
Księża „politykierzy”?
Czy dziś w Polsce nie potrzeba nam takich kapłanów „politykierów”, jak Popiełuszko, i naśladowców takich proroków jak Izajasz, Jeremiasz czy Jan Chrzciciel? Przecież mamy demokrację i problemy społeczno-polityczne powinniśmy rozwiązywać, stosując demokratyczne procedury. Ale co robić, skoro demokracja, na czele z sądownictwem, stała się karykaturą samej siebie – pisze prof. Dariusz KOWALCZYK SJ
.Jerzy Urban, zwany „Goebbelsem stanu wojennego”, odpowiadał za cyniczną, pełną manipulacji i kłamstw propagandę władz komunistycznych w Polsce. Wielokrotnie oskarżał duchownych o „politykierstwo” i wykorzystywanie Kościoła do celów politycznych. Nazwał Msze odprawiane przez ks. Jerzego Popiełuszkę „seansami nienawiści”: „W kościele ks. Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Mówca rzuca tylko kilka zdań wyzbytych sensu perswazyjnego oraz wartości informacyjnej. On wyłącznie steruje zbiorowymi emocjami”. Tego rodzaju propaganda zapewne nie pozostała bez wpływu na decyzję, ktokolwiek ją podjął, by zabić ks. Jerzego.
Zabijanie mężów Bożych krytykujących poczynania władzy to coś, co znamy już ze Starego Testamentu. Prorocy publicznie upominali królów i arystokrację, stając się głosem sumienia narodu. Spotykające ich z tego powodu prześladowania miały różne formy: od odrzucenia i wyśmiewania, przez więzienie, aż po śmierć męczeńską. Według tradycji rabinistycznej Izajasz, który piętnował grzechy i niesprawiedliwość władców Judy, poniósł śmierć męczeńską za rządów króla Manassesa. Jeremiasz za głoszenie niepopularnych proroctw o upadku Jerozolimy był więziony, wrzucony do cysterny i poniżany przez króla Sedecjasza oraz jego doradców. Eliasz był prześladowany przez królową Izebel, która chciała go zabić za krytykę bałwochwalstwa i bezprawia na dworze Achaba.
Za „mieszanie się do polityki” został zabity Jan Chrzciciel, który publicznie upominał Heroda Antypasa za to, że poślubił Herodiadę, żonę swojego brata Filipa, co było niezgodne z prawem żydowskim. Ta krytyka sprawiła, że Herod kazał pojmać Jana i wtrącić go do więzienia. Jeszcze większą niechęć żywiła do Jana Herodiada, która szukała sposobności, by go zgładzić. Okazja nadarzyła się podczas uczty urodzinowej Heroda, gdy córka Herodiady, Salome, za namową matki zażądała głowy Jana. Herod, nie chcąc złamać publicznie złożonej przysięgi, kazał go ściąć. Śmierć Jana Chrzciciela to męczeństwo za prawdę – został zabity, ponieważ odważnie upominał władcę za łamanie Bożych przykazań, nie zważając na konsekwencje.
Czy dziś w Polsce nie potrzeba nam takich kapłanów „politykierów”, jak Popiełuszko, i naśladowców takich proroków jak Izajasz, Jeremiasz czy Jan Chrzciciel? Przecież mamy demokrację i problemy społeczno-polityczne powinniśmy rozwiązywać, stosując demokratyczne procedury. Ale co robić, skoro demokracja, na czele z sądownictwem, stała się karykaturą samej siebie, a kłamstwo w życiu publicznym pleni się w sposób jeszcze bardziej bezczelny niż w czasach Urbana? Dziś ze strony Kościoła nie mamy politykierstwa. Wręcz przeciwnie! Brakuje odważnych kapłanów, którzy potrafią zabrać głos w sprawach dotyczących dobra wspólnego Polski i Polaków. Głos niepłaszczący się przed liberalno-lewicowymi ideologiami, ale głos z głębi Biblii, Tradycji i Magisterium Kościoła, ale także głos zdrowego rozsądku.
.A Kościół w Polsce ma do kogo nawiązywać. Nie brakowało nam w historii wybitnych duszpasterzy „politykierów”, poczynając od św. Stanisława ze Szczepanowa, biskupa, który stał się symbolem niezłomności wobec władzy królewskiej i patronem ładu moralnego. Troski o ojczyznę możemy uczyć się od Piotra Skargi, jezuity, autora „Kazań sejmowych”, który odważnie wskazywał na choroby trawiące Rzeczpospolitą. Wspomnijmy także św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, arcybiskupa warszawskiego, obrońcę praw narodu polskiego w czasie zaborów, zesłanego na Syberię. A w nowszej historii mamy kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, który dał przykład, jak pasterz powinien konfrontować się z totalitaryzmem. To byli mężowie Kościoła, którzy nie cofnęli się przed prześladowaniami i nie dali sobie wmówić, że kapłani mają siedzieć cicho albo popierać tzw. jedynie słuszne siły.
Tekst pierwotnie ukazał się w 1024 numerze tygodnika „Idziemy” [LINK]. Przedruk za zgodą redakcji.