Dariusz LASOCKI: "Siła interpelacji - skuteczny oręż w ręce radnego."

"Siła interpelacji - skuteczny oręż w ręce radnego."

Photo of Dariusz LASOCKI

Dariusz LASOCKI

Radca prawny. Radny dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy.

zobacz inne teksty Autora

Na próżno szukać jej w Ustawie o samorządzie gminnym, chociaż ta jest dzieckiem przemian i zapewne spora jej nowelizacja jest wyglądana przez samorządowców z różnych szczebli. Istnieje co prawda w Ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, ale ten akt prawny zarezerwowany jest dla wskazanych w samym tytule parlamentarzystów.

Instytucja interpelacji radnego uregulowana jest w statucie jednostki samorządu terytorialnego. W przypadku stolicy mowa tutaj o statutach poszczególnych dzielnic. „Radni mogą składać interpelacje i zapytania w sprawach dotyczących Dzielnicy i jej mieszkańców. Interpelacja dotyczy spraw istotnych i obejmuje wskazanie konieczności rozwiązania problemu i żądanie zajęcia stanowiska przez Zarząd Dzielnicy”. Tak brzmią pierwsze dwa ustępy § 32 Statutu Dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy. To prawo miejscowe daje radnemu uprawnienie do zadawania pytań, żądania dokumentów w spraw ważnych dla „Dzielnicy i jej mieszkańców”.

Lubię interpelacje. . .

Interpelacja jest dosyć prostym instrumentem wpływania na politykę władz samorządowych. To czego nie chce pokazać wójt, burmistrz czy marszałek województwa będzie musiał pokazać w odpowiedzi na zapytanie radnego. Interpelacja jest również dowodem na to, że sprawą w istocie się zajął i interweniuje. Z racji, że „treść interpelacji i zapytań, wraz z udzielonymi odpowiedziami, jest niezwłocznie udostępniana w Biuletynie Informacji Publicznej i na stronie internetowej Dzielnicy” aktywność radnego w postaci złożonych interpelacji jest sprawdzalna od zaraz. Bardzo często w pracy radnego spotykam mieszkańców, którzy w rękach dzierżą wydrukowaną (publiczną już) interpelację wraz z odpowiedzią na nią. Niewątpliwą więc zaletą interpelacji (czego nie można powiedzieć o wniosku o dostęp do informacji publicznej) jest jej jawność.

Skoro dotknąłem informacji publicznej muszę skonstatować, że radni składający interpelację są potraktowani przez uchwalającego statut gorzej niż osoby składające wniosek o dostęp do informacji publicznej. Na odpowiedź na interpelację radny zaczeka 21 dni, podczas gdy wnioskujący o dostęp do informacji publicznej tylko 14. W sprawach pilnych i niecierpiących zwłoki zmusza mnie to do złożenia takiego wniosku (jako mieszkaniec) pomimo, iż jak się wydaje jako radny mam szersze uprawnienia kontrolne wobec władz publicznych.

Interpelacja (łac. interpelatio – zapytuję) jest w więc specyficznym zapytaniem, na które musi zostać udzielona stosowna odpowiedź. Już sama odpowiedź może być załatwieniem sprawy, ale w dużej części interpelacje radnych wskazują konkretne rzeczy do wykonania przez organ wykonawczy jednostki samorządu terytorialnego. Sprawy ważne dla małych społeczności to zaśmiecony park, dziurawa jezdnia czy brak chodnika. Wielokrotnie właśnie poprzez interpelacje wymienione problemy były załatwione.

Wydaje się więc, że radny i interpelacja są niejako okiem i uchem burmistrza czy wójta. Tam gdzie nie on dociera (a nie dociera – wiem to z własnego południowo-praskiego doświadczenia) jest radny i jego interpelatio. Ale zdarza się także, że na pytania sformułowane przez radnego w interpelacji nie otrzymuje on odpowiedzi a li tylko stwierdzenie, że dana sprawa nie dotyczy „Dzielnicy i jej mieszkańców”. Szerokie to sformułowanie daje w mojej ocenie i praktyce pozwala zapytać nawet burmistrza innej dzielnicy czy podwarszawskiego miasta o sprawy ważne dla mieszkańca Praga-Południe, który pracuje chociażby w innej dzielnicy czy mieście. Jak widać wnioski de lege ferenda narzucają się same…

Moje doświadczenia . . .

Prawem radnego (a tym bardziej opozycyjnego) jest pytanie o rzeczy nieoczywiste, trudne, niezałatwione i niewygodne.

W grudniu 2010 roku rozpocząłem swoją pierwszą kadencję radnego na warszawskiej Pradze Południe. Prawie 200 tysięczna dzielnica dorównuje takim miastom jak Rzeszów czy Gliwice. Z wielkością i rozwarstwieniem społecznym łączą się więc liczne problemy. Niezidentyfikowana trudność mieszkańców we wnioskowaniu i uzyskiwaniu informacji publicznych w dużej mierze przerzucają ciężar pozyskiwania informacji od zarządu na radnych. Złożyłem prawie 400 interpelacji. Część z nich dotyczy spraw prywatnych mieszkańców: lokalowych, gruntowych, osobistych – majątkowych. Ponad 40 to zapytania i wnioski dotyczące znanego już w całej Warszawie problemu Jeziorka Gocławskiego.

„Radny obowiązany jest kierować się dobrem Dzielnicy”. Niewygodne to czasami statutowe postanowienie jako bardzo szerokie, daje radnym takież same szerokie uprawnienia co do treści interpelacji. Można zapytać tak o wynagrodzenie i służbowe auto burmistrza, jak również o hałas ze Stadionu Narodowego podczas imprez. Prawem radnego (a tym bardziej opozycyjnego) jest pytanie o rzeczy nieoczywiste, trudne, niezałatwione i niewygodne.

Dariusz Lasocki

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 września 2014