Łukasz WRÓBEL: Pokaż mi, jakie informacje wpuszczasz do swojej głowy, a powiem ci, co w niej masz

Pokaż mi, jakie informacje wpuszczasz do swojej głowy, a powiem ci, co w niej masz

Photo of Łukasz WRÓBEL

Łukasz WRÓBEL

Główny analityk Noble Securities.

Ryc.: Fabien Clairefond

Jeśli jest odrobina prawdy w powiedzeniu: „Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś”, to tym bardziej bliskie rzeczywistości powinno być stwierdzenie: „Pokaż mi, jakie informacje wpuszczasz do swojej głowy, a powiem ci, co w niej masz” – pisze Łukasz WRÓBEL

.Wiele z tego, co wiemy o zdrowym odżywianiu, z powodzeniem może być zastosowane w świecie inwestycji i przełożone na praktyczne taktyki tworzące zbilansowaną dietę informacyjną. Jeśli większość z nas zgodzi się ze stwierdzeniem, że stan naszego zdrowia zależy bezpośrednio od jakości i ilości serwowanych organizmowi posiłków, to dlaczego w podobny sposób nie myślimy o kondycji naszych umysłów i informacjach, którymi je karmimy?

Chociaż swój roboczy, pięcioposiłkowy model stosuję głównie do podejmowania decyzji inwestycyjnych i oddzielania szumu od wartościowych informacji napływających każdego dnia grubymi strumieniami z rynków finansowych, to jest on na tyle elastyczny, że z powodzeniem może zostać przeniesiony do każdej dziedziny, w której wartość dodaną stanowi przetwarzanie informacji.

Zacznijmy od pięciu ogólnych reguł zdrowej diety informacyjnej:

.1. Określ swoje cele. Gdyby istniała standardowa dieta cud dla wszystkich, na świecie prawdopodobnie nie byłoby w ogóle ludzi otyłych, a nadciśnienie i choroby serca nie byłyby głównymi przyczynami zgonów.

Jeśli zaczynasz przygodę z rynkami finansowymi, twoim celem powinno być poznanie najważniejszych narzędzi do analizy wykresów i wyników finansowych spółek. Ale jeśli nie planujesz poświęcać monitorowaniu rynku więcej niż kilkanaście minut tygodniowo, lepiej zrobisz, koncentrując się na znalezieniu wiarygodnych osób czy instytucji, którym możesz powierzyć oszczędności.

.2. Dobierz właściwe składniki. Inne informacje powinien konsumować inwestor zarabiający na kilkunastominutowych zmianach notowań euro do złotego, inne ekonomista prognozujący, w jakim tempie będą rosły ceny, bezrobocie czy produkt krajowy brutto, a jeszcze inne składniki diety informacyjnej będą odpowiednie dla Warrena Buffetta kupującego do portfela akcje niedowartościowanych spółek.

.3. Im mniej przetworzone informacje, tym lepiej. Jedzenie, które ma negatywny wpływ na nasze zdrowie, najczęściej zanim trafi na talerz, jest poddawane wieloetapowemu procesowi przetwórczemu i po drodze traci najbardziej wartościowe składniki, a zyskuje tajemnicze pierwiastki, których nie znajdziemy w tablicy Mendelejewa (z reguły to dwu-, trzycyfrowe ciągi liczbowe poprzedzone literą e). Dla mnie informacyjnym odpowiednikiem jaj „od szczęśliwej kury” są surowe dane z oficjalnych źródeł, np. statystyki ze strony internetowej GUS czy NBP, które mogę przetworzyć według własnego przepisu i na ich podstawie podjąć niezależną decyzję.

Portale internetowe dla inwestorów bardzo często działają jak fast foody – stawiają głównie na ilość (liczbę kliknięć, odsłon reklam itp.), nie jakość informacji, chętnie publikują kontrowersyjne i zupełnie oderwane od realiów opinie ekspertów o nieistotnych faktach lub, co jeszcze bardziej szkodliwe, opinie o innych opiniach i to nawet nie o faktach, ale o wydarzeniach przyszłych i niepewnych (ekonomista X nie zgadza się z Y, że w 2013 r. gospodarka wpadnie w recesję).

.4.Dbaj o różnorodność posiłków. Inwestorzy i ekonomiści są mistrzami w zakrzywianiu rzeczywistości i wyszukiwaniu argumentów potwierdzających ich głęboko zakorzenione przekonania. Jeśli czytasz wyłącznie blogi kreślące recesyjne scenariusze i postawiłeś pieniądze na spadki indeksów giełdowych (dodatkowy bagaż emocjonalny), przeglądając poranną prasę pominiesz pierwsze kilka stron informujących o trwającym od pół roku trendzie wzrostowym (tzn. że twoja hipoteza inwestycyjna była błędna i ponosisz straty, które powinieneś uciąć zanim się jeszcze bardziej powiększą), ale poczujesz spokój, widząc w rubryce komentarzy zdjęcie eksperta, który od lat grzmi, że zbliża się największy kryzys od czasu II wojny światowej, a nic nie warte indeksy-wydmuszki wiszą na sznurowadle i zaraz spadną z hukiem.

Opuszczenie strefy komfortu, poszukiwanie słabych punktów własnego stanowiska i otwartość na merytoryczne argumenty adwersarzy zdecydowanie nie należą do umiejętności, które wynosimy ze szkoły. Sytuację pogarszają m.in. Facebook i Google, które, posiadając nasze szczegółowe profile zainteresowań, zamykają nas w bańkach – serwują nam dania, o których wiedzą, że nam zasmakują.

Przykładowo, jeśli lubisz cztery strony producentów luksusowych samochodów, po wpisaniu w wyszukiwarce zapytania „giełda”, prawdopodobnie otrzymasz wśród pierwszych wyników strony giełd samochodowych, a nie, jak ja, odnośniki do notowań spółek z Giełdy Papierów Wartościowych.

Podobnie jak zbilansowana w składniki odżywcze dieta pomaga wszechstronnie rozwijać i wzmacniać organizm, tak czerpanie informacji z różnych miejsc może być źródłem kreatywnych pomysłów i postępu intelektualnego.

W ramach ćwiczenia polecam przejrzenie listy najczęściej odwiedzanych stron internetowych czy obserwowanych kont na serwisach społecznościowych. Jeśli przyłapiemy się na tym, że większość z nich reprezentuje bardzo zbliżone do naszych poglądy, istnieje ryzyko, że zamiast diety informacyjnej będziemy stosować dietę afirmacyjną – zamiast poszerzać horyzonty, zawężamy je do źródeł, z których interpretacją świata czujemy się komfortowo.

.5. Nie podjadaj między posiłkami. Osoby, które skutecznie, bez wystąpienia efektu jojo po odstawieniu diety, pozbyły się kilkudziesięciu kilogramów nadwagi, często powtarzają, że najtrudniejszym elementem całego procesu było nauczenie się odchodzenia od stołu z poczuciem niedosytu.

Celem diety informacyjnej jest wyeliminowanie poczucia winy, że od trzech godzin nie sprawdzaliśmy, o czym szumi nasz twitterowy strumień albo nie wiemy, jakie nowe wiadomości pojawiły się kilka minut temu na ulubionym portalu.

Jeśli nie będziemy działać według własnego planu, mamy duże szanse na odniesienie sukcesu w walce z nawykami kradnącymi najcenniejszy zasób, jaki mamy, czyli czas.

W informacyjnej diecie inwestora i analityka śniadanie jest pierwszym i najważniejszym posiłkiem, od którego zależy, czym będzie się on zajmował w dalszej części dnia i w jakiej będzie formie. To nie czas na czytanie długich artykułów, kwartalnych finansowych spółek czy opinii ekspertów.

Dzień zaczynam od rozpoznania terenu i skonstruowania tzw. „dużego obrazka”, który później, w miarę podążania ścieżką „od ogółu do szczegółu” będzie się wyostrzał. W pierwszej kolejności sięgam po nieprzetworzone składniki, czyli surowe dane.

Przeglądając zmiany notowań najważniejszych par walutowych, wybranych obligacji rządowych, giełdowych indeksów z USA i Azji oraz trzech głównych surowców (ropa, miedź, złoto), przed otwarciem sesji na europejskich parkietach mogę ocenić ogólny sentyment globalnych rynków i w zależności od tego postawić najbardziej prawdopodobną hipotezę dla polskiego rynku. Następnie próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie na podstawie tych danych i zaplanowanych na dziś publikacji ekonomicznych mogą być trzy najważniejsze historie dnia.

Media, nie tylko te związane z rynkami finansowymi, żyją z opowiadania historii tworzonych w oparciu o dane. Jeśli więc trafnie je zidentyfikuję, jestem w stanie wyprzedzić inwestorów, którzy nie odrabiają pracy domowej i czekają na podstawioną pod nos gotową narrację pokazującą najczęściej tylko najbardziej wyrazisty fragment rzeczywistości.

W diecie informacyjnej nie chodzi ani o korzystanie z modnych aktualnie narzędzi, ani o złote myśli o zmieniającym się z miesiąca na miesiąc świecie nowych mediów. W założeniu miał to być zestaw dobrych praktyk, które pozwoliłyby inwestorom i innym osobom pracującym w otoczeniu informacyjnego szumu odzyskać kontrolę nad własnym czasem. Strategie i pojedyncze taktyki powinny być łatwo modyfikowalne i służyć osiąganiu rozmaitych celów.

Podobnie jak koncerny spożywcze odkryły, że jeśli chcą sprzedać więcej tanich, małowartościowych produktów, powinny je ładnie opakować i podrasować większą ilością soli czy glutaminianu sodu, tak samo giganci świata mediów nauczyli się optymalizować proces hurtowego tworzenia i dystrybuowania treści, które przestają być informacjami, a coraz częściej stają się afirmacjami potwierdzającymi wykrystalizowane poglądy jasno zdefiniowanych grup odbiorców. Nie powinniśmy się z tego powodu obrażać na rzeczywistość, bo jako podmioty nastawione na zysk, robią oni to, co działa przede wszystkim dla nich samych.

W takich realiach pasywne przyswajanie narracji i danych serwowanych nam przez całą dobę wszystkimi możliwymi kanałami może prowadzić do informacyjnej otyłości i zaniedbania umiejętności krytycznego myślenia. Pięć informacyjnych posiłków dziennie może być początkiem drogi do prawdziwej wolności od informacyjnego zgiełku i uniezależnienia się od technologii, która zaczyna nas przywiązywać do telefonów i komputerów.

PosiłekStrategiaNarzędzia
ŚniadanieOd ogółu do szczegółu
Najpierw „co?”, później „dlaczego?”
Kontynuacja trendu czy szum?
dane źródłowe, newsy, Twitter
Drugie śniadaniePogłębienie informacji („3 x dlaczego?”)
Szerszy kontekst dla wydarzeń dnia
wyszukiwarka, portale branżowe, przygotowana wcześniej lista linków „do przeczytania”
ObiadNajbardziej treściwy posiłek dnia
Przetworzone składniki najwyższej jakości („stój na ramionach gigantów”)
Żadnych newsów i mediów społecznościowych („slow food”)
Praca nad kluczowymi projektami
profesjonalne raporty analityczne, własna praca z danymi
PodwieczorekOpinie ekspertów o istotnych faktach
Poprawa własnych modeli
portale branżowe, newslettery, lista „do przeczytania”
Kolacja„Ostrzenie piły” – edukacja, rozrywka
Serwisy społecznościowe, dyskusje
Plan na jutro
Twitter, blogi, Slideshare, YouTube, Coursera, podcasty

NM3_przod_new

 

 

Łukasz Wróbel
Tekst opublikowany w wyd.3 kwartalnika opinii „Nowe Media” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 sierpnia 2015