
Podzielone na pół polskie społeczeństwo, narażone na głęboki konflikt ideologiczny, wybrało powrót do kursu konserwatywnego.

Dzisiejsza Polska to kraj, który uczy się równocześnie oporu, imitacji i samoświadomości. Kraj, który nosi w sobie zranioną dumę – lecz i potencjał głębokiej samoanalizy. Jeśli ma się odrodzić jako podmiot kulturowy i polityczny, musi połączyć trzy elementy: sprawiedliwość społeczną, pamięć historyczną i otwarcie na świat.

Ambasador Daniel Fried użył angielskiego zwrotu „the greatest generation” (czyli „najwspanialsze pokolenie”), aby nazwać pokolenie wyzwolenia Polski i jej rozwoju od 1989 roku aż do dzisiaj. Muszę przyznać, że to mnie mocno poruszyło, bo wiem, że Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności ma w tym duży udział.

Obecna sytuacja w kraju przypomina mi trochę jazdę pociągiem, w którym podróżujemy wszyscy razem, ale każdy w swoim przedziale z zamkniętymi drzwiami. Pasażerowie udają, że nie słyszą, co dzieje się za ścianą. Z głośników słychać słowa rządu o wspólnej podróży ku lepszej Polsce, tylko nikt nie wie, kto właściwie kieruje, dokąd jedziemy i dlaczego bilety są coraz droższe.

Wendeta ma zawsze swój czas. I po jego upływie przestaje wpływać na masy. Ba… jeśli jakoś po upływie swego czasu może wpływać, to tylko na niekorzyść tych, którzy spóźnieni chcieliby się jednak do niej odwołać. Tego nie rozumieją giertychowcy, którym prostacko wydaje się, że w polityce zemścić się jest dobrze nawet po latach.
Nr 71. „Wszystko co Najważniejsze” jest już dostępny w EMPIK-ach, Księgarni Polskiej w Paryżu oraz wysyłkowo i w prenumeracie – w Sklepie Idei.
W 71. numerze miesięcznika Wszystko co Najważniejsze teksty m.in.: prof. Michała KLEIBERA, prof. Marcina PIĄTKOWSKIEGO, prof. Chantal DELSOL, Jana ROKITY, Karola POLEJOWSKIEGO, Edwarda LUCASA, prof. Jerzego MIZIOŁKA i prof. Piotra CZAUDERNY.

Twórczość El Greco jest swego rodzaju fenomenem, bo pojawiła się ona jakby znikąd, poza oczywistymi inspiracjami kreteńską szkołą ikon i zaraz potem zamarła. Zresztą sam artysta malował we wczesnym kreteńskim okresie swej twórczości po prostu ikony.

Potrzebna jest prawdziwa globalna świadomość, katharsis, prawie rewolucja. Rządy, zwłaszcza francuski i niemiecki, muszą w końcu przyznać, że sytuacja jest bardzo zła.

Trwamy w fałszywym przekonaniu, że mamy monopol na wolność, gdy tymczasem w naszym zachodnim świecie, pozbawionym możliwości odwołania się do sacrum, posiadamy jedynie jej iluzję. Możemy sobie podskakiwać i krzyczeć „Wolność!”, „Wolność!”, „Wolność!”, ale czymże ona jest bez elementów sacrum? Na cóż być ludźmi wolnymi, jeśli nie jesteśmy w stanie żyć życiem duchowym? Jak możemy dawać lekcję wolności całemu światu, jeśli jedyne, co jesteśmy w stanie zrobić, to gromadzić się wokół atrap sacrum i absolutu?

Teoretycznie w Iranie wszyscy się znają. Stosunki społeczne są prostsze; gdy spotkasz sąsiada na klatce, to się do niego odezwiesz, zagadasz, nawet uśmiechniesz. Turystów, odróżniających się od miejscowych kolorem skóry czy ubraniem, jest wciąż tak niewielu, że o naszym przyjeździe do miasta wiedziało kilkadziesiąt osób, zanim jeszcze wysiedliśmy z pociągu relacji Istambuł – Teheran. |