
Młodzi Polacy rzadko inwestują swoje pieniądze
Inwestowanie wśród młodych Polaków rozwija się wolno, a większość kapitału lokuje się nadal na rynku nieruchomości.
.Młodzi Polacy nadal traktują inwestowanie jako coś odległego i skomplikowanego. Wielu uważa, że najpierw trzeba mieć wysoki dochód, aby w ogóle myśleć o budowaniu kapitału. W efekcie najpopularniejszą formą zabezpieczenia pozostaje ziemia i własny kawałek bloku. Model zarządzania swoimi funduszami jest przekazywany przez pokolenia, w którym nieruchomość jest synonimem bezpieczeństwa. Problem w tym, że takie podejście zamyka drogę do tworzenia zróżnicowanych portfeli i ogranicza rozwój rynku kapitałowego, co przekłada się na bardzo małą elastyczność młodych osób, które już u progu życia posiadają kredyt na 20-30 lat. Polacy inwestują niewiele w fundusze, spółki czy nowe technologie. Wybierają rzeczy namacalne, nawet jeśli ich realna stopa zwrotu nie zawsze nadąża za inflacją.
Wciąż niewiele osób wie, jak działają rynki i dlaczego warto zacząć od małych kwot. Szkoły pomijają temat finansów, a młodzi opierają swoje decyzje na intuicji lub przypadkowych poradach z internetu, często od osób, które mogą również być oszustami. Brakuje przejrzystych narzędzi, łatwego języka i przykładów pokazujących, że inwestowanie nie jest zarezerwowane dla osób z dużym kapitałem już od najmłodszych lat. Efektem złych nawyków naszego młodego pokolenia jest to, że wielu młodych pracuje i oszczędza, ale rzadko pomnaża swoje środki. W związku z tym ich oszczędności leżą na kontach, zamiast pracować dla swojego właściciela.
W Japonii istnieje głęboko zakorzeniona tradycja odkładania pieniędzy systemem kakebo. Zdarza się, że młodzi odkładają nawet ponad połowę swoich zarobków, traktując to jako obowiązkowy fundament dorosłości. Nie jest to związane jedynie z pieniędzmi – chodzi o uporządkowanie swojego życia i bycie świadomym w stu procentach, co z czego wynika w naszych wyborach w ciągu dnia. W najbogatszych krajach Europy Zachodniej oraz w USA inwestowanie jest czymś naturalnym. Młodzi zaczynają wcześnie – korzystają z automatycznych planów inwestycyjnych, programów pracowniczych i niskokosztowych funduszy. Wiedzą, że im wcześniej zaczną, tym większy efekt przyniesie procent składany. W Polsce ten nawyk dopiero się tworzy i powoli rozwija.
Jednym z największych problemów jest strach przed stratą. Wiele osób zakłada, że inwestowanie to gra o wszystko. W praktyce małe, regularne wpłaty mogą przynieść lepsze efekty niż jednorazowy, duży zalokowany kapitał. Jednak obawa jest silniejsza niż chęć rozwoju. Polacy wolą pewność, nawet jeśli blokuje ona potencjalny zysk. W konsekwencji kapitał nie pracuje efektywnie.
Dzisiejsze realia są dla młodych trudne. Koszty życia rosną szybciej niż płace. Wynajem, transport i podstawowe wydatki potrafią pochłonąć większość pensji, co sprawia, że myśl o inwestowaniu wydaje się oderwana od rzeczywistości. Mimo to nawyk odkładania nawet małych kwot jest kluczowy. Chodzi nie tylko o budowanie kapitału, lecz także o zmianę mentalności. Regularne odkładanie uczy kontroli, odpowiedzialności i świadomego planowania. To fundament, który z czasem pozwala myśleć o inwestowaniu odważniej i w bardziej uporządkowany sposób, nawet jeśli początki są skromne.
Młodzi Polacy mierzą się z rosnącymi cenami i ograniczonymi zarobkami, ale dużą rolę odgrywa także mentalność. Wciąż patrzymy bardzo krótkoterminowo. Chcemy efektów tu i teraz. Decyzje podejmujemy impulsywnie, a planowanie odkładamy na później. Tymczasem nawyk odkładania choćby drobnych kwot jest bardziej ćwiczeniem charakteru niż strategią finansową. Uczy cierpliwości i odsuwania w czasie gratyfikacji, co w Polsce wciąż nie jest naturalne.
.Młodzi ludzie świadomi swojej przyszłości coraz częściej interesują się finansami i zaczynają szukać wiedzy poza szkołą. Kilka dobrych książek lub kursów potrafi całkowicie zmienić podejście do oszczędzania i inwestowania. Mimo to rozwój tej świadomości nadal przebiega bardzo wolno, bo system edukacji nie wspiera praktycznych nawyków. Szkoła uczy teorii, o których po zakończeniu edukacji zapomnimy, a nie uczy zarządzania pieniędzmi; trudno wymagać od uczniów czegoś, czego nie stosują ich nauczyciele. Jeśli osoby, które mają przygotować młodych do dorosłości, same nie mają świadomości finansowej i doświadczenia w zarządzaniu swoimi pieniędzmi, to nie jest realne, aby potrafili przekazać jakąkolwiek wiedzę z tym związaną. Pieniądze w Polsce to nadal temat tabu i niestety nic nie wskazuje na to, aby przez najbliższe 10-15 lat miało się coś zmienić.







