
Portugalia umiera
Wyludniające się gminy, mało ofert pracy i brak szkół. To tylko kilka punktów długiej listy niedomagań portugalskiej prowincji. Dodatkowy problem stanowi pogłębiający się chaos w służbie zdrowia – pisze Marcin ZATYKA
.Senhor Antonio, 70-latek, przymierza się do porzucenia pracy w gospodarstwie rolnym w portugalskim dystrykcie Castelo Branco przy wschodniej granicy z Hiszpanią. Nie ma potomków, a we wsi brak zainteresowanych jego ojcowizną. Wspomina, jak przed 40 laty, kiedy Portugalia wchodziła do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, poprzedniczki UE, obiecywano mu złote góry. Dziś czuje się oszukany.
– Dopłaty dla rolników były, ale w dłuższej perspektywie portugalskie rolnictwo nie jest już samowystarczalne i opłacalne. Ludzie masowo wyjeżdżają ze wsi. Rodzi się mało dzieci. A obiecana infrastruktura powstaje, ale w dużych ośrodkach miejskich, takich jak Lizbona i Porto – mówi.
Nie tak daleko od szosy
.W ostatnich latach Portugalczycy nie mogli narzekać na brak rodaków we władzach UE. Przez dwie kadencje Komisji Europejskiej szefował José Manuel Barroso. Obecnie Radą Europejską kieruje były premier António Costa. Dzięki wsparciu unijnemu Portugalia zyskała sieć dobrych autostrad, zmodernizowała infrastrukturę i przemysł. Nie zahamowała jednak ucieczki ludności z interioru, niedoinwestowanego i biednego. Nie pomogło nawet to, że unijnym resortem ds. spójności, czyli wyrównywania szans między zamożnymi i ubogimi obszarami UE, kierowała w latach 2019–2024 Portugalka Elisa Ferreira.
O rosnącym eurosceptycyzmie Portugalczyków świadczy nie tylko niska, sięgająca niewiele ponad 36 proc. frekwencja w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale też rosnące poparcie dla eurosceptycznej partii Chega, kierowanej przez André Venturę. W ponad 50-letniej historii portugalskiej demokracji jego liczące zaledwie sześć lat ugrupowanie konserwatywne pobiło wszelkie rekordy politycznej popularności, sukcesywnie zdobywając coraz większą władzę w kraju. W majowych wyborach Chega, pod hasłami walki o gospodarkę i pomocy miejscowym obywatelom kosztem imigrantów, przełamała monopol socjalistów (PS) i centroprawicowej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) premiera Luisa Montenegra. Jednym z priorytetów ugrupowania Ventury, które uplasowało się na drugim miejscu z 60 mandatami w 260-osobowym parlamencie, jest zahamowanie masowej emigracji młodych Portugalczyków. Lider Chega twierdzi, że wyjeżdżają, gdyż państwo o nich nie dbało.
Młodzi pakują walizki
.Badania opinii publicznej potwierdzają, że blisko 60 proc. Portugalczyków w wieku 18–35 lat nosi się z zamiarem wyjazdu z kraju. Odsetek ten jest wyższy (70 proc.) w przypadku młodzieży akademickiej. – Marnujemy nasze wysiłki wkładane w edukację młodzieży. Większość z nich czuje się intruzami we własnym kraju, dlatego wybierają emigrację. Nasze elity polityczne pozwoliły w ostatnich latach na masowy napływ nielegalnych imigrantów, głównie z Azji i Ameryki Południowej, ignorując potrzeby rodzimej młodzieży – uważa pedagog António Silva, który wskazuje na szczególne trudności młodzieży wiejskiej.
Jednym z zarzutów wobec portugalskich elit i władz UE jest zaniedbanie interioru. Na portugalskiej prowincji ubywa dziś młodych ludzi, a dzieci rodzą się tam sporadycznie. Brakuje szkół i lekarzy, a kobiety ciężarne i młode matki coraz częściej muszą pokonywać duży dystans, często ponad 100 km, aby dostać się do lekarza specjalisty. Następuje masowe migrowanie medyków do prywatnej służby zdrowia. Ta szczególnie szybko rośnie w dużych aglomeracjach miejskich. W całym kraju liczba prywatnych klinik i szpitali wynosi już 130, czyli o 17 proc. więcej niż w 2015 r.
Za strajkiem strajk
.Od ponad dwóch lat Portugalię paraliżują regularne strajki pracowników służby zdrowia: lekarzy, pielęgniarek, pracowników administracji i personelu pomocniczego. Niemal w każdy weekend zamykane są oddziały w kilku, a czasem nawet kilkunastu szpitalach. Personelu brakuje w szpitalach oddalonych od dużych aglomeracji, ale chaos wdarł się również do placówek służby zdrowia w Lizbonie i Porto. Jak wynika z informacji ministerstwa zdrowia, główny problem stanowi niedobór białego personelu na oddziałach pediatrycznych, ginekologicznych i położniczych. W tym roku przyszła na świat poza szpitalami, głównie w karetkach pogotowia, rekordowa liczba noworodków: 42. Chociaż wg ministerstwa zdrowia paraliż szpitalnych izb przyjęć wynika z braku medyków w okresie świątecznym i podczas długich weekendów, to oddziały szpitalne bywają zamknięte także w dni robocze.
We wschodniej i północnej Portugalii prowizorycznym sposobem na poprawę dostępu pacjentów do publicznej służby zdrowia stały się ambulanse medyczne, którymi lekarze dojeżdżają do mieszkających na odludziu pacjentów. Jeden z nich regularnie objeżdża dystrykt Castelo Branco, dzięki wspólnej akcji lokalnych samorządowców, medyków i strażaków. Szczególnie aktywne jest w tej najstarszej pod względem średniej wieku mieszkańców części Portugalii Stowarzyszenie Humanitarne Ochotniczych Jednostek Straży Pożarnej z Oleiros. Każdego dnia udostępnia ono pojazdy, aby dowozić do placówek medycznych 30–35 osób, głównie chorych na nowotwory.
Nielegalna opieka
.Zamieszkane przez niespełna 5 tys. mieszkańców Oleiros to przykład samorządu walczącego z wyludnianiem się gminy. Wiedzą tu, co podkreśla burmistrz Miguel Marques, że bliskość służby zdrowia zachęca ludzi do pozostania na prowincji. Władze gminy uruchomiły nawet stypendium dla młodych z regionu zainteresowanych studiami medycznymi. Warunkiem jego otrzymania jest konieczność powrotu w rodzinne strony, by pracować w lokalnej służbie zdrowia. Jednym z przekonanych do tego pomysłu jest lekarz Daniel Lopez, który wyprowadził się do Oleiros, aby, jak twierdzi, żyć „w spokoju, z dala od miejskiego chaosu”.
Ucieczka młodych z portugalskiej prowincji, jak wynika z obserwacji uniwersytetu w Aveiro oraz Stowarzyszenia Opieki nad Seniorami (ALI), przyczynia się do nasilenia się bałaganu w opiece nad seniorami. ALI szacuje, że co drugi dom spokojnej starości w Portugalii z łącznej liczby ponad 7 tys. placówek opiekuńczych dla seniorów działa w tym kraju nielegalnie. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat władze Portugalii nakazały natychmiastowe zamknięcie 128 domów opieki, działających bez podstaw prawnych.
– Koszty życia w Portugalii rosną, a siła nabywcza obywateli spada. Niewielu seniorów stać dziś na godne życie i opłacanie pobytu w domu opieki. Funkcję ośrodków opiekuńczych coraz częściej pełnią prywatne osoby, często rodziny. W zamian za emeryturę seniora sprawują one nad nim opiekę w swoim domu – mówi António Silva ze stowarzyszenia Coracao Amarelo zajmującego się opieką nad samotnymi seniorami.
Według portugalskiego rządu od stycznia 2020 r. do czerwca 2025 r. inspektorzy opieki społecznej odkryli w całym kraju istnienie 1605 nielegalnie działających domów spokojnej starości. Bezprawnie funkcjonujące placówki są zdaniem geriatry z uniwersytetu w Aveiro Josego Martina efektem masowego migrowania Portugalczyków za pracą, co nasila pustoszenie portugalskiej prowincji.

Marcin Zatyka
Tekst pierwotnie ukazał się w 1035 numerze tygodnika „Idziemy”. Przedruk za zgodą redakcji.