
Obrona praw kobiet w Turcji. Historia ruchu #ChallengeAccepted
W największych miastach Turcji kobiety kolejny raz wyszły na ulice. Tym razem katalizatorem było zabójstwo 27-letniej Pınar Gültekin. Protestowały przeciwko przemocy wobec kobiet. Tylko w 2019 roku życie straciły co najmniej 474 kobiety. Czy nagłośnienie problemu i hasło „nie chcemy umrzeć” ma szanse zmienić definicję honoru na Bliskim Wschodzie? – pyta Karolina W. OLSZOWSKA
Prowincja Muğla w południowo-zachodniej Turcji kojarzy się z Morzem Egejskim i wakacyjnym kurortami. Właśnie tam w połowie lipca doszło do zbrodni – 27-letnia studentka Pınar Gültekin została zamordowana przez swojego byłego partnera. Dziewczyna zaginęła 16 lipca, jej ciało odnaleziono pięć dni później, sekcja zwłok wykazała, że najpierw została pobita, a następnie uduszona. Morderca próbował spalić ciało w lesie, a gdy się to nie udało, włożył je do beczki i zalał betonem. Cemal Metin Avcı przyznał się do winy podczas przesłuchania, jednak bronił się, tłumacząc, że Pınar miała go szantażować i chcieć wyłudzić pieniądze, grożąc doniesieniem żonie o ich romansie.
Tureckie równouprawnienie
.Proklamowanie Republiki Turcji w 1923 roku zapoczątkowało wiele zmian, w tym tych dotyczących kobiet. Oczywiście zmiany nie nastąpiły z dnia na dzień. Podczas I wojny światowej kobiety w Imperium Osmańskim przejmowały zajęcia mężów, którzy brali udział w wojnie. Podczas wojny o niepodległość (1919–1922) Turczynki nosiły amunicję przez bezdroża Anatolii, gdyż brakowało zwierząt zaprzęgowych. W 1930 roku kobiety w Turcji pierwszy raz głosowały w wyborach lokalnych, a cztery lata później (1934) wzięły udział w wyborach parlamentarnych – osiemnaście z nich zostało posłankami.
Zgodnie z tureckim prawem kobiety posiadają pełnię praw. Zasiadają w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji, dzierżą teki ministrów, stoją na czele partii, wykładają na uczelniach. Należy również zaznaczyć, że tureckie prawo jest całkowicie wystarczające, jeśli chodzi o ochronę kobiet. Problem stanowi natomiast jego respektowanie.
Turcja była pierwszym krajem, który ratyfikował porozumienie Rady Europy z 2011 roku, zwane konwencją stambulską, rok później przyjął prawo nr 6284, mające zapobiegać przemocy wobec kobiet.
Największy problem stanowi jednak respektowanie tych wszystkich ustaw – winnymi morderstw na kobietach najczęściej są członkowie najbliższej rodziny. W tym kontekście bardzo często pojawia się zagadnienie „zabójstw honorowych”. Warto obejrzeć film „Zwyczajna kobieta” w reżyserii Sherry’ego Hormanna, opowiadający historię młodej Turczynki mieszkającej w Niemczech, która właśnie za splamienie honoru rodziny (odejście od męża i próbę życia jak Niemka) zostaje zastrzelona przez brata. Jedno zdanie z tego filmu idealnie opisuje sytuację tych kobiet – w dniu ślubu panna młoda „przestaje być własnością swojego ojca i staje się własnością swojego męża”. W żaden sposób nie należy uogólniać. Wiele rodzin w Turcji jest nowoczesnych, a kobiety, dobrze wykształcone, zarabiające na siebie i rodzinę, żyją zupełnie tak samo jak ich koleżanki w Europie. Jednak są i takie, które żyją w całkowitym podporządkowaniu tradycji, a powodem do zabójstwa może stać się chęć rozwodu czy podejrzenie o zdradę.
Najwięcej o sytuacji mówią same statystyki. Według danych organizacji Kadın Cinayetlerini Durduracağız Platformu (We Will Stop Femicides Platform) w 2019 roku zginęły co najmniej 474 kobiety. Obserwując statystyki, zauważyć można znaczny wzrost: 237 w 2013 r., 303 w 2015 r. i 409 w 2018 r. Tylko w pierwszych siedmiu miesiącach 2020 roku odnotowano już minimum 155 zabójstw. Najgorsze jest to, że zbrodni tych dokonują najbliżsi, 65 proc. zamordowanych w 2020 r. zginęło z ręki męża, byłego męża lub partnera i aż 50 proc. śmierć dosięgła w ich własnym domu. Problem stanowi nie brak prawa, tylko jego nikłe egzekwowanie. Sprawcy dostają łagodne wyroki, często powołując się na rzekome prowokacyjne zachowanie (którym może być czerwona szminka) lub zbrodnie w afekcie. Zgodnie z planami w każdej gminie powyżej 100 tys. osób powstać miały schroniska dla kobiet, jednak w dalszym ciągu jest ich za mało (powstało ok. 150 z 250 zaplanowanych) i są często postrzegane nie jako miejsce bezpiecznego schronienia, lecz centrum godzenia małżeństw. Problem w tym, że taka ucieczka do schroniska też postrzegana jest jako splamienie honoru rodziny.
Kobiety wychodzą na ulicę
.Turczynki niejednokrotnie już wychodziły na ulice bronić swoich praw. W 1987 roku wyszły, aby protestować w obronie ciężarnej kobiety, której sędzia nie chciał dać rozwodu, mimo że bił ją mąż. Sędzia uzasadnił wyrok zdaniem: „Plecy kobiety niech nie pozostaną bez kija, a jej brzuch bez dziecka”. Po dojściu AKP do władzy wyszły np. wtedy, gdy chciano zdradę małżeńską zakwalifikować jako „postępowanie mające znamiona przestępstwa”, oraz w 2016 roku, gdy Binali Yıldırım podjął próbę uchwalenia ustawy ułaskawiającej mężczyzn skazanych za seks z nieletnimi, jeśliby się z nimi ożenili.
Wyszły również w roku 2020 – najpierw w połowie lipca, gdy partnerka popularnego aktora Ozana Güvena oskarżyła go o pobicie, a w odpowiedzi na to spotkała się z atakiem fanów. Wówczas kobiety wyszły na ulicę w jej obronie. Po śmierci Pınar Gültekin wyszły ponownie – niosąc transparenty dla kobiety, której nie znały. Protestowały m.in. w Ankarze, Stambule, Samsunie, Adanie czy Izmirze. W tym ostatnim mieście kobiety zostały brutalnie potraktowane przez policję.
W mediach społecznościowych pojawiły się hasztagi #ölmek istemiyoruz (nie chcemy umierać) albo #Challenge accepted, który ma zwrócić uwagę na gwałtownie rosnący wskaźnik przemocy na tle płciowym. Inicjatywa została podjęta przez wiele znanych osób, jednak pojawiły się wśród nich również głosy protekcjonalne, zwracające się do kobiet, a nie do mężczyzn, i sugerujące ich winę.
Sprawa Pınar Gültekin stała się za głośna, żeby zamieść ją pod dywan. Głos zabrał prezydent Erdoğan, który złożył kondolencje rodzinie zmarłej i zapowiedział, że sprawca zostanie surowo ukarany. Niestety, od początku sierpnia śmierć poniosło kolejnych sześć kobiet i nie wydaje się, żeby bez surowego karania sprawców spadła liczba zabójstw, których ofiarami padają kobiety, o innych rodzajach przemocy nie wspominając. Zabójstwa honorowe to problem tradycji i trudno jest bez wchodzenia głębiej w temat zrozumieć jego istotę. To nie jest tak, że rodzina nie kocha swoich kobiet (choć zdarza się i tak), ale często honor rodziny staje się ważniejszy albo wywierana jest silna społeczna presja na uratowanie „dobrego imienia rodziny”. W Turcji brakuje również skutecznej pomocy, miejsca, gdzie kobiety dotknięte przemocą mogłyby uzyskać pomoc i przestać się obawiać. Zmienić się musi dużo także na poziomie mentalności, gdyż jeśli Turczynki nie będą niezależne finansowo (a często dobrowolnie rezygnują z pracy po ślubie), to będą mieć znacznie mniej możliwości wyboru. Jedno jest pewne – świat musi zauważyć narastający problem, bo jak krzyczą na wiecach tureckie kobiety: „One nie chcą umierać, chcą żyć”.
Karolina W. Olszowska