Słyszymy o potrzebie budowania nowego ładu w Polsce. Czy stawiamy sobie jednak pytania, wokół czego ten nowy ład powinien być osnuty? Naszym powinno być pragnienie odkrycia i wcielenia w życie nowego ładu moralnego – pisze bp Mirosław MILEWSKI
.Współczesny malarz i ilustrator Jakub Różalski jest autorem sugestywnego cyklu obrazów, zatytułowanego „1920+”. Możemy zobaczyć na nich dwa światy konfliktu. Autor – niczym zręczny alchemik – pomieszał sielskie sceny z postaciami jakby nie z tamtej epoki. Wydaje się, że patrzymy na sen pomieszany z rzeczywistością. Na jednej z grafik, „Sierp i młot”, na pierwszym planie można dostrzec ułana z lancą, który jest gotowy stawić czoła bolszewickiemu wrogowi. Jego przeciwnik ma zaskakujący wygląd. To wielkie monstrum, człekopodobna maszyna, na której piersi widnieje czerwona gwiazda, ma przyczepione komunistyczne flagi, jej ręce zaopatrzone są w ogromne sierpy. Maszyna tratuje polskie chaty, pracujących na roli chłopów, przejmuje trwogą matki i dzieci, którzy na jej widok uciekają. Bolszewizm i komunizm zostały ukazane jako mordercze potwory, w bezlitosny i bezwzględny sposób niszczące to, co wytworzyli Polacy.
Dzieła Różalskiego bardzo sugestywnie pokazują wydarzenia z 1920 r. Była to „wojna światów” – dwóch różnych wizji człowieka, Boga i cywilizacji. Bolszewicy nieśli na zachód Europy swój nowy reżim moralny, społeczny, religijny i gospodarczy, którego istotą było zanegowanie chrześcijańskiego porządku i rozumienia człowieka. Bardzo jasno negowali nie tylko istnienie Boga, zakazując praktykowania wiary i zwalczając wszelkie symbole religijne. Nowe rozumienie człowieka, które nieśli, miało wyzwolić wszystkich z ucisku Kościoła i panów, by ofiarować ziemski raj, gdzie niepotrzebne są Dekalog, macierzyństwo i ojcostwo, szacunek dla każdej osoby, a liczą się jedynie praca ludu i wierność ideom komunistycznym.
Z takim światem, z takim antychrześcijańskim potworem zmierzyli się Polacy w czasie ówczesnej wojny. W tym konflikcie nie chodziło jedynie o ustalenie wschodnich granic odrodzonej Rzeczypospolitej, nie była to tylko kolejna bitwa naszej historii. W tamtej walce szło tak naprawdę o obalenie chrześcijańskiego systemu wartości, jawne powiedzenie „nie” Bogu i Jego Kościołowi.
Bolszewicy przegrali w 1920 r., ale później pojałtański system polityczny rzucił Polaków w paszczę komunizmu na długie półwiecze, depcząc zupełnie tamtą wiktorię. Trudno jest dziś zapomnieć związek między bolszewickimi hasłami wojny 1920 r. a tym, co głosili komuniści po II wojnie światowej. Społeczny porządek socjalistyczny był oparty na podobnych założeniach, godził bowiem w wolność człowieka, wolność sumienia i wyznania, a niejednokrotnie wrogo odnosił się do wartości chrześcijańskich. Uwięzienie Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego było symboliczną zemstą komunistów za 1920 r. Niedopuszczenie do przyjazdu św. Pawła VI na milenium chrztu Polski, a potem zwlekanie z pierwszą pielgrzymką papieża Polaka do ojczyzny należy odczytywać w nurcie trwania przy bolszewickim porządku świata, który nie pozwalał, by słowo o wolności, braterstwie i Bogu, który zwyciężył śmierć, mogło padać publicznie na polskich ulicach i placach.
Naszym obowiązkiem moralnym jest takie odczytywanie tamtych dziejów Polski, aby jasno widzieć związek między wojną z bolszewikami i jej długotrwałymi konsekwencjami w drugiej połowie XX wieku. W wolnej, suwerennej ojczyźnie powinniśmy postawić sobie pytanie: czy w tworzeniu nowej, demokratycznej Polski mamy odwagę powracać do świata wartości, za które ginęli wówczas Polacy? Tak wiele mówi się dzisiaj i pisze o nowej epoce, której początek został naznaczony pandemią. Słyszymy o potrzebie budowania nowego ładu w naszej ojczyźnie. Czy stawiamy sobie jednak pytania, wokół czego ten nowy ład powinien być osnuty? Naszym powinno być pragnienie odkrycia i wcielenia w życie nowego ładu moralnego. Nasze życie bez takich drogowskazów moralnych może łatwo przerodzić się w ślepą ideologię, jak to pokazały bolszewizm i socjalizm, oparte na wydumanych i pustych sloganach komunizmu.
Kiedy po II wojnie światowej i strasznej hekatombie ludzkości próbowano budować nowy porządek świata, zawierać nowe pakty i tworzyć koalicje gospodarcze, zastanawiano się, co może być symbolem odrodzonej Europy. Spośród wielu projektów wybrano okrąg dwunastu gwiazd na niebieskim tle. Jego autorem był Arsène Heitz, zmarły w 1989 r. francuski grafik, który przed śmiercią wyznał, że pomysł zaczerpnął z wizerunku Maryi na Cudownym Medaliku, przedstawiającym Niewiastę opisaną w Apokalipsie św. Jana. Co więcej, projekt ten Komitet Ministrów Rady Europy przyjął 8 grudnia 1955 r., w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej. Na takich fundamentach chciano budować po wojnie Europę, o czym dzisiaj wielu zapomina lub nie chce słyszeć ani pamiętać.
Nowy ład moralny naszej ojczyzny to zaproszenie do powrotu do źródeł naszej państwowości, które przecież są ściśle powiązane z chrztem Mieszka. Zdradą ofiar bolszewickiej nawały byłoby budowanie nowego, polskiego ładu bez umieszczenia u jego fundamentów wartości chrześcijańskich. W naszej ojczyźnie nie będzie się działo dobrze, jeśli plany przemian gospodarczych, reform społecznych i kulturowych będą się odbywały tylko w celu polepszania bytu materialnego, z zapomnieniem zaś o tych wartościach, które naprawdę kształtują nasz los jako ludzi stworzonych przez Boga.
Nowy ład moralny w Polsce to wielkie wołanie o prawdę, dobro i piękno, o kulturę szacunku dla godności każdego człowieka. To odczytywanie z dwunastu maryjnych gwiazd wezwania do rugowania z życia publicznego prywaty i korupcji, drenujących ciągle życie publiczne. Nowy ład moralny to wezwanie do wzięcia na serio słów Dekalogu i jego Chrystusowej interpretacji w Kazaniu na górze. Nowy ład moralny to uznanie, że sprawiedliwość jest taka sama dla wszystkich, a fałszywym miłosierdziem jest krycie przestępców. Nowy ład moralny to jasne zaproszenie do naprawienia krzywd ofiar wyzysku, kradzieży, niesprawiedliwych reform lat dziewięćdziesiątych, zamykania zakładów pracy i grabienia majątku narodowego. Nowy ład moralny to także uznanie, że nikt, kto nadużywa władzy i urzędów, w państwie, w firmach, a przede wszystkim w Kościele, nie może liczyć na pozorne miłosierdzie i tuszowanie swoich niecnych zachowań, a zasługuje na sprawiedliwy osąd i sprawiedliwą karę. Bez takiego rozumienia nowego ładu społecznego wszystkie nasze wysiłki będą daremne i budowane na piasku ludzkich ambicji albo zmiennych przekonań.
.Oby naszymi stały się słowa biskupów polskich do narodu z 7 lipca 1920 r.: „Dajcież ojczyźnie, co z woli Bożej dać jej przynależy. […] Poświęcajcie dla niej wszelkie partyjne zawiści, wszelką żądzę panowania jedni nad drugimi, wszelkie jątrzenia, wszelkie jadowite kwasy, wżerające się w jej duszę i w jej organizm. We wspólnej jej miłości i we wspólnej potrzebie jednoczcie się. Bądźcie w służbie ojczyzny ofiarni, bo tylko wielką ofiarą okupicie nadal jej wolność i siłę̨. Pomnijcie, że czego poniechacie dać z waszych powinności ojczyźnie, to odbieracie sobie samym i przyszłym pokoleniom”. Wojna z Sowietami została wygrana. Niech tamta służba i ofiara przekonają nas, że warto budować nowy ład moralny naszej ojczyzny. Bez niego walka Polaków sprzed wieku będzie jedynie pustą wiktorią militarną, a nie zwycięstwem ducha.
Bp Mirosław Milewski
Tekst opublikowany w nr 33 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].