Zaufanie Francuzów do Emmanuela Macrona bliskie jednocyfrowemu

Zaufanie Francuzów do Emmanuela Macrona spadło w ciągu miesiąca o 5 pkt. proc. i wynosi 11 proc. – podaje najpoważniejszy francuski dziennik „Le Figaro”, cytując swój sondaż Barometre Figaro. Tymczasem szef prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni zostanie premierem.
Zaufanie Francuzów do Emmanuela Macrona
.Jedynie 11-procentowe poparcie to najgorszy wynik szefa państwa w historii V Republiki od prezydentury Francois Hollande’a, którego notowania spadły do takiego poziomu w 2016 roku – pisze „Le Figaro”. Dziennik wyjaśnia też, że oznacza to, iż w sondażu prezydenta źle ocenili nie tylko jego przeciwnicy, ale też część jego własnego elektoratu.
W tym samym czasie poprawiają się notowania premiera Sebastiena Lecornu, którego dobrze oceniają nie tylko wyborcy partii tworzących blok prorządowy zwany Razem dla Republiki (75 proc.), ale też elektorat socjalistów (34 proc., wzrost o 14 pkt.) i centroprawicowych Republikanów (46 proc., wzrost o 9 pkt.).
W sondażu zyskuje również lider RN, dawnego Frontu Narodowego Marine Le Pen, Jordan Bardella, którego popiera 87 proc. wyborców skrajnej prawicy, 51 proc. sympatyków prawicy i 26 proc. wyborców centrowych. Portal BFMTV przytacza w czwartek wypowiedź Bardelli ze środowego wywiadu dla tej telewizji, w którym szef RN oznajmił, że „przygotowuje się do objęcia, być może w najbliższych tygodniach, funkcji premiera swego kraju”.
Jordan Bardella ocenił, że wkrótce upadnie rząd Lecornu, a wtedy prezydent nie będzie miał innego wyjścia, jak wyznaczyć na szefa rządu kogoś z RN, czyli partii posiadającej najliczniejszą grupę deputowanych w Zgromadzeniu Narodowym.
Polityk RN oskarżył przy tej okazji formacje popierające rząd, w tym socjalistów (PS) i Republikanów o to, że by zachować władzę, skłonni są „sprzedać matkę”, a ponadto „igrają ze stabilnością kraju” i przygotowują budżet, który jest „rzeźnią socjalną”.
Czego chcą Francuzi?
.Liberalno-lewicowy dziennik „Le Monde” ocenia, że szef RN, który właśnie wydał swoją drugą książkę, pt. „Ce que veulent les Francais” (Czego chcą Francuzi), usiłuje uniezależnić się od swej mentorki Marine Le Pen. O ile bowiem w pierwszej książce „Ce que je cherche” (To, czego szukam), Jordan Bardella składał wyraźny hołd Le Pen i poświęcił jej całe 12 stron, o tyle na 400 stronach „Ce que veulent les Francais” wymienia ją tylko raz, podczas gdy sam przedstawia się jako „mąż opatrznościowy” francuskiej polityki.
Zdaniem dziennika usiłuje Jordan Bardella skorzystać z tego, że Le Pen znalazła się w trudnym położeniu, została bowiem skazana za defraudację środków publicznych. We Francji taki wyrok oznacza zakaz ubiegania się o funkcje publiczne, choć Le Pen liczy na to, że wygra apelację od wyroku.
„Odkąd 31 marca skazano Marine le Pen (…), Jordan Bardella aspiruje i do roli prezydenta, i do roli premiera” – konstatuje liberalno-lewicowe „Le Monde”. Parlament Francji odrzucił w połowie października 2025 r. dwa odrębne wnioski o wotum nieufności wobec mniejszościowego gabinetu Lecornu, złożone przez skrajną lewicę oraz skrajną prawicę. Rząd przetrwał dzięki głosom socjalistów, którzy jednak oznajmili, że nie wykluczają, iż w przyszłości zagłosują za wotum nieufności wraz z innymi partiami lewicy. Upadek rządu oznaczałby najprawdopodobniej przedterminowe wybory parlamentarne.
Przywróćmy porządek Republice
.Na temat tego w jaki sposób powinien zostać przywrócony porządek w Europie i we Francji, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Bruno RETAILLEAU w tekście „Przywróćmy porządek Republice„.
„Los naszego kraju znalazł się dziś na rozdrożu. Mimo zaangażowania obywateli francuska gospodarka słabnie, zagrożonych jest coraz więcej miejsc pracy. Nie za wszystko odpowiada obecny kryzys pandemiczny. Mimo zaangażowania urzędników nasze państwo staje się coraz mniej wydolne, coraz gorzej wyposażone, coraz bardziej zbiurokratyzowane i zadłużone. Mimo wielkości naszej historii i wyjątkowości naszej kultury nasz naród jest rozdarty, Francja jest w rozsypce. A polityka, rozgadana i bezsilna, topi w przemowach, których nikt już nie słucha, swoją niezdolność do działania. Do odwrócenia biegu spraw. Do zmiany kierunku”.
„Polityka nie jest już zdolna wziąć w swoje ręce los Francji i umożliwić Francuzom przejęcie kontroli nad ich życiem. Jednakże nie chcę się poddawać. Nie chcę, aby Francuzi się poddawali. Minął już czas udawania. To wszystko, przez co przechodzimy, wymaga powiedzenia prawdy. Prawdy o sytuacji, o rozwiązaniach, o naszych przekonaniach również, gdyż jedynie spójność i przejrzystość pozwolą uleczyć zranione zaufanie Francuzów. Biorę na siebie to zadanie. Bez zwodzenia czy oszukiwania. Bo tylko wierny prawdzie mogę powiedzieć Francuzom, co myślę i co będę w stanie zrobić”.
„Porządek jako warunek równości, gdyż z anarchii zawsze wyrasta niesprawiedliwość. Porządek będący strażnikiem naszych wolności: gospodarczej, naukowej i intelektualnej. Wszystkiego tego, co jest naszą drogocenną zdobyczą, a o czym tak często zapominamy, gdy pojawia się korporatyzm, komunotaryzm i konformizm. Porządek jako drogowskaz polityki, ponieważ wszelkie działania w oderwaniu od pewnych i solidnych punktów odniesienia, jakimi są prawo, kultura czy suwerenność, są zagrożeniem dla naszego losu. Porządek w końcu będący odtrutką na nieporządek, w którym pogrążył się nasz kraj”.
„Ponieważ gdziekolwiek spojrzymy, panuje nieporządek. Nieporządek opanował zdziczałe ulice i zislamizowane dzielnice. Płacą za niego swoim bezpieczeństwem, a nierzadko czymś więcej najbiedniejsi obywatele, którzy wystawieni są na codzienną przemoc, podczas gdy najbogatsi kryją się przed barbarzyństwem za murem pieniądza w swoich eleganckich dzielnicach. Nieporządek opanował także państwo. Jego skuteczność ugrzęzła w czterystu tysiącach norm prawnych, a jego odpowiedzialność rozmywa się w meandrach tysiąca dwustu urzędów i agencji” – pisze Bruno RETAILLEAU.
Cały tekst: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/bruno-retailleau-przywrocmy-porzadek-republice/
PAP/ LW




