Evgeny MOROZOV: Europa przesypia rozwój technologiczny

Europa przesypia rozwój technologiczny

Photo of Evgeny MOROZOV

Evgeny MOROZOV

Naukowiec i pisarz amerykański pochodzenia białoruskiego, zajmujący się politycznymi i społecznymi uwarunkowaniami postępu, autor m.in. bestsellerów The Net Delusion oraz To Save Everything. Click here: The Folly of Technological Solutionism.

Ryc.Fabien Clairefond

Jak Europa może być aż tak nierozsądna, żeby dotować projekty, które będą potem przynosić zyski Facebookowi? – pyta Evgeny MOROZOV


Jak dużym zaufaniem powinniśmy obdarzać cyfrowych gigantów?

– Giganci technologiczni obiecują, że zmienią świat, od zdrowia, przez transport, aż po edukację. I będą w tym niezwykle skuteczni, możemy być co do tego pewni! Pozostaje jednak pytanie, czy nowoczesne demokracje chcą oddawać aż tyle władzy w ręce firm prywatnych. Czy pragniemy żyć w świecie, w którym działania podlegające dotąd kontroli demokratycznej i będące przedmiotem debaty politycznej są nagle oddawane w ręce trzech lub czterech wielkich grup handlowych? Na krótką metę zyski mogą okazać się spore, ale nie wiemy, jaki będzie koszt tej operacji w dłuższej perspektywie. To zbyt ryzykowne.

– Firmy GAFAM starają się reagować na te wątpliwości. Facebook utworzy do końca roku „Oversight board”, który będzie rozstrzygał spory wokół kontrowersyjnych treści…

– Nie wierzę w samoregulację tych spółek, a regulacja ze strony władzy publicznej jest niewystarczająca. Brakuje wizji politycznej. Masowy napływ nowych technologii zmienia w sposób radykalny relacje między obywatelami a państwami, partiami politycznymi i przedsiębiorstwami. To problem polityczny, nie prawny. Sądy nie są po to, by nam mówić, jak społeczeństwo powinno być zorganizowane. Jak w czasach pierwszej rewolucji przemysłowej, stoimy przed koniecznością restrukturyzacji świata pracy i państwa opiekuńczego. Mam tu na myśli choćby wprowadzenie powszechnego dochodu.

Wielu ludzi niepokoi się o wolność słowa, ale koncentrowanie się na cenzurowaniu treści to ślepa uliczka. Tu chodzi o coś więcej niż o wolność słowa i prawo do prywatności. W grze jest przyszłość państw, zatrudnienia, europejskiego przemysłu wobec Chińczyków i Amerykanów…

– Niedawno pod obrady francuskiego parlamentu trafił projekt ustawy narzucającej Google, Facebookowi i innym obowiązek usuwania z ich stron treści nienawistnych i nielegalnych w ciągu 24 godzin. Czy to sposób, aby państwo wróciło do gry?

– To zwykły transfer kosztów kontroli od państwa do tych firm. Wielu niepokoi się o wolność słowa, ale koncentrowanie się na cenzurowaniu treści to ślepa uliczka. Tu chodzi o coś więcej niż o wolność słowa i prawo do prywatności. W grze jest przyszłość państw, zatrudnienia, europejskiego przemysłu wobec Chińczyków i Amerykanów… Błędem będzie zadowalanie się stanowieniem przepisów jedynie w kwestiach pozostających na marginesie zasadniczego problemu.

– Interakcje między państwami a GAFAM ewoluują. Facebook po raz pierwszy zgodził się udostępnić Francji dane osobowe w ramach jednego ze śledztw…

– Te interakcje ograniczają się do obszarów, które nic GAFAM nie kosztują. Zresztą już wcześniej można było uzyskać potrzebne informacje, wystarczyło, że dana policja spoza USA zwróciła się w tej sprawie do FBI. Firmy GAFAM dobrze wiedzą, że są dziś pod pręgierzem, i dlatego chcą wizerunkowo pokazać, że współpracują w takich kwestiach, jak prawa obywateli. Reakcja Facebooka byłaby zupełnie inna, gdyby chciano zabronić mu posiadania danych na własność lub gdyby kazano mu za nie płacić. Sprawa oparłaby się o sądy, ponieważ takie rozwiązania zagrażałyby jego modelowi biznesowemu. To, co zrobił Facebook wobec Francji, może odbić się negatywnie na jego wizerunku i reputacji u użytkowników. Z pewnością też trochę uderzy go po kieszeni. Ale to wszystko są bardzo minimalne koszty. Giganci technologiczni kontrolują bowiem cały system. Państwa, zwłaszcza w Europie, nie mają narzędzi, by się im przeciwstawić – oprócz kwestii przestrzegania prawa do prywatności oraz wolności słowa. Jedyny sposób, w jaki państwa mogą kontrolować te firmy, to prawo ochrony konkurencji.

– Czy przepisy prawa konkurencji dostosowane są do sektora cyfrowego?

– Tak, jeśli chcemy stworzyć 20 małych Google, które nigdy nie będą w stanie konkurować z chińskimi gigantami wspieranymi środkami z budżetu państwa i realizującymi ogromne zamówienia. Z gigantami, które rozwijają najbardziej zaawansowane technologie w takich dziedzinach, jak sztuczna inteligencja czy systemy rozpoznawania twarzy. Te nasze małe Google musiałyby być potężnie dotowane przez państwa. Nie sądzę, że powinniśmy dążyć do takiej sytuacji. Specjaliści od prawa ochrony konkurencji nie mają spojrzenia geopolitycznego. Dlatego doszło do odrzucenia fuzji Alstomu z Siemensem, choć przecież i Francja, i Niemcy życzyły sobie takiego zbliżenia. Komisarz ds. konkurencji przywoływała dobro konsumentów. Jest to być może dobra argumentacja w jakimś ograniczonym zakresie spraw, ale problemy dzisiejszego świata wymagają dużo szerszej perspektywy.

– Czy opowiada się Pan za wdrożeniem wspólnej europejskiej polityki przemysłowej?

– Bycie pod ochroną Stanów Zjednoczonych doprowadziło Europę do utraty własnych celów strategicznych. Nie zajmowała się swoimi narzędziami cyfrowymi, ponieważ uznała, że skoro stosunki transatlantyckie nie podlegają kwestii, to Amerykanie zawsze tu będą. To poczucie jest być może mniejsze we Francji, ale Niemcy pozostają krajem bardzo transatlantyckim. Ostatnie lata pokazały, do jakiego stopnia taka filozofia jest nierozsądna. Wielu przywódców sądzi, że Trump jest jedynie nawiasem historii. Nie jestem tego aż tak pewien.

Bycie pod ochroną Stanów Zjednoczonych doprowadziło Europę do utraty własnych celów strategicznych. Nie zajmowała się swoimi narzędziami cyfrowymi uznając, że skoro stosunki transatlantyckie nie podlegają kwestii, to Amerykanie zawsze tu będą.

– Czy Europa zostanie kiedyś zmuszona do opowiedzenia się po jednej ze stron batalii technologicznej, czyli do wyboru między Chinami a Stanami Zjednoczonymi?

– Europa powinna przede wszystkim wdrożyć solidną politykę przemysłową. Komisja Europejska przekazała miliardy euro na program Horizon 2020, który nie realizuje żadnego zadania o charakterze geopolitycznym. A takie właśnie powinno być tło każdej decyzji w kwestiach strategii gospodarczej. Europa powinna dążyć do autonomii lub nawet suwerenności technologicznej – od akumulatorów po sztuczną inteligencję. Ale aby osiągnąć ten stan, państwa oraz Komisja Europejska powinny na nowo określić cele, przedstawiając gwarancje oraz zapewniając finansowanie przedsiębiorstwom. Inaczej firmy będą w sposób naturalny kierować się jedynie rozwiązaniami najmniej kosztownymi, zapewne chińskimi bądź amerykańskimi, jak ma to miejsce w przypadku akumulatorów. Nie można domagać się od firm, by w swoich wyborach kierowały się geopolityką. To powinno być domeną państw i Komisji Europejskiej. Konieczna jest do tego gruntowna zmiana w sferze publicznej w Europie, pozostającej wciąż w znacznym stopniu transatlantycką.

– Czy to realistyczne?

– Z miesiąca na miesiąc coraz mniej. A czas nagli! Powinniśmy przestać sprzedawać nasze startupy Stanom Zjednoczonym. Sam uczestniczyłem w programie europejskim finansowanym przez Komisję, którego celem było zmniejszenie uzależnienia Europy od Doliny Krzemowej. Jedna z partnerskich firm projektu, która otrzymała spore dofinansowanie z Komisji, została wykupiona miesiąc później przez Facebooka i pracuje przy tworzeniu jego przyszłej kryptowaluty – libry. Jak Europa może być aż tak nierozważna, żeby dotować projekty, które będą potem przynosić zyski Facebookowi? Czy pieniądze europejskich podatników mają powiększać osobistą fortunę Marka Zuckerberga? To chore! Trzeba jak najszybciej określić, które przedsiębiorstwa technologiczne są naszymi rodowymi klejnotami. I jak najszybciej upewnić się, że nie trafią w ręce Amerykanów z prostej przyczyny, że nie mamy ani wielkich banków europejskich, ani europejskiego Google czy Facebooka.

Europa powinna dążyć do autonomii lub nawet suwerenności technologicznej – od akumulatorów po sztuczną inteligencję.

– Wspomniał Pan librę, projekt alternatywnej waluty Facebooka. Czy może ona zniszczyć system finansowy?

– Duch libry zmierza w tym kierunku. To nie jest taka sama kryptowaluta jak bitcoin, gdyż libra jest związana z koszykiem istniejących walut. Nie postrzegam jej jako ataku na system finansowy, ale raczej na zdolność niektórych banków centralnych do prowadzenia niezależnej polityki monetarnej. Jeśli mieszkasz w kraju rozwijającym się i widzisz, że 60 proc. wymiany dokonuje się za pośrednictwem libry, która jest powiązana z amerykańskim, europejskim lub brytyjskim bankiem centralnym, to zadajesz sobie pytanie, po co w ogóle jest potrzebny bank centralny w twoim kraju. Zaobserwowałem to w Ekwadorze, gdzie większość transakcji odbywa się w dolarach. Żeby dobrze zrozumieć Facebooka, trzeba powiązać librę z dolarem i kilkoma innymi walutami. Jest to sposób na wzmocnienie dominacji dolara nad systemem finansowym. Dzięki Facebookowi władza Rezerwy Federalnej nad jej konkurentami zwiększy się.

– Czy dalszemu postępowi cyfrowemu będzie towarzyszyć zwiększenie kontroli nad obywatelami?

– Nie jestem deterministą. Nie sądzę, by więcej technologii oznaczało więcej kontroli. Jeśli dziś tak jest, to dlatego, że brakuje technologii chroniących prawo do prywatności już od samego zarania (privacy by design) – z prostej przyczyny: nie ma na nie rynku zbytu. Ludzie nie są skłonni płacić za chronienie swoich danych, skoro reklama pozwala im mieć dostęp do takiej samej usługi i za darmo. Państwa same korzystają z infrastruktury niedającej żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Temat ten interesuje polityków najwyższego szczebla. Cass Sunstein, były doradca Baracka Obamy, który kierował biurem informacji Białego Domu, stworzył teorię Nudging (‘szturchnięcie’, ‘impuls’), według której technologie są w stanie skłaniać obywateli do określonych zachowań. Jej zwolennicy są pod dużym wpływem ekonomii behawioralnej i uwielbiają stosować te nowe narzędzia do lepszej kontroli nad obywatelami. Ale pamiętajmy, że zawsze będą ludzie, których będzie to przerażać i którzy za wszelką cenę będą chronić swoje dane.

Rozmawiał Raphaël Legendre

Rozmowa opublikowana w wyd. 17 miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK] i w dzienniku „L’Opinion”, naszego partnera we Francji.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 grudnia 2019
Fot. Shuttestock