Aleksandra SOWA, Natalia MARSZAŁEK: Leitkultur w 10 punktach. Jak Niemcy budują swą narodową tożsamość

Leitkultur w 10 punktach.
Jak Niemcy budują swą narodową tożsamość

Photo of Aleksandra SOWA

Aleksandra SOWA

Badacz nowych mediów. Z kryptologiem Hansem Dobbertinem w Horst Görtz Institute for Information Security prowadziła jedne z najważniejszych europejskich badań dotyczących kryptologii oraz bezpieczeństwa w dziedzinie technologii informatycznych. Autorka licznych publikacji fachowych. Zajmowała się także m.in. redakcją internetową w ramach „Wahlkampftour” w kampanii wyborczej Gerharda Schroedera.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

Photo of Natalia MARSZAŁEK

Natalia MARSZAŁEK

Absolwentka kierunku Bezpieczeństwo Wewnętrzne ze specjalnością bezpieczeństwo systemów i sieci teleinformatycznych. Czyta literaturę fantasy. Kocha Tatry. Pisze prozę.

My, Niemcy, jesteśmy dziwnym narodem (Kurt Tucholski, 1919)

.Czy w ogóle istnieje jeszcze coś takiego jak wiodąca kultura narodowa? Niemiecki minister spraw wewnętrznych poczuł się zobowiązany do sformułowania takowej i spisania jej założeń w dziesięciu punktach. Tego, kto zastanawia się nad tajemnicą niemieckiego cudu gospodarczego i postępu technicznego, lektura ta niezmiernie uspokoi: również w Niemczech policja używa armatek wodnych, by ujarzmić podpalających samochody demonstrantów.

I nagle jest: nowa niemiecka kultura. Podczas gdy kanclerz Angela Merkel pod koniec kwietnia odbywała dość przez media pominiętą wizytę w Arabii Saudyjskiej[1], jej partyjny kolega, minister spraw wewnętrznych, dr Thomas de Maizière (odpowiedzialny także za sport), udzielił niemieckiej bulwarówce BILD wywiadu na temat „co nas łączy”[2]. W skrócie „Leitkultur”, czyli kultura dominująca (lub wiodąca). Czy też, idąc śladem Ślązaków, którzy namiętnie spolszczają niemieckie słownictwo (przykładowo niemiecki Zollstock, calówka, na śląsku stał się „colsztokiem”) po prostu „Leitkultura”.

Wywiad z ministrem spraw wewnętrznych na temat Leitkultury wywołał burzę w mediach. Niemcy posiadają ją od dawna, czytamy w internecie. Nazywa się: konstytucja (oryg. Grundgesetz). Jednak ostatnie lata pokazały, że zmienić niemiecką konstytucję nietrudno. Debata o prywatyzacji autostrad uwidoczniła to dobitnie: Bundestag potrzebował tylko kilka minut na wdrożenie niezbędnych zmian. Berliner Zeitung skomentował to jako najprawdopodobniej najszybszą zmianę konstytucji wszech czasów[3]. A nie była to pierwsza zmiana — i pewnie też nie ostatnia.

Niemcy w punktach, z wielką precyzją, definiują swoją tożsamość.

Warto rzucić okiem na wywody ministra de Maizière’a, aby zrozumieć, co niemieckie elity polityczne uważają za kulturę dominującą.

„Jesteśmy mistrzami świata”, wołano, gdy niemiecka drużyna piłkarska zdobyła Puchar Świata. „Jesteśmy papieżem”, głosiły gazety, gdy Niemiec Joseph Ratzinger został wybrany na papieża. „Przedstawiamy się. Podajemy na powitanie rękę. Podczas demonstracji mamy zakaz zasłaniania twarzy”, wylicza w swojej pierwszej tezie minister spraw wewnętrznych. „Jesteśmy społeczeństwem otwartym. Pokazujemy naszą twarz. Nie zakładamy burki”, czytamy dalej.

W tym miejscu można pokusić się o krótki komentarz. Biorąc pod uwagę rosnącą kontrolę i monitoring, które wielka koalicja chadecji i socjaldemokratów m.in. w ramach tzw. Videoüberwachungsverbesserungsgesetz przegłosowała jeszcze przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu, będzie może wkrótce wręcz wskazane nosić chustkę lub przynajmniej kask i maskę, jak właśnie w Hamburgu pokazali zarówno demonstranci, jak i policja. I to nie ze względów religijnych czy kulturowych, lecz w ramach samoobrony przed obezwładniającą kontrolą państwa i prywatnych firm, roztaczającą się już w prawie wszystkich miejscach publicznych. I tak niemiecka poczta (Deutsche Post) na przykład, pomimo zarzutów karnych, nadal stosuje w swoich urzędach w Hanowerze i Hildesheim system analizy twarzy klienta[4]. W ramach projektu „Sicherheitsbahnhof” stworzonego przez ministerstwo spraw wewnętrznych, BKA, policję i niemieckie koleje (Deutsche Bahn), poszukiwanych jest 275 wolontariuszy, którzy przetestują inteligentny system monitoringu na dworcu Berlin Südkreiz. Wolontariusze, którzy będą najczęściej przechodzić w oznaczonych miejscach, mają szanse (oprócz bonów zakupowych na 25 euro) na jedną z trzech głównych nagród[5].

Druga teza: niemiecki minister spraw wewnętrznych uważa edukację ogólną za wartość samą w sobie — a nie tylko instrument kształcenia zawodowego. Uczniowie nie muszą rozumieć, dlaczego uczą się rzeczy, które nie przydadzą się w późniejszym życiu zawodowym. Nie godzi się z niemieckim rozumieniem edukacji, żeby szkoły kładły większy niż dotychczas nacisk na przygotowanie do późniejszego zawodu.

Wedle de Maizière’a nacisk na postęp i osiągnięcia uczynił Niemców silnymi, czy to w sporcie, polityce, czy gospodarce. „Jakość i wydajność przynoszą dobrobyt”, twierdzi minister. Tak też brzmi trzecia teza nowej Leitkultury. To samo dotyczy systemów zabezpieczenia społecznego. „Niemcy chcą i mogą sobie na to pozwolić”, czytamy. Te słowa z ust konserwatywnego polityka chadecji szokują trochę mniej, jeśli spojrzy się na nie przez pryzmat szóstej tezy, dotyczącej niemieckiego rozumienia religii. De Maizière przekonuje, że Niemcy są krajem chrześcijańskim, a niemieccy obywatele żyją w religijnym pokoju. Bezpieczeństwo społeczne może być ewentualnie wyrazem chrześcijańskiej miłości do bliźniego. Relacja państwo — Kościół jest w Niemczech bardzo specyficzna. De Maizière twierdzi, że Niemcy są krajem ideologicznie neutralnym, a jednocześnie przyjaznym innym wyznaniom. „Święta kościelne wyznaczają tu rytm roku, a wieże kościelne kształtują nasz krajobraz”, czytamy.

Częścią niemieckiej kultury jest także przyznanie się do własnej historii „ze wszystkimi jej wzlotami i upadkami”. To ona kształtuje przeszłość i teraźniejszość, kształtując jednocześnie kulturę. „Jesteśmy spadkobiercami naszej niemieckiej historii”, brzmi czwarta teza. Stąd również szczególne podejście do kwestii istnienia Izraela. Jest tylko jeden inny kraj, który wymieniony został w nowej niemieckiej Leitkulturze: USA, jako „najważniejszy pozaeuropejski przyjaciel i partner”, czytamy w tezie ósmej, która odnosi się również do kwestii przynależności Niemiec do NATO.

„Jesteśmy nacją kultury. Mało który kraj jest tak bardzo pod wpływem kultury i filozofii jak Niemcy” — wypowiedź, którą inne europejskie kraje na razie wyrozumiale tolerują. O ogromnym wpływie Niemiec na rozwój kultury na całym świecie czytamy w tezie nr pięć. Bach i Goethe byli Niemcami. Zgadza się. Chopin i Słowacki byli Polakami, Arystoteles był Grekiem (czy Hellenem), a Balzac i Debussy Francuzami, o czym de Maizière w tezie nr pięć nie wspomina. Czytamy tam za to dalej, że żaden inny kraj nie ma tylu teatrów przypadających na jednego obywatela, a każdy land jest dumny ze swoich szkół muzycznych.

Walka o godność bez użycia przemocy to teza siódma. „Kompromis jest konstytutywny dla demokracji i naszego kraju”, twierdzi minister, określając Niemców jako naród bardziej nastawiony na kompromis niż inne państwa Zachodu. „Przemoc, czy to na demonstracjach, czy gdziekolwiek indziej, jest społecznie nieakceptowana”. Obrazy płonących samochodów i policji stabilizującej armatkami wodnymi demolujących miasto tłumów z okazji szczytu G20 w Hamburgu mogą nas w tym kontekście zirytować, lecz weźmy pod uwagę, że Leitkultura powstała wiele miesięcy przed szczytem.

„Tak, mieliśmy problemy z naszym patriotyzmem”, przyznaje Thomas de Maizière. Ale teraz Niemcy są „oświeconym patriotą”.

Co owa ósma teza oznacza? „Oświecony patriota kocha swój kraj, lecz nie odczuwa nienawiści do innych”. Niegdyś niemiecki patriotyzm był bardziej kojarzony z nacjonalizmem. Z tego powodu wielu Niemców nie miało odwagi przyznać się do swojego pochodzenia. Jednak to już dawne czasy, obce szczególnie młodej generacji.

Teza dziewiąta obejmuje właściwie dwie tezy: po pierwsze: „Jesteśmy częścią Zachodu. Kulturowo, duchowo i politycznie”. A po drugie: „Jako Niemcy jesteśmy również Europejczykami. Niemieckie interesy są często najlepiej reprezentowane i realizowane z pomocą Europy”. Bez silnych Niemiec nie istnieje silna Europa, czytamy dalej. Ponadto Niemcy są „chyba najbardziej europejskim krajem w Europie”, dowiadujemy się. Dlaczego? Bo żaden inny kraj nie ma tylu sąsiadów. To przypomina słowa byłego ambasadora Polski w Berlinie, Janusza Reitera, o tym, że Polska przez wiele lat przekonana była, iż Bóg pokarał ją za grzechy sąsiadami. Przekonanie, które notabene ma się całkowicie zmieniać.

Teza dziesiąta to przykłady miejsc „wspólnej pamięci zbiorowej” Niemców. Są to: Brama Brandenburska, 9 listopada, czyli wygrana w piłkarskich mistrzostwach świata, a także karnawał, festiwale, targowiska itd.

Powszechna ekscytacja wytycznymi de Maizière’a wygasła tak szybko, jak szybko rozgorzała. Można by pokusić się o stwierdzenie, że wywołano ją wyłącznie w celu odwrócenia uwagi od krótkiego i bezowocnego (jak również dość nieoczekiwanego) spotkania kanclerz Angeli Merkel z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Soczi podczas podróży do Arabii Saudyjskiej, kiedy oboje liderzy mieli sobie wyraźnie niewiele do powiedzenia. Jeszcze kilka dni i tygodni po powrocie kanclerz pojawiały się w sieci zapytania zdziwionych internautów, co też stało się z Leitkulturą. Pozostały one jednak bez odpowiedzi.

Minister zaproponował, aby Leitkultura przekazywana była jako podstawa edukacyjna obowiązkowa dla wszystkich — na przykład w ramach 100-godzinnego kursu integracyjnego dla ubiegających się o obywatelstwo niemieckie.

„Samo słowo »kultura« wyjaśnia, że nie chodzi o ściśle narzucone przepisy”, twierdzi minister w artykule. Leitkultura kształtuje i powinna kształtować, a przede wszystkim powinna być przekazywana dalej, czytamy. „Leitkultura może i powinna być przykładem”. Dlaczego tak mało tej kultury na niemieckich ulicach, w niemieckich firmach czy u niemieckich sąsiadów? Odpowiedź na to pytanie można również znaleźć w tekście.

Czy Leitkultura jest jedynie wyrazem oczekiwań Niemców wobec tych, którzy chcą żyć i pracować w ich kraju? Czy — patrząc na Leitkulturę z perspektywy płonących samochodów i latających kostek brukowych w Hamburgu czy ekscesywnej kontroli miejsc publicznych, dworców i ulic przez kamery — to raczej wyraz tego, jak Niemcy chcą widzieć samych siebie i być odbierani przez inne narody? Owe dziesięć punktów porusza inny — ważny, lecz w tezach ministra ominięty — aspekt kultury niemieckiej, a który trafnie sformułował wiodący niemiecki publicysta Republiki Weimarskiej Kurt Tucholski: „Ten naród kocha tworzyć zasady, które zawsze odnoszą się do innych”.

Aleksandra Sowa
Natalia Marszałek

[1] Roßmann, R. 2017. Kanzlerin auf heikler Mission in Saudi-Arabien. In: Spiegel Online, 30.4.2017, http://www.sueddeutsche.de/politik/merkel-in-saudi-arabien-die-kanzlerin-auf-heikler-mission-in-saudi-arabien-1.3484958. [2] http://www.bmi.bund.de/SharedDocs/Interviews/DE/2017/05/namensartikel-bild.html [3] Schlieter, K. 2017. Privatisierung der Autobahnen: Eine der schnellsten Grundgesetzänderungen aller Zeiten. In: Berliner Zeitung, 31.5.2017, http://www.berliner-zeitung.de/politik/privatisierung-der-autobahnen-eine-der-schnellsten-grundgesetzaenderungen-aller-zeiten-27015136. [4] NDR. 2017. Post macht mit Video-Gesichtserkennung weiter. 29.6.2017, http://www.ndr.de/nachrichten/niedersachsen/hannover_weser-leinegebiet/Post-macht-mit-Video-Gesichtserkennung-weiter,gesichtserkennung112.html. [5] Biselli, A. 2017. Polizei sucht Freiwillige: Den Meistüberwachten winken Einkaufsgutscheine. In: netzpolitik.org, 19.6.2017. https://netzpolitik.org/2017/polizei-sucht-freiwillige-den-meistueberwachten-winken-einkaufsgutscheine/.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 lipca 2017