Jolanta SOBIERAŃSKA-GRENDA. Pierwszy wywiad z minister zdrowia

Jolanta SOBIERAŃSKA-GRENDA

Chciałabym, by z ochroną zdrowia było w Polsce jak z obronnością, która jest traktowana jako priorytet i wyjęta spoza najostrzejszego politycznego sporu – powiedziała Jolanta Sobierańska-Grenda w pierwszym wywiadzie po objęciu teki ministra zdrowia.

.Jolanta Sobierańska-Grenda, menadżerka i prawniczka z Pomorza, pod koniec lipca zastąpiła na stanowisku Izabelę Leszczynę. Ogłaszając zmianę, premier Donald Tusk podkreślił idące za tym odpolitycznienie ministerstwa. – W najbliższych dniach resort przejdzie w ręce wyłącznie fachowców od zarządzania całym systemem ochrony zdrowia – zapowiedział.

Anita Karwowska: W jakiej sytuacji jest dziś ochrona zdrowia? Bankrutuje, jak rysuje to opozycja?

Jolanta Sobierańska-Grenda, minister zdrowia: Bez przesady, dajmy jej szansę, choć oczywiście jest dużo do zrobienia. Minister finansów w przyszłorocznym budżecie zwiększył finansowanie ochrony zdrowia o prawie 26 mld zł, jednak jeżeli chcemy realizować ustawę podwyżkową dla pracowników ochrony zdrowia na dotychczasowym poziomie, będziemy potrzebować jeszcze więcej pieniędzy.

Kieruje pani resortem zdrowia od ponad miesiąca. Na czym będzie polegać zmiana w polityce zdrowotnej po zmianie personalnej?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Wierzę w regiony.

To znaczy?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Z korzyścią dla systemu ochrony zdrowia byłoby, gdyby wszyscy jego uczestnicy usiedli do rozmowy i spróbowali go poukładać, biorąc pod uwagę mapy świadczeń zdrowotnych, czyli to, czego faktycznie potrzebują pacjenci na poziomie lokalnym. To właśnie udało się nam na Pomorzu.

Czego ten konsensus w regionie wymagał?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Kilka lat temu usiedliśmy ze wszystkimi właścicielami szpitali, samorządami i związkami zawodowymi, NFZ oraz wojewodą, aby wyznaczyć priorytety istotne z punktu widzenia pacjentów naszego regionu. Bo jakoś w całej debacie o ochronie zdrowia bardzo rzadko na serio rozmawiamy o pacjentach. Do ministerstwa przyszłam z myślą o uruchomieniu podobnego modelu współpracy.

Z perspektywy tych już kilku tygodni w Ministerstwie Zdrowia widzę, że ludzie tutaj robią mnóstwo niesamowicie fajnych rzeczy. Ale my wciąż nie potrafimy o tym mówić, powszechnie cierpimy na przypadłość skłaniającą do tego, by narzekać jak beznadziejny jest to sektor, że nic nie da się w nim już zmienić.

Jaki ma więc pani plan na ochronę zdrowia?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Chcę dobrze skoordynować współpracę między poszczególnymi jego uczestnikami, wydostać ich z silosów, czyli wyjść z tego myślenia, że widzimy wyłącznie swoje zadanie, a nie dostrzegamy tego, że z naszych działań mógłby skorzystać ktoś jeszcze. Mam nadzieję, że będę w stanie wraz ze współpracownikami stworzyć platformę do otwartej rozmowy o zdrowiu, oczywiście w połączeniu z rozwiązywaniem problemów. System jest poplątany i chaotyczny, a pacjent w nim zagubiony. To była moja pierwsza refleksja.

Kadencja rządu kończy się jesienią 2027 r. Jakie efekty pani działań mieliby odczuć pacjenci do tego czasu?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Premier i Rada Ministrów określili priorytety, nad którymi chcielibyśmy pracować.

Jednym z nich jest cyfryzacja w ochronie zdrowia. Sporo już się zadziało w tej dziedzinie, ale też wiele przed nami. W Sejmie procedowany jest właśnie projekt ustawy o e-rejestracji, która za dwa lata już realnie i powszechnie powinna ułatwiać szybkie umawianie się pacjentów na wizyty.

Chciałabym jednak myśleć o zdrowiu nie tylko z perspektywy tego, jak długo tutaj będę, nie przez pryzmat wyborów. Takie podejście utrudnia podejmowanie trudnych decyzji.

Poza tym projektem wiele działań z zakresu cyfryzacji dzieje się w Centrum E-Zdrowia. Stąd też powołanie na wiceministra zdrowia Tomasza Maciejewskiego, który ma się zająć całym tym obszarem.

Kolejnym priorytetem jest kontynuacja reformy szpitali, dlatego cieszę się z podpisania ustawy przez prezydenta Karola Nawrockiego. Tak właśnie rozumiem apolityczność – spróbujmy razem coś w tym systemie zrobić.

Nie ukrywałam też, że bardzo się cieszę, że doradcą pana prezydenta jest prof. Piotr Czauderna, z którym znam się od wielu lat. Pracowaliśmy na Pomorzu i pokazywaliśmy wspólnie, że można coś ponad podziałami dla systemu ochrony zdrowia zrobić.

Co i jak zmieni ta reforma?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Ustawa daje szpitalom możliwość – nie obowiązek – konsolidacji, według regionalnych potrzeb. Będziemy starali się zachęcić podmioty do takiej zmiany. Niebawem ujrzy światło dzienne program z Funduszu Medycznego – przeznaczymy miliard złotych na dostosowywanie infrastruktury szpitalnej do potrzeb demografii, czyli m.in. na przeprofilowanie łóżek.

Z moich spotkań zarówno ze Związkiem Powiatów Polskich, jak i ze Związkiem Województw RP wynika, że są zainteresowani reformą. Tym bardziej, że mamy konkretne przykłady w różnych częściach kraju, które pokazują, że konsolidacja przynosi poprawę sytuacji placówek, a co za tym idzie – pacjentów. To m.in. Pomorze, gdzie konsolidacji zrobiliśmy faktycznie najwięcej. Chcemy te dobre przykłady wykorzystać w projekcie „Zdrowy szpital, bezpieczny pacjent”, by pokazywać, co i jak można zrobić w ramach reformy.

Kiedy zobaczymy skutki reformy?

Jolanta Sobierańska-Grenda: W perspektywie trzech – pięciu lat szpitale po konsolidacji zaczną uzyskiwać stabilność finansową i będą mogły zaoferować usługi faktycznie potrzebne pacjentom w danym regionie.

A pozostałe Pani priorytety?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Kontynuujemy prace nad zmianami w ustawie o zdrowiu publicznym i wdrażaniem Narodowego Programu Zdrowia (NPZ), do którego chcemy dołożyć projekt „Zdrowe serce, zdrowy mózg”, który skupi się na prewencji chorób kardiologicznych i neurologicznych.

Pracujemy też nad organizacją programów profilaktycznych i edukacyjnych, z którymi wyjdziemy ze szpitalnych murów. Będziemy je realizować blisko ludzi, np. w centrach handlowych.

Za NPZ odpowiadać będzie wiceminister Katarzyna Kęcka, która doskonale rozumie problematykę zdrowia publicznego.

Wspomniała pani o apolityczności pani gabinetu, podkreślał to premier przy okazji rekonstrukcji rządu. Uwolnienie ochrony zdrowia od partyjnych szyldów może brzmieć dla pacjentów atrakcyjnie, ale jak bez zaplecza politycznego znajdzie pani w Sejmie poparcie dla trudniejszych projektów?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Przykłady europejskie, np. Danii i Holandii, pokazują, że apolityczność w zdrowiu i strategie długofalowe przynoszą najlepsze efekty.

Apolityczność była dla mnie faktycznie warunkiem podjęcia się tej misji, ponieważ nie jestem politykiem i chciałam mieć przyzwolenie na to, by budować zdrowie w oparciu o różne opcje, bez polityki.

Takie podejście gwarantuje otwartość na rozmowę o dobrych pomysłach z każdym, kto je ma. Politycy mają czasem opory, by rozmawiać z różnymi stronami. Ja takiego oporu dzisiaj nie mam.

Polityka nie sprzyja sprawnemu zarządzaniu. A przede wszystkim pacjenci mają różne poglądy polityczne. Za drzwiami szpitala, kiedy przychodzi choroba, stan zagrożenia zdrowia lub życia, kończy się polityka.

Poza tym znam bardzo dużo przykładów z różnych regionów, kiedy rządzącym udaje się zawrzeć koalicję na rzecz zdrowia ponad podziałami politycznymi. Moje podejście nie jest więc oderwane od tego, co już się dzieje w wielu miejscach.

Chciałabym, by z ochroną zdrowia było w Polsce jak z obronnością, która traktowana jest jako priorytet i wyjęta jest spoza najostrzejszego politycznego sporu. Cieszę się, że moi współpracownicy również wierzą w apolityczne zdrowie i weszli do tego gmachu razem ze mną. Podziwiam ekipę, która jest ze mną – ci ludzie chcą realnie działać. Dajmy im szansę.

I będzie pani w stanie przekonać ministra finansów do większego dotowania systemu? Eksperci nie mają wątpliwości, że NFZ będzie coraz bardziej potrzebował dotacji z budżetu.

Jolanta Sobierańska-Grenda: Wierzę, że jeżeli pokażę, jak chcę mądrze i racjonalnie wydać te pieniądze, to minister finansów i parlamentarzyści wyrażą na to zgodę. Wolę jednak rozmawiać o konkretnych sytuacjach i liczbach, a nie rozważać, co będzie, jeśli.

Nie jestem od obiecywania, ale po to, by zrobić jak najwięcej. W naszej pierwszej rozmowie pan premier powiedział mi: zróbmy w zdrowiu tyle, ile nam się uda zrobić dla dobra Polaków. I tego właśnie się podjęłam.

Premier Tusk powiedział niedawno, że pani zadaniem jest przygotowanie ochrony zdrowia na trudne najbliższe miesiące. Do czego i w jaki sposób zamierza pani przygotować system?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Zdarzenia z nocy 10 września wszystkich nas skłaniają do tego, żeby weryfikować, co możemy jeszcze usprawnić i na bieżąco oceniać stopień naszego przygotowania. W resorcie zdrowia opracowane są programy związane ze sprawną ewakuacją i zabezpieczeniem pacjentów.

Pamiętajmy jednak, że główne zadania związane z obronnością, zgodnie z rozporządzeniem z 2023 roku, spoczywają na wojewodach oraz opierają się na współpracy z samorządami terytorialnymi i z podmiotami leczniczymi w terenie. Ministerstwo Zdrowia ściśle współpracuje jednak z MON w przygotowaniu podmiotów leczniczych. Wtorkowa noc motywuje nas do dalszej intensyfikacji wysiłków, przy bieżącej współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej.

To również wyzwanie związane z finansowaniem ochrony zdrowia, nie możemy od tego tematu uciekać. I nie zamierzam. Moje doświadczenia w zarządzaniu dużymi szpitalami i dużą spółką dają mi poczucie, że jestem przygotowana na sytuacje kryzysowe i zarządzanie w dynamicznie zmieniających się okolicznościach.

Ważne będzie też dla mnie uspokojenie sytuacji w ochronie zdrowia, pogodzenie interesów wszystkich stron. Myślę, że dziś za bardzo tym wszystkim absorbujemy pacjentów, budząc ich niepokój.

Kierowanie ochroną zdrowia to wybieranie konkretnych kierunków i rozwiązań, np. czy podnosimy składkę zdrowotną, czy ją obniżamy? Prywatyzujemy szpitale, czy chronimy przed nią system?

Jolanta Sobierańska-Grenda: Nie będę się teraz wypowiadała na temat składek zdrowotnych, tu już jest stanowczo za dużo polityki. Choć oczywiście chcielibyśmy mieć do dyspozycji w systemie większe środki.

Ale cieszę się, że spytała pani o prywatyzację. Żadnego szpitala do tej pory nie sprywatyzowałam. I nie jest moją misją i moim zadaniem, żeby prywatyzować szpitale w Polsce. Im lepiej funkcjonujący publiczny sektor ochrony zdrowia, tym mniej zadań do wykonania dla szpitali prywatnych. Te mogą być, i bywają, dobrym uzupełnieniem publicznego systemu.

Jeżeli przyjrzeć się temu, co jest w województwie pomorskim, to my praktycznie szpitali prywatnych nie mamy. Natomiast rozumiem, że obawy niektórych biorą się z zamętu pojęciowego, stojącego za przekształcaniem SPZOZ-ów w spółki, co powszechnie uznawane jest w naszym kraju za prywatyzację.

Niesłusznie, ponieważ te wszystkie spółki handlowe są w 100 proc. własnością samorządu, więc są nadal spółkami publicznymi. A pacjent nie patrzy na szyld, z jaką formą prawną szpitala ma do czynienia. Chce mieć po prostu dobrą, finansowaną przez NFZ, usługę.

Nie możemy sprowadzać czekającej szpitali reformy do dyskusji o przekształceniach własnościowych, bo ustawa nie warunkuje uzyskania wsparcia w restrukturyzacji od zmian formy prawnej.

Ale odwołanie się do prywatyzacji zawsze działa na część społeczeństwa i jako minister zdrowia pewnie będzie pani musiała, podobnie jak poprzednicy, takie lęki pacjentów rozbrajać.

Jolanta Sobierańska-Grenda: Całe życie zawodowe spędzam na rozbrajaniu takich lęków i wiem, że są one naturalne. Z każdą zmianą wiąże się opór, szok, konieczność emocjonalnej akceptacji zmiany.

Od dłuższego czasu jestem również trenerem zarządzania zmianą i prowadzę w tym zakresie zajęcia na uczelni. W związku z tym wiem dobrze, dlaczego ludzie tak reagują i dlaczego ta zmiana jest dla nas trudna. Kluczowa jest rzetelna komunikacja.

Skierowana nie tylko do pacjentów, ale do pracowników szpitali, bo to oni boją się, że konsolidacja oznacza utratę pracy, jej przemodelowanie, zmiany organizacyjne. Niepotrzebnie, przecież mało który sektor tak potrzebuje pracowników, jak ochrona zdrowia – potrzebujemy zarówno lekarzy, pielęgniarek, jak i wykwalifikowanych pracowników administracji w szpitalu.

Ogłaszając pani nominację, premier powiedział też, że celem pani działalności będzie poprawa sytuacji pacjentów, nie poprawa sytuacji lekarzy. Czy to zapowiedź zmian w systemie podwyżek wynagrodzeń w ochronie zdrowia?

Jolanta Sobierańska-Grenda: O to, co miał na myśli, najlepiej zapytać pana premiera. Natomiast przykłady zarobków, które się pojawiały w przestrzeni publicznej, na pewno budziły emocje w społeczeństwie.

O tym, że ustawa o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia wymaga zmian, mówi większość przedstawicieli poszczególnych grup zawodowych, które przychodzą do Ministerstwa Zdrowia na rozmowy. Problemem jest ustalenie wspólnego mianownika tych zmian. I nad tym właśnie trzeba pracować.

Rozmawiała: Anita Karwowska/PAP

Zdrowie – nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz

.W 2020 roku na całym świecie zdiagnozowano ponad 19 milionów nowych przypadków nowotworów (w tym w Polsce ok. 170 000), a 10 milionów ludzi z tego powodu zmarło. Oczekuje się, według Global Cancer Observatory, że do 2040 roku obciążenie to wzrośnie do około 30 milionów nowych przypadków raka rocznie i 16 milionów zgonów, a nowotwory staną się główną przyczyną śmierci. Tymczasem wiele zachorowań na nowotwory można przypisać potencjalnie modyfikowalnym czynnikom ryzyka. Znajomość tego faktu jest absolutnie kluczowa dla rozwoju skutecznych strategii zapobiegania chorobom nowotworowym.

Niedawno w renomowanym międzynarodowym czasopiśmie medycznym „Lancet” konsorcjum Global Burden of Disease Study 2 opublikowało badania związków między wskaźnikami czynników ryzyka (metabolicznego, zawodowego, środowiskowego i behawioralnego) a nowotworami na całym świecie.

Korzystając z szacunków dotyczących zachorowalności na raka, śmiertelności i danych dotyczących czynników ryzyka z 204 krajów oraz obejmujących czynniki ryzyka, od palenia tytoniu do narażenia na działanie czynników rakotwórczych w miejscu pracy, autorzy stwierdzili, że 4,45 miliona zgonów wynika z wystąpienia wymienionych czynników ryzyka. Stanowi to ogółem aż 44,4 proc. zgonów z powodu nowotworów. Jednocześnie skutkowało to utratą 105 milionów lat życia skorelowanych z niepełnosprawnością. Dane te są alarmujące.

Palenie tytoniu odpowiadało za 36,3 proc. zgonów z powodu raka u mężczyzn i 12,3 proc. u kobiet, spożywanie alkoholu – za 6,9 proc. zgonów z powodu raka u mężczyzn i 2,3 proc. u kobiet. Z kolei otyłość (stwierdzana w oparciu o wysoki wskaźnik Body Mass Index – BMI) odpowiadała za 4,2 proc. zgonów z powodu raka u mężczyzn i 5,2 proc. u kobiet. Odkryto również bardzo niepokojący, ponad 20-procentowy wzrost zgonów z powodu nowotworów w latach 2010–2019, który można przypisać powyższym możliwym do uniknięcia przyczynom. Zauważono także, że czynniki ryzyka metabolicznego odgrywały rosnącą rolę. Rośnie też liczba nowotworów związana z czynnikami dietetycznymi i hormonalnymi, w tym zwłaszcza nowotworów piersi i prostaty.

Co istotne, wszystkie wymienione wyżej czynniki można kontrolować czy też ograniczać za pomocą stosunkowo prostych interwencji. Ich szkodliwy wpływ jest zresztą znany już od dziesięcioleci. Dlatego tak ważna jest profilaktyka zdrowotna. Można w jej obrębie wyróżnić kilka typów:

– profilaktykę wczesną, polegającą na kształtowaniu prawidłowych wzorców zdrowotnych w oparciu o odpowiednią edukację, w tym również szczepienia ochronne,

– profilaktykę zdrowotną pierwotną, polegającą na kontrolowaniu czynników ryzyka oraz identyfikacji osób, które znajdują się w grupie ryzyka,

– profilaktykę wtórną, skierowaną do osób znajdujących się w grupie ryzyka i nakierowaną na wczesne wykrycie choroby, a tym samym jak najszybsze wdrożenie leczenia,

– profilaktykę III fazy, skierowaną do osób chorych, mającą na celu zminimalizowanie skutków choroby i zapobieganie powikłaniom.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejszehttps://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-piotr-czauderna-zdrowie/

Sto idei dla Polski. Zdrowie publiczne

.„Ochrona zdrowia obywateli jest najważniejszym obok zapewnienia im bezpieczeństwa zadaniem państwa” – na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, założyciel i szef kwartalnika Public Health Forum prof. Andrzej M.FAL w tekście „Sto idei dla Polski. Zdrowie publiczne„.

Jak przekonuje, „jedynym sposobem sprostania tym wyzwaniom jest ustanowienie zdrowia publicznego rzeczywistym priorytetem państwa m.in. poprzez powołanie koordynatora działań wszystkich interesariuszy: ministerstw, samorządów, przedstawicieli ochrony zdrowia, nauki, pracodawców, świadczeniodawców, NGO, pacjentów. Dobrym, ale zbyt słabym sygnałem w tym kierunku jest ustawa o zdrowiu publicznym”.

„Styl życia odpowiada za ponad 50% zdrowotności społeczeństwa, a medycyna naprawcza tylko za 10%. Należy wyodrębnić znaczące środki na edukację i profilaktykę zdrowotną i zachęcać do rozwoju NGO i innych organizacji wspomagających w tym zakresie instytucje państwa” – pisze prof. Andrzej M.FAL.

Autor zwraca również uwagę na to, iż: „Starzenie się społeczeństwa skutkuje zwiększaniem kosztów i zmianą struktury potrzeb opieki zdrowotnej. Istotnym problemem są przewlekłe choroby cywilizacyjne, w tym nowotwory. Biorąc pod uwagę specyfikę pacjentów, należy stworzyć dla nich szczególny system opieki, kompleksowo przyspieszający diagnostykę, ograniczający konieczną liczbę wizyt, opóźniający inwalidyzację, poprawiający HRQoL i jednocześnie zmniejszający koszty”.

.Jego zdaniem „liczba problemów stojących przed zdrowiem publicznym dobitnie wskazuje, że jedynie pełna współpraca i porzucenie strategii wyczekujących mogą w Polsce sprostać wyzwaniom bieżącym i tym, które w krótkim okresie nadejdą”.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-andrzej-m-fal-sto-idei-dla-polski-zdrowie-publiczne/

PAP/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 września 2025
Fot. gov.pl.