
Politycy PO pokazują, że nie szanują ani swoich wyborców, ani służb, które im podlegają
To, co zrobiła Platforma Obywatelska w związku z głosowaniem nad nocnym zakazem sprzedaży alkoholu w Warszawie, jest imponujące nawet jak na standardy tej partii – pisze Paulina MATYSIAK
.Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu funkcjonuje już w chyba 180 gminach w Polsce, w wielu miastach. Wszędzie tam zmniejszyła się liczba nocnych interwencji policji i straży miejskiej, a także liczba pacjentów SOR, którzy trafiali tam wskutek wypadków spowodowanych alkoholem.
Konsultacje społeczne przeprowadzone w Warszawie pokazały, że miażdżąca większość mieszkańców jest za wprowadzeniem takiego ograniczenia. Policja jest za. Przedstawiciele ochrony zdrowia są za. Prezydent Trzaskowski jest za. Tak bardzo za, że aż wycofał własny projekt uchwały.
Tu na moment się zatrzymajmy i wytłumaczmy, czym mieli zajmować się radni podczas ostatniej sesji rady Warszawy. Radni mieli zająć się dwoma projektami dotyczącymi wprowadzenia nocnej prohibicji, dyskusja miała w zasadzie dotyczyć godziny rozpoczęcia zakazu sprzedaży alkoholu. Ostatecznie prezydent Trzaskowski swoją uchwałę wycofał, a przyjęta została ta o pilotażu (uwaga – to ostatnio modne słowo) takiego rozwiązania w dwóch warszawskich dzielnicach: Śródmieściu i Pradze-Północ.
W związku z awanturą na sesji ze stanowiska zrezygnował wiceprezydent Jacek Wiśnicki, który swoją decyzję argumentował tym, że nie może już dalej być twarzą polityki społecznej w mieście. Na platformie X pisał: „Na nic takiego się nie pisałem i nie będę twarzą takich scen. Wszedłem do polityki, bo wierzyłem, że można w niej działać na innych zasadach, w wierności dla własnych poglądów. Zostaję z tą naiwnością”. Doceniam uczciwość i odwagę cywilną. Powodzenia!
Platforma Obywatelska – patrząc na całokształt wydarzeń na sesji – kompromituje jednego ze swoich liderów. Przecież ta awantura pokazała, jak wyglądałoby sprawowanie urzędu prezydenta przez Rafała Trzaskowskiego. Musiałby podpisywać wszystko pod dyktando rządzącej partii. Politycy PO pokazują, że nie szanują ani jego, ani swoich wyborców, ani służb, które im podlegają.
.Wbrew korwinistyczno-libertariańsko-zdroworozsądkowym bzdurom – w miastach, gdzie istnieje nocny zakaz sprzedaży alkoholu, nie powstają meliny, nie tworzy się drugi obieg alkoholu, nie ma żadnych problemów. Za to jest mniej awantur, bójek ulicznych, przemocy domowej i mniej kompletnie pijanych ludzi.
Przeciwnicy tego pomysłu podnoszą naprawdę absurdalne argumenty. O generowaniu wysokich kosztów społecznych i gospodarczych (na skutek wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu nocą) mówił radny Jarosław Szostakowski. Nikt nie będzie w Polsce zakazywał nikomu pić alkoholu. Ale ustawodawca powinien zagwarantować, że jest to picie z głową, które nie skończy się na izbie wytrzeźwień lub nie zostanie zwieńczone niebieską kartą.
Warto przypomnieć, że pić alkohol w pubach, knajpach, klubach i restauracjach dalej będzie wolno. Jeśli ktoś chce się bawić całą noc, to może. Ale jeśli ta zabawa ma polegać na wypiciu ostatniej flaszki na ławce w parku o 3 w nocy albo na pójściu po ostatnią butelkę nad ranem, to lepiej, żeby bawiący się poszedł po prostu spać.
Blokując mieszkańcom Warszawy dostęp do obrad rady miasta Platforma Obywatelska pokazała, jak wysoko ceni demokrację i jak bardzo zależy jej na zwykłych ludziach.
Nie będziemy mieli normalnego państwa, dopóki lobbing firm alkoholowych będzie silniejszy niż lobbing obywateli. Jeśli zdrowie i życie obywateli, a także potrzeby służb zostały poświęcone na ołtarzu walk frakcyjnych między ludźmi Trzaskowskiego a Kierwińskiego, to znaczy, że tę władzę najwyższa pora poświęcić na ołtarzu naszych potrzeb.
.I na koniec: świat zachwyca się dziś bezpieczeństwem na polskich ulicach, tym, że w dużych polskich miastach można wyjść po zmroku i czuć się bezpiecznie. Powinniśmy to pielęgnować i udoskonalać, a nie tkwić w okopach myślenia sprzed dekad, że każdy ma prawo napić się, kiedy chce, nawet jeśli jest 3 w nocy, rano wsiada się w samochód, jedzie do pracy, a wcześniej zalicza się jeszcze awanturę domową, która może się skończyć interwencją policji.
Mam tylko jedno marzenie: by warszawscy radni PO wreszcie trzeźwo spojrzeli na sytuację.
