Łukasz KAMIŃSKI: #100Victims Pamiętajmy o ofiarach komunizmu

#100Victims
Pamiętajmy o ofiarach komunizmu

Photo of Łukasz KAMIŃSKI

Łukasz KAMIŃSKI

Historyk, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. W latach 2011-2016 prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Założyciel i prezes Instytutu Pawła Włodkowica, ośrodka specjalizującego się w kwestiach związanych z dziedzictwem systemów totalitarnych i dyktatur. W latach 2017-2021 prezes Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Celem projektu #100Victims jest pokazanie, że za szacowaną przez historyków liczbą 100 milionów ofiar komunizmu kryją się losy konkretnych ludzi. Ludzi, którzy mieli swoje twarze i nazwiska, których życie zostało nagle brutalnie przerwane – pisze Łukasz KAMIŃSKI

.Od początku roku mnożyły się zapowiedzi przedsięwzięć związanych z setną rocznicą wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji. Zapowiadano wystawy, konferencje i różnego rodzaju publikacje. Poświęcono je różnym aspektom wydarzeń z 1917 r. i ich konsekwencjom. Łączy je jedno – z niewielkimi wyjątkami nie podejmują one kwestii ofiar komunizmu. Co więcej, wiele z nich w mniejszym lub większym stopniu odnosi się afirmatywnie do dramatycznych wydarzeń sprzed stulecia. Szczególnie widoczne jest to we Francji.

Niewiele dla uczczenia pamięci ofiar uczyniła również klasa polityczna. Próżno szukać chociażby okolicznościowej rezolucji Parlamentu Europejskiego. Donald Trump ogłosił 7 listopada Narodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Komunizmu. Nie przeszkodziło mu to jednak kilka dni później z szerokim uśmiechem pozować do zdjęć na tle czerwonej flagi i komunistycznych symboli, a także ściskać się serdecznie z chińskimi przywódcami. To, że w Chinach każdego roku mordowani są rzeczywiści i urojeni przeciwnicy reżimu nie miało żadnego znaczenia.

Władimir Putin co prawda wziął udział w odsłonięciu pomnika ofiar terroru stalinowskiego, trudno jednak było nie odebrać tego gestu jako cynicznej zagrywki. Tak też odczytali to wydarzenie dawni dysydenci i więźniowie polityczni: „Pomnik ofiar represji politycznych bez wątpienia powinien stanąć w Moskwie, lecz tylko wtedy, gdy w kraju nie będzie już więźniów politycznych, kiedy kaci zostaną ukarania, a represje polityczne przestaną być tematem doniesień medialnych, a staną się wyłącznie przedmiotem badań historyków.”

Odpowiedzią na tę sytuację jest projekt #100Victims. Naszym celem jest pokazanie, że za szacowaną przez historyków liczbą 100 milionów ofiar komunizmu kryją się losy konkretnych ludzi. Ludzi, którzy mieli swoje twarze i nazwiska, których życie zostało nagle brutalnie przerwane. Przez sto dni, począwszy od 7 listopada 2017 r., na profilach akcji na Facebooku [LINK] i Twitterze [LINK] pojawiają się sylwetki ofiar. Będą wśród nich zarówno osoby powszechnie znane (np. Raoul Wallenberg), znane jedynie w swoich państwach, jak i takie, o których prawie wszyscy zapomnieli.

Przybliżane użytkownikom mediów społecznościowych postaci reprezentują dziesiątki państw, w różnym stopniu dotkniętych przez komunizm. Ich śmierć przypada na różne okresy, łącznie z ostatnimi laty. Są wśród nich przedstawiciele wszelkich stanów społecznych oraz osoby w różnym wieku – od dzieci po starców. Sylwetkom ofiar na facebooku towarzyszą także krótkie opisy historyczne, które z czasem ułożą się w swoistą kronikę komunistycznego terroru.

Praca nad projektem #100Victims w brutalny sposób uświadomiła nam bolesną prawdę – większość ofiar komunizmu pozostaje anonimowa.

W wielu przypadkach, nawet jeśli dzięki dokumentacji sporządzonej przez zbrodniarzy znamy nazwiska, nie możemy pokazać twarzy, gdyż nie zachowały się żadne zdjęcia. Są też sytuacje przeciwne. W okrutnym kambodżańskim więzieniu S-21 sprawcy z upodobaniem fotografowali swoje ofiary, nawet jeśli zamierzali zabić je następnego dnia. Zachowało się 12 tysięcy niezwykle poruszających fotografii. Niestety tylko do stukilkudziesięciu z nich z nich zdołano przypisać nazwiska.

Szacuje się, że głód wywołany przez „wielki skok” (1959-1961) w Chinach pochłonął od 20 do 40 milionów ofiar. Tymczasem w dostępnych źródłach nie udało się dotychczas odnaleźć żadnych danych, które pozwoliłby sporządzić biogram choć jednej z tych osób i opatrzyć go zdjęciem. Podobnie wygląda sytuacja z dziesiątkami tysięcy ofiar północnokoreańskich obozów koncentracyjnych.

Anonimowość ofiar była celem obu systemów totalitarnych. Komunistom chodziło nie tylko o zgładzenie swoich wrogów, lecz także o wymazanie pamięci o nich. Stąd chociażby większość ich ofiar pogrzebana jest w do dziś nieznanych miejscach. Nie możemy przywrócić życia zamordowanym, możemy jednak wskrzesić pamięć o nich. Sto dni trwania kampanii #100Victims powinno uświadomić tę potrzebę wielu ludziom na całym świecie.

.Projekt #100Victims jest pierwszą akcją nowo powstałego Instytutu Pawła Włodkowica. Jego zrealizowanie nie byłoby możliwe bez zaangażowania studentów kierunku historia w przestrzeni publicznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mam nadzieję, że udział w tym przedsięwzięciu pozwoli im nie tylko nabyć nowe kompetencje, ale także okaże się dobrą szkołą empatii. Empatii, która pozwala pochylić się nad losem ludzi, których komuniści nie tylko zamordowali, ale także starali się wymazać z historii.

Łukasz Kamiński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 listopada 2017
Fot.ppor. Robert Suchy/CO MON