„Cinciątek", nowy pseudonim Igi Świątek po wygranej w Cincinnati

Cinciątek

Iga Świątek triumfuje w Cincinnati, tworząc wyjątkowe i inspirujące sportowe zjawisko znane jako „Cinciątek”.

.Tegoroczny turniej rangi WTA 1000 zgromadził w stanie Ohio wszystkie najlepsze zawodniczki z czołówki World Touru. Kibice, którzy zarwali noc na oglądanie finału turnieju pań na pewno nie żałują – ci na miejscu rozczarowani finałem panów, w którym po 20 minutach meczu Jannick Sinner skreczował w meczu z Carlosem Alcarazem powinni się czuć usatysfakcjonowani, tym co zobaczyli na korcie Lindner Family Tennis Center – obejrzeli zacięty finał, w którym szala przechylała się raz na jedną raz na druga stronę. Droga obu pań nie była usłana różami i zarówno Jasmine jak i Iga musiały w drodze do finału zmierzyć się z najlepszymi zawodniczkami WTA. Jasmine musiała po drodze wygrać z: Marią Sakkari, Barborą Kreicikovą, Ashlyn Krueger, Coco Gauff i Weroniką Kudermietową – Iga z kolei miała na drodze: Anastasiję Potapovą, Martę Kostiuk, Soranę Cirsteę, Annę Kalinską a na końcu Jelenę Rybakinę, która rozgromiła w ćwierćfinale liderkę list światowych Arynę Sabalenkę.

Oba półfinały były zacięte, ale mecz Igi z Jeleną zapadnie kibicom tenisa w pamięci – szczególnie pierwszy set tej rywalizacji, w którym obie panie Kazaszka i Polka grały wręcz na kosmicznym poziomie, osiągając podobną liczbę Winnerów i wysoki poziom serwisu. Mecz, w którym przy stanie 5:3 Jelena miała serwis i możliwość zamknięcia seta na swoją korzyść i ten moment, w którym Iga weszła na tak wysoki poziom, że Kazaszka, mimo że grała wybitny tenis nie była nic w stanie zrobić. Moim zdaniem o ile zdrowie jej dopisze to kwestią czasu będzie dołączenie Jeleny do grona najlepszej dwójki rankingu Aryny i Igi. To był jeden z najlepszych setów rywalizacji WTA w ostatnim czasie.

Jasmine w półfinale grała z Weroniką Kudermietową, dla której udział w półfinale był życiowym sukcesem. W tym meczu Włoszka o polskich korzeniach powinna wygrać w dwóch setach jednak „wpuściła” Rosjankę do gry a ta urwała 2 seta by ostatecznie przegrać w kolejnym a tym samym cały mecz z waleczną Jasmine.

Finał zapowiadał się więc niezwykle interesująco. Z jednej strony Jasmine, która wyraźnie wraca do formy po dwóch słabych miesiącach a z drugiej strony Iga, która wygrała Wimbledon jednak na którą chyba mało kto stawiał przed turniejem w kontekście finału. Zauważalne zmiany w grze Igi od turnieju w Bad Homburg vor der Höhe mogły jednak wskazywać, że w grze Igi zaszła zmiana w wielu aspektach gra, ale o tym będzie dalej. Za nami dosyć spora część sezonu i tak jak pisałem wcześniej na ostateczną ocenę pracy trenera Wima Fissette przyjdzie jeszcze czas.

Wróćmy więc do finału i tego czego byliśmy świadkami o północy z poniedziałku na wtorek. Przed finałem bilans spotkań Igi z Jasmine był zdecydowanie na korzyść Polki – pięć wygranych na pięć meczów. Poza jednym wszystkie rozstrzygnięte zdecydowanie bez cienia wątpliwości kto był lepszy. Nic więc dziwnego, że większość spodziewała się raczej jednostronnego pojedynku. Zobaczyliśmy jednak zupełnie coś innego – trzy pierwsze gemy wygrała waleczna Jasmine i prowadziła 3:0. Nie tego się spodziewaliśmy. W tej fazie meczu Iga popełniła w trzech gemach aż dziewięć błędów. W jej grze widać było nerwowość i pośpiech. Gdy opanowała nerwy i wróciła „dawna Iga” spotkanie wyrównało się. Iga przy swoim serwisie zaczęła trafiać pierwszym podaniem i ten element wprowadził większy spokój i pewność w grze Igi. Po wygraniu gema w tenisowym żargonie „Iga pojawiła się na tablicy wyników”. W kolejnym gemie Iga odrobiła stratę jednego przełamania i po chwili na tablicy wyświetlił się wynik 3:3. Iga podobnie jak w meczu z Jeleną zaczęła dominować Włoszkę i gdy wydawało się, że pójdzie za ciosem i po pięciu wygranych z rzędu gemach (5:3 dla Polki) będzie już tylko z górki – kilka błędów i niedokładności Igi i zrobiło się 5:5. Niewiele zawodniczek potrafiłoby sobie poradzić z taką sytuacją – Iga swoim opanowaniem i determinacją ponownie przełamała Jasmine a następnie po swoim podaniu zamknęła pierwszego seta wynikiem 7:5. W dotychczasowych pojedynkach obu pań taki wynik to coś nowego. Zazwyczaj Jasmine urywała 1 do 3 gemów w meczach z Igą. Zapowiadał się więc pasjonujący pojedynek w drugim secie.

Początek drugiego seta zapowiadał jednak, że to Iga będzie dalej dominować, gdyż na dzień dobry Jasmine została przełamana przez Raszyniankę. Po chwili Włoszka zrewanżowała się Idze przełamując ją przy jej serwisie. W tym secie wątek wzajemnych przełamań powtórzył się jeszcze kilka razy. Emocje zyskały na sile, gdy w jednej z najdłuższych wymian obie zawodniczki dużo biegały, przy czym to Iga prowadziła tę wymianę i „goniła” Jasmine od lewej do prawej strony kortu – gdy wydawało się, że Włoszka polegnie ostatnim zagraniem w pełnym biegu minęła Igę wzdłuż linii – kibice zerwali się z krzesełek i bili brawo za tę wymianę. To była jedna z najciekawszych wymian w tym meczu. To bardzo podbudowało Włoszkę.

Polka serwowała bardzo dobrze co było jej atutem w tym spotkaniu, ale każde jej drugie podanie było natychmiast atakowane bez litości przez Jasmine. Iga by utrudnić Jasmine agresywny return była zmuszana do większego ryzyka przy drugim. Ryzyko to poskutkowało aż siedmioma podwójnymi błędami przy serwisie Igi w tym meczu przy tylko dwóch po stronie Jasmine. W całym meczu Polka popełniła sporo błędów 32 przy tylko 19 błędach po stronie Paolini – jednak liczba winnerów po stronie Igi 34 była prawie dwa razy większa niż po stronie Jasmine 19. As serwisowy na koniec drugiego seta przypieczętował sukces i wygraną Igi Świątek, która w całym meczu zaserwowała dziewięć asów.

Tak jak nikt się nie spodziewał sukcesu Igi w Wimbledonie tak podobnie na jednej z najszybszych nawierzchni w kobiecym Tourze w Cincinnati mało kto stawiał na wygraną Polki, która udowodniła swoją wszechstronność i została królową Cincinnati.

Wracając do zmian, które są widoczne u Igi to widać jej większe opanowanie w trudnych momentach, radość z gry na korcie, zmianę ustawienia przy serwisie rywalek, poprawę serwisu. Oczywiście finał nie był spotkaniem bez błędów, bo tych Iga popełniła sporo jednak bilans winnerów nad błędami (34/32) był dodatni i to bardzo cieszy. Cieszy też widok Polki, która w bardzo trudnych momentach nie macha bezradnie rękami tylko koncentruje się na kolejnych piłkach. Na początku sezonu, gdy coś się sypało to już potem była lawina bezradności – teraz widać wyciąganie wniosków i analizę sytuacji na korcie. Wpływ trenera z Belgii widać już było na kortach trawiastych, teraz na kortach, na których Iga zawsze miała kłopoty z szybkimi wymianami zaszła olbrzymia zmiana. Szczególnie widać to było w meczu z Jeleną Rybakiną w pierwszym secie. Mimo wszystko warto pogratulować wiecznie uśmiechniętej Włoszce, że postawiła się Idze i mecz był bardzo wyrównany.

Iga Świątek, wygrała 11 turniej WTA 1000 w Cincinnati, pokonując w finale Jasmine Paolini ostatecznie 7-5, 6-4. Powróciła na 2. miejsce w światowym rankingu i będzie rozstawiona z numerem 2 w US Open. Uniknie tym samym przed finałem spotkania z liderką światowego rankingu i obrończynią tytułu Sabalenką. Wygrywając po raz 11 turniej rangi 1000 w historycznym światowym rankingu tenisistek Iga znalazła się na drugim miejscu – tylko Serena Williams wygrała więcej razy turnieje tej rangi (13). Iga ma tylko 24 lata więc pierwsze miejsce w tym znaczącym notowaniu jest jak najbardziej w jej zasięgu.

Po finale zwróciła się do Jasmine słowami „Gratulacje dla Ciebie za wspaniały za cały turniej. Grałaś świetnie i mam nadzieję, że zagramy razem w finale na US Open” – powiedziała Polka. A potem dodała „Dziękuję za to, że jesteś zawsze taką pozytywną osobą w szatni. Nie ma zbyt wiele tenisistek wśród nas, które są tak pozytywne jak ty. Zawsze dobrze Cię widzieć. Dziękuję Ci za to i gratulacje dla całego Twojego zespołu za świetną pracę, którą wykonujecie.” W kolejnych słowach podziękowała słowami „Dziękuję tym, którzy wierzyli we mnie nie tylko w czasie wzlotów, ale też upadków – powiedziała Iga Świątek, odbierając trofeum za zwycięstwo w turnieju WTA 1000 Cincinnati Open.”

W innych słowach skierowanych do zespołu i rodziny powiedziała „Chcę podziękować mojemu zespołowi. Dziękuję Wam za to, że pomagacie mi stać się lepszą tenisistką i uczycie mnie, jak radzić sobie lepiej na szybkich nawierzchniach. Jestem zszokowana i przeszczęśliwa. Dziękuję mojemu teamowi oraz rodzinie za nieustanne wsparcie”. Jeden z kibiców trzymał transparent Cinciątek i faktycznie tegoroczna edycja turnieju w stanie Ohio przejdzie i zostanie zapamiętana jako arena, na której Polka pokonała kolejne bariery i udowodniła, że w zbliżającym się turnieju wielkiego szlema w US Open będzie należeć na pewno do ścisłej czołówki zawodniczek typowanych do wygrania tego turnieju. Mam nadzieję, że powtórzy sukces z 2022 roku, gdy tryumfowała w tym turnieju. Wierzymy, że w kolejnych miastach do których zawitają rozgrywki WTA 1000 pojawią się podobne transparenty: „Dubaitek”, „Dohatek”, „Torontek” czy „Wuhąntek”.

.Cały tenisowy świat zachwyca się przemianą Igi Świątek. Eksperci i byłe gwiazdy tenisa zgodnie powtarzają, że jeśli Iga wygrała na trawie, tak znakomicie potrafi grać na hardzie i jest bezkonkurencyjna na mączce to jest bardziej kompletną zawodniczką. Jedna z byłych gwiazd tenisa Lindsey Davenport, która jeszcze kilka dni temu wbijała szpilkę Polce po finale powiedziała „Trzeba zacząć mówić o niej jako o faworytce US Open”. Uważam, że Iga jest młoda i wszystko przed nią, współpraca z nowym trenerem Wimem Fissette przynosi na ten moment korzyści – ma też co poprawiać w swojej grze a im więcej pozytywnych zmian zobaczymy w jej grze tym częściej będziemy ją oglądać wznoszącą kolejne tenisowe trofea. JAZDA IGA.

Jarosław Ślubowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 sierpnia 2025
Iga Świątek/Instagram/wta