Giedroyc a Ukraina
Ukraina zajmowała bardzo ważne miejsce w koncepcjach Jerzego Giedroycia – piszą Magdalena SEMCZYSZYN i Mariusz ZAJĄCZKOWSKI
.Redaktor „Kultury” zainteresował się tematami ukraińskimi jeszcze przed wojną. Niebagatelny wpływ na jego światopogląd miały postaci z kręgów polityki i myśli społecznej II RP: rzecznicy koncepcji prometejskiej, zwolennicy porozumienia polsko-ukraińskiego, badacze i architekci polskiej polityki wschodniej. Byli wśród nich m.in. Henryk Józewski, bracia Aleksander i Adolf Bocheńscy, Stanisław Skwarczyński, Stanisław Swianiewicz, Włodzimierz Bączkowski, Jerzy Niezbrzycki (vel Ryszard Wraga), Piotr Dunin-Borkowski i Iwan Kedryn-Rudnycki. Przy udziale tak ważnych postaci temat stosunków polsko-ukraińskich pojawił się na łamach redagowanego przez Giedroycia w latach trzydziestych konserwatywnego „Buntu Młodych” (od 1937 r. „Polityki”).
Giedroyc przywiązywał tak dużą wagę do tematyki ukraińskiej nie z sentymentalnych pobudek, ale raczej w następstwie realnej oceny sytuacji. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, jak palącym problemem jest prawie pięciomilionowa mniejszość ukraińska w II RP. W Autobiografii na cztery ręce wspominał: „jeśli mniejszości interesowały mnie szczególnie, to dlatego, że byłem przekonany, iż trzeba szukać z nimi porozumienia, gdyż inaczej one nas rozsadzą”. Niekonsekwentna i rozczarowująca polityka kolejnych gabinetów Niepodległej wobec tego problemu, a równocześnie wzrost radykalizmu po stronie ukraińskiej groziły jego zdaniem anarchizacją państwa.
W aktualnym wówczas sporze – asymilacja narodowa czy autonomia – „Bunt Młodych” opowiadał się za maksymalną autonomią narodową dla Ukraińców, przeciwstawiając się koncepcjom lansowanym przez polskie kręgi nacjonalistyczne. Na łamach czasopisma postulowano autonomię Galicji Wschodniej, wierząc w możliwość koegzystencji Polaków i Ukraińców w jednym, wielonarodowym państwie. Protestowano także przeciwko represjom, które po kolejnych akcjach terrorystycznych UWO, a następnie OUN spadały na ukraińską ludność na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej.
Powojenny rozwój koncepcji polsko-ukraińskiego porozumienia umożliwiła działalność powołanego w Rzymie w 1946 r. z inicjatywy Jerzego Giedroycia, Zofii Hertz, Zygmunta Hertza i Józefa Czapskiego Instytutu Literackiego oraz wydawany przez niego miesięcznik „Kultura” (1947–2000). Podparyskie Maisons-Laffitte, dokąd szybko przeniesiono obie inicjatywy, na lata stało się symbolem niezależnej polskiej myśli politycznej. Dzięki zaangażowaniu Giedroycia strony pisma szybko zapełniły się ukraińskimi wątkami. Wokół Redaktora pojawili się ludzie, którzy relacje polsko-ukraińskie uznali za priorytet dla przyszłej niepodległej Polski. O potrzebie rozrachunku ze wspólną przeszłością i budowaniu stabilizacji w Europie Wschodniej, opartej na dobrosąsiedzkich stosunkach Polski z Ukrainą, pisali m.in. Juliusz Mieroszewski, Józef Łobodowski, Jerzy Stempowski i Bohdan Osadczuk. Z ich tekstów wypływała konkretna wizja, która stała się następnie wizytówką Maisons-Laffitte.
Już na początku lat pięćdziesiątych „Kultura” – wbrew większości polskich środowisk emigracyjnych – uświadamiała Polakom potrzebę pogodzenia się z utratą Wilna i Lwowa oraz rezygnacji z żądań rewizjonistycznych wobec przyszłej Ukrainy, Litwy i Białorusi. Do historii przeszły teksty opublikowane na łamach pisma w 1952 r., a wśród nich dwa programowe: Przeciw upiorom przeszłości Józefa Łobodowskiego (nr 2/3 z 1952 r.) i słynny List do Redakcji ks. Józefa Z. Majewskiego (nr 11 z 1952 r.). Z kwestią wschodnich granic Polski korespondowała opracowana przez Giedroycia i Mieroszewskiego doktryna ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś), zakładająca promocję idei niepodległościowych na tym obszarze i umocnienie jego związków z cywilizacją zachodnią. Koncepcja ta stanowiła odwołanie do prometejskiego dorobku II RP, jednak przewartościowanego w obliczu warunków, w których znalazła się wschodnia część kontynentu po wojnie. Zakładała partnerskie relacje między przyszłą Polską i krajami ULB.
Poglądy reprezentowane przez środowisko skupione wokół Instytutu Literackiego wzbudzały rezonans nie tylko w kręgach zachodnich, ale – co szczególnie ważne – za żelazną kurtyną: w PRL i wśród radzieckich dysydentów. Całokształt wschodniego projektu Giedroycia, umownie sprowadzanego dziś do doktryny ULB, stał się realną koncepcją geopolityczną i sposobem postrzegania problemów narodów zniewolonych w ZSRR. O sile oddziaływania wizji Redaktora świadczy fakt, że jej elementy stały się wyznacznikiem polskiej polityki zagranicznej po 1991 r.
Na fenomen Maisons-Laffitte i „Kultury” złożyło się wiele: wybitni autorzy, programowy charakter i odwaga zamieszczanych na jej łamach tekstów, szerokie horyzonty podejmowanych tematów, wreszcie sama postać Redaktora, który uczestnicząc w doborze materiałów, nie bał się kłaść akcentów tam, gdzie dotychczas panowało milczenie lub jednostronne sądy. Było to szczególnie widoczne w tekstach poświęconych sprawom polsko-ukraińskim. Na łamach pisma kontestowano polską przedwojenną politykę wobec mniejszości narodowych i podnoszono ukraińskie krótkotrwałe wybicie się na niepodległość w 1918 r. Popularyzowano ukraińską literaturę, sztukę i poezję, oddając głos przedstawicielom ukraińskiej emigracji i inteligencji. W „Kulturze” publikowali (choć nie zawsze z nią współpracowali) m.in. poeta Jewhen Małaniuk, prof. Mykoła Hłobenko, Jurij Szerech-Szewelow, Iwan Łysiak-Rudnycki, Borys Łewycki, Bohdan Osadczuk, Iwan Koszeliwec. Robiono to wszystko z myślą nie tylko o polskich, ale również o ukraińskich czytelnikach. Wystarczy wspomnieć, że zasługą Giedroycia stało się wydanie opracowanej pod redakcją Jurija Ławrinenki antologii literatury ukraińskiej doby odrodzenia narodowego lat dwudziestych XX w., zatytułowanej Rozstrilane widrodżennia (Rozstrzelane odrodzenie, 1959).
W kontekście wspólnej historii ukraiński wymiar „Kultury” cechowały otwartość, rozprawa z narodowymi mitami, a przede wszystkim stała potrzeba prowadzenia polsko-ukraińskiego dialogu, bez względu na istniejące przeciwności. W 1976 r. w liście do Iwana Kedryna-Rudnyckiego Redaktor pisał: „Dużo jest spraw między Polakami i Ukraińcami – spraw przykrych czy bardzo ciężkich. Nie sądzę jednak, by należało operować informacjami nieścisłymi. W interesie chyba naszych narodów leży znormalizowanie stosunków, co wymaga powiedzenia sobie w oczy całej prawdy – ale tylko prawdy”.
Ambicją Giedroycia było więc doprowadzenie do normalizacji stosunków polsko-ukraińskich drogą uporania się z trudną przeszłością. Kluczem było wsłuchanie się w argumenty drugiej strony i odrzucenie nacjonalistycznych klisz. Nie pomijano przy tym tematów drażliwych i bolesnych, często wbrew emigracyjnej opinii publicznej, a niekiedy nawet pomimo protestów współpracowników. Dzięki temu w „Kulturze” (a także w „Zeszytach Historycznych”) pojawiły się teksty nowatorskie i odważne, m.in. artykuł Borysa Łewyckiego dekonstruujący mit o udziale Ukraińców w tłumieniu powstania warszawskiego („Kultura” nr 6 z 1952 r.) oraz fragmenty wspomnień generała Ukraińskiej Armii Narodowej Pawła Szandruka („Kultura” nr 6 z 1965 r.). Giedroyc zabierał głos w ważnych i symbolicznych dla obu narodów sprawach. Na łamach pisma (oraz w licznej korespondencji) pisał m.in. o sporach wokół atamana Symona Petlury i metropolity Andreja Szeptyckiego, a także podnosił potrzebę uszanowania mogił obrońców Lwowa na zdewastowanym Cmentarzu Orląt. Pomimo wielu prób nie udało mu się znaleźć ukraińskiego autora, który opisałby to, co się wydarzyło w 1943 r. między Polakami i Ukraińcami na Wołyniu. Niemniej jednak sposób postrzegania wspólnej przeszłości obecny w Maisons-Laffitte stał się w następnych latach inspiracją dla polskich historyków zajmujących się stosunkami polsko-ukraińskimi, którzy w swoich publikacjach podjęli temat zbrodni wołyńsko-galicyjskiej.
Należy pamiętać, że warunki, w jakich znalazła się Europa Wschodnia po wojnie, nie pozwalały na prowadzenie otwartych dyskusji i badań czy konfrontowanie obu tak bardzo poróżnionych podczas drugiej wojny stron. Celem Giedroycia stało się niedopuszczenie do zamknięcia rozważań o wspólnych relacjach w jednowymiarowym, narodowym dyskursie. A przecież ten punkt widzenia dla wielu kręgów był najłatwiejszym (według niektórych wręcz najwłaściwszym) sposobem na uporanie się z własnymi cierpieniami i przewinami. W czasie wojny między Polakami i Ukraińcami wyrosła bolesna przepaść, znaczona krwią niewinnych ofiar. Brak zrozumienia i otwartości na zdanie drugiej strony mogły wydawać się przez to usprawiedliwione. Tymczasem na łamach „Kultury” polsko-ukraiński dialog rozgrywał się zawsze między trudną przeszłością i potrzebą wspólnej przyszłości. Z tym że to właśnie przyszłość, a nie przeszłość, stała się imperatywem dla wspólnych relacji, a Ukraina ważnym elementem programu polskiej polityki wschodniej, wyrażonym w słynnym zdaniu: „Nie ma niepodległej Polski bez niepodległej Ukrainy”. Stałe i liczne odwołania do dorobku Instytutu Literackiego obecne w różnych, przenikających się kontekstach polityki, historii i literatury dowodzą, jak bardzo dokonania tego środowiska są ważne i inspirujące w niepodległej Polsce.
Do końca życia Jerzy Giedroyc przywiązywał dużą wagę do spraw ukraińskich. Na początku lat dziewięćdziesiątych pisał: „naszym celem powinno być znormalizowanie stosunków polsko-rosyjskich i polsko-niemieckich, przy jednoczesnym bronieniu niepodległości Ukrainy, Białorusi i innych państw bałtyckich i przy ścisłej współpracy z nimi. Powinniśmy sobie uświadomić, że im mocniejsza będzie nasza pozycja na wschodzie, tym bardziej będziemy się liczyli w Europie Zachodniej”.
O ponadczasowości przemyśleń Giedroycia w odniesieniu do polityki wschodniej świadczą ostatnie wydarzenia na Ukrainie. W chwili, gdy oddajemy tę książkę do druku, świat z niepokojem śledzi rozwój sytuacji w tym kraju. Od kilku miesięcy na Ukrainie toczy się walka między zwolennikami państwa demokratycznego i niezależnego od wpływów rosyjskich a tymi, którzy przyszłość Ukrainy wiążą z Rosją. Walka tragiczna, która pochłonęła już wiele ofiar.
W towarzyszącej tym zmaganiom wojnie propagandowej odżyły różnice historyczne związane z odmienną oceną wydarzeń lat 1917–1991 oraz odmiennymi panteonami bohaterów narodowych. Bliższy zachodniej Ukrainie etos powstańczy – kojarzony z walką OUN-B i UPA o niepodległą Ukrainę, prowadzoną głównie przeciwko sowieckiemu totalitaryzmowi – przeciwstawia się silnemu we wschodnich regionach kraju kultowi żołnierzy Armii Czerwonej, którzy walczyli z hitlerowskim najeźdźcą i wszelkimi przejawami faszyzmu (w tym też przedstawianym w takim świetle podziemiem banderowskim) podczas „wielkiej wojny ojczyźnianej 1941–1945” i po jej zakończeniu.
Te dwie odmienne wizje dziejów najnowszych Ukrainy stały się elementem propagandowego tła działań ruchów separatystycznych podsycanych z zewnątrz. Z problemami państwa ukraińskiego są bowiem związane ambicje władz rosyjskich w stosunku do tej części Europy. Czarny scenariusz ingerencji w wewnętrzne sprawy Ukrainy, którym straszono od kilkunastu lat, nigdy nie był tak realny jak dziś. W wyniku bezprawnej interwencji 16 marca 2014 r. Półwysep Krymski został inkorporowany do Rosji. Od początku protestów zwolenników podpisania umowy stowarzyszeniowej i umowy handlowej z Unią Europejską Polacy okazywali wsparcie i solidarność z ukraińskim Majdanem. W mediach i wypowiedziach polskich polityków powracają odwołania do Jerzego Giedroycia i postrzegania przez niego kwestii bezpieczeństwa Polski i Europy w kontekście trudnych relacji między Zachodem, Ukrainą i Rosją.
Choć w obliczu zagrożenia integralności państwa ukraińskiego na drugi plan zeszły polsko-ukraińskie spory o historię, to jednak wypada mieć nadzieję, że postulowany przez Giedroycia dialog między oboma narodami dotyczący przeszłości stanie się drogowskazem na przyszłość. Dialog oparty na prawdzie. Ocena konfliktu polsko-ukraińskiego w okresie drugiej wojny światowej – z którym nieodłącznie kojarzą się tzw. antypolska akcja OUN-B i UPA (1943–1945) oraz odwet polskiego podziemia – a także wynikający z ich odmiennego postrzegania (m.in. braku empatii dla drugiej strony) wyraźny spór o pamięć o tamtych wydarzeniach – to dziś jedyna, jak się wydaje, poważna przeszkoda na drodze do pełnej normalizacji stosunków polsko-ukraińskich. Jej warunkiem jest rozliczenie się z najbardziej bolesnym okresem wspólnej przeszłości. O ile w środowisku polskich historyków proces ten – choć nie bez kontrowersji w przypadku oceny zbrodni popełnionych przez polskie podziemie na ukraińskich cywilach – trwa już od dłuższego czasu, o tyle wśród dużej części historyków ukraińskich w kwestii oceny „antypolskiej akcji” OUN-B i UPA widoczna jest co najmniej stagnacja, a niekiedy nawet głęboki regres. Jak trudne jest postulowane przez Giedroycia „powiedzenie sobie w oczy całej prawdy” na temat czarnych kart własnej historii oraz bezwarunkowe potępienie aktów terroru wobec ludności niezależnie od jej narodowości, tak aby nie sprowadzać dyskusji do niebezpiecznego relatywizmu i eufemizmów, dowiodła rozbieżność stanowisk podczas polsko-ukraińskiej debaty historycznej, która towarzyszyła obchodom siedemdziesiątej rocznicy zbrodni wołyńskiej w 2013 r.
Prawdopodobnie trudności w tym względzie nie uniknie się także w następnych latach, przy okazji kolejnych rocznic wspólnej historii: tragicznego losu Polaków z Galicji Wschodniej i Chełmszczyzny (następnych po Polakach z Wołynia ofiar zbrodni OUN-B i UPA) oraz dramatu Ukraińców z Chełmszczyzny, którzy zginęli z polskiej ręki w wyniku odwetu. Dlatego do pełnej realizacji idei Jerzego Giedroycia Polakom i Ukraińcom pozostało już tylko – a może aż – rozliczenie się z najtrudniejszym, wojennym okresem wspólnej historii. Należy tego dokonać zarówno w wymiarze sąsiedzkim, jak i na własnym podwórku. Ostateczne rozliczenie się z „upiorami przeszłości” powinno być wpisane w żmudną drogę do europejskiej wspólnoty wartości, przez którą w swoim czasie przechodziły wszystkie państwa aspirujące do Unii Europejskiej.
.Niniejszy tom jest próbą przeglądu i usystematyzowania ukraińskich wątków dyskutowanych w środowisku Instytutu Literackiego. Polscy i ukraińscy autorzy artykułów zawartych w tomie skupili się na zaprezentowaniu ukraińskiego dorobku Giedroycia i „Kultury”, pokazując go głównie przez pryzmat osób, które ten dorobek współtworzyły, inspirowały lub z niego czerpały. Dlatego obok znanych autorów paryskiego czasopisma, takich jak Juliusz Mieroszewski, Józef Łobodowski czy przewodnicy Giedroycia po świecie ukraińskiej emigracji: Jerzy Stempowski i Bohdan Osadczuk, w tomie pojawiają się także osoby mające jeszcze przed wojną wpływ na „ukraińskie fascynacje” Redaktora: ziemianin z Podola i minister w rządach Ukraińskiej Republiki Ludowej Stanisław Stempowski, publicyści skupieni wokół „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego” i redagowanych przez Giedroycia „Buntu Młodych” i „Polityki” (m.in. Adolf Bocheński i Włodzimierz Bączkowski), a także osoby, które możemy dziś łączyć z dorobkiem „Kultury”: promotorzy polsko-ukraińskiego dialogu na niwie politycznej i naukowej (Jacek Kuroń, Ryszard Torzecki i Bohdan Skaradziński). Osobne rozważania dotyczą recepcji poglądów „Kultury” w społeczności ukraińskiej w Polsce i na Ukrainie, a także ich promocji na arenie międzynarodowej. W trzeciej części książki nie zabrakło współczesnych refleksji poświęconych wpływowi idei Giedroycia na postrzeganie polsko-ukraińskiej historii i polskiej polityki wschodniej po 1991 r.
Magdalena Semczyszyn
Mariusz Zajączkowski
Fragment książki „Giedroyc a Ukraina. Ukraińska perspektywa Jerzego Giedroycia i środowiska paryskiej Kultury”, wydawnictwo Instytutu Pamięci Narodowej [LINK]. Tom powstał w ramach Centralnego Projektu Badawczego „Polska emigracja polityczna 1939–1989”.