Prof. Michael O’SULLIVAN: Wyrównanie. Co dalej po globalizacji?

Wyrównanie. Co dalej po globalizacji?

Photo of Prof. Michael O’SULLIVAN

Prof. Michael O’SULLIVAN

Profesor na Uniwersytecie Princeton, były strateg inwestycyjny w UBS. Stypendysta Rhodesa na Uniwersytecie Oksfordzkim. Obecnie nadzoruje inwestycje w Credit Suisse. Autor m.in. "The Levelling: What's Next After Globalization".

Kryzys związany z koronawirusem uwydatnił pęknięcia na rozpadającym się globie – szybko rosnące zadłużenie, pogarszające się stosunki na linii Chiny – USA, załamanie globalizacji. Przyniesie jednak również wiele pozytywnych zmian, wśród których znajdzie się zrozumienie korelacji między szkodami klimatycznymi a działalnością gospodarczą – pisze Michael O’SULLIVAN

Dekameron Giovanniego Boccaccia jest jednym z pierwszych arcydzieł literatury renesansu. Akcja rozgrywa się w willi pod Florencją podczas szczytu epidemii dżumy. Siedem kobiet i trzech mężczyzn ucieka przed zarazą, ukrywa się w willi i spędza dziesięć dni na flircie, rozprawianiu o filozofii i dyskusjach. Nie mam wątpliwości, że Netflix lub inny kanał rozrywkowy skopiuje ten pomysł i wyśle drużynę złożoną z Hugh Granta, Gwyneth Paltrow, George’a Clooneya, Rooney Mary i ich przyjaciół do Hamptons, aby powtórzyć ten eksperyment.

Jeśli Dekameron miałby zostać powtórzony, goście w willi mogliby się nawet zastanowić, jak świat się zmienił przez koronawirusa. Czarna śmierć radykalnie odmieniła oblicze Europy, głównie za sprawą zmian demograficznych. W wyniku epidemii populacja zmalała o 30 proc. – w samej Anglii prawie 40 proc. ziemi zmieniło właściciela, deficyt rąk do pracy wymusił wzrost płac, a w rolnictwie i produkcji pojawiły się innowacje.

Wzrost wynagrodzeń dla tych, którzy przeżyli czarną śmierć, zmienił strukturę społeczną do tego stopnia (książka The Great Leveler Waltera Scheidela świetnie opisuje to zjawisko), że bogaci zaczęli ubierać się bardziej ekstrawagancko, aby zaznaczyć swoją pozycję społeczną.

Czarna śmierć wprowadziła również zmiany na mapie politycznej Europy. Podobnie zresztą znacznie wcześniejsze epidemie, takie jak zaraza ateńska[2] i zaraza Antoninów[3], miały głębokie skutki geopolityczne. Dżuma doprowadziła również do rewolucji w handlu i bankowości, a także przyspieszyła rozwój miast, takich jak Madryt i Genua, i upadek innych, np. Winchesteru.

Wróćmy do willi, w której to, o ile nasi goście dyskutują o świecie po koronawirusie, mogą dojść do następujących wniosków. Po pierwsze, kryzys związany z koronawirusem zwyczajnie uwydatnił pęknięcia na rozpadającym się globie – szybko rosnące zadłużenie, pogarszające się stosunki dyplomatyczne na linii Chiny – USA, załamanie globalizacji.

Po drugie, bardziej optymistycznie i w duchu renesansu, kryzys przyniesie szereg pozytywnych zmian, a przynajmniej żywię taką nadzieję. Jedną z nich jest uświadomienie sobie korelacji pomiędzy szkodami klimatycznymi a działalnością gospodarczą. Inną natomiast jest zrozumienie, że nasze miasta to miejsca, w których się mieszka – nastąpią znaczne zmiany w sposobie, w jaki wykorzystuje się w miastach przestrzeń, transport i nieruchomości komercyjne.

Głębszą zmianą będzie trend – w krajach rozwiniętych i rozwijających się – w kierunku poprawy rozwoju człowieka. Elementy rozwoju społecznego, zaczynając od średniej długości życia, przez edukację i opiekę zdrowotną, a na rozwoju gospodarczym kończąc, wysunęły się podczas kryzysu koronawirusowego na pierwszy plan w tym sensie, że kraje o wysokim poziomie rozwoju (Niemcy, Nowa Zelandia czy Norwegia) radzą sobie z kryzysem stosunkowo lepiej niż pozostałe, a wartość dobrych, dostępnych systemów opieki zdrowotnej stała się zupełnie oczywista. Mógłbym nawet stwierdzić, że dobrze wykształceni przywódcy, którzy poważnie podchodzą do nauki, również poradzili sobie dość dobrze.

Koncepcja rozwoju społecznego nie nadaje się jednak do politycznych gierek i jako taką trudno jest ją politykom komunikować jako cel polityczny sam w sobie. Ponadto inicjatywy promujące rozwój społeczny nie opłacają się w krótkim okresie – dlatego politycy musieliby utrzymać się na swoich stanowiskach, aby zdobyć uznanie za ich przeprowadzenie (interesującym tego przykładem jest Federacja Rosyjska, gdzie HDI, czyli wskaźnik rozwoju społecznego opracowany przez Bank Światowy, stale rośnie).

Miejmy nadzieję, że koronawirus wiele zmieni na lepsze, że pozwoli na szersze dyskusje na temat potrzeby skoncentrowania uwagi rządów na rozwoju społecznym.

Gdyby tak się stało, mogłoby się okazać, że dobra publiczne, takie jak powszechna edukacja i opieka zdrowotna, stałyby się w takich krajach jak USA i Wielka Brytania bardziej docenione. W tym świetle politycy i osoby czynnie zaangażowane w politykę mają okazję powołać do życia ideę rozwoju społecznego w sposób, który ludzie zrozumieją i docenią, i umieścić ją w samym centrum swoich manifestów politycznych.

Na zakończenie, gdy rozmyślałem o dziesięciorgu gości w willi w Hamptons, przez głowę przemknęła mi książka Agathy Christie I nie było już nikogo. Pomysł, by zamożni ludzie zamykali się w willi w celu uniknięcia wysoce zaraźliwej choroby, jest dziś równie niepopularny jak w XIV wieku. Ponownie, jak zauważył Walter Scheidel, to epidemia dżumy była w XIV w. czynnikiem zrównującym nierówności, pomimo wielu innych okresów społecznego niepokoju (np. żakeria z 1358 r. we Francji i powstanie Wata Tylera[4] w 1381 r. w Anglii).

.Jak dotąd polityczna reakcja na skutki kryzysu gospodarczego prawdopodobnie zwiększała nierówności majątkowe (zwłaszcza w USA). W nadchodzących tygodniach hojne zapewnienie płynności przez Rezerwę Federalną ustąpi miejsca rosnącemu ryzyku związanemu z niewypłacalnością i kredytami, a wraz z nim niestety większej liczbie zwolnień. Jak wspomniałem już tutaj wcześniej, zmienność rynku ustąpi zmienności społecznej i politycznej.

Michael O’Sullivan


[1] Przyp. tłum.: chodzi o dokument „A Statute Concerning Diet and Apparel” (37 Edw. III c. 1, 3 – 19). [2] Przyp. tłum.: zwana często błędnie „dżumą ateńską”, ale opis choroby w Wojnie peloponeskiej Tukidydesa świadczy raczej o tym, że nie była to dżuma. [3] Przyp. tłum.: również nie była to dżuma, choć w oryginale wszędzie pojawia się słowo „plague”. Na podstawie opisu Galena, lekarza współczesnego Markowi Aureliuszowi, historycy wnoszą, że była to ospa prawdziwa. [4] W Polsce przy opisywaniu historii Wielkiej Brytanii przyjęło się stosować nazwę przywódcy tego powstania chłopskiego celem odróżnienia go od innych powstań chłopskich, m.in. Jakuba Szeli.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 maja 2020