Córka Ignacego Daszyńskiego zagrała w pierwszym narodowym polskim filmie dźwiękowym

Dnia 29 marca 1930 r. odbyła się premiera pierwszego polskiego filmu dźwiękowego „Moralność pani Dulskiej”, wyreżyserowanego przez Borysa Newolina i Bolesława Landa.
Moralność pani Dulskiej – pierwszy polski film dźwiękowy
.Dziennik „Gazeta Polska” 4 kwietnia 1930 r. zamieścił recenzję pierwszego polskiego filmu dźwiękowego: „Kinoteatr «Casino» otworzył swój sezon dźwiękowy prawdziwie sensacyjną premierą. «Moralność pani Dulskiej» to pierwszy polski film dźwiękowo-śpiewno-mówiony, film, na którego ukazanie się czekała z niecierpliwością i żywym zainteresowaniem nie tylko publiczność, ale i cała polska branża kinematograficzna”. W dalszej części recenzji pisano: „Po premierze tego filmu można już stwierdzić, że polska produkcja dźwiękowa stała się zupełnie aktualną. Próba powiodła się. Byłoby mizantropią wyolbrzymiać wady i złe strony tego obrazu, negując wartości zasadnicze, które on niewątpliwie przynosi. Przystępując do szczegółowej oceny, należy podkreślić przede wszystkim zalety: piękną ilustrację muzyczną, inteligentną grę czołowych artystów, dobrą synchronizację głosów scen zbiorowych, doskonałe epizody groteskowo-charakterystyczne. Ludomir Różycki, autor muzyki, dobrze wywiązał się z zadania. Ilustracja muzyczna jest tu bogatsza o motywy i bardziej artystyczna niż w wielu realizatorach dźwięku zagranicznych”.
Autorami scenariusza tego filmu i jego reżyserami byli doświadczeni filmowcy Borys Newolin i Bolesław Land. Na potrzeby promocji filmu stworzyli oni pseudonim swojej spółki reżyserskiej – Bolesław Newolin. Główne role w filmie zagrali: Dela Lipińska (Hanka) i Marta Flantz (Aniela Dulska), prywatnie żony reżyserów, oraz Ludwik Fritsche (Felicjan Dulski), Tadeusz Wesołowski (Zbyszko Dulski). I tu pojawia się kolejna nowość – obie główne bohaterki nie mówiły po polsku, dlatego ich kwestie musiały być dubbingowane. W filmie zagrały też Anna Daszyńska, córka Ignacego Daszyńskiego, w owym czasie marszałka Sejmu oraz Zofia Batycka, ówczesna Miss Polonia i wicemiss Europy.
Historia kina polskiego
.Dużym problemem podczas pokazów filmu była synchronizacja obrazu i dźwięku, gdyż dialogi i pozostałe dźwięki tła zostały nagrane na płytach gramofonowych i były odtwarzane równolegle do obrazu na oddzielnym urządzeniu. Nagrań dźwiękowych dokonano w Wiedniu, a tłoczeniem płyt zajęła się polska wytwórnia Syrena Record.
O kulisach powstania filmu i wyboru jego obsady pisze Tadeusz Lubelski w książce „Historia kina polskiego”. „Żeby skłonić rodzimą branżę do ryzyka realizacji pierwszego polskiego dźwiękowca, potrzebna była inicjatywa kogoś, kto już za granicą przekonał się, jakie to przynosi zyski. Tym kimś był Bolesław Land, mający za sobą długą praktykę producencką w Wiedniu. Nakłonił on dyrektora nowo powstałej warszawskiej wytwórni Heros, Maurycego Herszfinkla, do idei narodowego filmu dźwiękowego. Polecił mu też jako reżysera swego wiedeńskiego znajomego, rosyjskiego emigranta Bolesława Newolina. Warunki Herszfinkla były dwa: film powinien mieć współczesny polski temat i być adaptacją znanego utworu literackiego.
Zdecydowano się na dramat Gabrieli Zapolskiej «Moralność pani Dulskiej». Scenariusz napisali razem Land i Newolin. Obaj też zażądali czołowych ról dla swych żon, skądinąd świetnych wiedeńskich aktorek. Pół biedy z żoną Newolina, Martą Flantz, uczennicą samego Maksa Reinhardta, odpowiednia dla jej wieku i pozycji aktorskiej była rola pani Dulskiej. Gorzej z żoną Landa, młodą i piękną Delą Lipińską, trzeba było dla niej napisać na nowo wysuniętą na pierwszy plan postać Hanki”. Film „Moralność pani Dulskiej”, entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, oraz rozwój kinematografii w Europie i Stanach Zjednoczonych uzmysławiały polskim producentom, że od filmów dźwiękowych nie ma odwrotu. Ta świadomość była jednak dla nich bardzo bolesna, gdyż koszty nakręcenia filmu dźwiękowego były kilkakrotnie wyższe od filmu niemego.
Demiurg kina
.Choć Fellini nieufnie przygląda się popkulturze, to jednak nie próbuje się od niej separować i odnajduje pewne miejsca wspólne między swoim kinem a światem telewizyjnych symulakrów – pisze Robert BIRKHOLC w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Federico Fellini. „Notatnik reżysera” jako manifest poetycki twórcy„.
„Choć filmy Federica Felliniego, takie jak Rzym (1972) czy Wywiad (1987), bywają niekiedy określane przez krytyków i historyków kina mianem esejów, to jednak współcześni teoretycy gatunku, kojarzonego przeważnie z nazwiskami Jeana-Luca Godarda, Chrisa Markera czy Haruna Farockiego, bardzo rzadko przywołują twórczość włoskiego reżysera. Za wyznaczniki eseju audiowizualnego, który jest definiowany na różne sposoby i wymyka się filmoznawczym taksonomiom, uznaje się często takie cechy, jak: obecność subiektywnego komentarza, napięcie między słowem a obrazem, hybrydyczność, afabularność, pograniczność i anty systemowość”.
„Podczas gdy wyżej wymienione dzieła kinowe Felliniego nie w pełni wpisują się w tak zakreślone ramy, wydaje się, że przynajmniej jeden film włoskiego twórcy spełnia najważniejsze kryteria eseju rozumianego jako gatunek in-between, sytuujący się na pograniczu dokumentu i kina fikcji, heterogeniczny, dyskursywny i autorefleksyjny. Zrealizowany dla NBC Notatnik reżysera (1969) można zaliczyć do tzw. notatek filmowych (filmów przedstawiających przygotowania do realizacji dzieł fabularnych), które tworzą swego rodzaju odmianę, a może nawet podgatunek eseju audiowizualnego”.
„Poza Fellinim notatki tworzyli tacy artyści, jak: Pier Paolo Pasolini (Wizja lokalna w Palestynie, Notatki do filmu o Indiach, Notatki do Orestei Afrykańskiej), Andriej Tarkowski (Czas podróży) czy Jean-Luc Godard (Notatki na temat filmu „Zdrowaś Mario”), którzy – podobnie jak pisarze obnażający swój warsztat literacki w sylwach i dziennikach – chcieli przybliżyć odbiorcom swoją pracę twórczą. Notatki filmowe pokazują m.in. poszukiwania lokacji i aktorów do planowanych filmów, przy czym od zagadnień stricte produkcyjnych ważniejsze są w nich problemy artystyczne filmowców”.
.”W spychanym na margines dorobku Felliniego i bardzo rzadko omawianym Notatniku… reżyser nie tylko przedstawia metodę swojej pracy, ale też symbolicznie żegna się z wcześniejszą formułą kina i wytycza nowe ścieżki w swojej twórczości. Warto spojrzeć na ten niepozorny, żartobliwy film telewizyjny jako na swego rodzaju manifest poetyki (a nawet semiotyki) kina artysty, który poprzez eseistyczną formę wyraża swój stosunek do tak fundamentalnych zagadnień, jak relacje: reżyser–aktor, autor–dzieło oraz film–rzeczywistość”.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/robert-birkholc-federico-fellini-notatnik-rezysera-jako-manifest-poetycki-tworcy/
PAP/Tomasz Szczerbicki/WszystkocoNajważniejsze/MJ





