Eryk MISTEWICZ: Sztuczna Inteligencja - kto skorzysta?

Sztuczna Inteligencja - kto skorzysta?

Photo of Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze".  www.erykmistewicz.pl

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Skorzystamy my wszyscy. Ci, którym dzięki Sztucznej Inteligencji żyć będzie się lepiej. Następne pokolenia, jednym słowem — ta odpowiedź nasuwa się niejako automatycznie. I niestety, nie jest odpowiedzią do końca poprawną – pisze Eryk MISTEWICZ

.Zacznijmy od podstaw. Czym jest Sztuczna Inteligencja? Zanim pomyślimy, stanie się; otrzymamy, zobaczymy, przeczytamy, zasmakujemy, będzie w naszych rękach. Zanim pomyślimy.

Sztuczna Inteligencja bowiem uczy się nas i w tym samym czasie uczy się siebie.

Dopasuje więc potrawy do naszego smaku, gustu, a nawet widzimisię (poznamy raz w miesiącu nowy smak, raz na kwartał nową kuchnię, z kolejnego rejonu świata).

Zadba o nas, abyśmy przeczytali i obejrzeli to, co trzeba, tak aby niewiedza na temat wydarzeń w Polsce i w świecie nie obniżała naszej pozycji społecznej i towarzyskiej.

Zatroszczy się, abyśmy my z kolei zatroszczyli się o nasze relacje z ludźmi (nie tylko kwiaty dla żony, masaż dla przyjaciółki, lecz także wyłączanie dostępu do sieci, gdy w pobliżu pojawi się dawno niewidziane nasze dziecko).

Można wydłużać tę listę cudownych działań, jakie na rzecz człowieka, na naszą rzecz będzie podejmowała Sztuczna Inteligencja. Nic już nie będziemy musieć. Będziemy odciążeni od tylu spraw — i wreszcie wolni, choćby wolni od konieczności robienia wciąż czegoś, wolni do nicnierobienia. Skorzystamy wszyscy!

* * *

.Ach, dobrać się do centrum sterowania Sztuczną Inteligencją! Jeśli już jest, jeśli już uczy się nas i decyduje za nas. Jeśli podejmuje najlepsze, najmądrzejsze, najbardziej racjonalne decyzje na świecie.

Może moglibyśmy sprawić, by Sztuczna Inteligencja doprowadziła klienta akurat do naszej restauracji.

By zeszły wszystkie stany magazynowe wyprodukowanych przez nas perfum, kostiumów kąpielowych, karm dla kotów, płyt Adele, oleju wytłaczanego z pestek winogron, płytek ceramicznych o kolorze zgniłej wiśni, bukietów storczyków, opraw oświetleniowych i transformatorów niskonapięciowych, drabin lakierowanych, uszczelek do termostatów, serków górskich, papierowych toreb z nadrukiem uśmiechniętego Pokemona, piłek treningowych, piłek lekarskich, piłek do drewna…

By – za sprawą dealu ze Sztuczną Inteligencją –  ludzie przyjeżdżali akurat do naszego miasteczka.

By szanowali tę naszą religię, a odchodzili od innych religii.

By uznali, że płeć jest kwestią wyboru, że nie ma stuprocentowych mężczyzn i stuprocentowych kobiet, a co za tym idzie, trudno określić związek jako w pełni heteroseksualny; że małżeństwo może być zawierane w każdym wariancie akceptowanym przez obie strony lub ich właścicieli.

By czytali nasze książki, naszych autorów.

By otrzymywali wiadomości wyłącznie od nas: teksty, zdjęcia, nagrania wideo — wyłącznie od nas. Nie od tamtych.

By budowali demokrację w oparciu o dobre decyzje w wyborach, aby nie pomylili się przy urnach, aby zagłosowali tak jak trzeba. Aby zagłosowali na nas lub naszych klientów.

Ach, dobrać się do centrum sterowania Sztuczną Inteligencją!

* * *

.Już dziś możemy zapłacić, aby nasz wpis był widoczny i nie umknął odbiorcom, by został zauważony.

Wprowadzając nowy model samochodu, płacimy tym, którzy wiedzą, kto rozważa zakup nowego auta. Nie krzyczymy do wszystkich, nie opowiadamy o zaletach naszego produktu wszystkim; to przecież nieefektywne, wysokokosztowe, bez sensu.

Wkurzające są te reklamy pieluszek w programach telewizyjnych i na ulicznych billboardach, gdy nie mamy i nie będziemy mieć dzieci w wieku „pieluszkowym”.

Dzięki Sztucznej Inteligencji idziemy do tych, którzy w ostatnim czasie wchodzili na strony porównywarek samochodów, którzy porównywali ceny, osiągi, miejsca w rankingach bezawaryjności aut. Widzimy, jakim są typem konsumenta. Podglądamy, na co zwracają największą uwagę. Dowiadujemy się, czy auto wezmą na kredyt, a jeśli tak, to na ile lat.

Klient sam nanizuje się na naszą linkę. Nic nie musimy. Dzięki Sztucznej Inteligencji prowadzimy go do decyzji zakupowej. Do tej decyzji zakupowej, za którą zapłaciliśmy Sztucznej Inteligencji i działającym na jej rzecz pośrednikom.

Przygotowując wybory parlamentarne czy prezydenckie, gros budżetu kierujemy nie na billboardy i do stacji telewizyjnych, ale tam, gdzie możemy skondensować przekaz i osiągnąć jego największą efektywność. Sztuczna Inteligencja nauczona wyborców dosyć dokładnie wie, z kim i w jaki sposób porozmawiać. Jakich argumentów użyć w stosunku do niezdecydowanych, jakich w stosunku do zatwardziałych przeciwników, a jakich w stosunku do zwolenników.

Mikrotargetowanie to już klasyka marketingu politycznego: rozmowa takim językiem, w taki sposób, z takimi argumentami, aby spowodować oddanie głosu na tego, komu zależy na tym samym, na czym zależy pojedynczemu wyborcy lub mniejszej grupie. To już się dzieje.

Ale też budując nowy kościół, nową religię, nową wiarę, możemy udać się do operatorów Sztucznej Inteligencji i zawrzeć układ, deal albo po prostu zakupić usługę. Sztuczna Inteligencja ucząca się ludzi i ucząca się sama siebie będzie najlepiej wiedziała, jak sprawić, aby powstała i została wzmocniona nowa formacja religijna. Wystarczy tylko znaleźć (w tej sytuacji jednak poważne, jeśli mówimy o religii o zasięgu światowym, pieniądze; niekoniecznie ze sprzedaży ropy naftowej…).

Tworząc zaś media, możemy zapłacić, aby to nasze informacje trafiały do mózgów odbiorców przed informacjami innymi, tymi od naszych medialnych konkurentów. Aby w najbardziej tajnym schowku na algorytmy wyszukiwarki, najtajniejszym miejscu, clou modelu biznesowego wyszukiwarki, do którego nikt nie ma dostępu, dodano nam szans w dotarciu do odbiorców. Nie ma dziś żadnych ograniczeń przed takim działaniem.

Używając Sztucznej Inteligencji do naszych celów, możemy wszystko. I nikt nie ma nad tym żadnej, najmniejszej nawet kontroli.

* * *

.Nie rozumiem rządów wprowadzających preferencje podatkowe dla operatorów Sztucznej Inteligencji.

Nie rozumiem instytucji europejskich i krajowych, które nie wprowadzają najprostszych systemów kontroli tego, jak działa Sztuczna Inteligencja, tego, jak zbierane są dane, na podstawie jakich algorytmów działania. Zresztą, operatorzy Sztucznej Inteligencji są dziś równie sprawni, jak branże farmaceutyczna i tytoniowa, jeśli chodzi o lobbing w instytucjach tak europejskich, jak i krajowych.

Nie rozumiem twierdzenia: oddajemy dane obywateli, a wy sobie je bierzcie i róbcie na nich biznes.

Nie jest to ani transparentne, ani uczciwe, ani bezpieczne.

Jeśli bowiem możemy sprawić, płacąc Sztucznej Inteligencji, aby działała tak, jak to opłaciliśmy, nie jest to świat oparty na wartościach, nie jest też światem uczciwym, nie mówiąc już o tym, że po prostu nie jest światem dobrym.

To, jaki świat zasiedlony przez Sztuczną Inteligencję stworzymy, według jakich wartości go ukształtujemy, zależy w tej chwili jeszcze od nas. Ale to już ostatnia chwila.

Ponowię więc pytanie: Sztuczna Inteligencja — kto skorzysta?

Eryk Mistewicz

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 sierpnia 2016