Prof. Salvatore BABONES: Celem agresji Putina nie jest Ukraina sama w sobie, lecz jedność Zachodu

Celem agresji Putina nie jest Ukraina sama w sobie, lecz jedność Zachodu

Photo of Prof. Salvatore BABONES

Prof. Salvatore BABONES

amerykański socjolog, profesor University of Sydney, specjalista w dziedzinie ekonomii, polityki i społeczeństwa Chin i Stanów Zjednoczonych. W swojej pracy naukowej specjalizuje się także w teorii systemów-światów. Autor kilku książek i licznych artykułów, zarówno naukowych, jak i w mediach popularnych (m.in. w Foreign Affairs, Al Jazeera English, Truthout).

zobacz inne teksty Autora

Nikt nie oczekuje, że Australia wyśle wojska do Europy Wschodniej. Australia może jednak zrobić znacznie więcej, by wesprzeć Polskę w jej wysiłkach na rzecz budowy stabilności i społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie – pisze prof. Salvatore BABONES

Ogarnięte duchem olimpijskim w Pekinie Rosja i Chiny ogłosiły porozumienie o „przeciwstawianiu się próbom sił zewnętrznych, które mogłyby podważyć bezpieczeństwo i stabilność w ich wspólnych sąsiednich regionach”. Dla niewtajemniczonych oznacza to odpowiednio Ukrainę i Tajwan. Nie określono, jak mogą sobie pomóc na przeciwległych krańcach Eurazji, ale „niedookreślenie” jest domyślnym trybem stosunków międzynarodowych w dzisiejszym świecie. Wystarczy zapytać QUAD [ang. Quadrilateral Security Dialogue – Czterostronny Dialog na rzecz Bezpieczeństwa]. Jedność Zachodu jest w grze.

Na spotkaniu QUAD w Melbourne premier Australii Scott Morrison uczynił Ukrainę pierwszym punktem obrad. Nie powiedział dokładnie, jaki interes na Ukrainie ma QUAD – indopacyficzne porozumienie Australii, Indii, Japonii i Stanów Zjednoczonych. Jeśli Morrison naprawdę chce pomóc Ukrainie, nie powinien tracić czasu na rozmowy z potęgami morskimi, takimi jak Indie i Japonia. Powinien rozmawiać z Polską. To dobry moment. 20 lutego Australia będzie obchodzić 50-lecie stosunków dyplomatycznych z Polską, ale przez większość tego półwiecza relacje te były zdominowane przez kwestie imigracji, a nie bezpieczeństwa. Nadszedł czas, by to zmienić.

Stany Zjednoczone już wysłały do Polski 1700 spadochroniarzy (wystarczająco dużo, ale według Bidena „nie za dużo”), aby przeciwdziałać potencjalnej rosyjskiej agresji na Ukrainie. Dodatkowe oddziały wzmocnią dowodzoną przez USA grupę bojową NATO stacjonującą już w Polsce, której granica z Ukrainą ma 530 km.

Trzy inne kraje członkowskie NATO (Słowacja, Węgry i Rumunia) również graniczą z Ukrainą, ale górskie połączenia drogowe między nimi są stosunkowo słabe. Polska jest jedynym w NATO sąsiadem Ukrainy, który utrzymuje znaczący potencjał wojskowy, wydając na obronę więcej niż pozostałe trzy kraje razem wzięte.

Nikt nie oczekuje, że Australia wyśle wojska do Europy Wschodniej. Australia może jednak zrobić znacznie więcej, by wesprzeć Polskę w jej wysiłkach na rzecz budowy stabilności i społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie. W przeciwieństwie do amerykańskiego zaangażowania na Ukrainie polskie działania w tym kraju nie są upolitycznione i cieszą się szerokim, wielopartyjnym poparciem. Jeśli Australia chce współpracować z zaufanymi partnerami, aby zapewnić Ukrainie czysto cywilną pomoc, może ich znaleźć w Polsce.

Polscy dyplomaci, często pracujący z kolegami z Litwy, są również po cichu aktywni w promowaniu Ukrainy zarówno w Waszyngtonie, jak i w Brukseli. To trójstronne partnerstwo dyplomatyczne Polska-Litwa-Ukraina stało się ostatnio bardziej widoczne dzięki Trójkątowi Lubelskiemu, wielonarodowemu sojuszu zajmującego się integracją europejską Ukrainy. Jedność Zachodu w skali porozumienia regionalnego działa.

W dłuższej perspektywie (a potencjalnie nawet w krótszej) wzmocnienie społeczeństwa Ukrainy może okazać się ważniejsze niż wzmocnienie jej armii. Analitycy słusznie ostrzegają przed zagrożeniem, jakie Rosja stwarza dla norm międzynarodowych – nie mówiąc już o bezpieczeństwie Ukrainy. Jednak niewielu z nich przedstawiło rzeczywiste argumenty za tym, czego Putin tak naprawdę chce na Ukrainie. Nie jest wcale pewne, że chodzi mu o otwarty konflikt zbrojny.

Powodem może być to, że prawdziwe cele Putina leżą gdzie indziej. Przecież to on w 2014 roku zaanektował Krym i zabezpieczył przyszłość rosyjskiej bazy morskiej w Sewastopolu. Przez prawie dekadę wspierał separatystycznych rebeliantów we wschodniej Ukrainie. Uniemożliwił postęp w kierunku członkostwa Ukrainy w NATO, jednocześnie utrzymując pod swoją kuratelą coraz bardziej niespokojną Białoruś. Niewiele może on zyskać na otwartym konflikcie. Tym razem pobudki Putina są raczej polityczne niż militarne. Dąży on do zasiania niezgody zarówno w NATO, jak i w Unii Europejskiej, popychając państwa członkowskie w przeciwnych kierunkach, a zwłaszcza nastawiając Niemcy przeciwko Polsce.

W sporach wewnątrzeuropejskich były prezydent Donald Trump stanął zdecydowanie po stronie Polski. Biden zmienił kurs. W maju ubiegłego roku Biden kontrowersyjnie zniósł nałożone przez Trumpa sankcje gospodarcze, które uniemożliwiały dokończenie budowy podmorskiego rurociągu, którym rosyjski gaz ziemny będzie dostarczany bezpośrednio do Niemiec, z pominięciem Polski i Ukrainy.

Po otwarciu rurociąg na stałe zwiększy zależność energetyczną Niemiec od Rosji, jednocześnie zmniejszając wpływ polityczny byłych krajów tranzytowych, takich jak Ukraina. Łatwo zrozumieć, dlaczego Rosja chce uruchomić ten rurociąg. Powodów, dla których Niemcy chcą odciąć Polskę i Ukrainę od swojej sieci dostaw energii, można się tylko domyślać.

Nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który objął urząd w grudniu, upierał się, że projekt gazociągu jest ponad polityką. Od tego czasu przyznał, że być może trzeba będzie go zablokować w przypadku jawnego ataku Rosji na Ukrainę. Prawdopodobnie poszedł na to ustępstwo, ponieważ – w przeciwieństwie do tego, co sądzi Biden – szanse na to, że Rosja rzeczywiście dokona inwazji, są niewielkie.

.Prawdziwym celem teatru politycznego Putina nie jest straszenie Ukrainy. Ukraińcy przyzwyczaili się już do gróźb Rosji, a ukraińscy przywódcy wielokrotnie bagatelizowali zbliżający się kryzys. Prawdziwa publiczność Putina znajduje się w Waszyngtonie, Brukseli i Berlinie. Celem rosyjskiej agresji nie jest Ukraina sama w sobie, lecz jedność Zachodu

w ogóle.

Salvatore Babones

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 lutego 2022
Fot. Forum