
Sekurologia. Albo krótki tekst o bezpieczeństwie
Obserwujemy poważne starcie obu postaw: idealistycznej i realistycznej, liberalnej i konserwatywnej. Obie strony kierują się zupełnie innymi wartościami i zupełnie inaczej pojmują fundamentalne kwestie bezpieczeństwa. Od wygranej zależy istnienie znanej nam Europy – pisze Anna MAKUCH
.Definicja bezpieczeństwa (narodowego, państwowego, regionalnego, międzynarodowego) na przestrzeni dziejów ulegała znaczącej ewolucji. Liczni specjaliści, ku rozpaczy studentów, biedzą się nad akademickimi klasyfikacjami, co oznacza dla żaków konieczność przyswojenia wielu szczegółowych definicji. Wyrazem przemian jest np. rozszerzenie pojęcia o tzw. czynniki niematerialne, takie jak bezpieczeństwo przestrzeni informacyjnej, czy też uwzględnianie w strategiach bezpieczeństwa wewnętrznego państw kwestii dotyczących energii i demografii. Dynamika przemian zaowocowała całkiem niedawno powstaniem nowej dyscypliny, zwanej sekurologią, łączącej przedmioty wojskowe, społeczne i humanistyczne.
Bezpieczeństwo jest w pewnym sensie kategorią centralną, stanowiąc jedno z odwiecznych pytań zarówno filozoficznych, jak i politycznych.
Czynnik militarny, historycznie stanowiący najistotniejszą gwarancję bezpieczeństwa granic, związany jest z siłowymi (choćby potencjalnie) metodami gwarantującymi pokój podstawowym podmiotom stosunków międzynarodowych, jakimi są państwa. Po II wojnie światowej formuła si vis pacem, para bellum uległa w niektórych regionach przekształceniu w parafrazę si vis pacem, para pacem. Filozofia dbałości o ład międzynarodowy w wymiarze regionalnym za pomocą metod pokojowych, profilaktycznych, dyplomatycznych cechuje obecnie – jak można obserwować – np. politykę Unii Europejskiej, przyjmowaną z przychylnością przez liberałów, z dystansem, jeśli nie z jawną krytyką, przez konserwatystów (głosem konserwatystów amerykańskich był tu R. Kagan, który wyraził swoje stanowisko w eseju „Potęga i raj. Ameryka i Europa w nowym rozdaniu”). Krytycy tej metody wskazują jej słabości, zwłaszcza w kontekście zagrożeń terrorystycznych związanych z napływem imigrantów; zwolennicy akcentują głęboko humanistyczne przesłanie polityki multikulturalizmu, oparte na założeniach filozoficznych Hippiasza z Elidy, który wiarę w powszechny ład warunkował otwarciem granic i nadaniem każdemu „światowego obywatelstwa”.
Dla zwolenników przyjmowania przybyszów akty przemocy stanowią wyraz desperackiej postawy wyalienowanych kulturowo jednostek; dla tradycjonalistów przywiązanych do idei Europy narodów są oskarżeniem obarczającym sumienie polityków bawiących się w inżynierię społeczną, której celem jest stworzenie zatomizowanego postnarodowościowego i multikulturalnego społeczeństwa. Konserwatysta z natury swojej z dystansem podchodzi do koncepcji opartych na indywidualnym (czytaj: arbitralnym) przekonaniu polityków, twierdząc, że bywają częściej źródłem kłopotów, których koszty są znacznie wyższe od zysków. W tym duchu swoją krytykę rewolucji francuskiej przeprowadził E. Burke w eseju „Rozważania o rewolucji we Francji”. Konserwatysta z całą mocą będzie więc bronił prawa narodów i państw do samostanowienia, odwołując się do wielowiekowej tradycji i sprawdzonych rozwiązań bezpieczeństwa międzynarodowego, opartego na sieci sojuszy i silnej armii.
Przyjmowanie nieweryfikowanych tożsamościowo emigrantów dla konserwatysty ceniącego rozsądek i rozwagę stanowić będzie zawsze zamach na bezpieczeństwo wspólnoty, której ochronie poświęcony jest cały skomplikowany aparat instytucji państwa.
Problem polega na tym, że dla licznej grupy polityków dotychczasowa formuła państwa stanowi przeżytek, celowo i metodycznie zastępowany przez projekt postnarodowościowej Europy. Średnio realne wydaje się wypracowanie politycznego kompromisu między skrajnie odmiennymi postawami, których starcie obserwujemy na bieżąco w sporach na forum Parlamentu Europejskiego (lecz nie tylko).
Trudno podać pełną definicję państwa. Francuski filozof – zwolennik wolnego rynku F. Bastiat – twierdził przewrotnie, że jest to najbardziej tajemniczy byt, którego ujęcie w satysfakcjonującą formę słowną jest niemożliwe. Sięgnijmy więc może do genezy i określmy pokrótce funkcje, jakie państwo miało realizować. Państwo jako forma najwyższej organizacji społecznej połączonej kulturą, językiem, terytorium, tożsamością i formą sprawowania władzy (a więc również kulturą polityczną) – powstało bowiem nie z innej przyczyny, jak możliwie pełna ochrona życia i mienia obywateli wspólnoty. Tę ścieżkę rekonstruuje Robert Nozick w książce „Anarchia, państwo i utopia”, wskazując na bezpieczeństwo jako czynnik państwotwórczy. Tą drogą podążyły m.in. plemiona słowiańskie, kształtując ład plemienno-grupowy, gdzie funkcję naczelnika pełnił przywódca cieszący się szacunkiem ze względu na swoje umiejętności dowódczo-obronne. (Nawiasem mówiąc, początki państwowości polskiej zapisały się chlubnie praktyką tzw. demokracji wojennej, gdzie wolni obywatele podejmowali wiążące decyzje dotyczące najważniejszych działań). Państwo powstaje więc w drodze naturalnego spontanicznego procesu, w którym krystalizuje się nadanie odpowiednim centralnym agendom (władca, armia, policja, sądownictwo) pieczy nad bezpieczeństwem wewnętrznym i zewnętrznym obywateli. Dla liberała to początek drogi, której kierunek można dowolnie zaplanować, dla konserwatysty – uzasadnienie ponadjednostkowej mądrości pokoleń.
Nowożytna filozofia polityki wyrosła również na gruncie realistycznej koncepcji oceny sytuacji społeczno-politycznej, w centrum umieszczając bezpieczeństwo życia i mienia obywatela. W obiegowej opinii nazwisko Niccola Machiavellego stanowi synonim działania/polityka cynicznego i niemoralnego, choć jest to krzywdzące uproszczenie. Najbardziej znany jego traktat „Książę” należy czytać razem z „Rozważaniami nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza”, jako że razem tworzą spójną i logiczną całość. Republikański Rzym stanowił dla Machiavellego niedościgniony ideał; współczesna Florencja różniła się od niego bardziej niż Beatrycze od Ksantypy. Machiavelli przyjął więc realistyczną, możliwą, najbardziej korzystną w danych okolicznościach perspektywę: trwałości państwa przez zapewnienie bezpieczeństwa i ciągłości. Stąd koncepcja władcy silnego, dla którego cel był istotniejszy od prawości środków i metod. Zalecenia Machiavellego nie są chwalebne i nie jest moim zamiarem wykazywanie słuszności moralnej florenckiego polityka, warto jednak mocno podkreślić przesłanie krytykowanego chętnie reformatora: 1) los spoczywa w naszych rękach, a proces dziejowy nie zależy od niczego innego, jak tylko od siły i determinacji człowieka; 2) należy dostosowywać środki do celów, nie odwrotnie, do czego nawiązała m.in. mocno związana z katolicyzmem formacja Stańczyków (skutecznie walcząca o liberalizację życia Polaków w cesarskiej Galicji). Czyż to nie – w istocie rzeczy – pełne optymizmu dziedzictwo?
.Obserwujemy współcześnie poważne starcie obu postaw: idealistycznej i realistycznej, liberalnej i konserwatywnej. Obie strony kierują się zupełnie innymi wartościami i zupełnie inaczej pojmują fundamentalne kwestie bezpieczeństwa. Od wygranej zależy istnienie znanej nam Europy.
Anna Makuch