Kraków upadnie jak Detroit?

Kraków może stać się nowym symbolem przemijania w Polsce i klasycznym przykładem pułapki średniego rozwoju opisywanym później w książkach. Nie będzie to proces szybki i nagły, tylko długi, powolny i bolesny – napisał w opublikowanym w dniu 4 października 2025 r. na portalu „X” (dawniej Twitter) wpisie przedsiębiorca Cezary Bachański, Zdaniem ekonomisty jest wielce prawdopodobnie, że w przyszłości Kraków upadnie jak Detroit, rozkwitające niegdyś miasto w amerykańskim stanie Michigan, które od kilku dekad jest jednak w stanie ruiny.
Kraków upadnie jak Detroit?
.Komentator gospodarczy i ekspert od spraw ekonomicznych Cezary Bachański przestrzega, że dawna stolica Polski już w przeciągu najbliższych lat może podzielić los Detroit. To położone w stanie Michigan w USA miasto w XX wieku, a w szczególności w latach 40. i 50., prężnie rozwijało się za sprawą przemysłu motoryzacyjnego, w postaci w szczególności zakładów Forda. Ten dysponujący dużą liczbą zakładów produkcyjnych i fabryk samochód ośrodek miejski upadł jednak na skutek opuszczania miasta przez firmy motoryzacyjne, które zaczęły przenosić produkcję za granicę, a także kryzysu fiskalnego miasta oraz masowej emigracji klasy średniej na przedmieścia. Początek tego procesu przypadł na lata 60. XX wieku.
Powodem dla którego Krakowowi grozi podobny proces upadku i regresu gospodarczego w przekonaniu Cezarego Bocheńskiego jest fakt tego, iż przez lata Kraków rozwijał się jako centrum usług wspólnych (SSC/BPO), a obecnie ten model rozwojowy ulega coraz szybszemu wyczerpaniu. Autor pokazuje, że przez lata Kraków – tu można zauważyć, że tyczy się to także innych miast oraz generalnie całej Polski – rozwijał się dzięki taniej, wykształconej i wielojęzycznej sile roboczej. Cezary Bocheński podkreśla, że wzrost płac i względnie mocna waluta sprawiają, że Polska przestaje być tak tania jak kiedyś, więc firmy przenoszą procesy do tańszych lokalizacji. Innym ważnym czynnikiem jest dynamiczny rozwój AI, które stopniowo będzie odbierało coraz więcej miejsc pracy.
„Detroit jest jednym z symboli upadających miast amerykańskiego pasa rdzy – regionu, który dawniej był trzonem amerykańskiego przemysłu. Dziś, jak wiele miast regionu jest na równi pochyłej, a po latach świetności pozostał wspomnień czar. Przemysł z Detroit się zawinął, a liczba ludności zmniejszyła się o ok. 65 proc. w 70 lat. Podobnie zwijają się teraz z Krakowa centra usług wspólnych, które korzystały na tym, że Pan Michał z Krakowa był tańszy od Jean Pierre’a z Nicei” – pisze Cezary Bachański.
Kraków – nowy symbol przemijania w Polsce
.”Kraków może stać się nowym symbolem przemijania w Polsce i klasycznym przykładem pułapki średniego rozwoju opisywanym później w książkach. Nie będzie to proces szybki i nagły, tylko długi, powolny i bolesny. Rynek krakowski był doskonały dla centrów usług wspólnych. Ludzie młodzi, znający języki, wyedukowani i stosunkowo niedrodzy jak na warunki Europy Zachodniej. Firmy wydzielały sobie działy do Krakowa, bo była dobra jakość, a przede wszystkim świetna cena” – dodał ekspert od tematyki gospodarczej.
„Znaczna większość tych ludzi była lub jest elementem w korporacyjnym procesie. Jeżeli ktoś przez 10 lat wklepywał faktury do systemu i tłumaczył je z Niemieckiego na Francuski, to będzie miał trudno, aby odnaleźć się w innej strukturze organizacyjnej. Ogromne zatrzęsienie centrów usług wspólnych w Krakowie przez wiele lat było gwarancją na nieźle płatną pracę, owocowe czwartki, integracje co pół roku w eleganckich hotelach i robotę w sterylnych warunkach, bez taplania się w kurzu i betonie” – pisze Cezary Bocheński.
Autor zwraca uwagę na rosnącą liczbę masowych zwolnień. Według jego informacji normą w Krakowie stały się mające miejsce co tydzień lub dwa tygodnie zwolnienia grupowe. Tego typu redukcja zatrudnienia do końca 2025 r. ma zostać przeprowadzona przez aż 29 firm, w wyniku czego pracę utracić może 3900 osób w Krakowie. Liczba osób dotkniętych utratą pracy będzie zdaniem Cezarego Bocheńskiego jeszcze większa. Problem ten nie będzie tylko ograniczał się do centrów usług wspólnych, gdyż i pozostałe branże gospodarki zostaną dotknięte kryzysem.
Jak podkreślił ekonomista: „Tracący pracę wycinek procesu korporacyjnego będzie miał trudno znaleźć coś innego w „zawodzie”. Zaczną się kończyć pieniądze na raty hipoteczne nieruchomości, czy wyjścia do restauracji. Odczuje to w długim terminie każdy. Nawet Pan Bogdan hydraulik, który mógł sobie krzyczeć zaporowe stawki, bo i tak nie miał zbyt dużej konkurencji. Teraz, gdy spadnie napływ pieniądza, to nawet i taka osoba dostanie po głowie”. Autor konkluduje na koniec swojego postu, że „może polskiego Detroit nie będzie, ale powolne wygaszanie oczekiwań już tak”.
Kraków w trybie awaryjnym
.Na konferencji prasowej prezentującej projekt budżetu na 2024 rok Jacek Majchrowski twierdził, że jako Kraków „jesteśmy w dobrej kondycji finansowej”. Patrząc jednak na proponowany budżet na 2024 rok, należy wyciągnąć inne wnioski. Stan finansów miasta jest bardzo zły, brakuje ważnych dla mieszkańców inwestycji i nie ma przestrzeni na dalsze zadłużanie – pisze Łukasz GIBAŁA w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Kraków w trybie awaryjnym„.
Czy jechaliście kiedyś psującym się samochodem? Takie auto przechodzi w tryb awaryjny, zachowując tylko niezbędne funkcje. Moc silnika zostaje ograniczona, nie może przekraczać pewnej prędkości, nie da się korzystać z wielu funkcji auta. Właśnie takie porównanie przyszło mi na myśl, kiedy analizowałem przyszłoroczny budżet. Przejdźmy jednak do konkretów. Zadłużenie miasta jest gigantyczne. Dług Krakowa ma wzrosnąć o dodatkowe pół miliarda złotych, osiągając na koniec 2024 roku 6,4 mld. Do tego zadłużenia należy dodać zobowiązania spółek miejskich, które nie są umieszczane w budżecie – a to do nich realnie przenoszono wiele inwestycyjnych wydatków miasta. Dług spółek to ponad 3 mld zł. Jacek Majchrowski zadłużył więc Kraków na prawie 10 mld zł!
.O awaryjnym trybie budżetu świadczy poziom nakładów na inwestycje. W porównaniu z 2023 rokiem zmniejszyły się o połowę i większość z nich to kontynuacja już rozpoczętych zadań. Wśród tych najkosztowniejszych są projekty oprotestowane przez mieszkańców, takie jak Centrum Muzyki (115 mln zł), budowane w fatalnym miejscu oraz w niewystarczającej skali, czy kładka pieszo-rowerowa Kazimierz-Ludwinów (51 mln zł), która nie będzie w pełni przystosowana do potrzeb osób z niepełnosprawnościami czy wózków dziecięcych. Drastycznie obcięto ważne dla transformacji energetycznej miasta programy termomodernizacji, wsparcia OZE i małej retencji. W 8,5-miliardowym budżecie zabrakło środków na wiele potrzebnych zadań, takich jak remonty DPS-ów, szkół czy miejskich szpitali. Ale najbardziej dotkliwe są cięcia w przypadku tych inwestycji, które są najbliżej mieszkańców. Mamy przecież w Krakowie ulice nieremontowane od kilkudziesięciu lat, wiele dróg jest pozbawionych chodników, przez co dzieci nie mogą bezpiecznie dotrzeć do szkoły, w wielu miejscach brakuje tak podstawowej infrastruktury, jak kanalizacja sanitarna. Na to nie ma pieniędzy.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/lukasz-gibala-krakow-w-trybie-awaryjnym/
Marcin Jarzębski