

Edukacja i zdrowie publiczne - dwie sfery niedostatku w polityce unijnej
Czas nagli – początkowy brak aktywności Komisji Europejskiej w epidemii koronawirusa, opóźnianie wspólnotowej pomocy dla najbardziej zainfekowanych państw i fakt, że w obliczu zagrożenia państwa członkowskie zadecydowały w pierwszej kolejności o zamknięciu swoich granic, świadczą jednoznacznie o konieczności zasadniczej zmiany w myśleniu europejskich polityków – pisze prof. Michał KLEIBER
Wobec najróżniejszych, narosłych przez lata problemów i kontrowersji wywołanych przez pandemię ważnym tematem w dyskusjach wielu polityków i ekspertów, a także obywateli państw członkowskich Unii stał się kształt przyszłej wspólnoty. Wydawać by się mogło, że w dotychczasowych dyskusjach poruszono już właściwie wszystkie wątki z tym związane, dając wyraz istniejącym wyzwaniom i różnicom poglądów na metody stawiania im czoła.
Dziwne, że istnieją ciągle tematy najwyraźniej pomijane w dyskusjach. Należą do nich z pewnością niedostatki w myśleniu o tak ważnych obszarach wspólnotowego życia, jak unijna przyszłość w zakresie edukacji czy polityki zdrowotnej.
Ten drugi temat doczekał się wprawdzie nieco większego zainteresowania pod wpływem obecnej pandemii, ale do finalnych decyzji w sprawie przyszłej roli wspólnoty w skoordynowanym wspomaganiu zdrowia publicznego, a w szczególności zwalczaniu chorób zakaźnych jest jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Obie wymienione wyżej sprawy wręcz domagają się szybkiej wspólnej refleksji, ich wpływ na przyszłość naszego kontynentu jest bowiem olbrzymi, a ich zaniedbywanie przez lata w politycznej debacie jest wysoce niepokojące. Bez odpowiedzi pozostaje w ten sposób wiele pytań o bardzo istotnym znaczeniu dla kształtowania świadomości obywateli Europy.
W przypadku edukacji wyzwaniem jest na przykład zapewnienie szerokiego europejskiego kontekstu w kształceniu na wszystkich poziomach wobec faktu, że wiedza o historii i dniu dzisiejszym Europy jest niekwestionowanym fundamentem myślenia o przyszłości Unii. Istotną częścią tego wyzwania jest wypracowanie metod zwiększenia możliwości krótszych i dłuższych pobytów uczniów w szkołach innych państw unijnych. Wzorem mógłby tu być np. bardzo skuteczny system wymiany studentów Erasmus, którego ideę warto by było zresztą rozszerzyć, tworząc dodatkowo dla absolwentów wyższych uczelni ułatwienia w odbywaniu zagranicznych staży i praktyk przemysłowych. Ważnym tematem byłaby również oczywiście wymiana doświadczeń w zakresie najskuteczniejszych sposobów kształcenia dzieci imigrantów w duchu poszanowania europejskiej tradycji. A wszystko to oczywiście z edukacyjnym naciskiem na historię własnego narodu, której znajomość jest absolutnie niezbędna dla budowy poczucia kulturowej przynależności i prawidłowego rozumienia europejskiego kontekstu historycznych losów naszego państwa. Tak bowiem jak patriotyzm narodowy nie jest przeszkodą dla naszej tożsamości europejskiej, tak edukacja europejska nie jest bynajmniej konkurencyjna w stosunku do edukacji narodowej, stanowiąc po prostu jej naturalne rozszerzenie.
Europejska wymiana doświadczeń w zakresie edukacji pomogłaby także w poszukiwaniu skutecznych odpowiedzi na szereg innych ważnych pytań:
- Jak przekazywać najlepsze praktyki z państw członkowskich w rozwijaniu u uczniów potrzeby kształcenia się przez całe życie, czyli cechy o fundamentalnym znaczeniu dla sprostania wymogom zmieniającego się świata?
- Jak najskuteczniej włączać do systemów kształcenia elementy edukacji obywatelskiej, kluczowej dla stabilnej, demokratycznej przyszłości poszczególnych państw i całego kontynentu?
- Jak zmieniać systemy edukacji wobec wyzwań współczesności, w szczególności jak budować kompetencje cyfrowe dla wszystkich grup wiekowych, także w kontekście uświadamiania sobie znaczenia wspólnej walki z mową nienawiści i szeroko rozpowszechnianymi w sieci fałszerstwami?
- Jakie znaczenie, jeszcze większe od obecnego, przypisać nauce języków obcych i jak usprawnić edukację w tym zakresie?
- Jak poprzez przemyślaną edukację kształtować powszechne przekonanie o znaczeniu podejmowania racjonalnych działań na rzecz ochrony środowiska i gospodarki obiegu zamkniętego? Liczba formułowanych w przestrzeni publicznej nieprofesjonalnych opinii i często pochopnych wniosków w tej poważnej sprawie wymaga solidnego uporządkowania, którego podstawą musi być mądrze ukierunkowana edukacja na wszystkich poziomach nauczania.
W niektórych państwach członkowskich Unii znaleziono już, zapewne nie w pełni wyczerpujące, ale jednak choćby częściowe odpowiedzi na powyższe pytania. Dlaczego więc nie stawiamy tego za wzorzec dla systemów edukacji w innych krajach?
Podkreślmy przy tym dobitnie, że nie chodzi tu o pochopne wprowadzanie na poziomie unijnym formalnych regulacji dotyczących wymienionych wyżej przykładowych spraw, bo to mogłoby tylko pogorszyć sytuację. Sednem jest natomiast promocja i unijna pomoc w działaniach na rzecz uwzględniania w programach kształcenia na wszystkich poziomach aktualnych wyzwań społecznych i technologicznych, uświadamiając przy okazji uczącym się znaczenie idei europejskiej wspólnoty dla ich pokonywania. Dla zachęty szkołom deklarującym aktywność w tym zakresie można by np. stworzyć możliwość starania się o choćby niewielkie dotacje z budżetu unijnego.
Drugim wymienionym na wstępie przykładem tematu politycznie zaniedbanego na poziomie unijnym jest zdrowie publiczne – w kontekście obecnej pandemii potrzeby w tym zakresie nie wymagają chyba szerszego uzasadnienia. Sytuację w zakresie wspólnotowych działań na rzecz tej sfery życia, mających poza swą główną misją także przecież olbrzymie znaczenie dla pobudzenia szerokiego obywatelskiego angażowania się we wspólnotową politykę, trudno byłoby uznać za zadowalającą.
Z badań Banku Światowego wynika, że zdrowie publiczne ma bardzo istotny wpływ na tempo rozwoju gospodarczego, a możliwa w państwach unijnych bez znaczących nakładów systematyczna poprawa zdrowotności powodowałaby wzrost PKB rzędu 1,5 proc. rocznie, co dla całej Unii oznacza około 250 mld euro, czyli prawie 1/4 jej rocznego budżetu.
A to tylko korzyści gospodarcze; zalety lepszego zdrowia mają przecież z pewnością jeszcze większe znaczenie dla szeroko rozumianej jakości naszego życia.
Zdrowie publiczne łączy się ściśle z potrzebą edukacji w tym zakresie, uzupełnijmy więc poprzednią listę pytań o następujące:
- Jak dzielić się na wszystkich etapach kształcenia, nie wyłączając kształcenia ustawicznego, najlepszymi praktykami w zakresie promocji zachowań prozdrowotnych, bez których nie ma przecież szans na rzeczywistą poprawę stanu zdrowia europejskiego społeczeństwa?
Powodów składających się na wagę stopniowego uwspólniania systemów opieki zdrowotnej w państwach Unii istnieje bardzo wiele. Wymiana między nimi danych dotyczących chorób i sukcesów w ich zwalczaniu miałaby olbrzymie znaczenie dla pogłębionych badań i rozwoju spersonalizowanych terapii. Według uznanych ekspertów dotyczy to szczególnie chorób rzadkich, nowotworów i chorób mózgu, nie wspominając już nawet o chorobach zakaźnych.
Ważne byłyby wypracowanie sposobów porównywania stosowanych metod leczenia i współpraca europejskich placówek je stosujących. Pomocą w dostępie do zagranicznych danych powinien okazać się powstający w UE Jednolity Rynek Cyfrowy, oczywiście przy ścisłym spełnianiu wymogów ochrony prywatności danych. Unijna współpraca powinna owocować większym naciskiem na zaniedbane w wielu krajach działania prewencyjne, obejmującym prozdrowotną edukację i wczesne wykrywanie schorzeń. Ogólnoeuropejskie normy dotyczące zdrowej żywności jawią się na przykład w tym kontekście jako znacznie ważniejsze od setek innych regulacji przyjmowanych na poziomie unijnym.
Pamiętajmy, że trudno jest nawet marzyć o powstaniu wspólnej, europejskiej opinii publicznej, niezbędnej do efektywniejszego zarządzania wspólnotą, bez poprawy działań na rzecz wyrównywania poziomu świadczonych w poszczególnych państwach usług medycznych, czyli sprawy budzącej wszędzie olbrzymie społeczne emocje. Jak wykazuje wiele poważnych analiz, ambitna idea ujednoliconego systemu opieki medycznej w całej Unii nie jest bynajmniej nierealna. Podobnie jak w przypadku edukacji, zacząć można by jej realizację od przekierowania na ten cel części środków z unijnego budżetu, zakładając, że korzyści z takiej polityki szybko przełożyłyby się na wzrost spójności Unii i poparcie dla jej działań.
Czas nagli – początkowy brak aktywności Komisji Europejskiej w sprawie epidemii koronawirusa, opóźnianie wspólnotowej pomocy dla najbardziej zainfekowanych państw i fakt, że w obliczu zagrożenia państwa członkowskie zadecydowały w pierwszej kolejności o zamknięciu swoich wewnątrzunijnych granic, świadczą jednoznacznie o konieczności zasadniczej zmiany w myśleniu europejskich polityków.
.Wymienione dwa obszary życia publicznego w UE to tylko przykłady – bez trudu można wykazać, że emocje polityków koncentrują się dzisiaj wokół spraw często bardzo odległych od żywotnych interesów obywateli państw członkowskich i wspólnoty jako całości. Może obecne tak silnie artykułowane problemy Unii okazałyby się łatwiejsze do pokonania, gdybyśmy zaczęli wreszcie wspólnie stawiać czoła prawdziwie realnym wyzwaniom – czy brexit i antyunijne emocje części społeczeństw w paru innych państwach ciągle nie są dostatecznym ostrzeżeniem w tej sprawie?
Michał Kleiber