tylko siłę i potęgę charakteru. W jego mniemaniu tacy przywódcy jak Emmanuel Macron czy Boris Johnson nie są silnymi ludźmi. Dla niego najważniejsze jest to, aby był postrzegany i traktowany jak potężny przywódca w skali światowej. Powinniśmy więc starać się z nim rozmawiać, ale nie jak liberalni demokraci. To niestety nieskuteczne.

Nie wiemy, co teraz jest w jego umyśle. W jego otoczeniu nikt nie mówi mu „nie”, ma poczucie boskiej misji.

.Władimir Putin jest kompulsywnym hazardzistą, odseparowanym od rzeczywistości. Będzie szedł na całość, ryzykował wszystkim, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba – w przeciwieństwie do zachodnich przywódców. To zapewnia mu przewagę w negocjacjach. Chociaż jest zuchwały, to jednak nie jest szaleńcem. To, że ludzie tak go nazywają, daje mu nawet poczucie siły. Tak działa mózg człowieka zaślepionego władzą.

Ian Robertson

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 marca 2022
Fot. Fot. Sergei KARPUKHIN / Reuters / Forum