Platformy społecznościowe stały się cenzorami rzeczywistości. To one wpływają na decyzje wyborcze
W ostatnich latach było wiele otwierających oczy momentów związanych z Big Tech. Firmy były wielokrotnie przyłapywane na kłamstwach, oszustwach i próbach wywierania wpływu politycznego pod pozorem tzw. fact-checkingu. Ale dzień, w którym ocenzurowano historię o synu Joego Bidena, należy postrzegać jako przełomowy moment – moment, w którym ostatnie pozory neutralności platform społecznościowych zostały ostatecznie odrzucone. Ludzie nadal mogą korzystać z Twittera i Facebooka. Mogą nadal dostrzegać w nich jakąś wartość. Ale po tamtym tygodniu nie sposób wyzbyć się wrażenia, że robiąc to, pomagają firmom, które zdecydowały się jawnie ingerować w proces polityczny, aby wygrał wybrany przez nie kandydat.