Prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI: Polska wolność, rosyjskie samodzierżawie. Historia narodów Europy Środkowej wobec Konstytucji 3 maja

Polska wolność, rosyjskie samodzierżawie.
Historia narodów Europy Środkowej wobec Konstytucji 3 maja

Photo of Prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI

Prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI

Profesor historii polskiej i litewskiej na Uniwersytecie Londyńskim. Autor książki „Rozkwit i upadek Rzeczypospolitej”.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

I Rzeczpospolita została zniszczona, ponieważ się odnawiała. Słaba Polska mogła służyć Rosji jako wrota do Europy Zachodniej, podczas gdy Polska silna mogłaby Rosję zamknąć na wschodzie – prof. Richard BUTTERWICK-PAWLIKOWSKI

.Świętowanie 232 rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja odbywa się w cieniu zbrodniczej rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. Reżim rosyjski mógłby zapewne tolerować Ukrainę jako skorumpowanego, drenowanego, wzgardzonego wasala. Jak zauważył wybitny brytyjski dziennikarz i pisarz Neal Ascherson, mocarstwo rosyjskie lubi eksploatować swoje ofiary. W przypadku Ukrainy to jednak się nie udało.

Ukraińcy wielokrotnie pokazali, że nie chcą stać się Rosjanami, ślepo poddanymi rozkazom z moskiewskiego Kremla. Odkąd każdy region Ukrainy (włącznie z Krymem) zagłosował za niepodległością w 1991 r., każda akcja podejmowana przez Ukraińców, mająca na celu uzdrowienie własnego państwa, ukrócenie korupcji, usprawnienie gospodarki, poprawienie warunków życia, włączenie się do euroatlantyckich struktur handlu i bezpieczeństwa, promowanie swojego języka, opowiadanie światu o swojej historii – w zasadzie każdy przejaw ducha wolności, przedsiębiorczości i niepodległości – spotykała się z wrogą reakcją Moskwy. Rosja usiłowała Ukrainę ośmieszyć, osłabić i ujarzmić. Perspektywa trwałej utraty hegemonii przez Rosję spowodowała pierwszą zbrojną próbę zmniejszenia Ukrainy do kadłuba odciętego od Morza Czarnego w 2014 r. Zamiar ten został udaremniony przez opór, lecz udało się Rosji zabrać Ukrainie Krym i część Donbasu. 24 lutego 2022 r. Rosja podjęła próbę ostatecznego zniszczenia państwowości, narodowości i tożsamości ukraińskiej. Posłuszni rozkazom rosyjscy żołnierze mordują, kaleczą, torturują, gwałcą, ograbiają i uprowadzają dziesiątki tysięcy Ukrainek i Ukraińców, w tym dzieci i starców. Ukraińcy stawiają zaciekły opór w walce o być albo nie być.

Okrucieństwo rosyjskich okupantów na Ukrainie może kojarzyć się Polakom z rozbiorem II Rzeczypospolitej przez nazistowskie Niemcy i sowiecką Rosję w latach 1939–1941. Natomiast proces przebiegający od sterowania państwem wasalnym do jego okrojenia i zniszczenia przypomina losy dawnej I Rzeczypospolitej. W latach 60. XVIII w. cesarzowa Katarzyna II, przywykła do hegemonii nad sparaliżowanym sąsiednim państwem, nie doceniała siły ducha republikańskiego tkwiącego w Polakach. Została też zaskoczona przez króla wybranego z jej woli, którego mylnie miała za posłuszną marionetkę, a który okazał się zdeterminowanym reformatorem. Pogwałceniem suwerenności Rzeczypospolitej sprowokowała powstanie konfederacji barskiej w lutym 1768 r. – wojna partyzancka w obronie „wiary i wolności” trwała cztery lata. Caryca utratę pełnej kontroli nad całą Rzecząpospolitą zrekompensowała sobie aneksją strategicznie kluczowych ziem nad Dźwiną i Dnieprem. Dyktowała warunki I rozbioru Polski Prusom i Austrii po triumfach jej wojsk i marynarki nad Imperium Osmańskim. Okrojona Rzeczpospolita znalazła się pod ścisłą kuratelą rosyjską.

Zagrożenie dla rosyjskich interesów z następnego okresu utraty hegemonii w latach 1788–1792, podczas kolejnej wojny tureckiej, było jeszcze większe. To doprowadziło do inwazji wiosną 1792 r. i do II rozbioru Polski. Skutkiem kolejnego zrywu przeciwko rosyjskiej dominacji, czyli insurekcji kościuszkowskiej, było ostateczne unicestwienie kadłubowej już wówczas Polski. Rzeczpospolita została zniszczona, ponieważ się odnawiała. Słaba Polska mogła służyć Rosji jako wrota do Europy Zachodniej. Natomiast silna Polska mogłaby Rosję zamknąć na wschodzie (tak jak zamknęła Moskwę za Stefana Batorego po unii z Litwą i tak jak chciał Józef Piłsudski wraz z niepodległą Ukrainą).

Geopolityka Europy Środkowo-Wschodniej niewiele się zmieniła w ciągu ostatnich 500 lat. Nawet po I rozbiorze Korona Polska sięgała brzegu Dniepru na południowy wschód od Kijowa. W ostatnich latach Ukraina się odnawia, więc neoimperialna Rosja próbuje ją zniszczyć. Jednak stawką nie jest tylko panowanie nad wybrzeżem Morza Czarnego. Nie było tak w XVIII, nie jest też w XXI wieku.

Od stuleci arbitralni władcy Moskwy w ostatecznym rachunku szanują jedynie siłę, ale nie tylko siła im przeszkadza. Dla samodzierżawia, opartego na upokorzeniu i poniżeniu, kłamstwie i obłudzie, nieznośne są takie zaraźliwe wartości, jak wolność, niepodległość, samorządność, sprawiedliwość, równość, solidarność, szczerość, przedsiębiorczość, odpowiedzialność i godność. Przykład wolnych, nielękających się i prosperujących obywateli Ukrainy mógłby zachęcić gnębionych, zastraszanych Rosjan do obalenia tyrana na Kremlu. Doskonale pojął siłę wolności w przyciąganiu do wspólnej ojczyzny poseł krakowski na Sejm Czteroletni Stanisław Sołtyk: „Wolność – przekonywał parlamentarzystów oraz publiczność – jest naszym największym sekretem przeciw jakiejkolwiek obcej uzurpacji, jest najsilniejszym murem od napaści sąsiedzkich, niech kiedy mówią różnymi językami, niech w wyznaniach co do religii zachodzi między nimi różnica, wolność dobrze zrozumiana, sprawiedliwość ściśle każdemu oddana, zjednoczy ich co rychlej”. Kontekstem tej wypowiedzi (jakże aktualnym dziś) była debata odbyta 21 maja 1792 r. nad ustanowieniem autokefalicznej, czyli niezależnej hierarchii prawosławnej w Rzeczypospolitej, oddzielonej od podporządkowanych carycy władz prawosławnej Cerkwi rosyjskiej. A trzy dni wcześniej wojska rosyjskie wkroczyły do Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Reforma struktur prawosławia, jedna z ostatnich reform Sejmu Wielkiego, należy do spuścizny Konstytucji 3 maja. Przy zachowaniu pierwszeństwa katolicyzmu rzymskiego artykuł I Ustawy Rządowej warował „wszelkich obrządków i religii wolność w krajach polskich”. Nie tylko wyznaniom dotąd tolerowanych, lecz „wszystkim ludziom, jakiegokolwiek bądź wyznania” zapewniał „pokój w wierze i opiekę rządową”. Z kolei chłopów, wśród nich wyznawców prawosławia, uznano w artykule IV za „najliczniejszą w narodzie ludność, a zatem najdzielniejszą kraju siłę”; słusznie wzięto ich „pod opiekę prawa i rządu krajowego”. Z perspektywy dworów ościennych jeszcze groźniejsze było ogłoszenie „wolności zupełnej dla wszystkich ludzi, tak nowo przybywających, jak i tych, którzy by, pierwej z kraju oddaliwszy się, teraz do ojczyzny powrócić chcieli”. Tym sposobem została wytyczona droga do zniesienia poddaństwa. Związana była z polską polityką demograficzną, podsumowaną zwięźle: „Chcąc jak najskuteczniej zachęcić pomnożenie ludności krajowej”. Lęk przed masowym zbiegostwem prawosławnych chłopów z Imperium Rosyjskiego był jedną z głównych przyczyn ostatecznego zniszczenia Rzeczypospolitej.

Uchwalenie Ustawy Rządowej bywa przedstawiane jako uwieńczenie wielopokoleniowych starań o naprawę Rzeczypospolitej. Owszem, Konstytucja 3 maja była owocem wysiłków intelektualnych, retorycznych i politycznych jej twórców – króla Stanisława Augusta, Ignacego Potockiego i ks. Hugona Kołłątaja – oraz ich zwolenników i pomocników. Nie byłaby ani do pomyślenia, ani do przyjęcia bez przemian w gospodarce, społeczeństwie i w kulturze. Stopniową erozję barier stanowych przyspieszył Sejm, który zebrał się 7 października 1788 r. i odzyskał suwerenność narodową. Pod wpływem uchwalonego 18 kwietnia 1791 r. prawa o wolnych miastach Rzeczypospolitej zaniepokojony austriacki chargé d’affaires w Warszawie dostrzegł „rewolucję w sposobie myślenia” narodu szlacheckiego. Tej rewolucji dopomogła pedagogia. Włączenie do Konstytucji 3 maja reformy miejskiej uzasadniono „jako prawo wolnej szlachcie polskiej, dla bezpieczeństwa ich swobód i całości wspólnej ojczyzny, nową, prawdziwą i skuteczną dające siłę”. Nawet uroczyste potwierdzenie pradawnych przywilejów stanu szlacheckiego w artykule II konstytucji pojęło „bezpieczeństwo osobiste i wszelką własność, komukolwiek z prawa przynależną, jako prawdziwy społeczności węzeł, jako źrenicę wolności obywatelskiej”. Jednak Trzeci Maja 1791 r. był dopiero początkiem transformacji. W wizji Kołłątaja dziewiętnastowieczny naród polski miał składać się z osobiście wolnych mieszkańców wspólnej ojczyzny oraz politycznie czynnych posiadaczy ziemskich i miejskich. Przy różności obrzędów i wyznań wszystkie szkoły miały uczyć tych samych wartości obywatelskich.

Ustrój państwa w dzisiejszym pojęciu przedstawił lapidarny artykuł V, który godził zasadę suwerenności narodu z trójpodziałem władz, oraz trzy następne artykuły, które zarysowały władze prawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Każda władza miała być usprawniona, a żadna nie miała zagrozić wolności. Pilnowano zwłaszcza władzy wykonawczej. Oprócz słynnego zniesienia liberum veto i konfederacji oraz wprowadzenia dziedzicznej sukcesji tronu warto podkreślić zasadę, inspirowaną wzorem brytyjskim, że posłowie wybrani na sejmikach byli „reprezentantami całego narodu”, a nie tylko delegatami wykonującymi instrukcje swoich wyborców. W ciągu następnego roku te postanowienia zostały wypełnione szeregiem szczegółowych ustaw poświęconych Sejmowi, Straży Praw (czyli radzie ministrów przy królu), komisjom rządowym i sądom. Ważną zasadą była wybieralność sędziów i wielu urzędników przez obywateli (ziemskich i miejskich). Co więcej, konstytucja mogłaby być odmieniona za wolą narodu, zgodnie z jego przyszłymi potrzebami.

Zdecydowanie większą część zreformowanego ustroju nie tylko uchwalono, lecz wdrożono w życie. Sprawne funkcjonowanie państwa zależało zresztą nie tylko od litery prawa, lecz także od politycznej współpracy między królem i oświeconymi regalistami z jednej strony a oświeconymi republikanami z drugiej. O silne więzi między władzami centralnymi a prowincjami zadbały komisje wojewódzkie porządkowe cywilno-wojskowe, złożone z mężów zaufanych i wybranych przez swych sąsiadów. Również radosne celebracje konstytucji, z udziałem wybitnych kaznodziejów, sprzyjały zaakceptowaniu „polskiej rewolucji” – jakże innej od francuskiej! – przez krytyczną masę szlachetnie urodzonych obywateli. Wielu sceptycznie nastawionych tradycjonalistów dało się przekonać do tej nadziei na pomyślną przyszłość. Sejmiki Wielkiego Księstwa Litewskiego udzieliły konstytucji wyjątkowo gorącego poparcia po tym, jak w Zaręczeniu Wzajemnym Obojga Narodów z 20 października 1791 r. Litwinom zapewniono parytet z koroniarzami w ciałach rządowych oraz powrócono do tradycyjnego języka praw o stanach sejmujących i obojgu narodach Rzeczypospolitej. Zaręczenie mogłoby w przyszłości hamować rysujące się u króla i Kołłątaja zapędy do odgórnej unifikacji państwa i narodu polskiego kosztem wielu uświęconych przez tradycję praw i obyczajów. Mogłaby dać podstawy do dalszej ewolucji patriotyzmu wielowarstwowego. W sumie można przypuszczać, że gdyby Rzeczpospolita z annus mirabilis 1791–1792 mogła się dalej rozwijać jako suwerenna wspólnota, czekałby na nią pomyślny wiek XIX.

.Na końcu mam prośbę do Czytelników zaangażowanych w walkę polityczną w Polsce. W tym roku, kiedy Rosja prowadzi wojnę przeciwko ukraińskim współdziedzicom dawnej Rzeczypospolitej, dajmy spokój z rytualnym obrzucaniem przeciwników epitetem „targowica!”. I to niezależnie od tego, czy tą obelgą się rzuca na lewo, czy na prawo. Dziejowe znaczenie owej niesławnej konfederacji bywa przeceniane. O wiele ważniejszy w skutkach i trudniejszy w ocenie był rokosz Jerzego Lubomirskiego lat 1665–1666. Owszem, Katarzyna II chciała stworzyć wrażenie, że wspomaga „zdrowszą” stronę wojny domowej w Polsce, aby łaskawie przywrócić „narodowi” dawną wolność odebraną mu 3 maja 1791 r. przez „arbitralnego” króla i „jakobinów” (co budzi skojarzenia z obecną rosyjską misją „denazyfikacji” Ukrainy). Nawet ta garstka zdrajców, która się zjawiła w Petersburgu, aby prosić o jej interwencję zbrojną, dała jej pożądany listek figowy dla czegoś, co dziś nazywałoby się „specjalną operacją wojskową”. Jednak tak czy owak imperatorowa była zdeterminowana przywrócić swoją dominację nad Rzecząpospolitą. A w razie potrzeby okroić to państwo lub całkowicie je wymazać, głosząc wszem wobec, że odzyskuje historyczne ziemie rosyjskie. Potraktowała targowiczan z należytą im pogardą, bo ci żadnej znaczącej siły w Rzeczypospolitej nie reprezentowali. Aspirujący do oligarchii z łaski carycy hersztowie konfederacji niewielu byli w stanie przekonać swoimi pustymi hasłami wolności (lub nawet przekupić). Wcześniej sromotnie przegrali swoją sprawę na sejmikach odbytych w lutym 1792 r. Wówczas obywatele Rzeczypospolitej o różnych postawach, poglądach i przekonaniach dobrowolnie łączyli się wokół konstytucji, ojczyzny i nadziei – czego świątecznie życzę Państwu.

Richard Butterwick-Pawlikowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 maja 2023
Fot. Henryk Przondziono / Gość Niedzielny / Forum