
Putin ustawia sobie Zachód, jak chce
Ignorancja, apatia, poczucie winy, cynizm, arogancja, chciwość i tchórzostwo. To jest właśnie najmocniejsza broń Kremla wobec Zachodu. Wcale nie wojsko, żołnierze, czołgi, samoloty bojowe czy rakiety. Emocje – pisze Edward LUCAS
Zacznijmy od ignorancji. Gdzie w ogóle jest, w którym miejscu leży ta Ukraina? Niezależnie od położenia kraj ten nie wywołuje wielu emocji u mieszkańców Europy Zachodniej i Ameryki. Nie uczymy się o nim w szkole. Nie jeździmy tam na wakacje. Nie widzimy ukraińskich produktów w naszych sklepach. Nie umiemy wskazać żadnych sławnych obywateli Ukrainy.
Brak wiedzy szczególnie na temat Ukrainy pokrywa się z ogólną bezmyślnością dotyczącą bezpieczeństwa. Na Zachodzie nie rozumiemy znaczenia obecnego porządku międzynarodowego ani tego, że skuteczny atak Rosji na sąsiednie kraje, kraje Europy Środkowo-Wschodniej, zagrozi również naszej wolności, naszemu bezpieczeństwu i dobrobytowi. Na Zachodzie.
Z ignorancji wynika apatia. Nie zauważyliśmy, że tląca się od 2014 r. wojna dotknęła już setki tysięcy osób i pochłonęła 14 tysięcy istnień. Obecny kryzys wydaje się nowy, niejasny i odległy. Wiadomości pokazują okopy z mężczyznami i kobietami gotowymi bronić swojego kraju w obliczu przeważających sił wroga. Pojawiają się obrazy zimna, brudu i niebezpieczeństwa, ale nas to na szczęście nie dotyczy. Niektórzy zachodni politycy domagają się zdecydowanej reakcji, inni doradzają ostrożność. Wszystko to wydaje się bardzo skomplikowane i okropne, a w czasach pandemii COVID-19, wysokich cen energii i inflacji mamy wystarczająco dużo zmartwień. Przewracamy stronę gazety, zmieniamy kanał lub dalej przeglądamy social media.
Czasami poczucie winy wypełnia nasze umysły toksyczną mgłą. Przecież niemożliwe, żeby Władimir Putin wymyślił sobie te wszystkie zarzuty, które stawia NATO. Czyli musieliśmy się do nich jakoś przyczynić. Jednym z błędów było rozszerzenie Sojuszu Północnoatlantyckiego, szczególnie skoro najwyraźniej obiecaliśmy tego nie robić. W imię upamiętniania wojennego cierpienia Rosji dajemy jej prawo do pewnej wrażliwości, szczególnie w odniesieniu do Ukrainy, w której roi się od faszystów i oszustów, a osoby mówiące po rosyjsku są prześladowane. A tak w ogóle to niby dlaczego mamy ufać naszym własnym przywódcom? Nigdy nie przeprosili za Irak. Ani za Afganistan. Ani za krach finansowy. Prawdopodobnie teraz znów się mylą, przecież nikt nie przeprosił za COVID-19. Tak więc lepiej się wycofać i okazać Rosji nieco szacunku.
Kryje się za tym cynizm. Putin może być zbirem, a Rosja tyranem i ciemiężycielem krajów regionu. Ukraina stanowi jej ofiarę. Popatrzmy jednak na szerszy obraz. Prawdziwe zagrożenie przychodzi z Chin, Rosja to jedynie niedogodność. Realpolitik dyktuje konieczność zapewnienia Putinowi wszystkiego, czego się domaga, byle tylko mieć go po naszej stronie w najważniejszej rozgrywce. Ukraińcy (oraz kraje skandynawskie i bałtyckie, które będą następne) mają po prostu pecha. Jednak to my, niedoszli zwolennicy Kissingera, jesteśmy panami wszechświata. Proszę nie kwestionować naszych osądów ani wiedzy.
Nie zapominajmy, że nasze opinie łączą się z określonymi korzyściami (dla nas). Rosjanie to fantastyczni klienci, gotowi słono zapłacić za wybielenie reputacji i wypranie fortuny. Handel i inwestycje w Rosji to prawdziwy festiwal łapówek, płatności za konsultacje, transakcji pod stołem, synekur czy innych smakowitych kąsków. Pieniądze świetnie łagodzą spory, uciszają sumienia i przytępiają ostre zasady. Spróbujcie sami.
.I wreszcie tchórzostwo, bo przecież strach to najsilniejszy środek paraliżujący. Prawdziwa konfrontacja z Rosją byłaby oczywiście kosztowna, ale może też okazać się strasznie niebezpieczna. Naprawdę chcecie postawić się krajowi z bronią jądrową, rządzonemu przez bezwzględnego, nieprzystępnego i paranoicznego despotę? A jeśli odetnie dostawy gazu ziemnego do Europy? Czy jesteście gotowi tłumaczyć w telewizji przemarzniętemu, rozzłoszczonemu, głodnemu i przerażonemu elektoratowi, że to geopolityka odbiera mu pracę i obniża standard życia? Czy naprawdę chcecie wysłać waszych synów i córki do obrony odległych krajów Europy Wschodniej? Czasy poświęceń w imię bezpieczeństwa narodowego już się skończyły. Elektorat chce pokoju i dialogu, a nie dumy i chwały. Dajmy ludziom to, czego chcą.
Witajcie na wojnie umysłów. I przygotujcie się na nieuchronną porażkę.
Edward Lucas