
Przyszły prezydent musi dalej budować sojusz ze Stanami Zjednoczonymi
Przyszły prezydent przede wszystkim dla naszego bezpieczeństwa musi zacieśniać więzi euroatlantyckie. Musi zacieśniać więzi polsko–atlantyckie. Musi budować sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, tak jak ja to czyniłem niezależnie od tego, jak się nazywa Prezydent Stanów Zjednoczonych – mówił prezydent Andrzej DUDA w trakcie swojego wystąpienia z okazji Święta Konstytucji 3 maja w 2025 r.
.To jest dzień polskiej dumy. Zawsze. Wielkiej dumy z naszych historycznych dokonań. Wielkiej dumy z naszego wspaniałego państwa. Wielkiej dumy z naszej wspaniałej państwowości liczącej sobie ponad tysiąc lat. Wielkiej dumy z tego, co potrafili i potrafią zrobić Polacy. Zawsze podkreślam to z całą mocą. Ten rok – rok 2025 – także z tego punktu widzenia ma swoją wyjątkowość.
Nie tak dawno obchodziliśmy 1050–lecie chrztu Polski – momentu, w którym swoją niezwykłą przenikliwością ówczesny władca Polan, Książę Mieszko I, podjął niewyobrażalnie – jak na tamte czasy – śmiałą decyzję przyjęcia chrześcijaństwa, wpisania Polski do rodziny chrześcijańskich narodów i państw Europy. To zmieniło obraz dziejów tej ziemi, to zmieniło obraz dziejów naszego narodu i tory dziejów naszego narodu, tej ziemi i naszego państwa. Staliśmy się wtedy, co wielokrotnie podkreślamy – mówię „my”, polscy politycy, w swoich wystąpieniach, ale także w Polsce ludzie kultury, naukowcy – staliśmy się wtedy częścią dzisiejszej Europy, którą nazywamy Europą Zachodnią, dzisiejszej cywilizacji i kultury europejskiej.
Zawsze to podkreślaliśmy, że czasy były różne. Polska potem znikała z mapy, odbierano nam wolność, odbierano nam niepodległość, odbierano nam suwerenność. Ale my zawsze byliśmy w sensie mentalnym, kulturowym częścią Zachodu, ponieważ wpisało nas do tego chrześcijaństwo zachodnie przyjęte z Rzymu, a przekazane nam poprzez Pragę. Wspomnę tutaj wielkie dzieło kobiety, która niewątpliwie przyczyniła się do tego, że weszliśmy na te, a nie inne, szczęśliwe dla nas tory historii i dziejów. Mówię tutaj o Księżnej Dobrawce – Dąbrówce, jak mówią niektórzy – czeskiej księżniczce, którą właśnie na drodze do chrześcijaństwa poślubił wówczas Książę Mieszko I. Jego syn Bolesław Chrobry tysiąc lat temu uzyskał dla Polski pierwszą królewską koronę.
To był niezwykły skok polityczny, jakiego dokonały nasze państwo i nasza ziemia wtedy w przestrzeni chrześcijańskiej Europy. Z poślednich księstewek i krajów, których było dziesiątki, jeśli nie setki na ówczesnej mapie europejskiej, staliśmy się nagle jednym z najpoważniejszych państw, królestwem o wielkiej sile, o którym rzeczywiście zaczęli wtedy systematycznie pisać kronikarze dziejów. Wpisaliśmy się na trwałe i na stałe w mapę polityczną Europy, na której do dzisiaj jesteśmy. To było wielkie wydarzenie. Wielkie wydarzenie, które poprzez późniejsze wieki zaczęło budowę państwa, które później stało się jednym z najpotężniejszych jak na owe czasy mocarstw Europy. Mówię tutaj o I Rzeczypospolitej, mówię tutaj o Rzeczypospolitej Obojga Narodów, począwszy od XVI wieku, od unii lubelskiej, poprzez wszystkie późniejsze czasy, aż do głębokiego kryzysu, w którym tak mocno odznaczyła się – w sensie pozytywnego błysku dla Polski – majowa jutrzenka. Nie bez powodu właśnie jutrzenką zwana konstytucja majowa.
.Polska rzeczywiście dzięki mądrym władcom i szczęśliwym zbiegom dziejów po – jak powiedziałem – różnych trudnych momentach, także takich, które nastąpiły zaraz po tej pierwszej i potem zaraz drugiej koronacji, stała się faktycznie potęgą. Stała się demokracją szlachecką, która – choć początkowo dobrze funkcjonowała – niestety, z biegiem lat i wieków stoczyła się w patologię na skutek błędów, które były popełniane przez władców, na skutek pazerności i nieodpowiedzialności także i wielu możnowładców ówczesnej Polski podległych królowi, ale tak naprawdę patrzących tylko i wyłącznie na interesy własne i własnych familii, własnych magnackich rodzin, które stawały się coraz potężniejsze, bardzo często właśnie kosztem tej Rzeczypospolitej rozumianej jako dobro wspólne. Tak jak chcielibyśmy, żeby zawsze była rozumiana.
To oni w efekcie – poprzez fałszywie rozumiane pojęcie szlacheckiej, obywatelskiej wolności – doprowadzili do głębokiego kryzysu państwa, do pierwszego jego rozbioru, do tego, że obce potęgi zatriumfowały nad Rzeczpospolitą, która na owe czasy ustrój miała nowoczesny; prawdziwą jak na tamte momenty – powiedzielibyśmy – demokrację. Podczas gdy obok szalały autorytaryzmy, twarde reżimy. Niestety, nie udało się ówczesnej Polski przed tym kryzysem uratować. Kto wie – gdyby Konstytucja 3 maja, gdyby jej inspiratorom, jej twórcom udało się osiągnąć pełny sukces, być może nasze losy później, po jej uchwaleniu, po 1791 roku, potoczyłyby się zupełnie inaczej. Czas pokazał, a historia dzisiaj na swoich kartach uczy nas, jak wiele stało się złego i jak zło zwyciężyło ponad tymi, którzy wówczas chcieli dobra. Choć – jak pokazuje nasza historia, kiedy patrzymy na nią przez pełen pryzmat – dobro i tak w końcu zwyciężało. Ale czasy złego były trudne i wielu Polaków zapłaciło za nie nieszczęściem, a często i życiem.
Ale tamten 1791 rok był zwieńczeniem 30 lat straszliwych starań. Dzisiaj mówimy: „Jesteśmy dumni z naszej obecnej Rzeczypospolitej, od 1989 roku licząc, mającej 36 lat pełnej niepodległości, pełnej suwerenności i pełnej wolności. W której sami stanowimy o sobie”. Wtedy przez 30 lat – czyli prawie tyle samo – budowano, starano się stworzyć reformy, które pozwoliłyby tamtą kulejącą Rzeczpospolitą szlachecką naprawić, uratować. Ta reforma była niezwykła. Ona także była świadectwem jakości ówczesnych polskich elit w najlepszym tego słowa rozumieniu. Elit oddanych polskiemu państwu; elit patriotycznych; elit, dla których właśnie dobro wspólne było najważniejsze. Dlatego ze spokojem mogę dzisiaj – jako Prezydent Rzeczypospolitej – nazywać je prawdziwymi elitami polskiego państwa. Bo o państwie i o dobru wspólnym tamci ludzie, tacy jak Hugo Kołłątaj, myśleli.
.To właśnie chcieli uratować, to właśnie chcieli odzyskać, temu właśnie chcieli nadać nowy impet i nową siłę, pracując nad rozwiązaniami nowej – jak na owe czasy – drugiej na świecie, a pierwszej w Europie konstytucji. Prawdziwej konstytucji. Ustawy państwowej, która na nowo budowała zręby ustrojowe, wprowadzając całkowicie nowe instytucje, dziś byśmy powiedzieli – prawdziwie demokratyczne. Takie jak rząd, który miał ponosić odpowiedzialność przed parlamentem, i – oczywiście – elekcyjnego króla, i wiele innych elementów. Oczywiście to były czasy zupełnie innych dziejów. Ale i tak to właśnie nic innego, tylko konstytucja majowa podnosiła w Polsce znaczenie stanu mieszczańskiego, to właśnie ona podnosiła stan włościański, wskazując go wprost na swoich kartach.
Jak na owe czasy była niesłychanym wprost osiągnięciem ówczesnej polskiej myśli prawniczej na poziomie absolutnie światowym, zaraz po pierwszej konstytucji, jaką była konstytucja amerykańska. Dopiero po naszej konstytucji – cztery miesiące później – była kolejna konstytucja, francuska. Ale nasza była druga na świecie. To wielki, ogromny nasz powód do dumy. Wiele państw później wzorowało się na tych naszych rozwiązaniach ustrojowych. Jak na owe czasy powstały instytucje, które rzeczywiście miały umocnić państwo i budować prawdziwą i właściwie pojętą demokrację. To dlatego mówimy, że w Polsce tradycja demokracji jest niezwykle głęboko zakorzeniona. Tradycja demokracji i tradycja tolerancji, takiej jak także i tolerancja religijna. Bo po konfederacji warszawskiej jasno i dumnie możemy mówić, że jesteśmy państwem, w którym tolerancja religijna liczy sobie ponad pół tysiąca lat. Jest więc niezwykle ugruntowana – i to także jest nasz powód do dumy.
Jesteśmy więc narodem na wskroś nowoczesnym na przestrzeni europejskiej i światowej, patrząc nie tylko na dzisiejszą rzeczywistość, patrząc nie tylko na teraźniejszość, ale patrząc także przez pryzmat dziejów i myśli. Ta myśl była możliwa właśnie dlatego, że Polska od wieków dumnie i potężnie się rozwijała, budując uniwersytety, takie jak jeden z pierwszych – Akademia Krakowska, dzisiejszy Uniwersytet Jagielloński stworzony w 1364 roku, a odnowiony później przez Królową Jadwigę. To on kształcił pierwsze polskie kadry naukowe, to on budował w Polsce nowoczesną myśl, która później rozwijana, tworzona poprzez kolejne uczelnie, pączkując, dawała nam te niezwykłe, światłe, wspaniałe umysły, także i prawnicze, i filozoficzne – dziś byśmy powiedzieli: też i socjologiczne – które ostatecznie stworzyły konstytucję majową. Konstytucję patriotów. Konstytucję prawdziwych elit.
.Wtedy od razu wystąpiono do walki przeciwko tej konstytucji, przeciwko tej wielkiej reformie. Ci, którzy wtedy uważali się za elitę, oligarchowie – mówimy wprost: zdrajcy Polski, zaprzańcy, którzy tak naprawdę służyli wyłącznie własnym interesom i którzy bronili tylko i wyłącznie własnych przywilejów, dziś po prostu nazwalibyśmy ich łże–elitą – to oni pobiegli na obce dwory, wzywając pomocy, krzycząc o obronie demokracji; demokracji szlacheckiej. A tak naprawdę udali się do najbrutalniejszych satrapów, takich jak Caryca Katarzyna, udali się do Moskwy, na Kreml, udali się do Prus, udali się do Austrii cesarskiej, by tam szukać wsparcia. To – niestety – ostatecznie pod zadanymi także i przez nich ciosami upadła niepodległa Polska, upadła II Rzeczpospolita rozdarta przez zaborców na skutek zdrady. Niestety, na samym końcu także i zdrady króla, który wcześniej pracę nad konstytucją majową i majową jutrzenkę wspierał, co utrwalił Matejko na swoim obrazie.
Ale konstytucja majowa stała się naszą wielką historią i naszą wielką tradycją. Stała się naszą dumą i naszym fundamentem demokracji, na którym zawsze chcieliśmy tę demokrację budować i odbudowywać – i to na nią powoływali się twórcy demokratycznej Polski, odbudowując polskie państwo w 1918 roku. To na nią później powoływaliśmy się, walcząc o odzyskanie prawdziwej suwerenności i wolności w czasach komunistycznego zniewolenia, kiedy Polska była na mapie, ale nie była państwem w pełni niepodległym i suwerennym; kiedy władały tutaj władze narzucone z Moskwy, władze narzucone z Kremla; kiedy Polacy byli ciemiężeni i wielu z nich cierpiało, i wielu z nich było wtrącanych do więzień, a demokracja była tylko fasadowa – jako demokracja ludowa, przymiotnikowa. Nie była nigdy prawdziwą demokracją i wszyscy Polacy – zwłaszcza ci, którzy żyli w tamtych czasach – znakomicie to wiedzą, co warte były tamte pseudowybory.
Dzięki niezłomnym patriotom; dzięki pamięci wszystkich tych, którzy walczyli i polegli; dzięki pamięci o wszystkich tych, którzy byli torturowani i więzieni; dzięki bohaterstwu ludzi Solidarności; dzięki wsparciu Jana Pawła II i wsparciu Stanów Zjednoczonych na czele z Prezydentem Ronaldem Reaganem – odzyskaliśmy wolność i mogliśmy naprawdę zrealizować i odbudowywać w Polsce demokrację na wzór ideowy tamtej demokracji kształtowanej jutrzenką majową. Dlatego jutrzenka majowa – mimo tego że minęły 234 lata – jest tak bardzo ważna i ta konstytucja, jej święto jest naszym świętem narodowym. Bo to na tamtym micie budujemy dzisiaj i zbudowaliśmy, i utrwalamy nasze demokratyczne państwo jako jedno z najnowocześniejszych państw europejskich, pełne ambicji i dumy, także ze wszystkich zwycięstw, które odniosło, i które ostatecznie także – jak do tej pory – zwyciężyło. Bo jest na mapie, istnieje, jest państwem suwerennym, niepodległym, jest państwem naszym. I takie musi pozostać.
.I jego utrzymywanie w tym jest także i wielkim zadaniem wszystkich kolejnych Prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej. Prezydentów wybieranych w demokratycznych wyborach. Prezydentów, którzy są głowami polskiego państwa kolejno z woli narodu. A więc z niezwykle silnym z samego założenia mandatem. Tak silnym, że nie ma drugiego takiego mandatu w Polsce. On jest – oczywiście – związany z niezwykłym splendorem, z niezwykłą godnością, jaka spływa na wybranego tak przez rodaków człowieka. Przez naród – jak mówi konstytucja. Ale także – i z wielką odpowiedzialnością za polskie państwo.
Wkrótce będziemy wybierali znowu. Wkrótce będziemy znowu wybierali głowę polskiego państwa. To będzie zaraz, to będzie dosłownie za chwilę. Trwa w tej chwili kampania, trwa w tej chwili debata polityczna, kandydaci prezentują siebie, prezentują swoje spojrzenie na Polskę, prezentują swoją wizję. Będziemy wybierać. Tak też i ja będę wybierał jak każdy zwykły obywatel. Tak jak wszyscy tutaj, którzy wokół mnie siedzą. Niezależnie też i od tych, którzy też tu siedzą, a będą wybierani.
Ale chcę podkreślić jedno: najważniejsze jest, byśmy mogli rzetelnie wybrać; by te wybory przebiegły w sposób uczciwy; by ich wynik był wynikiem obiektywnym i prawdziwym; by zostały dobrze i rzetelnie przeprowadzone. I by mogły zostać spokojnie uznane.
I tu mój apel do wszystkich moich rodaków. Nie trzeba nikomu mówić, w jakich czasach dziś tu i teraz żyjemy. Nie trzeba nikomu mówić z Państwa, co się wokół nas dzieje, także w szerokim znaczeniu politycznym poza granicami Rzeczypospolitej. Że trwa rosyjska agresja na Ukrainę, że odrodził się rosyjski imperializm i że nie jest bezpiecznie. Bo trzeba dzisiaj mieć świadomość, że nasi sąsiedzi zostali zaatakowani i walczą o swoją wolność. I kosztowało to już dziesiątki, setki tysięcy istnień ludzkich, najczęściej młodych mężczyzn, którzy mogli żyć, budować swoje rodziny, budować swoje państwo, budować swoje szczęście. Ale polegli na froncie w obronie ojczyzny. Dlatego to, aby Polska wyszła z wyborów prezydenckich mocna, jest dzisiaj fundamentalnie ważne. Mocna nowo wybranym Prezydentem, mocna mandatem nowo wybranego Prezydenta. Aby ten mandat był mocny – Wielce Szanowni Państwo – musicie do tych wyborów, jako wyborcy, iść.
.I proszę Was o to – jako dzisiaj jeszcze cały czas Prezydent Rzeczypospolitej, który chciałby przekazać ten prezydencki urząd spokojnie swojemu następcy wybranemu przez moich rodaków; ze spokojem, niezależnie od tego, kim on będzie, ale z głębokim przekonaniem, że został wybrany przez faktycznie potężną większość; że moi rodacy gremialnie poszli do wyborów; że do wyborów poszły ich dziesiątki milionów; że oddali swoje głosy; że te głosy zostały rzetelnie policzone; i że ten, który staje przede mną, aby przejąć ode mnie urząd Prezydenta Rzeczypospolitej, to jest ten, który uzyskał uczciwą większość. I to jemu rodacy chcą, żeby ten urząd przekazać.
Zróbcie to Państwo, proszę Was o to. Wszędzie, gdzie jesteście, mając to czynne prawo wyborcze, uczyńcie to gremialnie, uczyńcie to z pełną odpowiedzialnością, uważając to nie tylko za prawo obywatelskie, ale także – bardzo proszę – za obowiązek. Że dla Polski, dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej trzeba do wyborów prezydenckich iść. I trzeba oddać głos zgodnie z własnym sumieniem, zgodnie z własnym poczuciem odpowiedzialności za Polskę.
Proszę, żebyście to uczynili. Proszę Was o to z całego serca. To jest moja wielka, wielka prośba wszędzie, gdzie Państwo jesteście. Pomóżcie innym, którym trudno to zrobić. Zabierzcie ich do swoich samochodów, pomóżcie im dostać się do lokali wyborczych, aby mogli oddać te głosy. Umożliwcie im to. Uczestniczcie w tych wyborach – weźcie w swoje ręce odpowiedzialność za Polskę. Po to wybory są.
Po to Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany w wyborach powszechnych, aby jego mandat był rzeczywiście silny. To niezwykle ważne. To on będzie zwierzchnikiem sił zbrojnych, to on będzie czuwał nad przestrzeganiem konstytucji, to on będzie w związku z tym zobowiązany do tego, że w przypadkach, gdy ktoś będzie sprzeniewierzał się polskiej konstytucji, polskiemu prawu, gdy będzie to prawo łamał – niezależnie od tego, kim będzie – będzie miał obowiązek zwrócić mu na to uwagę i głośno o tym powiedzieć, że prawo jest łamane, że działa nielegalnie, że narusza zasady, że niszczy polską demokrację i że to jest właśnie naruszenie praworządności. Wtedy, kiedy ostatecznie, cynicznie się śmiejąc, łamie ustawy, a tym samym łamie konstytucję, jej art. 7 i wiele innych jej zasad. Konstytucję, którą – jak kiedyś słusznie, dokładnie w rocznicę dzisiejszego dnia, przed laty powiedział Prezydent Lech Kaczyński – „należy interpretować i czytać, tak jak ją napisano”. Mówię to jako prawnik i mówię to jako Prezydent Rzeczypospolitej. Wiecie Państwo, dlaczego należy ją czytać, tak jak ją napisano? Ponieważ to Państwo, moi rodacy, zgodziliście się na tę konstytucję w referendum. Czytając ją tak, jak ją napisano. Bo w swojej większość nie jesteście Państwo ekspertami od interpretacji prawniczej, nie jesteście Państwo ekspertami od rozumowania prawniczego. I jest wielkim oszustwem ustrojowym wyciąganie z treści konstytucji tego, czego nigdy w niej nie zapisano. Mówię to z całą mocą.
.Ten Prezydent będzie prezydentem, także i zwierzchnikiem sił zbrojnych. To wielka jego odpowiedzialność, aby umacniać bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej. Tak, to bezpieczeństwo militarne. Tak, mieć szacunek do polskich żołnierzy. Tak, z pełną odpowiedzialnością dokonywać nominacji generalskich. Tak, z pełną odpowiedzialnością dokonywać nominacji na pierwszy stopień oficerski – zarówno w wojsku, jak i w służbach mundurowych. Tak, odpowiadać w tym znaczeniu za bezpieczeństwo państwa. Ale odpowiadać także za to, żeby polski żołnierz i polscy funkcjonariusze mieli czym bronić Rzeczypospolitej i naszego porządku wtedy, kiedy będzie trzeba. Wspierać mądrze przeprowadzane reformy. Wspierać te propozycje rządu i innych podmiotów, które w tym kierunku właśnie zmierzają, i zatrzymywać te, które zmierzają w kierunku przeciwnym. To także i wielka odpowiedzialność przyszłego Prezydenta Rzeczypospolitej.
Jego wielką odpowiedzialnością będzie to, by zakończyć, co rozpoczęło się w okresie moich kadencji: potężne zakupy nowoczesnego uzbrojenia dla polskiej armii i potężne wydatki na obronność realizowane za zgodą wszystkich Państwa, czyli całego polskiego społeczeństwa. Bo nikt odpowiedzialny dzisiaj nie protestuje przeciwko temu, że wydajemy prawie 5 proc. PKB na obronność. Musimy to zrobić.
Musimy to zrobić i musimy to robić z jednej, bardzo prostej przyczyny, trochę paradoksalnej, co wielokrotnie już mówiłem: żebyśmy nie musieli czynnie bronić Rzeczypospolitej i żebyśmy nie musieli użyć tej całej broni, którą zgromadzimy i w którą wyposażymy naszych żołnierzy, i która będzie czekała także i na wszystkich rekrutów, którzy zostaliby powołani, gdyby ktokolwiek nas zaatakował, i którym wręczono by broń po to, żeby bronić Rzeczypospolitej i znów, niestety, tworzyć milionową armię – taką jak ta, która kiedyś odparła bolszewicką nawałę spod Warszawy w 1920 roku. Żebyśmy nie musieli. Bo zgodnie z prastarą maksymą: jeżeli chcesz pokoju, szykuj się do wojny. A więc buduj struktury militarne i zbrój się. I wyposaż je tak, żeby nikt nie odważył się ciebie zaatakować. To na przyszłość jest wielka odpowiedzialność Prezydenta Rzeczypospolitej.
Ja, jeszcze w ramach swoich prezydenckich zadań, realizując to właśnie założenie, wniosłem niedawno do polskiego Sejmu – jak mówimy: do laski marszałkowskiej – projekt zmiany naszej obecnej konstytucji po to, by poziom wydatków na obronność był w konstytucji określony na minimum 4 proc. PKB co roku. Uważam, że to jest bardzo ważne, aby to zostało zagwarantowane na poziomie konstytucyjnym. Ubolewam nad tym, że wśród obecnej większości parlamentarnej nie widzę specjalnego zaangażowania w tę sprawę, animuszu w kierunku tego, żeby w ogóle podjąć dyskusję w tej kwestii. Szkoda.
Mam nadzieję, że z całą odpowiedzialnością będzie o to zabiegał kolejny Prezydent Rzeczypospolitej, bo ta kwestia jest fundamentalnie ważna. Bo jeżeli to zostanie do konstytucji wpisane, to stanie się to nie przekonaniem, tylko obowiązkiem każdych kolejnych władz Rzeczypospolitej, każdego kolejnego rządu. Do czasu, dopóki w tym punkcie konstytucja nie zostanie zmieniona. Czyli dopóki odpowiednia większość parlamentarna demokratycznie wybrana przez naród polski nie zmieni zdania w tej sprawie. A to jest ogromną gwarancją obiektywizmu. A zarazem – powiedzmy sobie jasno – także i w związku z tym kolejną gwarancją naszego bezpieczeństwa. By poziom wydatków także na utrzymanie arsenału i struktur polskiej armii był odpowiedni. By – krótko mówiąc – starczało pieniędzy, byśmy to bezpieczeństwo zachowywali przez cały czas.
.To kwestie fundamentalnie ważne. Oczywiście wielu mówi: „Jakiej armii byśmy nie budowali, póki nie będziemy mieli własnej broni atomowej, zawsze będziemy w potencjalnym zagrożeniu mocarstw nuklearnych”. A zwłaszcza jednego. I nie trzeba tutaj nikomu palcem wskazywać którego. Ani nawet nie trzeba tutaj się wysilać i wymieniać jego nazwy. Wszyscy wiedzą, o które chodzi. O to samo od ponad 500 lat. Chociaż wcześniej nie miało broni nuklearnej, ale też zawsze nam groziło i bywało, że wymazywało nas z mapy; bywało, że na tej okrutnej ziemi zostawały kości kolejnych pokoleń Polaków. Musimy uczynić wszystko, żeby nigdy więcej tak nie było.
Dlatego obok budowania potencjału obronnego musimy także i umacniać sojusze. Chwała moim poprzednikom za to, że jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Wielka chwała im za to, że jesteśmy dzisiaj częścią tych wielkich międzynarodowych porozumień, z których w szczególności NATO gwarantuje bezpieczeństwo. A tam, w NATO, największe mocarstwo jest jedno: to są Stany Zjednoczone.
Dlatego od samego początku mojej prezydentury czynię wszystko, by umacniać relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Oczywiście mówię zawsze: relacje transatlantyckie są fundamentalnie ważne. Dziś, kiedy mamy prezydencję w Unii Europejskiej, mówię: relacje euroatlantyckie są szalenie ważne. Tak, są szalenie ważne. Ale z punktu widzenia mojego – jako Prezydenta Rzeczypospolitej – tu i teraz przede wszystkim relacje polsko–atlantyckie są ogromnie ważne, polsko–amerykańskie wprost mówiąc.
I dlatego – Szanowni Państwo – sprawuję swój urząd przez czwartą w tej chwili kadencję prezydencką w Stanach Zjednoczonych. Zacząłem w końcowej części prezydentury Prezydenta Baracka Obamy w 2015 roku. W 2016 roku razem z Prezydentem Barackiem Obamą tutaj, w Warszawie, z dumą i wzruszeniem podejmowałem decyzję o tym, że na flance wschodniej, także i w Polsce, będą wreszcie wojska Sojuszu Północnoatlantyckiego. Będą tutaj stacjonowały. Będzie tutaj wreszcie NATO. Jak wcześniej z uśmiechem na twarzy, trochę żartując, powiedziałem do ówczesnego Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga: „Panie Sekretarzu, ja wiem, że my jesteśmy w NATO, ale chodzi jeszcze o to, żeby NATO było tutaj”. I to się stało. Także dzięki decyzjom Prezydenta Baracka Obamy. Jestem za to ogromnie wdzięczny.
Potem miałem zaszczyt i przyjemność współpracować z Prezydentem Donaldem Trumpem w jego pierwszej kadencji. To ogromny czas umocnienia bezpieczeństwa Polski poprzez kolejne elementy amerykańskiego wsparcia militarnego. Bo obecność amerykańska militarna została ustanowiona tutaj za czasów prezydentury Baracka Obamy, ale ogromnie umocniona za czasów prezydentury Donalda Trumpa, jego pierwszej kadencji. To wtedy też umocniliśmy polskie bezpieczeństwo energetyczne poprzez zawarcie kontraktów gazowych ze Stanami Zjednoczonymi. Poprzez to, że dzisiaj możemy śmiało mówić: mamy zdywersyfikowane dostawy gazu dla Polski.
.To wtedy też podjęliśmy ostatecznie decyzję o tym, że współpracując razem ze Stanami Zjednoczonymi, zbudujemy w Polsce pierwszą elektrownię atomową. Po co? Po to, by zacieśnić również sojusz strategiczny ze Stanami Zjednoczonymi. O strategiczne kwestie chodziło. Oczywiście – o ochronę klimatu. Ale klimat można chronić w technologii nuklearnej różnych państw, które dzisiaj swoją technologię nuklearną mają. Jest ich na świecie kilka. Ale my chcieliśmy to uczynić właśnie ze Stanami Zjednoczonymi – największym mocarstwem atomowym w Sojuszu Północnoatlantyckim i naszym największym sojusznikiem. Żeby to właśnie amerykańskie sekrety atomowe, nuklearne znalazły się na polskiej ziemi obok bazy rakietowej w Redzikowie, gdzie są sekrety militarne, konwencjonalne. Ale też prawdziwe classified, tajemnice wojskowe amerykańskie. I to jest fundamentalnie ważne.
Nigdy nie zapomnę tych słów Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które do mnie wypowiedział w 2008 roku w zaciszu swojego gabinetu. Pamiętam jak dziś i brzmią mi one cały czas w uszach: „Wtedy, kiedy tutaj będzie tak jak na zachodzie Europy armia amerykańska, i wtedy, kiedy tutaj będą amerykańskie tajemnice wojskowe pilnie strzeżone, wtedy cały świat będzie wiedział, że to już nie jest rosyjska strefa wpływów”. I to już nie jest dzisiaj rosyjska strefa wpływów! Na pewno nie jest!
Mówię o tym, bo różne słowa padają ostatnio w przestrzeni. Mówię o tym, bo słyszymy: „Trzeba zacieśniać sojusze europejskie”. Trzeba. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Bardzo dobrze – zacieśniajmy sojusze europejskie, współpracujmy z naszymi sojusznikami, skracajmy łańcuchy dostaw, umiejmy produkować jak najwięcej uzbrojenia w ramach europejskiej części Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tak, uczestniczmy w tym aktywnie. Budujmy też własne uzbrojenie. To mój apel do Ministra Obrony Narodowej.
Panie Ministrze, proszę, żeby Borsuk naprawdę był mocno wspierany i żeby faktycznie stał się nie tylko symbolem polskiego elementu w polskiej armii służącemu bezpieczeństwu i sprawności bojowej polskiego żołnierza, ale by był także naszym hitem eksportowym. Trzeba go w tym mocno wspierać, trzeba w tym mocno wspierać polski przemysł. Proszę to realizować z całych sił. To jest jedno z najlepszych, co ostatnio mamy jako rzeczywiście naszą, polską myśl techniczną. Pracujmy nad nowymi rozwiązaniami. Rzeczywiście realizujmy tę produkcję amunicji w naszym kraju, w sprawie której ustawę podpisałem nie tak dawno. Ale róbmy to. Niech to będzie. To też przyszły Prezydent będzie ponosił za to odpowiedzialność przez kolejne pięć lat swojej prezydentury, a może i przez 10, jeżeli dobrze się sprawdzi i ponownie go wybierzemy – jako naród – w powszechnych, demokratycznych, uczciwych wyborach. W to głęboko wierzę.
.Ale przede wszystkim dla naszego bezpieczeństwa musi zacieśniać więzi euroatlantyckie. Musi zacieśniać więzi polsko–atlantyckie. Musi budować sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, tak jak ja to czyniłem niezależnie od tego, jak się nazywa Prezydent Stanów Zjednoczonych, i niezależnie od tego, której partii w Stanach Zjednoczonych był on kandydatem. Nie ma to z polskiego punktu widzenia żadnego najmniejszego znaczenia. Bo sojusz ze Stanami Zjednoczonymi nie jest uwarunkowany sytuacją polityczną w Stanach Zjednoczonych z naszego punktu widzenia. Naszym interesem jest, by on trwał. I by największe na świecie mocarstwo atomowe uważało nas za swojego sojusznika – za strefę swojej przyjaźni, a także i interesów gospodarczych.
Dlatego zachęcam amerykańskich inwestorów. Dlatego zabiegałem o obecność amerykańskiego Sekretarza ds. Energii w czasie ostatniego spotkania Prezydentów i przywódców państw Trójmorza tutaj, w Warszawie, kilka dni temu. Dziękuję tym wszystkim naszym sąsiadom i przyjaciołom z Europy Środkowej, z Trójmorza, i naszym strategicznym partnerom za to, że byli tutaj, w Warszawie, i za to, że usłyszałem z ich ust tyle słów podziwu i szacunku pod adresem naszego kraju – Polski – jego rozwoju, tego wszystkiego, co my, jako Polacy, przez te lata uzyskaliśmy, naszej pozycji, którą dzisiaj mamy. Dziękuję im i dziękuję wszystkim Państwu jako tym, którzy współtworzą Rzeczpospolitą, za to, że mogłem to usłyszeć.
To było wielkie polityczne wydarzenie, gdzie byli Prezydenci wszystkich państw z nami sąsiadujących bliżej i dalej. Którzy mówili o rozwoju infrastruktury, o budowaniu tutaj wielkiej strefy bezpieczeństwa, o tym, że właśnie chcemy być częścią wolnej, suwerennej i niepodległej – wolnej! – Europy równych narodów i wolnych państw, które oni dzisiaj tworzą i z których oni, każdy z osobna stoi na czele swojej ojczyzny. Ale współdziałamy ze sobą właśnie dla wspólnego dobra.
Mam nadzieję, że kolejny Prezydent Rzeczypospolitej przez Państwa, a także i przeze mnie wybrany będzie nadal realizował taką współpracę. Bo każdy format współpracy międzynarodowej powinien być wspierany – w moim głębokim przekonaniu – przez polskiego Prezydenta. Bo każdy jest wart tego, żeby spotykać się z innymi prezydentami, rozmawiać z nimi i zacieśniać więzi, dyskutować na najważniejsze tematy, zwłaszcza w trudnych czasach, w świecie zagrożeń. Ale w świecie, w którym zacieśnianie współpracy jest tak ogromnie istotne.
.Mówię to wszystko do Państwa w dzień ostatniej dla mnie – jako Prezydenta Rzeczypospolitej – rocznicy Konstytucji 3 maja. Naszego wielkiego, pełnego dumy, nowoczesnego rozwiązania ustrojowego, które przyjęli nasi rodacy, nasi praojcowie przed 234 laty. Mówiłem już, że to było wielkie osiągnięcie. Śmiało można powiedzieć, że w tym kontekście także w jakimś sensie ta dzisiejsza Rzeczpospolita – jako dziedzic tamtej myśli – jest również i ich wielkim osiągnięciem.
Dbajmy wszyscy razem o Polskę – o to Was proszę. O Polskę prawdziwie demokratyczną. O Polskę uczciwą. O Polskę praworządną. O Polskę, która właśnie będzie naszą dumą; do której będziemy chcieli wracać, ilekroć gdziekolwiek wyjedziemy; gdzie będziemy czuli się bezpiecznie; gdzie będziemy mogli wychowywać nasze dzieci i nasze wnuki; gdzie będziemy mogli tę Polskę im potem w ręce ze spokojem przekazać, prosząc ich o to, by pilnowali Polski.
Tak ja dzisiaj – w ten dzień 3 maja – proszę Was i apeluję do Was, byście pilnowali Polski na tyle, na ile możecie. Także uczestnicząc w kolejnych demokratycznych wyborach. Także dbając o to, by były demokratyczne. By miały jak najlepiej wyłonionych kandydatów i by ci ludzie jak najlepiej realizowali polskie sprawy pojmowane jako rozumną troskę o dobro wspólne.
.O to proszę Was – Moi Rodacy – z całego serca, dziękując wszystkim bez wyjątku za te 10 lat. Za te 10 lat, które mogłem z Wami być; za te 10 lat, które mogłem w najgłębszym przekonaniu i najgłębszej intencji służyć Rzeczypospolitej, budowie jej potencjału jako państwa bezpiecznego, suwerennego, niepodległego, które równo traktuje wszystkich swoich obywateli, które potrafi bronić i wyciągnąć rękę do słabszych, a które nie musi bać się silnych; i w którym zwycięża uczciwość, a nie cynizm i draństwo. Niech żyje i zawsze zwycięża taka Polska! Niech Pan Bóg ma Rzeczpospolitą w swojej opiece! Chwała bohaterom! Chwała polskim elitom, twórcom Konstytucji 3 maja! Niech żyje Polska!