Nowy Sącz 2026
Nowy Sącz – miasto, w którym się urodziłem, znane powszechnie jako „miasto milionerów”. 25 lat transformacji oraz odebranie statusu stolicy województwa zepchnęło je do roli typowego powiatowego miasteczka, jakich wiele w Polsce. Nie mogę się z tym pogodzić – pisze Bartłomiej ORZEŁ
.Chciałbym widzieć Nowy Sącz w roli lidera regionu, który nie tylko podejmuje inicjatywę, ale również przyjmuje odpowiedzialność za całą Sądecczyznę, daje impuls do rozwoju miasta i regionu; Nowy Sącz współpracujący z politykami wszystkich opcji, którzy mają pomysł i wizję rozwoju miasta; Nowy Sącz garściami korzystający z dobrych pomysłów opozycji, nieprzypisujący idei do barw partyjnych. Wreszcie chcę takiego Nowego Sącza, którego głos będzie jasnym sygnałem dla władzy centralnej – mówimy w imieniu całego regionu.
Aby osiągnąć ten cel, szalenie istotne jest powołanie w mieście Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Jeśli jednak się nie uda, to miejsce przy ulicy Tarnowskiej, gdzie znajduje się Miasteczko Multimedialne, które sobie nie radzi, powinna zająć inna instytucja centralna, najlepiej zajmująca się innowacyjnością.
Sto muzeów
Głównym problemem Nowego Sącza jest brak pomysłu samorządowców na generalny kierunek rozwoju. O ile na przykład Tarnów ma szybką kolej i autostradę, którymi może kusić inwestorów, to my zostaliśmy z niczym. „Sądeczanka” (droga ekspresowa) i szybka linia kolejowa Podłęże – Piekiełko, pozwalająca na dojazd do Krakowa w godzinę, są na razie w fazie realnych, ale jednak planów.
Nowy Sącz ma jedną przewagę nad innymi miejscami – położenie w pięknym i popularnym wśród turystów regionie. Krynica-Zdrój, Muszyna czy Piwniczna sprawiają, że Sądecczyznę odwiedza rocznie (według różnych szacunków) około 1,5 miliona turystów, zostawiających u nas blisko miliard złotych. Słownie: jeden i pół miliona ludzi, którzy w większości mijają Nowy Sącz jedną z obwodnic i jadą dalej, gdyż miasto nie ma im nic do zaproponowania. A mogliby przystanąć na parę godzin, zjeść obiad, wypić kawę i na deser skonsumować słynne sądeckie lody.
Jak więc ten potencjał wykorzystać? Pojawiają się pomysły np. gorących basenów, które tak naprawdę są wyważaniem otwartych drzwi, gdyż tego typu miejsca powstały już chociażby w Muszynie, na Podhalu czy na pobliskiej Słowacji. Być może wzmocnią potencjał turystyczny, ale hitem na skalę kraju w mojej ocenie się nie staną, gdyż Nowy Sącz nie jest tutaj w stanie rywalizować z regionem Zakopanego.
Proponuję koncepcję, którą roboczo nazwałem „Nowy Sącz miastem stu muzeów”. Liczba „sto” jest swego rodzaju symbolem, do którego powinno się dążyć na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Chciałbym, żeby w roku 2026 w Nowym Sączu funkcjonowało kilkanaście muzeów, do których jednodniowe wypady będzie się robić nawet z Krakowa. Wiele z osób, którym tę roboczą koncepcję przedstawiałem, mówiło: „Nie da się”. A ja wierzę, że jednak się da. Muzeum klocków Lego i kreskówek przekona dzieci, muzeum seriali, w którym będzie można spotkać bohaterów „Peaky Blinders”, „House of Cards” czy „Dr House”, przyciągnie nastolatków i dorosłych. Dalej: odpowiednio zorganizowane muzeum PRL, gdzie będzie można spędzić kilka nocy w lokalu z minionej epoki, czy muzeum „Gwiezdnych wojen”, gdzie będzie można wskoczyć do kabiny myśliwca X-Wing. Do tego muzeum motoryzacji, internetu, starych komputerów i telefonów komórkowych, muzeum kolejnictwa. Wszystko to interaktywne, nowoczesne i dostosowane do wymagań dzisiejszego klienta. Warto jednak, aby miasto nie zapominało również o dziedzictwie Polski i Nowego Sącza – na swoje miejsce zasługują Żołnierze Wyklęci czy wybitne postaci z historii naszego kraju. Pomysły na kolejne placówki można mnożyć.
Kto odmówi dziecku, które będzie chciało wyjechać 3 – 4 godziny wcześniej, żeby spotkać ulubione postacie z duńskich klocków, Scooby Doo czy Świnkę Peppę? Do tego Muzeum Okręgowe, Miasteczko Galicyjskie i skansen. Oferta dla „jednodniowego” turysty całkiem porządna. Co ważne, w założeniu większość placówek miałaby się znaleźć w kamienicach w samym centrum miasta lub odbudowanym zamku (co oczywiście również jest możliwe). Pozwoliłoby to ożywić starówkę i przywrócić jej dawny blask.
Projekt nie będzie możliwy do zrealizowania bez ogromnego wsparcia z budżetu centralnego i wpisania go w Strategię na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, czyli „Plan Morawieckiego”. Jednak raz już odważna wizja rozwoju regionu, czyli nad wyraz udany „Eksperyment sądecki” z roku 1958 (duża autonomia dla regionu i stworzenie swego rodzaju samorządności), sprawiła, że Sądecczyzna stała się dobrym miejscem na autonomię (również gospodarczą) według własnego pomysłu. Także w Nowym Sączu wdrażany był pilotażowy powiat pod nazwą Sądecka Miejska Strefa Usług Publicznych, jeszcze przed reformą z roku 1998. Gdzie więc jest lepsze miejsce na tego typu odważne wizje, wspierane centralnie, jak nie w widłach Dunajca i Kamienicy?
„Fabryka Smart City”
Powiedzmy sobie szczerze – inwestorów siłą się nie przyciągnie, chyba że są to przedsiębiorstwa państwowe. Niemal każdy podmiot prywatny wybierze Tarnów czy Bochnię, choćby ze względu na znacznie lepszą komunikację. Niemniej tereny pod budowę fabryk muszą być przygotowane w odpowiednim czasie, aby po dociągnięciu szybkiej kolei oraz drogi Nowy Sącz stał się atrakcyjnym miejscem do inwestowania.
Jest jednak jeszcze inna możliwość. Smart city nie jest już dziś żadną nowością. Wprowadzenie nowoczesnych rozwiązań do przestrzeni miejskiej to niemal obowiązek. A z zapowiedzi rządu jasno wynika, że właśnie kierunek innowacyjnych pomysłów dla miast będzie mocno wspierany i dofinansowywany. W tym właśnie widzę ogromną szansę dla rozwoju mojego miasta. Nowy Sącz może stać się zagłębiem nowoczesnych rozwiązań dla tkanki miejskiej. Nie tylko stać się swego rodzaju poligonem doświadczalnym dla tego typu idei, na którym będą one testowane przez podmioty prywatne. Czas na powołanie przez Nowy Sącz „Fabryki Smart City”. Co kryje się pod tym określeniem? PUBLICZNA, SAMORZĄDOWA SPÓŁKA z całościowym udziałem Nowego Sącza jako jednostki samorządu terytorialnego, która to spółka będzie opracowywać, testować na sobie, a następnie wdrażać i sprzedawać nowoczesne rozwiązania dla miast. Wszystko to przy wsparciu rządu premiera Mateusza Morawieckiego i kolejnych rządów w przyszłości. To sposób na kilkaset wysokopłatnych miejsc pracy, które przyniosą wybawienie lokalnemu rynkowi zatrudnienia i przełożą się na kolejne miejsca pracy w innych branżach, a także na wzrosty płac. To kilkuset młodych inżynierów, którzy będą wymyślać, opracowywać, wdrażać i sprzedawać produkty nie tylko do Warszawy, Łodzi czy Poznania. Miasta Europy Zachodniej również z chęcią podnoszą jakość życia mieszkańców, a więc skorzystają z dobrych pomysłów. Wyobrażają sobie państwo, jak Nowy Sącz przygotowuje rozwiązania dla mieszkańców Berlina czy Paryża? Jak uczniowie I LO czy „Elektryka” tworzą coś wielkiego? Dziś brzmi to jak mrzonka, ale czy nie to samo słyszał swego czasu Roman Kluska czy Ryszard Florek?
Silne zarządy osiedli, 1% na budżet obywatelski i „Fundusz Sądecki”
Nic tak nie wzmacnia więzi mieszkańców z miastem, jak możliwość współzarządzania nim wraz z prezydentem. A tego nie da się zrobić inaczej niż przez umożliwienie wpływu na wydatkowanie pieniędzy i przez wzmocnienie oddolnych form samorządności.
Zarządy osiedli potrzebują reformy całościowej. Rada miasta ma być „radą mędrców”, najmądrzejszych ludzi w mieście, którzy mają wizję i pomysł na jego rozwój jako całości – na strategię walki o czyste powietrze, na przyciąganie inwestorów, na rozwój gospodarczy i kulturalny. Z radnych miejskich powinien być zdjęty obowiązek zajmowania się metaforyczną „dziurą w drodze”, zatkanym przepustem i brakiem latarni. To zadanie dla zarządów osiedli „na sterydach” – ze znacznie powiększonymi budżetami, zmienionymi zadaniami – mających wreszcie możliwość działania w szerszym zakresie, na wzór dzielnic w Krakowie czy w innych, większych miastach. To byłoby znaczne zwiększenie samorządności i wzmocnienie więzi mieszkańców z miastem, a także sprawienie, że radni mogliby wreszcie zająć się konkretnymi i ściśle ukierunkowanymi działaniami.
Zwiększenie partycypacji społecznej to wreszcie budżet obywatelski, podzielony pomiędzy wszystkie osiedla z odpowiednim przelicznikiem, a także z odgórnym zapisem, że trafia do niego 1% środków budżetowych całego miasta na dany rok (po zaokrągleniu do 100 tysięcy złotych). Podobnie jak ma to miejsce w Łodzi, która stała się już niemal symbolem bardzo dobrze działającego budżetu obywatelskiego, który angażuje ogromne rzesze mieszkańców. Dodatkowo jednak wyodrębniona zostałaby pewna kwota na projekty senioralne, gdyż grupa ta, jak wynika ze wszystkich ewaluacji budżetów obywatelskich, jest mocno niedoreprezentowana w niemal każdym mieście.
I wreszcie „Fundusz Sądecki” – fundusz minigrantów dla grup nieformalnych, powołany przy Miejskim Ośrodku Kultury. Dziś młodzi ludzie często zderzają się ze ścianą, kiedy przychodzi im do głowy pomysł i nie są w stanie samodzielnie go zrealizować z powodów finansowych. Koncert, wystawa czy spektakl teatralny to często koszty niewysokie z punktu widzenia gminy, a jednocześnie nie do przeskoczenia dla ucznia liceum czy technikum. „Fundusz Sądecki” miałby dać możliwość realizacji tych projektów właśnie osobom, które nie należą do żadnego stowarzyszenia lub nie tworzą fundacji. Czyli każdemu z mieszkańców miasta.
1% na wymianę pieców, „straż ekologiczna” i dobry transport miejski
Smog to ogromny problem większości polskich miast, który nie ominął Nowego Sącza. Moje rodzinne miasto niemal dusi się podczas siarczystych mrozów. Sytuacja ta wymaga silnego zaangażowania samorządu w poprawę jakości powietrza, jeśli mieszkańcy mają dostosować się do wchodzącej w życie uchwały antysmogowej Sejmiku Województwa Małopolskiego. W związku z tym Nowy Sącz musi podjąć dynamiczne działania związane z programem osłonowym dla mieszkańców, przeznaczając 1% budżetu na wymianę kotłów na nowoczesne węglowe lub gazowe czy podłączenia do MPEC. Jeśli to tylko możliwe, to 1% powinien być wykorzystany jako dźwignia, która umożliwi ściągnięcie do Nowego Sącza dodatkowych środków zewnętrznych z sejmiku województwa lub budżetu centralnego.
Walka ze smogiem wymaga jednak nie tylko działań w samym mieście, ale również w okolicznych gminach. Wierzę, że Nowy Sącz jako lider, o którym pisałem w pierwszym akapicie, jest w stanie wziąć na siebie tworzenie wspólnej z Chełmcem, Nawojową, Podegrodziem, Starym Sączem i Kamionką Wielką „straży ekologicznej” (działającej jako straż gminna, umożliwia to ustawa), poruszającej się nieoznakowanymi samochodami, której jedynym zadaniem będzie kontrolowanie jakości powietrza na terenie miasta i w gminach ościennych.
Nowy Sącz 2026 to miasto, po którym jeżdżą nowoczesne autobusy elektryczne, wpisujące się w strategię rozwoju polskiej gospodarki, a dobrze dopasowana oferta MPK i prywatnych przewoźników autobusowych jest uzupełniona koleją podmiejską w kierunku Doliny Popradu i Marcinkowic z parkingami typu Park&Ride oraz siecią dróg rowerowych.
Sandecja i spółka
Sportowa perła w koronie całego miasta – Sandecja. Obecnie w ekstraklasie – mam nadzieję, że za pół roku również, a w roku 2026 regularnie orbitująca w górnej połowie tabeli najwyższego szczebla rozgrywek, grająca na nowoczesnym, kameralnym stadionie, obiekcie na kilka tysięcy osób (zdecydowanie bliżej dziesięciu tysięcy niż trzech). Ważne, aby jego konstrukcja pozwoliła również organizować imprezy kulturalne, wynajmować preferencyjną przestrzeń biurową dla organizacji pozarządowych czy nawet przyjąć parę muzeów (patrz „Sto muzeów”). Dokładnie tak funkcjonują Stadion Narodowy w Warszawie i inne stadiony na całym świecie.
W 2026 roku Sandecja powinna należeć przynajmniej w połowie do prywatnego inwestora, którego środki pozwolą na budowanie silnej drużyny, wspomaganej przez najzdolniejszych wychowanków, których przecież na Sądecczyźnie nie brakuje. Część udziałów powinna również należeć do „socios”, czyli najwierniejszych fanów klubu, tak aby mieli oni wpływ na swoją ukochaną drużynę, tak jak ma to miejsce chociażby w Hiszpanii.
Ale sport to nie tylko Sandecja – to również mniejsze kluby, które z sukcesami budują markę naszego miasta – chociażby słynący ze znakomitych kajakarzy Start, Jedność skupiająca najzdolniejszych biegaczy narciarskich czy Dunajec, którego siatkarze radzą sobie całkiem dobrze. To kobiece Olimpia Beskid czy siatkarska sekcja Sandecji. Wszystkie one zasługują na spokojny rozwój, tak aby nie musiały liczyć się z każdym groszem i drżeć o to, czy wystarczy na paliwo do busa wiozącego dzieci na zawody.
.Wszystkich problemów Nowego Sącza i pomysłów na jego rozwój z pewnością w tym tekście nie zawarłem, bo ogranicza mnie liczba znaków. Wierzę jednak, że tekst ten stanie się istotnym przewodnikiem i być może swego rodzaju drogowskazem dla kandydatów w jesiennych wyborach samorządowych. To Nowy Sącz moich marzeń, taki, do którego chciałbym wrócić i który chciałbym współtworzyć. Moje miasto po prostu na to zasługuje.
Bartłomiej Orzeł