David PATRIKARAKOS: Zachód przestaje pełnić rolę lokaja Rosji

Zachód przestaje pełnić rolę lokaja Rosji

Photo of David PATRIKARAKOS

David PATRIKARAKOS

Brytyjski dziennikarz, autor i producent telewizyjny. Autor książek i korespondent wojenny.

Dla Zachodu nadszedł czas, żeby przestał odgrywać rolę lokaja Rosji. Oznacza to koniec z londyńskimi pralniami pieniędzy, koniec z przyjaznymi bankami, koniec z przymilaniem się Eton, koniec z miłymi prawnikami, galeriami sztuki i wielkimi domami. Dość tego – pisze David PATRIKARAKOS

„Kompletnie mu odbiło!”. Jest poniedziałkowy wieczór, rozmawiam z moim przyjacielem, amerykańsko-ukraińskim pisarzem Vladislavem Davidzonem. Właśnie obejrzeliśmy telewizyjne przemówienie Władimira Putina i mój przyjaciel – podobnie jak Putin – już nie przebiera w słowach. Mieszka na Ukrainie i już nie może sobie pozwolić na okrągłe zdania.

Sam niegdyś pisałem, że scenariusz inwazji na Ukrainę i marszu rosyjskich wojsk na Kijów, tak często przedstawiany przez Joe Bidena, nie ma sensu. Jednocześnie zastrzegałem, że „być może po 20 latach zachowywania się jak car [Putin] stracił rozum, jak wielu przed nim, i szykuje coś szalonego”.

Wystąpienie Władimira Putina w poniedziałkowy wieczór 23 lutego 2022 roku wskazuje, że prezydent Rosji faktycznie zwariował. Putin sprawiał wrażenie osoby, która w końcu może powiedzieć wszystko, o czym myślała przez 20 lat. Poza treścią wystąpienia najbardziej zaniepokoił mnie jednak jego ton. Stanowił połączenie użalania się nad sobą i poczucia absolutnej wyższości – to jest toksyczna mieszanka, która zawsze prowadzi do przemocy. „Nie chcieliście, żebyśmy byli przyjaciółmi” – powiedział Zachodowi – „ale nie musieliście robić sobie z nas wrogów”.

Z jego szczegółowej tyrady wyniknęły trzy kwestie. Po pierwsze, Putin jest obsesyjnie przekonany o determinacji Zachodu do „utrzymania Rosji w ryzach”. Po drugie, że nie akceptuje Ukrainy jako bytu państwowego. Stwierdził, że tak naprawdę nigdy nie była ona niepodległym państwem. Powiedział również, że „szaleństwem” było pozwolenie republikom na opuszczenie imperium rosyjskiego. Po trzecie – i być może najbardziej niepokojące – stało się jasne, że nie chodzi mu już tylko o Ukrainę. Teraz jest zagrożone każde państwo postradzieckie.

Był to występ człowieka, który od dwóch dekad jest carem, samowładcą Rosji. Człowieka otoczonego wyłącznie pochlebcami i „przytakiwaczami”, zdającego się traktować nawet swój wewnętrzny krąg jako niewiele więcej niż gumowy stempel dla swoich urojeń. Ale był to również występ człowieka, który przeczekiwał pandemię zamknięty z dala od innych ludzi, pogrążony w lekturze podejrzanych sowieckich książek o historii Ukrainy.

Punktem kulminacyjnym przemówienia była oczywiście decyzja – której towarzyszyło oficjalne podpisanie stosownych dokumentów – o uznaniu „separatystycznych republik” Donieckiej i Ługańskiej. Są to dwa obszary regionu Donbasu, które Rosja de facto wyrwała wschodniej Ukrainie w 2014 roku, gdy wysłała tam wojska, by wspomóc rzekomo spontaniczne powstanie separatystów stanowiące odpowiedź na rewolucję na Majdanie.

Byłem tam, gdy prorosyjscy separatyści wspomagani przez rosyjskie wojsko zajmowali budynki miejskie i przejmowali kontrolę nad kluczowymi miastami. Niewiele miało to wspólnego ze spontanicznością i już wtedy było jasne, że tamtejsi aktywiści przyjmują rozkazy z Moskwy. Wkrótce rosyjski sprzęt zaczął przetaczać się przez granicę. W odpowiedzi Ukraińcy przeprowadzili operację antyterrorystyczną i rozpoczęły się walki. W końcu w Mińsku podpisano swego rodzaju pokój i przez prawie osiem lat trwało niepewne zawieszenie broni.

W poniedziałek i czwartek Władimir Putin to wszystko zdmuchnął. Wspomniane regiony uznał za autonomiczne państwa.

Poranek po poniedziałkowej nocy był bardzo trudny. Całą noc spędziłem na rozmowach z przyjaciółmi na Ukrainie. „Zmęczona” – powiedziała Viktoria, gdy zapytałem ją, jak się czuje. „Po prostu jestem zmęczona tym niekończącym się stresem”. Następnie dodała: „Nie chcę myśleć o nadchodzącym kryzysie gospodarczym, o mojej możliwej śmierci, o zniszczeniach w moim kraju… Ale nie chcę też uciekać w panice, bo to moja ziemia. Niewielu ludzi, których tu znam, czuje strach. Jesteśmy wściekli. Jednak wszędzie panuje jedność”.

Mój przyjaciel Dmitrij jest mniej optymistyczny. „Byłem sceptycznie nastawiony do perspektywy inwazji” – powiedział mi. „Ale po tym, jak usłyszałem o aneksji Donbasu, zacząłem panikować. Przeczytałem tweety Putina – to psychopata. Każdy scenariusz jest zły, prawda? Możliwe, że znaleźliśmy się w pułapce”. A przecież nie tylko o moich licznych ukraińskich przyjaciół się teraz boję. Boję się również o tych z Rosji. Ich kraj stanie się jeszcze mroczniejszym miejscem. Jego mieszkańcy zapłacą za szaleństwo Putina tak samo jak Ukraińcy.

A więc co dalej? Cóż, Putin zdradził swój następny ruch – teraz nasza kolej. 22 lutego premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił nowy pakiet działań: objął sankcjami pięć banków i trzech rosyjskich oligarchów powiązanych z Putinem. Niemcy z kolei zapowiedziały wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2, gazociągu, na którym opiera się duża część energetycznego wpływu Rosji na Europę. Wszystko to może zmienić bieg wydarzeń, ale nie dajmy się zwieść. Oczywiście to dopiero początek i musimy zachować spokój pomimo rosnącego chaosu.

Bez względu na to, jak wielką odrazę budzi w nas zachowanie Putina, jeśli chce wojny, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by mu jej nie dać. W poniedziałek widziałem, jak patrzył w kamerę i mówił o Ukraińcach, że może „połamać im kości”, i wiedziałem, że mówił poważnie. Mógłby to zrobić. Ten człowiek ostrzeliwuje miasta, jest gotowy wysłać miliony ludzi do obozów – i zrobiłby to bez wahania i bez litości.

Nadszedł czas, by przestać odgrywać rolę lokaja Rosji. Oznacza to koniec z londyńskimi pralniami pieniędzy, koniec z przyjaznymi bankami, koniec z przymilaniem się Eton, koniec z miłymi prawnikami, galeriami sztuki i wielkimi domami. Dość tego. Powiedziano nam, że Wielka Brytania opuściła Unię Europejską ze względu na suwerenność narodową. Jeśli to prawda, to nigdy nie było lepszego momentu na zablokowanie wpływów Rosji na Wyspach. Ze względu właśnie na narodową suwerenność.

.Być może największą tragedią jest to, że wszystko to i nawet więcej można było osiągnąć wiele lat temu. Mogliśmy go powstrzymać w Gruzji. Mogliśmy go powstrzymać w Syrii. Mogliśmy go powstrzymać na Krymie. Mogliśmy go powstrzymać we wschodniej Ukrainie. Ale nie zrobiliśmy nic. I oto są efekty.

David Patrikarakos

Tekst ukazał się pierwotnie na łamach portalu UnHerd [LINK].
Przekład: Ewelina Rozenek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 lutego 2022
Fot. David W CERNY / Reuters / Forum