30 lat Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie
Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie świętuje 30-lecie i na jesień planuje główne jubileuszowe obchody. To jedyna państwowa instytucja popularyzująca kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni. „Jesteśmy też takim trochę muzeum dyplomacji” – oceniła dyrektor placówki Katarzyna Nowak.
Historia Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha
.Manggha została otwarta 30 listopada 1994 r. dzięki staraniom Andrzeja Wajdy oraz wsparciu władz Japonii, Polski i samorządu krakowskiego. Reżyser chciał, aby siedzibę w muzeum znalazł liczący ok. 6,5 tys. obiektów zbiór kolekcjonera Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego, zachwycający Wajdę, a rzadko prezentowany ze względu na brak miejsca.
W 1987 r. Andrzej Wajda otrzymał nagrodę Kioto (Kyoto Prize) w wysokości 400 tys. dolarów. Postanowił ją przeznaczyć na budowę Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha i w tym celu powołał Fundację Kyoto-Kraków. Taka decyzja wzbudziła entuzjazm w Japonii, której rząd finansowo wsparł inicjatywę. W Kraju Wschodzącego Słońca prowadzone były też zbiórki na budowę obiektu. Związek Zawodowy Kolei Wschodniej Japonii przeprowadził kwestę, w której tysiące ofiarodawców przekazało łącznie ok. 1 miliona dolarów.
Przez pierwsze 10 lat swojego funkcjonowania Manggha była oddziałem Muzeum Narodowego w Krakowie (MNK). Następnie, decyzją ministerstwa kultury, stała się odrębną państwową instytucją. W 2007 r. uzyskała status placówki muzealnej. Kolekcja Jasieńskiego jest depozytem MNK. Poza tym Manggha konsekwentnie buduje własny zbiór, poszerzany dzięki hojności darczyńców.
Działalność muzeum i nawiązywanie relacji z Japonią
.Muzeum rocznicę celebruje cały rok, ale na najbliższe miesiące szykuje specjalne wydarzenia. „Przygotowujemy trzy wystawy z kolekcji Jasieńskiego, ale w nowym ujęciu, nowej prezentacji Jasieńskiego jako wizjonera. (…) Chcemy uhonorować zarówno fundatora Andrzeja Wajdę, jak i Krystynę Zachwatowicz-Wajdę. Pokazać ich wspólną pracę i cele, idee, które m.in. tutaj się ziściły” – zapowiedziała dyrektor Mangghi.
Na mieszkańców i turystów czekać mają również spektakle nowoczesnego teatru japońskiego, ale i teatru no – jednej z najstarszych sztuk scenicznych świata, także awangardowe tańce buto – nawiązujące do starych obrzędów, koncerty, wydarzenia edukacyjne. Nie zabraknie jubileuszowego festiwalu kultury japońskiej – Manggha Matsuri.
„30-lecie to czas, kiedy trochę okrzepliśmy w Krakowie, a jednocześnie jest przed nami sporo wyzwań. Jeżeli porównać to do wieku człowieka, to mamy już pewne doświadczenie, ale też sporo oczekiwań względem tego, co nastąpi” – powiedziała Katarzyna Nowak.
Najważniejsze według niej jest odpowiadanie na potrzeby publiczności. „Myślę, że udaje się nam spełniać oczekiwania dotyczące tematów japońskich, tematów wschodnich” – oceniła dyrektor.
Placówka powstała przede wszystkim po to, aby prezentować eksponaty o tematyce japońskiej z kolekcji Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego. Z czasem rozszerzała działalność. Dziś jest miejscem ekspozycji szeroko pojętej sztuki i techniki japońskiej, ale funkcjonuje tu też szkoła języka japońskiego, odbywają się ceremonie parzenia herbaty, lekcje kaligrafii. Instytucja prowadzi działalność wydawniczą. Manggha celebruje święta japońskie. W 2015 r. otworzyła w swoim sąsiedztwie filię – Galerię Europa-Daleki Wschód.
Trzydzieści lat to również nawiązanie relacji z Japonią na różnych polach. „Jesteśmy takim trochę muzeum dyplomacji” – oceniła Katarzyna Nowak.
Manggha była miejscem wizyty cesarza Japonii Akihito i cesarzowej Michiko, księcia Akishino i księżnej Kiko, japońskich parlamentarzystów. Dzięki współpracy z japońskimi partnerami w 2018 r. udało się posadzić wiśnie sakura na bulwarach wiślanych w rejonie muzeum.
W poprzednim roku instytucja odnotowała prawie 190 tys. zwiedzających. „Publiczność po pandemii wróciła i jest coraz liczniejsza” – zauważyła dyrektor. Wcześniej instytucję odwiedzało ok. 120 tys. osób rocznie. Zwiedzający to głównie Polacy, ale i nie brakuje cudzoziemców. „Sztuka japońska ma dobry odbiór w Europie. Nieustannie uważana jest za ciekawą” – zwróciła uwagę Katarzyna Nowak.
Fenomen japońskiej kaligrafii
.We „Wszystko co Najważniejsze” ukazał się tekst Agnieszki PAWNIK, absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego i stypendystki JASSO w Nagoya University of Foreign Studies, poświęcony fenomenowi japońskiej kaligrafii.
Autorka pisze, że „aby zrozumieć fenomen tego, czym jest japońska kaligrafia w Azji Wschodniej, trzeba poznać historię i znaczenie chińskich znaków. Kanji były pierwszym, przyjętym przez Japonię od Chińczyków, systemem pisma. Aby połączyć japońską i chińską wymowę, znaczna część kanji zyskała dwa czytania – tzw. japońskie, najczęściej związane z rzeczownikami, czasownikami oraz przymiotnikami, oraz chińskie – służące do zapisu słów składających się z dwóch lub więcej znaków. To właśnie ze względu na różny sposób czytania seppuku zasłynęło na Zachodzie jako harakiri. Później powstały sylabariusze – hiragana i katakana. W hiraganie, która ukształtowała się w VIII wieku, powstało Genji Monogatari, najstarsza powieść na świecie. Katakana wykorzystuje te same dźwięki i służy do zapisu zapożyczeń. Trzy główne nurty japońskiej kaligrafii wiążą się z różnymi sposobami myślenia o znakach. Kaisho kładzie nacisk na proporcje i precyzję, gyosho – na płynność ruchów, sosho – na własną, abstrakcyjną interpretację. Niezależnie od stylu kaligrafia wymaga tradycyjnych narzędzi, w tym charakterystycznego pędzla oraz sumi – tuszu, który dawniej przygotowywano w formie twardej bryły”.
„Wszystkich kanji jest ponad 50 tys., ale nie oznacza to, że każdy Japończyk wszystkie je zna i rozpoznaje. Po II wojnie światowej Ministerstwo Edukacji Japonii stworzyło oficjalną listę znaków, tzw. Jōyō kanji-hyō, które pozostają w powszechnym użyciu. Od tamtej pory lista jest udoskonalana i rozszerzana. Obecnie znajduje się na niej 2136 znaków, z czego pierwsze 1026 poznaje się podczas sześciu pierwszych lat nauki w szkole podstawowej” – pisze Agnieszka PAWNIK.
Jak podkreśla, „Japończycy są bardzo przywiązani do poglądu, że nie da się nauczyć japońskiego pisma bez kaligrafii. Japońska kaligrafia opiera się na odpowiedniej kolejności stawiania kresek, proporcji poszczególnych znaków i – często niezbędnej – pamięci mięśniowej. Wiele japońskich szkół oferuje zajęcia kaligraficzne, które mają uczyć pokory, skupienia i dyscypliny. Szkoły publiczne wprowadzają naukę pisania tradycyjnym pędzlem w trzeciej klasie szkoły podstawowej. W liceach można je wybrać w ramach tzw. klas artystycznych, obok gry na instrumencie czy rysunku”.
Całość tekstu Agnieszki PAWNIK poświęconego japońskiej kaligrafii dostępna jest na portalu „Wszystko co Najważniejsze”:
PAP/Beata Kołodziej/WszystkoCoNajważniejsze/SN