Brytyjska armia lądowa najmniejsza od 1700 r. - Politico
Brytyjska armia jest gotowa walczyć z Rosją „od dzisiejszego wieczora”, jeśli Putin dokona inwazji na kolejny kraj w Europie Wschodniej – zapowiedział zastępca szefa Sztabu Obrony gen. Rob Magowan, cytowany przez portal Politico.
W jakim stanie jest brytyjska armia?
.Podczas posiedzenia komisji obrony Izby Gmin wysokiej rangu dowódca powiedział, że „gdyby armia brytyjska została poproszona o walkę dziś wieczorem, walczyłaby dziś wieczorem”.
„Nie sądzę, aby ktokolwiek w tym pokoju ma jakiekolwiek wątpliwości, że jeśli Rosjanie napadną dziś wieczorem na Europę Wschodnią, to nie spotkamy się z nimi w tej walce” – dodał.
Jak zauważyło Politico, mimo słów Magowana istnieją pewne obawy dotyczące potencjału militarnego Wielkiej Brytanii w przypadku eskalacji konfliktu w Europie. Portal podkreślił, że pod względem liczebności brytyjska armia lądowa jest najmniejsza od 1700 r.
Brytyjski sekretarz obrony John Healey przyznał w październiku w rozmowie z Politico, że stan sił zbrojnych jest „znacznie gorszy, niż myśleliśmy”.
Healey ogłosił, że Wielka Brytania zezłomuje pięć okrętów wojennych, 12 wojskowych śmigłowców oraz drony w ramach cięcia kosztów. Dzięki tym środkom w ciągu najbliższych pięciu lat uda się zaoszczędzić nawet pół miliarda funtów. Sekretarz obrony stwierdził, że Wielka Brytania nadal jest zobowiązana do wypełnienia celu, jakim jest przeznaczanie 2,5 proc. PKB na obronność.
Ukraina jeszcze walczy. Ale Rosja już wygrała najważniejszą bitwę: z Zachodem…
.„Decydenci z Waszyngtonu, Londynu, Berlina i Brukseli (aby wymienić tylko kilka z zaangażowanych stolic) mieli okazję przeciwstawić się imperialistycznym apetytom Rosji, stając ramię w ramię z dużym, silnym i zdeterminowanym narodem. Postanowili jednak poprzestać na powolnym strumyku wsparcia i łagodnych sankcjach. Tysiąc dni poświęcenia Ukrainy kupiło Europie czas, w którym ta mogła odbudować swoje zasoby obronne. Jednak tę szansę również zmarnowano.
Płacimy za to wysoką cenę. Rosyjska machina wojenna nie poprzestanie na Ukrainie. Kolejnym celem jest NATO, a w szczególności kraje bałtyckie. Dzięki znakomitej pracy śledczej wykonanej przez polskich, litewskich i estońskich dziennikarzy znacznie lepiej rozumiemy dziś, co się naprawdę dzieje. Dziennikarze wykorzystali dostępne zdjęcia satelitarne do stworzenia obrazu rosyjskich baz wojskowych w regionie i poprosili obecnych i byłych dowódców wojskowych o interpretację uzyskanych wyników.
Nic nie wydarzy się od razu. Siły Rosji są skrajnie osłabione. Wydolność desantowa Floty Bałtyckiej została wyczerpana. Koszary, poligony i parkingi są puste. Ogromne ilości sprzętu i części zamiennych trafiły na front Ukraiński. Dzięki temu mamy jeszcze czas. Ale nie jest go dużo. Rosja jest jednak w stanie szybko odbudować swoje zasoby wojskowe. Prawdopodobnie też nie będzie już stawiać na taktykę „maszynki do mięsa”, którą zastosowała w Ukrainie. Jej celem nie będzie zajęcie nowych połaci terytorium, ale zniszczenie wiarygodności NATO” – pisze w swoim artykule Edward LUCAS, brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB