
Wrocławia droga do niepodległości
Kiedy Polska w listopadzie 1918 roku odzyskiwała niepodległość, Wrocław, wówczas jeszcze niemiecki Breslau, znajdował się daleko poza granicami odradzającego się państwa. A jednak duch polskości, ukryty pod warstwą pruskiej administracji i niemieckiej kultury, mógł się tu później odrodzić niczym żar pod popiołem. Historia Wrocławia to bowiem w gruncie rzeczy historia polskiej niepodległości opowiedziana wspak – pisze Michał KŁOSOWSKI
.Wrocław w XIX wieku był jednym z najważniejszych ośrodków niemieckiej nauki, kultury, przemysłu i administracji. Ale dla Polaków żyjących pod zaborami miał także znaczenie szczególne: był miejscem, gdzie spotykały się drogi emigracji, działalności konspiracyjnej i poszukiwań tożsamości. Polscy studenci pruskiego wówczas Uniwersytetu Wrocławskiego byli nieliczni, ale zdeterminowani. Wrocław był też punktem kontaktowym dla działaczy narodowych z Wielkopolski i Śląska, miejscem, gdzie niepodległość była stale obecna w umysłach i sercach.
W 1918 roku, kiedy Warszawa i Kraków świętowały wolność, Breslau pozostawał miastem niemieckim. A jednak echo polskiej niepodległości dotarło i tutaj: do polskich parafii, do domów nauczycieli i duchownych, którzy wierzyli, że czas Wrocławia jeszcze nadejdzie. Właśnie ta wiara, ta cierpliwość pamięci stała się jednym z najważniejszych elementów późniejszej tożsamości miasta. I co ciekawe, znajdowała swoje ujście między innymi w AK-owskich planach odbudowy Polski po II wojnie światowej; planach, dodajmy, zaawansowanych. Interesujący jest chociażby pomysł zagospodarowania tzw. Ziem Nowych, przez komunistów nazwanych „Odzyskanymi”, który pojawia się już w planach Polskiego Państwa Podziemnego z lat 40., z czasu okupacji. W myśl bowiem idei wielu podziemnych intelektualistów w skład państwa polskiego wejść miał nie tylko Szczecin na zachodzie, ale również Gdańsk, Królewiec i Kłajpeda. Departament Przemysłu i Handlu przygotował nie tylko plany jak najszybszego przygotowania wymienionych portów do wznowienia przez nie pracy, ale nawet skompletował skład personelu – wymieniając imiona i nazwiska fachowców znajdujących się w kraju – dzieląc także porty bałtyckie według ich kategorii przydatności w rozwoju państwa.
Powrót do Polski i narodziny nowego początku
.Po 1945 roku Wrocław, podobnie jak Gdańsk i Szczecin, wrócił do Polski. Nie był to jednak powrót prosty. Z miasta niemieckiego stał się miastem polskim, z ruin zaś stolicą nowego regionu. Przesiedleni tu zostali ludzie z Kresów, z Warszawy, Lwowa, Wilna, przynosząc swoje tradycje, wspomnienia, a przede wszystkim wiarę, że z popiołów można zbudować coś więcej niż tylko mury.
Wrocław stał się wówczas laboratorium polskości w nowym wydaniu. Nie tej odziedziczonej po wiekach, lecz tej budowanej od nowa: świadomej, otwartej, trudnej, zakorzenionej w doświadczeniu utraty, ale też w nadziei na przyszłość. Miasto, które przez stulecia nie było polskie, zaczęło uczyć Polaków, czym jest niepodległość: że nie jest ona tylko faktem politycznym, ale przede wszystkim aktem odpowiedzialności i szansą, czasem straceńczą. I to właśnie tu, w cieniu ruin i zgliszcz, wśród ludzi, którzy przybyli z różnych stron, narodziła się wspólnota, która zrozumiała, że niepodległość to nie nagroda, lecz przede wszystkim zobowiązanie. Wrocław po wojnie był nie tylko miastem odbudowy, ale także miejscem duchowej rekonstrukcji polskości, czego świadectwem są chociażby kwestie relacji polsko-niemieckich, kluczowe dla historii Europy w 2. poł. XX wieku.
Historia Wrocławia w czasach PRL-u jest też jednym z najpiękniejszych rozdziałów polskiej drogi do wolności. To tutaj działała „Solidarność Walcząca” Kornela Morawieckiego, ruch, który odrzucał kompromisy, stawiając na absolutny prymat prawdy i wolności. To wrocławskie drukarnie wydawały tysiące nielegalnych książek, ulotek i czasopism. To tutaj, w duszpasterstwach akademickich, rodziła się wspólnota ludzi, którzy wierzyli, że wolność zaczyna się w sumieniu, zanim pojawi się na ulicy. Wrocław stał się więc w latach 80. jednym z centrów oporu przeciwko komunizmowi; miastem, które udowodniło, że prawdziwa niepodległość nie kończy się na zmianie ustroju czy odzyskaniu granic i formalnej obecności na mapach, ale wymaga codziennej odwagi. To właśnie stąd płynęły sygnały, że polska wolność, nawet tłumiona i zagłuszana, wciąż żyje; że przetrwa, bo jest wpisana w nasz duchowy kod.
Miasto, które uczy odpowiedzialności
.Dziś Wrocław jest symbolem spotkania. Miejscem, gdzie przeszłość łączy się z przyszłością, a pamięć z nowoczesnością. Jego historia pokazuje, że niepodległość to proces, nie punkt na osi czasu. To ciągłe uczenie się, jak być sobą w świecie zmieniających się wartości, języków, tożsamości, a nawet wojen kulturowych. Wrocław przypomina bowiem, że wolność ma sens tylko wtedy, gdy jest zakorzeniona w pamięci. Bo to pamięć o przeszłości nadaje znaczenie przyszłości. Wrocławianie, potomkowie kresowian, powstańców, robotników i intelektualistów uczą, że polskość nie jest dziedzictwem zamkniętym w muzeum, ale żywym doświadczeniem wspólnoty, która potrafi się też otwierać na innych.
W tym sensie Wrocław jest jednym z najważniejszych miast polskiej niepodległości, choć nie był z nią w roku 1918 ściśle związany. Jego historia biegnie inaczej – później, ale być może głębiej. Pokazuje, że wolność nie zawsze przychodzi w chwili euforii, czasem dojrzewa powoli, w ciszy i wysiłku, odbudowie, a nawet strachu przed powrotem historii. I tak jak niepodległość Polski ma wiele twarzy: legionistów z 1918 roku, Oficerów w Katyniu, Żołnierzy Wyklętych, Powstańców Warszawskich, także budowniczych, robotników, konspiratorów, nauczycieli i duszpasterzy Wrocławia. To oni pokazali, że polskość można odbudować nie tylko z ruin, ale i z rozproszenia. Że to nie tylko sztandar na maszcie, lecz codzienna praca, uczciwość, solidarność i odpowiedzialność, a w chwili testu – najprawdziwszy i bezkompromisowy bunt.
Gdy Wrocław jest obecnie europejskim miastem kultury i nauki, jego historia przypomina, że wolność nigdy nie jest dana raz na zawsze. Każde pokolenie musi ją na nowo przemyśleć, obronić i przeżyć. W tym sensie niepodległość Polski i Wrocław spotykają się w tym samym punkcie: w przekonaniu, że prawdziwa wolność nie rodzi się z triumfu, lecz z wierności oraz pamięci. Wierności wartościom, pamięci ludzi, którzy w najtrudniejszych czasach potrafili powiedzieć: „To jeszcze nie koniec”.





