Książki, które opowiadają Polskę - "Imago mundi"
Wiek XIX pozostawił nam Pana Tadeusza – arcydzieło, w którym Adam Mickiewicz zawarł samą esencję polskości. Czy podobny projekt pisarski jest możliwy również dziś? Jak mogłaby wyglądać epopeja o współczesnych Polakach? Odpowiedź na te i podobne pytania znajdujemy w wydanym w 2005 roku dziele Wojciecha Wencla „Imago mundi” – pisze prof. Wojciech KUDYBA
.Pisarz świadomie posłużył się formą poematu wierszowanego. Jego utwór jest więc wprawdzie cztery razy krótszy od Pana Tadeusza, ale – podobnie jak epos Mickiewicza – składa się z dwunastu rozdziałów zwanych pieśniami. Każdą z nich tworzy pięć dwunastowersowych strof pisanych regularnym rymowanym trzynastozgłoskowcem. Mamy więc do czynienia z formą kunsztowną i dziś bardzo rzadką. Na pewno jednak nie anachroniczną, bo mieści ona w sobie losy człowieka na wskroś współczesnego. Nie ma on imienia oraz nazwiska i mieć nie może, bo tekst ma w sobie coś z moralitetu. Jego bohaterem jest everyman – ktoś taki jak my. W jego losach zawiera się po trosze historia nas wszystkich – Polaków po transformacji ekonomicznej i politycznej zainicjowanej w 1989 roku. Pisarz zrealizował w swym utworze ambitny plan nakreślenia historii polskiej duszy ostatnich trzydziestu lat. Stworzył syntetyczny obraz stanu polskiego sumienia na progu nowego tysiąclecia, obalając za jednym zamachem dwa dość wygodne mity: o szczęściu człowieka wyzwolonego z ram obyczajowych lokalnego społeczeństwa i o bezgrzesznej egzystencji wspólnot zakorzenionych w tradycyjnych rytuałach.
Ten drugi mit funkcjonuje w twórczości Wencla jako sielankowy obraz rodzinnej wioski poety – Matarni (obecnie dzielnicy Gdańska).
Czytając pierwsze pieśni poematu, można odnieść wrażenie, że zakorzenienie geograficzno-społeczne autor traktuje jako źródło zakorzenienia metafizycznego, a ład lokalnych obyczajów i rytuałów jako porządek moralny i duchowy, przeciwstawiający się chaosowi i złu świata zewnętrznego.
Wizja ta w kolejnych partiach utworu zostaje jednak poddana druzgocącej próbie. Poetycki obraz lokalnego raju, przedstawiony na początku poematu, wkrótce znika nam z oczu, a w jego miejsce pojawia się zupełnie inny. Bohater wyznaje wówczas: „co nam zostało z wczoraj – tylko to wspomnienie: / klub nazywa się „Eden” ale jest w nim ciemno / siedzimy podziwiając jakąś nową Ewę / która się nam wydaje prawdziwą poezją”.
Imago mundi – powieść o poszukiwaniu nadziei
.Opuszczając kulturę lokalną i domowe obyczaje, rozstając się z dziecięcą religijnością – zatem włączając się w rytm i mentalność nowoczesności – protagonista utworu Wencla nie doznaje jednak ani euforii z powodu odzyskanej autonomii, ani satysfakcji z powodu nowych przyjemności. Choć poddaje się nowym obyczajom, nie czuje się spełniony. Świat, który jeszcze w pierwszych częściach poematu jawi się jako pełnia bytu, z wolna odsłania przed nim swój mroczny rewers – staje się pustkowiem. I nie chodzi wyłącznie o żywioły nicości, ogarniające od zewnątrz domowe zacisze. Chodzi o coś więcej. Everyman stopniowo odkrywa obszary nicości w sobie. Wyzwolenie, jakie oferuje nowoczesność, okazuje się wyzwoleniem do pustki. To, co budujemy – zauważa Wencel – to, co wznosimy, realizując naszą wolność, często okazuje się ruiną: rozpadają się nasze więzy rodzinne, międzyludzkie relacje, obyczaje, a wreszcie miasta i domy. W Imago mundi katastrofie ulega nie tylko krajobraz, ale także ludzka wyobraźnia i – ostatecznie – osobowość. Wyzwolenie okazuje się zniewoleniem. Wolność kończy się depresją. Wędrówka bohatera przez obszary nowoczesności nieoczekiwanie zatrzymuje się w szpitalu psychiatrycznym.
Ostatnie pieśni przekonują jednak, że poemat Wencla to nie tylko powieść o upadku, ale także o poszukiwaniu nadziei. Bohater, uwodzony przez głos nowoczesności i wzywany do nieograniczonego korzystania z własnej wolności, nieoczekiwanie właśnie w szpitalu odnajduje w sobie głos wzywający do zasadniczej zmiany odniesień do świata. Pytanie, jakie zadaje: „a może siłą woli wskrzesić w sobie miłość” – oznacza gotowość do zakwestionowania dotychczasowego stylu życia i wartościowania. Punktem zwrotnym staje się decyzja o konfrontacji własnej samowiedzy z tym, co wie o nas zapomniany przez nas Bóg. Pieśń ósma, zatytułowana Śnieg, zawiera opis takiego właśnie otwarcia na prawdę o sobie i swoim życiu. Bohater zadaje sobie zasadnicze pytania: „co robić gdy zburzone już wszystkie kapliczki / wszystkie sny o istnieniu oprawionym w ramkę / i wśród puszek butelek i pism erotycznych / dowiadujesz się nagle kim jesteś naprawdę / Dobry Pasterz nie mieszka w królestwie nad rzeką / wzniesionym ręką ludzką według ludzkich planów / nie unosi się gniewem nie pamięta złego / lecz szuka cię na drodze z burdelu do samu / więc żeby dotknąć nieba trzeba zejść do piekła / i żeby się odnaleźć trzeba się pogubić”.
Cytowany fragment wydaje się kluczowy dla interpretacji całego utworu. Na kartach Imago mundi autor raz po raz przekonuje nas, że powrót do dawnych obyczajów i lokalnego zacisza nie jest możliwy.
Pisarz zdaje sobie też sprawę z tego, że w chaosie nowoczesności trudno nie stracić z oczu moralnej busoli. Wie jednak również, że właśnie moralna porażka może nas ustrzec przed ułudą własnej doskonałości i wszechmocności.
.Droga bohatera poematu ma wymiar symboliczny. Jest drogą wiodącą od tradycyjnej religijności, opartej na ufności w potęgę pradawnych obyczajów, do nowoczesnej wiary, opartej na zaufaniu do Boga, który nie przestaje nas kochać nawet wtedy, gdy błądzimy, i zbawia nas właśnie z powodu naszych grzechów. Choć przesłanie to funkcjonuje w planie indywidualnej egzystencji bohatera, to jednak ma wymowę uniwersalną. Wiele wskazuje na to, że poemat Wencla wpisuje się w szeroką debatę nad ewolucją religijności współczesnych Polaków, a może nawet w jeszcze szerszą dyskusję wokół pytania o to, jak zachować osobistą relację z Bogiem w nowoczesnym świecie.
Wojciech Kudyba