Nathan EAGLE: "Sami zarabiajmy na swoich danych"

"Sami zarabiajmy na swoich danych"

Photo of Nathan EAGLE

Nathan EAGLE

Prezes Jana, Pioniera Technologii World Economic Forum.

Niemal każdy zostawia cyfrowe ślady – tak zwane dane pasywne, które powstają, kiedy robimy coś w internecie, np. kiedy wchodzimy w interakcję z markową treścią w mediach społecznościowych albo przeprowadzamy cyfrowe transakcje, np. zakup kartą kredytową. Kilka sekund temu mogłeś, drogi czytelniku, wytworzyć dane pasywne, klikając link prowadzący do tego tekstu.

Dane pasywne, jak sama nazwa wskazuje, nie powstają świadomie – to produkt uboczny naszej codziennej cyfrowej egzystencji. W efekcie te informacje – i wiążąca się z nimi wartość pieniężna – zwykle umykają użytkownikom internetu.

Ale potencjał danych pasywnych dobrze znają firmy. Mają świadomość, że takie informacje, niczym surowce, można eksploatować i wykorzystywać na różne sposoby. Na przykład analizując historię przeglądanych stron, firmy mogą prognozować, na jakie ogłoszenia powinien zareagować użytkownik albo jakie produkty gotów byłby kupić. Nawet instytucje ochrony zdrowia wchodzą do gry i śledząc zakupy osób z poszczególnych społeczności, starają się przewidzieć np. wybuch epidemii grypy.

Według Data-Driven Marketing Institute, branża hurtowni danych w 2012 r. osiągnęła 156 mld dolarów przychodów, czyli około 60 dolarów na każdego z 2,5 mld internautów na świecie.

Istnieje wręcz cała gałąź biznesu – eufemistycznie określana jako „platformy zarządzania danymi” – która przechwytuje pasywne dane użytkowników i czerpie z nich setki miliardów dolarów.

Choć wyniki te robią wrażenie, to dopiero wstęp do ekonomii danych. Do 2020 r. z internetu będzie korzystać 5 mld ludzi na świecie, powstanie 10 mld nowych połączeń między maszynami, a ruch z urządzeń mobilnych wzrośnie jedenastokrotnie.

Zważywszy na drastyczny wzrost ilości tworzonych informacji oraz coraz większe ich zastosowanie w różnych branżach, można przypuszczać, że dane każdego internauty mogą być wkrótce warte ponad 100 dolarów. W ciągu dziesięciu lat branża przechwytywania tego typu informacji może osiągnąć obroty ponad 500 mld dolarów rocznie.

W oparciu o te prognozy można się zastanawiać, na jakie wynagrodzenie mogą liczyć twórcy tych danych wartych grube miliardy. Okazuje się, że na żadne. Użytkownicy internetu są na dnie wadliwej gospodarki. Śmietankę z informacji, które generują, zbierają inni – sprzedają je bogatym organizacjom, które są gotowe za nie zapłacić.

Ale tak wcale być nie musi. Pierwszym krokiem w stronę odzyskania części wartości naszych własnych danych jest potraktowanie tych informacji jako wartościowe aktywa, a nie jako produkt uboczny.

Internauci mogą znaleźć sposoby na kontrolowanie tego, co wytwarzają.

Użytkownicy Facebooka mogą eksportować swoje dane osobiste w formacie pliku zip – wystarczy kliknąć na link w swoim profilu. By może mogliby je nawet sprzedawać bezpośrednio potrzebującym ich organizacjom, zamiast zezwalać na to Facebookowi.

.Oczywiście rynek danych nie istnieje na razie w takiej skali. Ale jak dowodzi narzędzie do eksportu tego typu informacji z Facebooka, nowy model zmieniający dane w coś wartościowego i konsumentów w producentów wcale nie jest taką odległą perspektywą. Taki system wzmocniłby miliardy internautów, czyniąc z nich beneficjentów wymiany transakcyjnej – która wzbogacałaby wszystkie strony.

W tym modelu internauci mogliby zmonetyzować własne dane, ale też ich nabywcy mogliby zbliżyć się bardziej do konsumentów – także dzięki ograniczeniu nieufności, która rodzi się, kiedy dane wykorzystywane są za plecami użytkowników. Firmy, które uznają, że dane osobiste to nasza własność, będą w stanie lepiej nawiązywać relacje z konsumentami i w ten sposób zyskają lepszy wgląd w ich konkretne potrzeby i marzenia.

Jeśli dane pasywne warte są miliardy dolarów, kiedy sprzedają je strony trzecie, to informacje, którymi dobrowolnie podzielą się sami użytkownicy – wiarygodny, szczery wgląd w ich motywacje konsumenckie – powinny być warte znacznie więcej. Dostrzegając ludzi stojących za danymi, firmy mogą zyskać dostęp i dzielić się tą wartością, tworząc niewykluczającą gospodarkę danych.

Dane osobiste są… osobiste. Ludzie sami powinni decydować, czy je udostępniać, i powinni móc to robić na własnych warunkach.

Nathan Eagle

Tekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.

logo sindicate

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 15 października 2014