Małgorzata Maria GRĄBCZEWSKA, Instytut Polski w Paryżu 2025

Małgorzata Maria GRĄBCZEWSKA

Francja jest miejscem ważnym dla prezentowania kultury polskiej i wzmacniania więzi, również z powodów politycznych, zwłaszcza w kontekście obecnych zagrożeń – mówi Małgorzata Maria Grąbczewska, od sierpnia dyrektor Instytutu Polskiego w Paryżu.

Małgorzata Maria Grąbczewska, Instytut Polski w Paryżu 2025

.Anna Wróbel: Instytut w 2026 roku wróci do swej siedziby po gruntownym remoncie. Co będzie możliwe dzięki odnowionej siedzibie?

Małgorzata Maria Grąbczewska: Przede wszystkim ten budynek da szansę większej „widzialności” Polski na arenie kulturalnej Paryża. Instytuty narodowe, które mają tu swoje siedziby, są bardzo wyraźnymi punktami na mapie kulturalnej miasta. Mam na myśli placówki Czech, Korei, Japonii czy Instytut Szwedzki. To są miejsca rozpoznawane, z długą tradycją, robiące ważne projekty.

Od wielu lat Instytuty Polskie działają głównie na zewnątrz, robiąc projekty ze znaczącymi partnerami. Uważam, że to bardzo dobry pomysł na funkcjonowanie, ponieważ dzięki temu mają większą siłę przebicia, a projekty docierają do publiczności lokalnej. Działalność na zewnątrz – którą zamierzamy kontynuować, bo w synergii jest siła – nie wyklucza rozwijania działalności w siedzibie Instytutu po remoncie.

Myślę też o przyszłym Instytucie jako o miejscu, w którym polskie instytucje będą mogły realizować mniejsze projekty, chociażby wystawiennicze. Są do tego warunki lokalowe, m.in. duża przestrzeń, ok. 200-metrowa, która została pomyślana jako sala koncertowa, zaopatrzona w sufit poprawiający akustykę, ale może też służyć realizowaniu wystaw czy interwencji artystycznych. Budynek będzie miał salę kinową z widownią na 100 osób, wyposażoną bardzo nowocześnie, dającą możliwości robienia pokazów filmowych dobrej jakości. Będziemy też mieć miejsce na spotkania, śniadania prasowe, dyskusje o książkach, warsztaty.

Bardzo byśmy chcieli rozwinąć ofertę dla młodszej publiczności. Kiedy pracowałam (w latach 2021-25 – przyp. red.) na stanowisku zastępcy dyrektora Muzeum Łazienki Królewskie, nadzorowałam m.in. obszar edukacji. Dzięki temu mogłam z bliska zobaczyć, jak edukacja się zmieniła, jaką ma siłę oddziaływania i jak bardzo jest pożądana, nie tylko przez rodziców. To wspaniałe narzędzie do prezentowania kultury, historii Polski inaczej niż w szkole. Odchodzimy od nauczania na rzecz pobudzania zainteresowania, inspirowania, budowania zachwytu wśród młodej publiczności, tak żeby ona potem, jako dorosły użytkownik, „konsument” kultury, zainteresowała się głębiej kulturą polską.

Ważne są pokoje gościnne – oferowanie w centrum Paryża przyjaznego miejsca pozwala wspierać twórców z Polski. Myślimy też intensywnie o tym, żeby powstała przestrzeń dla rezydencji artystycznej, co sprawi, że Instytut będzie nie tylko miejscem przyjmującym i prezentującym, ale również kreującym kulturę i projekty artystyczne. (…)

Paryż wciąż jest jedną z kulturalnych stolic świata, nie tylko Europy. Kultura tutaj buzuje, również najnowsza, w tym cyfrowa. Licznym polskim artystom udało się przebić na scenę europejską i światową, ale wielu z nich jest wciąż mało znanych francuskiej publiczności. Mam nadzieję, że nowa siedziba Instytutu pomoże to zmienić.

Anna Wróbel: Francuska publiczność ma do dyspozycji wiele instytutów kulturalnych, centrów kultury różnych krajów. Co może wyróżniać Instytut Polski w tej ofercie?

Małgorzata Maria Grąbczewska: Paryż to rzecz jasna trudny teren bitwy o odbiorcę. Oczywiście mamy już teraz dużą publiczność, która Polską jest zainteresowana. Myślę, że aby dotrzeć do pozostałej części społeczeństwa, musimy wykorzystać aktualne atuty Polski, przede wszystkim mocną gospodarkę oraz polityczne znaczenie, które – przy okazji, niestety, wojny w Ukrainie – zostało zauważone po raz kolejny. Przed chwilą zakończyliśmy okres przewodnictwa w Radzie UE, wzmocniono znaczenie Trójkąta Weimarskiego, relacje polsko-francuskie po podpisaniu traktatu z Nancy (polsko-francuskiego porozumienia o wzmocnionej współpracy i przyjaźni – przyp. red.) są bardzo dobre. To wszystko wpływa na naturalne zainteresowanie Francuzów Polską.

Trzeba jednak pamiętać, że Instytut Polski to nie tylko Paryż, działamy w zasadzie w całej Francji, gdzie realizujemy projekty z partnerami lokalnymi. Głównym celem Instytutu jest dyplomacja publiczna, którą rozumiemy jako narzędzie do zmiany wizerunku Polski poprzez kulturę. A polska kultura współczesna ma bardzo dużo do zaoferowania. Do historii oczywiście też będziemy nawiązywać – bez tego się nie da, zwłaszcza we Francji, która była i jest z Polską historycznie i kulturowo związana. Natomiast naszym głównym obiektem troski będzie właśnie kultura najnowsza, młodzi artyści. Polacy mają zasłużoną opinię utalentowanych i niezwykle pracowitych. Doceniają to francuskie instytucje, w których nasi twórcy są chętnie zatrudniani i pokazywani. Więc to, co Instytut powinien robić i robi, to wzmacnianie i utrwalanie tego pozytywnego wizerunku.

Mam również głębokie poczucie, że Instytut może rozwinąć jeszcze swoją działalność jako pewien hub, miejsce, które łączy. Wiele polskich instytucji pracuje bezpośrednio z instytucjami francuskimi, ale część szuka partnerów i publiczności. W tym zakresie nasza wiedza, doświadczenie i kontakty mogą odegrać decydującą rolę dla finalizacji i sukcesu projektów artystycznych.

Anna Wróbel: Instytuty Polskie są również w innych krajach w Europie Zachodniej – dlaczego akurat Paryż jest ważnym miejscem dla promocji polskiej kultury? Dlaczego Paryż jest wciąż tym miejscem, w którym powinniśmy być kulturalnie obecni?

Małgorzata Maria Grąbczewska: Wykonujemy ogromną, trudną pracę nad zmianą wizerunku Polski we francuskim społeczeństwie. Wciąż zderzamy się z łączeniem Polski z Holokaustem, z tą historią trudną, ale również z komunizmem czy stereotypami (…). Oczywiście Instytut nie będzie się wprost zajmował zwalczaniem dezinformacji, ale musimy i chcemy pokazać, że Polska się rozwija, zmienia, że jest krajem otwartym i kieruje się europejskimi wartościami.

Obraz Polski wśród Francuzów wciąż daleki jest od rzeczywistości. Podczas pracy w Łazienkach przyjmowałam wielu zagranicznych gości, w tym Francuzów, i niejednokrotnie widziałam ich zachwyt, zadziwienie tym, jak Polska wygląda, jak się zmieniła. Chcemy więc dotrzeć z naszym programem również do osób, które nie były w Polsce w ostatnich 20 latach i mają jeszcze ten obraz naszego kraju rodem z lat 80.

Niedługo, 25-27 września, odbędzie się wielka konferencja organizowana przez Centrum Badań Kultury Dworskiej w Wersalu, poświęcona polsko-francuskim celebracjom monarszym, m.in. ślubnym. Jest to cudowny punkt wyjścia do mówienia o wspólnej historii. Ona oczywiście nie kończy się na monarchach, ale jednak ważne jest to, że w tym roku świętujemy 300-lecie ślubu Marii Leszczyńskiej z Ludwikiem XV. Warto przypominać, że Polka była królową Francji w czasach jej kulturowego rozkwitu.

Tak więc Francja jest miejscem niezwykle ważnym dla prezentowania polskiej kultury i wzmacniania więzów, właśnie z powodów politycznych, zwłaszcza w kontekście aktualnych zagrożeń. Jest również krajem, który ciągle jest nośnikiem kultury na świat. Dla artystów to ważne miejsce docelowe, ale też otwarcie kolejnych drzwi. To tutaj działają ważni producenci międzynarodowych wystaw i festiwali czy agenci; przez Paryż można dotrzeć do Nowego Jorku, Seulu czy Singapuru.

Nauka języka polskiego – co zaskakujące, ale napawające nadzieją i radością – jest wśród francuskiej młodzieży coraz popularniejsza. W tym roku w College i Liceum Montaigne była rekordowa liczba zgłoszeń do sekcji polskiej. Również w INALCO (Narodowy Instytut Kultury i Języków Orientalnych – przyp. red.) jest duże zainteresowanie nauką języka polskiego, co niewątpliwie wynika po części ze wspomnianej przeze mnie mocnej sytuacji gospodarczej naszego kraju. Tę energię też musimy wykorzystać. Warto dodać, że w przeciwieństwie do okresów wcześniejszych wśród tych młodych ludzi są często Francuzi, którzy widzą dla siebie szansę rozwoju osobistego właśnie w wyjeździe do Polski.

Anna Wróbel: Instytut będzie od września organizował wydarzenia kulturalne – które uważa pani za szczególnie ważne i wyjątkowe?

Małgorzata Maria Grąbczewska: Za chwilę zacznie się Festiwal KinoPolska, projekt flagowy Instytutu. To nie tylko filmy, ale również spotkania z artystami, aktorami, reżyserami. Co ważne, część filmów, które będziemy pokazywać, to koprodukcje polsko-francuskie. Wzmacnianie współpracy reżyserów i producentów jest też jednym z naszych zadań. Poprzez pokazywanie sukcesów w tym zakresie chcemy wzmacniać chęć pracy z Polakami i w Polsce.

Jesień będzie pełna ważnych polskich wystaw artystycznych realizowanych z udziałem Instytutu. Jeśli spojrzeć na mapę tego typu wydarzeń zaplanowanych we Francji na ostatnie miesiące roku, można odnieść wrażenie, że to sezon polski! Są to przede wszystkim wystawy wielkich artystek, jak monografia Aliny Szapocznikow w Muzeum Sztuki w Grenoble, która otwiera się jeszcze we wrześniu. To artystka gigant, związana z Francją, przez wiele lat mieszkała bowiem pod Paryżem, w Malakoff, miała tutaj atelier, pokazywała, tworzyła, ale jednak obecnie jest trochę zapomniana.

Kolejna wrześniowa wystawa to monografia Sary Lipskiej w muzeum w Meudon, artystki odkrywanej od kilku lat. Dwa lata temu ukazała się jej biografia, która, mam nadzieję, ukaże się też po francusku. To artystka znana już w Polsce, ale wymagająca ponownego odkrycia we Francji (…). Lipska była artystką wszechstronną, bo nie tylko malowała, rysowała, ale też robiła kostiumy teatralne dla Baletów Rosyjskich, projektowała i wykonywała wysokiej jakości artystycznej przedmioty codziennego użytku. Dziś w galeriach można za ogromne pieniądze kupić jej dzieła, a ciągle mało wiadomo o samej artystce. Wierzę, że otworzymy oczy francuskiej publiczności na to dziedzictwo.

Zaraz potem, w listopadzie, Muzeum Bourdelle’a pokaże wystawę poświęconą Magdalenie Abakanowicz. Po jej wielkim sukcesie w Londynie również Paryż będzie miał szansę zachwycić się jej tkaninami i innymi pracami. Zresztą sam Bourdelle był z Polską ściśle związany, jest autorem pomnika Adama Mickiewicza w Paryżu, miał wielu polskich uczniów.

Każdej z tych wystaw będzie towarzyszyła konferencja naukowa, co jest okazją nie tylko do pogłębienia wiedzy na temat twórczości tych artystów, ale również jej skontekstualizowania i zainteresowania nią badaczy francuskich. Dla mnie pewnym zaskoczeniem było to, że na konferencję organizowaną przy okazji wystawy Magdaleny Abakanowicz zgłosiło się kilkadziesiąt osób, w większości Francuzi. Fantastycznie, że dzięki tym projektom będziemy w stanie wprowadzić polskie artystki w tutejszy obieg naukowy.

Jeszcze jesienią, 17 października, otwarta zostanie wystawa dzieł artystów École de Paris z kolekcji Marka Roeflera w Muzeum Montmartre. To wspaniały zbiór, oparty w dużej części na pracach artystów tworzących w Paryżu, w tym polskiego pochodzenia, po raz pierwszy pokazany poza Polską. Z naszej perspektywy ważne są nie tylko dzieła sztuki, współpraca z muzeum, ale również pokazanie samej figury kolekcjonera, a dzięki temu szerzej – tego, jak Polska się zmieniła. Podobnie jak w Paryżu, nad Wisłą również powstają wielkie prywatne kolekcje sztuki i ich muzea.

Anna Wróbel: Instytut Polski to kolejna instytucja kulturalna, którą będzie pani kierować. Jak dzisiaj muszą działać instytucje kulturalne? Co jest potrzebne?

Małgorzata Maria Grąbczewska: Może to nie będzie taka prosta odpowiedź, ale uważam, że siłą każdej instytucji jest zespół i szalenie zależy mi na jego dowartościowaniu. To już się zaczęło dzięki zaangażowaniu poprzedniej dyrektorki (Joanny Wajdy, która będzie teraz wicedyrektorką Instytutu – przyp. red.). Uważam, że człowiek, który ma dobre warunki pracy i poczucie odpowiedzialności, wolności robienia własnych projektów, może przebić każdy szklany sufit. Chciałabym budować instytucję demokratyczną, w której każdy ma prawo głosu i krytyki. Chciałabym wzmacniać w zespole odwagę w tworzeniu projektów na wielką skalę. Uważam, że im wyżej sobie stawiamy cel, tym wyżej zajdziemy. Konieczne jest do tego poczucie zaufania i wzajemnej troski o pewien komfort, o szanowanie życia prywatnego, osobistych pasji. Według mnie to baza konieczna do tego, żeby „strzelać w kosmos” z pomysłami i robić rzeczy niesamowite.

Anna Wróbel: Mówiła pani, że Instytut powinien być hubem, aby współpracować z instytucjami francuskimi i nie tylko francuskimi. Pewnie do tego trzeba byłoby dodać np. serwisy społecznościowe…

Małgorzata Maria Grąbczewska: Zgodzę się, że to jest niezwykle ważne, że możemy robić najlepszą ofertę na świecie, ale jak nie dotrzemy do odpowiedniej publiczności, to nikt z tego nie skorzysta. To też niestety obszar niezwykle środkochłonny, bo na reklamę, na komunikację robioną profesjonalnie trzeba mieć duże finanse. My takimi środkami nie dysponujemy, ale mimo to uważam, że robimy świetną robotę. Mamy w zespole młodą osobę, która zajmuje się mediami społecznymi i robi to w sposób absolutnie współczesny i aktualny.

Anna Wróbel: Instytut Polski jest skierowany do publiczności francuskiej, ale publicznością jest też Polonia – ta współczesna, ale też potomkowie tej dawniejszej. Jak pani widzi tutaj rolę Instytutu?

Małgorzata Maria Grąbczewska: Polonia zupełnie się zmieniła. To są już kolejne pokolenia, dzieci, które tu się urodziły i wychowały, i nie musiały walczyć ani o to, żeby się zintegrować, ani o to, żeby zachować swoją polskość. Definiują się jako Europejczycy, lecz chcą też odkrywać, zbliżyć się do kultury swoich korzeni. Można powiedzieć, że z naszej perspektywy to w zasadzie publiczność francuska, o tutejszej mentalności i bagażu kulturowym, i oczywiście jest to wielka dla nas przestrzeń działania. Chciałabym, żeby Instytut stał się przestrzenią, do której te osoby będą mogły i chciały wejść, aby zaproponować projekt, działanie, aby współtworzyć nasz program.

Zależy mi na tym, żeby rozwinąć wolontariat, który ma ogromny, jeszcze nie dość wykorzystywany potencjał. Wolontariat pomyślany jako obszar współtworzenia, nie korzystania z czyjejś usługi czy pomocy, tylko właśnie sposób na wejście w partnerski dialog z publicznością.

Rozmawiała Anna Wróbel/PAP

Dla lewicy historia jest częścią decydującej batalii kulturowej, intelektualnej i politycznej

.Murmures de la Cité, spektakl historyczny z udziałem ponad 350 statystów, przedstawiący dzieje Francji w ośmiu odsłonach, stał się obiektem huraganowego ataku francuskiej lewicy – pisze Arnaud DASSIER na łamach „Wszystko co Najważniejsze” w tekście „Dla lewicy historia jest częścią decydującej batalii kulturowej, intelektualnej i politycznej„.

Od kilku miesięcy fresk historyczny Murmures de la Cité (inspirowany znanym we Francji plenerowym spektaklem Cinéscénie du Puy du Fou), którego premierę zaplanowano na 11 lipca w Moulins, jest obiektem nieustannych ataków lewicy, na czele z Yannickiem Monnetem z Partii Komunistycznej. Spektakl obrzucany jest błotem w lokalnych mediach, wywierana jest presja na miejscowych sklepikarzy i statystów, wzywa się do odebrania subwencji przyznanych młodym przedsiębiorcom, którzy przez dwa lata przygotowywali ten ambitny projekt kulturalny.

Ponieważ jednym ze sponsorów jest fundusz Fonds du Bien Commun Pierre-Édouarda Stérina, a pomysłodawcy są katolikami, spektakl (którego jeszcze nikt nie widział) podejrzewany jest o przedstawianie „skrajnie prawicowej” wersji historii Francji. Mamy więc do czynienia z cenzurą prewencyjną ze strony lewicowego sektaryzmu, dążącego do zachowania swojego monopolu kulturowego.

.Od kilkudziesięciu lat w instytucjach medialnych, kulturalnych i uniwersyteckich dominuje tendencja do dekonstrukcji narodowej opowieści w imię wstecznej moralności, nieustającego poczucia winy, wybiórczego realizmu, co ma służyć lepszemu wykorzystywaniu historii do celów propagandy multi-kulti. Ta nowa fragmentyzacja polityki pamięci wyraża się poprzez działania legislacyjne, usuwanie pomników z przestrzeni publicznej, anachroniczne procesy wytaczane symbolicznie postaciom historycznym. Jej skutkiem jest zaognienie, skażenie relacji między prawicą a lewicą, mężczyznami a kobietami, młodzieżą a starszym pokoleniem, Francuzami z pochodzenia a tymi napływowymi itd.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/arnaud-dassier-murmures-de-la-cite/

PAP/Anna Wróbel/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 września 2025