Nigel GOULD-DAVIES: Co dalej z wojną na Ukrainie?

Co dalej z wojną na Ukrainie?

Photo of Nigel GOULD-DAVIES

Nigel GOULD-DAVIES

Analityk International Institute for Strategic Studies specjalizujący się w tematyce rosyjskiej. B. ambasador Wielkiej Brytanii na Białorusi. Autor „Tectonic Politics: Global Political Risk in an Age of Transformation”.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Ostatnie decyzje polityczne Stanów Zjednoczonych, Europy i Chin oraz wewnętrzne napięcia gospodarcze zmieniają plany Rosji. Ponieważ czas zdaje się już nie działać na jej korzyść, Moskwa coraz śmielej i agresywniej wystawia na próbę determinację Zachodu. Jeśli Europa nie zareaguje, sytuacja się pogorszy – pisze Nigel GOULD-DAVIES

.Zachodni urzędnicy są podobno zaskoczeni nagłą falą wtargnięć rosyjskich dronów i myśliwców do przestrzeni powietrznej krajów NATO. A nie powinni być. Działania Rosji są logicznym skutkiem czterech szerszych procesów, które zmieniają jej sposób myślenia. Trzy pierwsze wynikają z decyzji politycznych Stanów Zjednoczonych, Europy i Chin. Czwarty to pogarszająca się sytuacja wewnętrzna Rosji. Efektem jest nowa, bardziej niebezpieczna faza wojny w Ukrainie.

Pogarszające się warunki, rosnący niepokój

.Po pierwsze, powrót Donalda Trumpa do Białego Domu w styczniu 2025 r. początkowo rozbudził w Kremlu nadzieję, że uda się przechylić szalę na korzyść Rosji i rozbić więzy transatlantyckie. Miał się temu przysłużyć deklarowany przez amerykańskiego prezydenta cel szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie. Mimo intensywnych wysiłków dyplomatycznych, których kulminacją był szczyt w Anchorage w sierpniu 2025 r., Rosji nie udało się zrealizować swoich zamiarów. Choć Stany Zjednoczone poszły na jednostronne ustępstwa – zrezygnowały z żądania natychmiastowego zawieszenia broni i wycofały groźby nowych sankcji – nie odwróciły się ani od Ukrainy, ani od Europy. Trump skierował pod adresem Władimira Putina ostre słowa i wciąż dostarcza Ukraińcom broń (choć teraz ją im sprzedaje, a nie podarowuje). Dziewięć miesięcy burzliwej dyplomacji nie przyniosło więc ani realizacji największych nadziei Rosji, ani spełnienia najgłębszych obaw Europy.

Po drugie, Europa przyspiesza. Na szczycie NATO w czerwcu 2025 r. państwa członkowskie uzgodniły zwiększenie wydatków obronnych do 5 proc. PKB do 2035 r. Ponieważ łączny PKB Europy jest dziesięciokrotnie większy od rosyjskiego, oznacza to ogromny wzrost potencjału militarnego. Unia Europejska zaostrza też presję gospodarczą na Rosję. Tylko w tym roku przyjęła cztery nowe pakiety sankcyjne – co oznacza najszybsze tempo od 2022 r. – i jest bliska uzgodnienia piątego. Będzie to dziewiętnasty taki pakiet od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Co najważniejsze, UE pracuje obecnie nad ambitnym planem udzielenia Ukrainie pożyczki reparacyjnej w wysokości 140 mld euro, finansowanej z zamrożonych aktywów rosyjskiego banku centralnego. Jeśli inicjatywa zostanie zatwierdzona, pozwoli utrzymać Ukrainę na powierzchni i umożliwi jej prowadzenie walki przez kolejne dwa, trzy lata, a przy tym odciąży europejskich podatników.

Po trzecie, Chiny coraz wyraźniej zwracają się ku Rosji. W 2024 r. NATO uznało Chińską Republikę Ludową za „kluczowego wspólnika” rosyjskiej machiny wojennej ze względu na sprzedaż sprzętu wojskowego i produktów podwójnego zastosowania do Rosji oraz współudział w masowym omijaniu sankcji. W ubiegłym miesiącu Pekin zgodził się na budowę gazociągu Siła Syberii 2, o który Moskwa zabiegała od lat. Po ukończeniu inwestycji rosyjski eksport gazu rurociągowego do Chin wzrośnie ponad dwukrotnie.

Po czwarte, decydującym czynnikiem jest kondycja wewnętrzna Rosji. Jak dwa ostrza nożyc, wojna i sankcje coraz głębiej tną gospodarkę kraju, zakłócając funkcjonowanie jego systemu finansowego i ograniczając zdolności produkcyjne. Realne stopy procentowe w Rosji są dziś najwyższe na świecie. Rynek pracy zmaga się z rekordowym niedoborem siły roboczej. Gospodarka cywilna stoi w miejscu. Głównym motorem wzrostu jest produkcja zbrojeniowa, na którą popyt będzie wzrastał wraz z wyczerpywaniem się ogromnych zapasów sprzętu wojskowego. Mimo to Putin oświadczył w zeszłym miesiącu na posiedzeniu Komisji Przemysłu Obronnego, że produkcja obronna osiągnęła „maksymalną wydajność”. Problemy te są skutecznie pogłębiane przez ataki Ukrainy na rafinerie ropy. Ataki te coraz poważniej zakłócają życie cywilne w Rosji.

Wszystko to budzi w kraju niepokój. Samozadowolenie, które ogarnęło rosyjskie elity dwa lata temu – kiedy wzrost gospodarczy był silny, sankcje wydawały się możliwe do przetrwania, a kontrofensywa Ukrainy zakończyła się niepowodzeniem – zniknęło. Zamiast tego narasta lęk i poczucie zagrożenia. Niektórzy snują nawet plany ucieczki, na wypadek gdyby „wszystko się zawaliło”. W ubiegłym miesiącu Dmitrij Kozak – powiernik Putina od lat 90., który sprzeciwiał się inwazji – zrezygnował ze stanowiska zastępcy szefa Administracji Prezydenta. Nastroje pogorszyły się nawet wśród tzw. Z-blogerów, czyli internetowych entuzjastów wojny, których obecnie przygnębiają kolejne porażki na froncie.

Nieuchronna eskalacja

.Strategiczny kontekst wojny ulega więc zmianie. Letnia ofensywa Rosji zakończyła się niepowodzeniem i ogromnymi stratami w ludziach. Dyplomatyczna rozgrywka ze Stanami Zjednoczonymi również nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. W kraju narastają napięcia. Europa uruchamia powolne, ale potężne tsunami wydatków obronnych. Z drugiej strony Chiny zwiększą dostawy sprzętu wojskowego do Rosji, a ok. 2030 r. ruszą z zakupami gazu, które mogłyby podtrzymać słabnące finanse rosyjskie. Takie wsparcie nie tylko ośmiela Moskwę do podejmowania większego ryzyka, lecz wręcz ją do tego zmusza. Klęska obniżyłaby bowiem wartość Rosji jako partnera i jeszcze bardziej przesunęła równowagę wpływów w tej relacji na korzyść Pekinu.

Krótko mówiąc, wiele wskazuje na to, że czas przestaje działać na korzyść Rosji. Równowaga potencjału materialnego i technologicznego zdecydowanie sprzyja jej przeciwnikom. W obecnych okolicznościach Rosja może zwyciężyć tylko, jeśli uniemożliwi wrogom przekucie wspólnej, uśpionej siły w realną przewagę. A może to zrobić poprzez podważanie ich determinacji. Dlatego stara się przyspieszyć realizację własnej „teorii zwycięstwa”: wyniszczyć Ukrainę militarnie i przetrwać polityczny opór Zachodu, zanim okno możliwości ostatecznie się zamknie. Moskwa prowadzi więc obecnie rekordową liczbę ataków dronowych i rakietowych na ukraińskie miasta, by osłabić morale i wolę oporu, a także przeprowadza bezprecedensowe naruszenia przestrzeni i operacje sabotażowe, by zastraszyć i podzielić Europę.

.Rosja będzie podejmować coraz bardziej ryzykowne i agresywne kroki, chyba że stanie w obliczu nieakceptowalnych kosztów. Pytanie brzmi, czy Europa potrafi pokazać – nie tylko słowem, lecz także czynem – że jest gotowa te koszty nałożyć. Niepowodzenie w tym zakresie nie zapobiegnie konfrontacji, lecz jedynie ją odroczy. Strach przed eskalacją to najpewniejszy sposób, by do niej doprowadzić.

Nigel Gould-Davies

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 października 2025