Wojna w Tigraju była piekłem na ziemi [bp Tesfaselassie MEDHIN]

Wojna w Tigraju nie była z nienawiści do ludzi, to była walka polityczna – powiedział biskup katolicki Tesfaselassie Medhin z Adigrat, w północnej Etiopii. W dniu mija pięć lat od rozpoczęcia walk, które zakończył się w 2022 r., ale skutki konfliktu są wciąż odczuwalne.
Wojna w Tigraju była piekłem na ziemi
.Premier Etiopii Abiy Ahmed ogłosił 4 listopada 2020 r. wysłanie do zbuntowanej prowincji wojska w celu obalenia rządów Ludowego Frontu Wyzwolenia Tigraju (TPLF), o separatystycznych tendencjach. Według niego organizacja ta była odpowiedzialna za atakowanie baz militarnych i ignorowanie władz w Addis Abebie.
Tesfaselassie Medhin zapytany czy pamięta dzień rozpoczęcia wojny domowej powiedział, że już 3 listopada wieczorem usłyszał w wiadomościach tę informację, a dopiero dzień później pojawiły się oficjalne komunikaty urzędników. – Wojska rządowe otoczyły nas. To była bardzo dobrze zaplanowana akcja, choć dla nas to była wojna-niespodzianka, która przyniosła z sobą niewyobrażalną katastrofę – powiedział biskup. Wspomniał, że wraz z rozpoczęciem walk nastąpiła całkowita blokada internetu, telekomunikacji i mediów, pojawiały się problemy z dostępem do energii czy transportu. Zniszczono drogi i mosty.
– Moje codzienne życie, w ciągu tych dwóch lat trwania konfliktu, było podobne do tego, jakie prowadzili moi wierni i inni mieszkańcy. Nie mogliśmy podróżować. Dzień i noc żyliśmy w lęku przed grożącym nam niebezpieczeństwem, słysząc o zabójstwach i masakrach – zrelacjonował rozmówca, który nie opuścił Adigratu w trakcie wojny. Dodał, że jako zwierzchnik kościoła katolickiego w tym czasie opiekował się także misjonarzami i siostrami zakonnymi z 12 krajów, w tym z Polski.
To, co wydarzyło się w Tigraju było ludobójstwem
.W rozmowie biskup wielokrotnie określał wojnę w Tigraju mianem „ludobójstwa”, „piekła na ziemi”, „masakry”. – Jak nazwać to, co wydarzyło się w Tigraju, inaczej niż ludobójstwo, jeśli mogło zginąć ponad 1 mln ludzi, choć rząd oficjalnie mówi o 125 tys. osób. Dla mnie to nie jest liczba, tylko dramat każdego pojedynczego człowieka – stwierdził.
– To była wojna nie z nienawiści do ludzi, tylko to była wojna polityków. (…) Zginęli nie tylko Etiopczycy, ale też obywatele Erytrei i Somalii, którzy sprzymierzyli się (z wojskami rządowymi), aby zniszczyć nasz region, ponieważ przeprowadzono w Tigraju wybory konstytucyjne wbrew rządowi centralnemu. Ta wojna doprowadziła do tego, że 83 proc. szkół zostało zniszczonych, splądrowano też ośrodki zdrowia i kościoły, doszło do niewiarygodnych zniszczeń infrastruktury – wyliczył Tesfaselassie Medhin, który przyjechał do Polski na zaproszenie Caritas Polska. Organizacja wspiera odbudowę szkół w Tigraju.
Jak podkreślił, choć podpisano porozumienie o zawieszeniu broni, do tej pory napięta sytuacja polityczna obejmuje jedną trzecią jego diecezji, co powoduje, że nie jest on w stanie na przykład skontaktować się ze swoimi wiernymi. Tesfaselassie Medhin jest ordynariuszem Eparchii Adigrat, której obszar jest porównywalny do powierzchni Grecji. Rozmówca dodał, że „do tej pory 1,2 mln dzieci w wieku szkolnym w Tigraju nie wróciło do szkół, również katolickie szkoły wciąż pozostają zamknięte”.
Wojna domowa w Etiopii z lat 2020-2022
.Biskup przypomniał, że „etiopski rząd oficjalnie nie pozwala międzynarodowym mediom na wjazd do Tigraju”. – Co minutę widzimy i czytamy, jakie straszne rzeczy dzieją się w Ukrainie czy Strefie Gazy, ale o Tigraju, gdzie zginęło tyle ludzkich istnień, nie mówi się nic – stwierdził. – Tigraj pozostał więc w cieniu światowych nagłówków, ale wierzę, że nadzieja i odporność mieszkańców przetrwały. (…) To, czego dziś potrzebujemy, to nauczyć się żyć po stracie, pracować z osobami w traumie, przywrócić im wiarę w przyszłość. (…) Prawda i sprawiedliwość nie polegają na zemście. Zemsta nie przynosi pokoju. Prawda o zbrodniach powinna być ujawniona, sprawiedliwość zapewniona, po czym przyjdzie czas na przebaczenie – dodał.
Wojna domowa w Tigraju zakończyła się w listopadzie 2022 r. po zawarciu porozumienia pokojowego, wynegocjowanego przez Unię Afrykańską. Jej wysłannik, były prezydent Nigerii Olusegun Obasanjo, oszacował liczbę ofiar śmiertelnych konfliktu na ok. 600 tys., choć wielu badaczy historii twierdzi, że może być ona o wiele wyższa. Przyczyną zgonów były walki, głód i brak opieki medycznej.
Caritas Polska niesie pomoc w Etiopii, prowadząc program dożywiania dla 7 tys. dzieci w 34 szkołach w Tigraju. Dla wielu z nich to jedyny posiłek w ciągu dnia – często jedyny powód, dla którego rodzice mogą posłać je do szkoły. Organizacja wspiera także dostęp do lepszej jakości edukacji i pomocy psychospołecznej.
Dlaczego powinniśmy interesować się tym, co dzieje się w Afryce?
.Ostatnie wydarzenia w Nigrze są szeroko komentowane na świecie, szczególnie we Francji. Mało jednak mówi się o tym w Polsce. A przecież jeśli Polska chce być krajem liczącym się w Europie, będzie musiała zająć się problemem afrykańskim, bo to jeden z obszarów, na którym Rosja prowadzi z nami wojnę – pisze Nathaniel GARSTECKA.
Zamach stanu w Nigrze w lipcu 2023 r. pogrążył Afrykę Zachodnią w chaosie. Wybrany w 2021 r. prezydent Bazoum został obalony przez generała Omara Tchianiego i spiskowców z elitarnej Gwardii Prezydenckiej. Od tego czasu prezydent i jego rodzina są więzieni, a kraje członkowskie ECOWAS (Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej) zastanawiają się, jak zareagować na zamach stanu, który został potępiony przez Unię Afrykańską, Unię Europejską i Stany Zjednoczone.
To, co dzieje się obecnie, jest kolejnym epizodem długiej serii wstrząsów geopolitycznych, które miały miejsce w tej części świata w ostatnich latach. Francja, była potęga kolonialna, która stara się utrzymać swoje wpływy, staje w obliczu coraz bardziej otwartej konkurencji ze strony Chin, a przede wszystkim Rosji. Rosja ma tradycję infiltracji krajów afrykańskich od czasów sowieckich, postrzega osłabienie Francji jako okazję do rozszerzenia swojej strefy wpływów kosztem Zachodu i zdobycia bogactwa tych krajów. Rosja dąży również do rozwoju sieci handlowych i wojskowych poprzez instalację baz i obecność grup paramilitarnych, a także do eksportu swojego przemysłu nuklearnego i gazowego.
Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie. Na przykład na ostatnim szczycie Rosja-Afryka porównał „walkę Afryki o wolność” do „walki ZSRR o wolność”, dodając, że to Zachód (zwłaszcza Francja) jest odpowiedzialny za trudności, jakich doświadczają kraje afrykańskie. Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze. W 2022 r. Francja została zmuszona do zakończenia operacji Barkhane i ewakuacji swoich baz, które zostały natychmiast zajęte przez najemników Wagnera. W trakcie tego procesu wagnerowcy rozpowszechniali kłamstwa o rzekomym zaangażowaniu Francji w zbrodnie wojenne, narażając życie żołnierzy Barkhane.
.Wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców. Oprócz osłabienia sojusznika (Francja i Polska są członkami Unii Europejskiej i NATO) Polska ma kilka powodów do zaniepokojenia tym, co dzieje się w Afryce.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/osiemdziesieciolatkowie-rzadza-afryka/
PAP/Marta Zabłocka/MJ



