
Język, czyli narzędzie myślenia. Na marginesie Europejskiego Dnia Języków
26 września każdego roku obchodzony jest w Europie Dzień Języków. Czy jako obywatele kontynentu, na którym włada się ponad 200 językami, zdajemy sobie w ogóle sprawę, z czym mamy do czynienia i co tak naprawdę celebrujemy? – pyta Jędrzej STĘPIEŃ
Z oficjalnej strony internetowej i z programów realizowanych przez instytucje biorące w tym święcie udział trudno jest dowiedzieć się czegokolwiek poza standardowym przesłaniem, które sączone jest przez ulotkarzy szkół językowych przez cały rok: języki to zabawa, nowe znajomości i lepiej płatna praca.
26 września wypełniony jest zatem grami i zabawami językowymi w szkołach, gdzie dzieci uczą się liczyć do dziesięciu po hiszpańsku, witać po grecku i przedstawiać po francusku. Narracja kierowana do nastolatków ma zabarwienie bardziej hedonistyczne: języki obce pozwalają zawierać nowe znajomości na wakacjach za granicą oraz wyjeżdżać na studia. Wizja dla dorosłych jest dużo bardziej przyziemna, choć motywująca nie mniej: znajomość obcego języka pozwala podjąć pracę za granicą lub w ostateczności obronić przed utratą swoją obecną posadę w kraju. Szkoły językowe chętnie wykorzystują ten dzień do promocji i sprzedaży swoich kursów, podając powyższe zalety i statystyki dotyczące wysokości zarobków osiąganych ze znajomością i bez znajomości języka obcego.
Zupełnie na marginesie wspomina się o tym, że języki obce pomagają nam TAKŻE lepiej się wzajemnie zrozumieć, pokonywać różnice kulturowe i że są przyjemnością, ale przy całej powierzchowności przesłania Europejskiego Dnia Języków trudno nie odnieść wrażenia, że cały czas chodzi o zamawianie kebabu, romanse i pracę na saksach.
Innymi słowy, cały przekaz nie tylko EDJ, ale całego „przemysłu” językowego, szkół, nierzadko też studiów filologicznych skupia się na tym, co John Locke nazywał „cywilnym” używaniem języka, służącym do podtrzymywania rozmowy i dobijania codziennych targów.
Tym, co umyka jest „filozoficzne” używanie języka, które służy do myślenia. Język jest w rzeczywistości niewiarygodnym wręcz instrumentem intelektu, odpowiednikiem najbardziej zaawansowanego laboratorium. Dzięki słowom możemy mówić o rzeczach rzadkich bądź odległych bez czekania, aż wydarzą się na naszych oczach. Możemy swobodnie wyprzedzać czas, projektować rzeczy, zanim staną się osiągnięciem inżynierii. Ale nie musimy od razu robić rzeczy aż tak zaawansowanych. Na początek możemy precyzować znaczenie najzwyklejszych pojęć, dążyć do prawdy i cieszyć się prawdziwą wolnością: od apetytu i zachcianek po okoliczność, którą ostatecznie dać może tylko refleksja. A wszystko to dostępne jest od ręki, dla każdego i – w przypadku języka ojczystego – za darmo.
.I teraz, mając do dyspozycji tak potężne narzędzie podboju rzeczywistości, świat chce, żebym poszedł zamówić jedzenie w restauracji, poznał kogoś na plaży i podjął pracę w obcym kraju. Pewnie! Ale pamiętajmy: 26 września celebrujemy język jako narzędzie refleksyjnego myślenia, źródło indywidualnej wolności i wszystkich ludzkich osiągnięć, także – a nie przede wszystkim ! – tych związanych z odzyskiwaniem zgubionego bagażu na lotnisku.
Jędrzej Stepień