Ceny surowców wciąż rosną

ceny surowców

Musimy się przyzwyczaić, że ceny surowców rosną – twierdzi Jeffrey Currie, analityk banku inwestycyjnego Goldman Sachs w rozmowie z holenderskim dziennikiem „Financieele Dagblad”. Według eksperta skoki cen są wynikiem m.in. wieloletniego zaniedbywania przez inwestorów „starej gospodarki”.

.Jeffrey Currie zwrócił uwagę, że w ubiegłym roku nie tylko padły rekordy cen takich surowców jak gaz, ale generalnie rynki surowców były niestabilne, a ceny zmieniały się „jak szalone”. Jak ocenił, to dopiero początek i musimy przygotować się na jeszcze wiele zawirowań.

Rozmówca „FD” przypomniał, że jeszcze niedawno nadpodaż surowców powodowała obniżenie cen. „W efekcie uzyskaliśmy niską i stabilną inflację oraz bardzo niskie stopy procentowe” – stwierdził. Zauważył, że inwestorzy koncentrowali się wówczas na lokowaniu swoich pieniędzy w akcjach takich firm technologicznych jak Amazon czy Facebook, co odbywało się kosztem „starej gospodarki”, takiej jak przemysł oraz koncerny naftowe.

„To samo w sobie nie powoduje wysokich cen surowców, ale historia pokazuje, że do tego potrzebny jest szok popytowy. I to się stało w wyniku post-covidowego ożywienia gospodarczego oraz wojny na Ukrainie” – ocenił Currie.

Ekspert GS zaznaczył, że choć obecnie inwestorzy ponownie lokują swoje pieniądze w „starej gospodarce”, to jednak problemu niedostatecznej podaży nie da się szybko rozwiązać. Jak stwierdził, świat musi się zatem przyzwyczaić do wysokich cen surowców.

Polska gospodarka

.Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, Piotr ARAK, na łamach „Wszystko co Najważniejsze”, twierdzi że: „Rok 2023 będzie czasem bardzo istotnego spowolnienia gospodarczego. Pokazują to najnowsze badania przedsiębiorstw. Wśród naszych przedsiębiorców panuje pesymizm. Firmy spodziewają się, że zmniejszy się liczba zamówień. W 2022 roku wzrost gospodarczy będzie wynosił około 4,5 proc., w roku 2021 wynosił 6,8 proc., więc zaobserwujemy spowolnienie polskiej gospodarki. Na początku roku 2023 będziemy mogli zauważyć ujemny wzrost, czyli możliwa jest realna recesja w granicach kilku dziesiątych punktu procentowego. Jest to związane z tym, co się dzieje z inflacją, która przestała wzrastać. To skutek wprowadzenia przez polski rząd tarczy antyinflacyjnych. Część zerowych stawek VAT ma zostać wycofana między innymi na paliwa i energię. Spowoduje to zapewne zawirowania w cenach nośników energii. W związku z tym możliwe jest, że w lutym 2023 roku będziemy mieli inflację w okolicach 20 proc”.

.„W 2023 roku nie czeka nas tak wysoki wzrost gospodarczy, jaki osiągnęliśmy w roku mijającym. Zakładamy, że będzie to rok trudniejszy, ponieważ może zwiększyć się wskaźnik bezrobocia. Nie będzie to znacząca liczba, ale firmy już deklarują, że będą dokonywać redukcji zatrudnienia. Sytuacja negocjacyjna pracowników będzie gorsza. Czeka nas kolejny sezon grzewczy, do którego musimy się przygotować. Społeczeństwo w Europie Zachodniej, tak jak i w Polsce, będzie zmęczone wysoką inflacją i tym, że ceny produktów cały czas rosną. To, że wskaźnik inflacji maleje, wcale nie oznacza, że maleją ceny. Oznacza to, że będą rosły, ale wolniej. Przez to 2023 rok będzie trudny. Ważne jest również to, co wydarzy się na froncie ukraińskim, jak będą przebiegały działania obu stron i jak to wpłynie na nas, np. czy czeka nas kolejna fala uchodźców. To wszystko będzie oddziaływało na naszą gospodarkę, bo jesteśmy państwem, które sąsiaduje z krajem pogrążonym w konflikcie zbrojnym” – pisze Piotr ARAK w tekście „Czas niepewności w polskiej gospodarce” [LINK].

PAP/Andrzej Pawluszek/WszystkocoNajważniejsze/EG

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 stycznia 2023