"Ukraina. Droga do Europy"
Są drogi donikąd. I są drogi, oraz wybory strategiczne, jakich dokonują narody, kiedy mimo trudności zaczyna się iść w dobrą stronę.
Ukraina straciła 23 lata nie przeprowadzając reform, nie wpisując się z determinacją w europejski porządek, pozwalając na łupienie państwa. Widzą to dzisiaj młodzi Ukraińcy. Dla nich Majdan stał się naszą Solidarnością. Dla nich internet jest sferą wolności i przejrzystości. Byli na Majdanie, są w szeregach kompanii walczących z agresją Rosji, startują do ukraińskiej Rady w wyborach, a po cichu mówią, że wtedy utworzą platformę młodych, siłę Nowej Ukrainy. Walczą, dyskutują, są niecierpliwi, ale rzetelnie przygotowują reformy. Mimo wojny, w piątki i soboty wieczorem na pięknym placyku, w parku Szewczenki tańczą. Od 3 lat jest takie miejsce w centrum Kijowa, gdzie młodzi ludzie tańczą.
Ale właśnie Majdan obrócił Ukrainę. Ratyfikowana właśnie w Parlamencie Europejskim i równolegle, na łączach video, w Wierchownoj Radzie – umowa stowarzyszeniowa Unia Europejska – Ukraina jest tego przykładem i dowodem. Ukraina i Europa wybrały siebie nawzajem. To ma swoje konsekwencje.
Rosja jest silna. Można negocjować z nią zatem tylko z pozycji własnej siły. Siłą Ukrainy jest i musi być wsparcie Europy.
* * *
Putin buduje siłę Rosji nie tylko na imperialnych ambicjach, nie tylko na surowcach, którymi chce zawojować świat, ale także na nowej dumie rosyjskiej, na nacjonalizmie wojennym. Krtań się ściska, kiedy słucha się pieśni o „Narodnoj wojnie” śpiewanej przez piękną rosyjską pieśniarkę, Jelenę Wengę. Mocny głos, zaciśnięte pięści, siła – ludzie wstają, płaczą, śpiewają. To jest krzesiwo, z którego wyrasta plan zajęcia delty Dunaju, z którego wyrasta pomysł punktowego użycia bomby nuklearnej, z którego wyrosła aneksja Krymu. I w przededniu ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i Unii Europejskiej, Putin zwołuje swoją radę bezpieczeństwa – Ukraina w Europie jest zagrożeniem dla jego wizji imperialnej Rosji.
Rosja jest silna. Można negocjować z nią zatem tylko z pozycji własnej siły. Co jest, co może być tą siłą Ukrainy ? Jak mówił kilka dni temu na konferencji YES w Kijowie Poroszenko – siłą jest potrzeba swobody wyboru drogi życiowej, poczucie wolności, wartości wspólne Ukrainie i Europie. Ot, tyle… Ale siłą Ukrainy jest też i musi być wsparcie Europy. W drodze do członkostwa w UE. W reformach i naprawie gospodarki. W regułach wolnego handlu. W militarnych działaniach, wreszcie w sankcjach wobec Rosji, jakie Europa stosuje i powinna twardo stosować. I w tym, żeby nie dać się putinowskiej grze na wymęczenie Europejczyków.
Putin eskaluje swoje działania, ale i zaskakuje zmiennością ruchów, jest szorstki i agresywny, niszczy poczucie spokoju. Tak uprawianą polityką „wymęcza” Europejczyków. I celem jest spowodowanie, iż za jakiś czas wszyscy powiedzą – już dość: chcemy pokoju, za każdą cenę…. Wtedy, może się okazać, iż Ukraińcy zostaną zdradzeni, wróci boleśnie klimat Monachium z 1938 roku. Poroszenko również mówi o pokoju, nie może nie chcieć pokoju dla swojej ojczyzny, ale zaznacza: są granice nieprzekraczalne! Wolna i terytorialnie zintegrowana Ukraina, to jest wartość niezamienialna na nic innego.
* * *
Jaka jest Europa wobec Ukrainy i całej tej dramatycznej sytuacji ?
Część europejskiej opinii publicznej jest zafascynowana Ukrainą i tym zrywem wolności. Politycy, naukowcy, dziennikarze, biznes – przyjeżdżają na Ukrainę, jak do Polski w cudownym roku 1989. Wierzą w siłę mądrej i młodej Ukrainy. I uważają, iż ta siła pozwoli przezwyciężyć horror wszystkich czarnych scenariuszy. Fascynaci dodają do energii ukraińskiej swoją własną energię. Kiedy w Kijowie rozmawiam z Sylvie Kaufman z „Le Monde” to ton tej rozmowy jest taki sam, jak w marcu, kwietniu 1989 roku, kiedy dyskutowaliśmy o polskich szansach na wolność. Nadzieja jest silniejsza niż wątpliwości i obawy.
Kiedy w Kijowie rozmawiam z Sylvie Kaufman z „Le Monde” to ton tej rozmowy jest taki sam, jak w marcu, kwietniu 1989 roku, kiedy dyskutowaliśmy o polskich szansach na wolność. Nadzieja jest silniejsza niż wątpliwości i obawy.
Prezydent Estonii Ilves powiedział ostatnio, też w Kijowie, iż jeśli rok 1989 był „annus mirabilis”, to 2014 jawi się jako „annus horribilis”. Tak, zagrożenia są ogromne, ale właśnie i nadzieje też. Te nadzieje dotyczą Ukrainy, ale też i tego, że przypadek ukraiński zatrzyma wielki wysiłek Rosji, by dokonać resetu w porządku świata. I zbudować nowy porządek z udziałem Ameryki, Chin i Rosji jako wyłącznych trzech supermocarstw. Taki świat ze słabnącą Europą, w wielu obszarach niestety słabnącą na własne życzenie. Dzisiaj jedno z dwóch centrów problemowych świata jest na Ukrainie, drugie na obszarze ISiS. To przyciąga obok fascynatów, także zimnych analityków. Ich chłód pozwala lepiej rozumieć niektóre procesy i zjawiska. Ale na pewno nie buduje ducha w Ukraińcach – bo obraz Ukrainy jest wtedy podporządkowany loterii, w jaką grają domniemani wielcy tego świata.
Są jednak i Europejczycy, którzy mają wkodowaną w swoje myślenie uległość wobec Rosji, i zawsze znajdą uzasadnienie, by je realizować. Ci, którzy mówią, że handel i ekonomia są najważniejsze – atakują sankcje pokazując, ile zniszczeń one wprowadzają, a zarazem nie rozwiązują problemu. Ich przekaz dla świata i Ukrainy jest następujący: Rosji należy się globalna pozycja bez względu na to, co robi u siebie i czy przestrzega prawa międzynarodowego, czy nie. Rosja jest fantastycznym rynkiem i partnerem gospodarczym, któremu należy się partnerskie docenienie, co dobrze może i brzmi w języku handlu, ale w języku wartości oznacza uległość. Jasne, że świat dzisiaj bardziej opiera się na rynkach, biznesie, pieniądzu, niż na ideałach. Ale – jeśli bardziej, to może też być mniej… Nie można wyprzeć świata wartości w ogóle ze świata.
* * *
Unia Europejska powstawała jako Wspólnota Węgla i Stali, ale celem nie było handlowanie. Celem był pokój i porozumienie, a handlowanie było narzędziem. Tak samo jest i musi być teraz, ze stosunkiem Europy do Rosji i do Ukrainy. Kluczem w tym ukraińsko-europejskim spotkaniu jest fundamentalna zasada Europy – zasada prawa. Tego się obawia Rosja, bo samodzierżawie ma inny fundament, niż zasada prawa. Jak jednak Ukraina ma dotrzeć u siebie, w swoim państwie do prymatu zasady prawa ? Jak ma zainicjować to realne wchodzenie w europejskość, i to jak najszybciej ? Mogą i powinni pomagać w tym Europejczycy.
Kluczem w tym ukraińsko-europejskim spotkaniu jest fundamentalna zasada Europy – zasada prawa. Tego się obawia Rosja, bo samodzierżawie ma inny fundament, niż zasada prawa.
Starają się to robić, ale są dwa rodzaje ekspertów od reformowania Ukrainy. Pierwsi są jak nudziarze z instytucji międzynarodowych i ekonomiczno-gazetowi celebryci. Teoretyzują na temat reform: że muszą boleć, że trzeba szybko, że trzeba polityków poświęcać na ołtarzu reform etc. Jest w tym trochę racji, ale jest też brak wyczucia. Że reformy potrzebują wsparcia w parlamencie w demokratycznym państwie i nie można ich dekretować. Że, jak boli wojna, czy pierwsze skutki reform, to nie można działać tak, aby jeszcze większy ból szybko aplikowanych reform całkowicie zobojętnił naród, albo go zbuntował. Bo wtedy nie będzie ani reform, ani wolnej Ukrainy.
* * *
Różnica między polskim doświadczeniem transformacyjnym a Ukrainą obecnie jest olbrzymia. Terapia szokowa w Polsce powiodła się dzięki Solidarności – realnej i symbolicznej, dzięki planom w różnych dziedzinach, które wypracowano jeszcze w latach 80. (jak reformy samorządowe), dzięki elitom merytorycznym, dzięki mediom. Ukraina jest w innej sytuacji. Majdan jest silnym spoiwem, ale nie wiemy, czy wybory 26 pażdziernika go nie skruszą ? Nie ma wcześniej przygotowanych planów, elity merytoryczne są raczej słabe, media są takie, jakie są obecne media w świecie. I tak siła chamstwa i głupoty tabloidalnej jest dużo mniejsza na Ukrainie w tych miesiącach, niż w Polsce. I jest wojna – oraz trudy codzienne. Mądrze w strategii rządu ukraińskiego napisano w celach – jako punkt siódmy: przygotować się do przetrwania zimy.
Mądrze w strategii rządu ukraińskiego napisano w celach – jako punkt siódmy: przygotować się do przetrwania zimy.
Nie zmienia to faktu, że Ukraina potrzebuje reform. Zdecydowanych działań w kilku obszarach i to jak najszybciej. Wdrożenie prawa antykorupcyjnego, wielki pakiet reform decentralizacyjnych, który poprawi jakość i przejrzystość funkcjonowania państwa i da poczucie uczestnictwa obywatelom, a mniejszościom na różnych terenach da bezpieczeństwo, równoważenie finansów, demonopolizacja gospodarki, warunki dla przedsiębiorczości, prawa celne i podatkowe dopasowane do zasad wolnego handlu – lista spraw jest spora. Takie reformy wymagają dobrego przywództwa, dlatego wynik wyborów jest tak ważny. Ale też i dialogu społecznego oraz dobrej komunikacji ze społeczeństwem, z jego liderami, także z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi technologicznych, internetu, sieci jako obszaru demokracji uczestniczącej i funkcjonowania otwartego rządu.
Niecierpliwi narzekają, że nie widać tej energii reformatorskiej – czas płynie….Ale chyba jest tak, że kumuluje się już energia pozytywna, i rządzenie zbliża się do takiego „punktu krytycznego”, przekroczenie krórego wyzwoli mocne uderzenie reformatorskie.
Ukraina jest w drodze. W drodze do Europy. Dobrze, że idzie razem z Europą, ale Europa musi się nauczyć iść – jakoś tak obok spraw ukrainskich, a zarazem niosąc je, niosąc ich ciężar. To się Europie opłaci w każdym sensie. Bo będzie to również droga Europy do samej siebie.
Michał Boni
16 września 2014