„Cud, że jeszcze żyjemy” - Teatr Współczesny wraca do Wildera

Staramy się opowiadać o kryzysie, o momentach, gdy ludzkość stawała nad przepaścią i nie wiadomo było, czy sobie dalej poradzi - mówi reżyser „Cud, że jeszcze żyjemy” Marcin Hycnar. Premiera w Teatrze Współczesnym - w czwartek 5 grudnia 2024 roku.

Staramy się opowiadać o kryzysie, o momentach, gdy ludzkość stawała nad przepaścią i nie wiadomo było, czy sobie dalej poradzi – mówi reżyser „Cud, że jeszcze żyjemy” Marcin Hycnar. Premiera w Teatrze Współczesnym – w czwartek 5 grudnia 2024 roku.

„Cud, że jeszcze żyjemy” – Teatr Współczesny wraca do Wildera

.Marcin Hycnara pytany, czy sztuka „Cud, że jeszcze żyjemy” Wildera zgodnie z podtytułem jest „wesołą historią ludzkości”, Marcin Hycnar powiedział: „cóż, to historia wesoła, a ogromnie przez to smutna”. „Faktycznie autor, pisząc tę sztukę w 1942 r., nie miał zbyt wielu powodów do radości, ale postanowił sobie, że stworzy rzecz, która miała wówczas ludziom dodać otuchy. Mówiącą o tym, że ludzkość nie raz już była na krawędzi i stała nad przepaścią. Wydawało się, że może być ciężko, a jednak w człowieku była jakaś siła, rodzaj determinacji, by budować od nowa; żeby ten świat na nowo meblować” – powiedział. „I tak, jak w 1942 r., miał ten utwór dodawać otuchy – myślę, że tak samo i dziś warto tę historię opowiedzieć z innych, ale nie zawsze odmiennych powodów, bo nie zwykłym jest to, że w sztuce Wildera jest mowa o katastrofie klimatycznej, pojawiają się uchodźcy, mowa jest o wojnie, która toczy się tuż obok. Wydało mi się, że przynajmniej te trzy wątki są najlepszym powodem, by tę sztukę przypomnieć” – wyjaśnił reżyser.

Premiera spektaklu – 5 grudnia o godzinie 19 na Głównej Scenie Teatru Współczesnego w Warszawie. Kolejne przedstawienia – 6-8 i 27-29 grudnia.

„Bohaterami spektaklu jest rodzina Antrobusów – Maggie i George – oraz ich dzieci Gladys i Henry. Pan i Pani Antrobus to małżeństwo pięciotysięcznym stażem, więc to ludzie leciwi. Pan Antrobus, gdy widzowie go poznają, właśnie wymyślił koło i już kończy pracę nad alfabetem” – mówił. „Thornton Wilder w tej sztuce bawi się chronologią czasową, miesza epoki – i my staramy się oddać to na scenie. Trzy akty tej sztuki są niezwykle różne, jeśli chodzi o konwencje i czas, w którym się dzieją” – tłumaczył Marcin Hycnar.

Wciąż bardzo aktualny spektakl

.Pytany, co wnosi nowy przekład, którego na zamówienie Teatru Współczesnego dokonał Bartosz Wierzbięta, reżyser powiedział: „myślę, że niezwykle dużo”. „Przyznam, że dotarłem do maszynopisu prapremierowego polskiego wystawienia w 1956 r. w Teatrze Narodowym, które nosiło tytuł „Niewiele brakowało”. Gdy go przeczytałem – z przykrością stwierdziłem, że tłumacz wówczas musiał rzecz skroić pod wymogi Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w związku z czym np. supermarket zamieniał na spółdzielnię mleczarską itd., co niosło ze sobą w tłumaczeniu komiczne, niezamierzone, językowe potworki” – mówił twórca przedstawienia. „Bartosz Wierzbięta ze swoim uchem na współczesność – dopisując wiele Wilderowi, ale starając się dziś oddać ducha tamtej historii – sprawił, że ten tekst jest niezwykle żywy, świeży i brzmi, jakby to było napisane dzisiaj” – wyjaśnił reżyser.

Przedstawienie rozgrywa się w umownej przestrzeni, która może w I akcie kojarzyć się z wnętrzem jaskini. „Siłą rzeczy scenografia jest nieco umowna, ponieważ mamy do czynienia z trzema aktami, które są bardzo różne. Zmiany scenerii między aktami będą zauważalne” – powiedział reżyser. „Dzięki dotacji organizatora udało nam się zakupić dwa projektory. Dlatego mamy tu do czynienia ze spektaklem z projekcjami multimedialnymi, zarówno z projekcją w tle, jak i przednią. To jest dla Teatru Współczesnego novum” – podkreślił Marcin Hycnar.

„Ta wizualna strona jest umowna, ponieważ staramy się opowiadać o kryzysie, o momentach, gdy ludzkość stawała nad przepaścią i nie wiadomo było, czy sobie dalej poradzi” – mówił. „Martyna Kander zgromadziła na scenie resztki zachodniego świata, to są właściwie gruzy, w efekcie nie wiemy czy bardziej mieszkanie czy bunkier, w którym się ludzkość może schować” – powiedział reżyser.

Za wielkim oknem w pierwszym akcie na projekcji cały czas pada śnieg i zbliża się lodowiec. „W pierwszym akcie naszej sztuki mamy do czynienia z katastrofą klimatyczną, zlodowaceniem. W drugim akcie zaczyna mocno padać deszcz i zdaje się, że tylko niektórzy przedstawiciele poszczególnych gatunków przeżyją tę ulewę, a trzeci akt to zupełne zaskoczenie w lekturze i myślę, że takim samym będzie dla naszej publiczności, bo oto jesteśmy w chwili, gdy wojna, która działa się tuż obok, właśnie się skończyła” – wyjaśnił Marcin Hycnar.

„Cud, że jeszcze żyjemy” Thorntona Wildera to jedna z najważniejszych sztuk amerykańskich lat 40. Jej prapremiera odbyła się w październiku 1942 r. w New Haven (Connecticut), a w listopadzie 1942 r. została przeniesiona na Broadway w reżyserii Elii Kazana. W 1943 r. Wilder otrzymał za nią nagrodę Pulitzera” – przypomniano na stronie teatru.

Jak podkreślono, „Teatr Współczesny wraca do Wildera po niezapomnianych realizacjach „Naszego miasta” w reżyserii Erwina Axera w 1957 r. i Macieja Englerta w 1998 r.”. „Cud, że jeszcze żyjemy” w nowym przekładzie Bartosza Wierzbięty w reż. Marcina Hycnara to pierwsza realizacja tej niezwykle aktualnej sztuki Wildera od czasu polskiej prapremiery w Teatrze Narodowym w 1956 r. (granej pod tytułem „Niewiele brakowało”)” – wyjaśniono w zapowiedzi spektaklu.

„Wildera zawsze lubiłem. Kiedyś przeglądałem jego dorobek z myślą, że może znajdę coś, co warto zrealizować i z zaskoczeniem odnotowałem, że w roku 1942 napisał sztukę „The Skin of Our Teeth”, za którą dostał Pulitzera, a która w Polsce jest właściwie nieznana. Udało mi się dotrzeć do maszynopisu prapremierowego i – jak dotąd – jedynego profesjonalnego wystawienia tego dramatu w naszym kraju” – powiedział Marcin Hycnar, cytowany w informacji.

Scenografię zaprojektowała Martyna Kander, a kostiumy – Anna Adamek. Muzykę skomponował Mateusz Dębski. Za reżyserie światła odpowiada Karolina Gębska, a za projekcje wideo – Jagoda Chalcińska

Występują: Joanna Jeżewska, Monika Kwiatkowska, Monika Pawlicka, Agnieszka Suchora, Kinga Tabor, Barbara Wypych, Konrad Braciak, Piotr Bajor, Marcin Bubółka, Dariusz Dobkowski, Mariusz Jakus, Przemysław Kowalski, Mariusz Ostrowski i Szymon Roszak.

Kultura i sztuka – zróbmy dla nich miejsce w naszym życiu

.„Kultura Najważniejsza” to newsletter, w którym podpowiadamy, co warto obejrzeć, co przeczytać, czego posłuchać, ale i czego – posmakować. Odrywając się od codzienności, chcemy przypomnieć o fascynującym świecie kultury i sztuki, na który warto znaleźć czas.

Sztuka wyraża nasze estetyczne potrzeby. Prowokuje do myślenia, pobudza kreatywność, wyzwala emocje. Pozwala poczuć się wyjątkowo, a co najważniejsze, wzbogaca nas samych. Chcemy razem, wspólnie z Państwem, wybierać, to co najważniejsze w kulturze. W każdy czwartek, punktualnie o godzinie 21.00 znajdą Państwo w swojej skrzynce e-mailowej zbiór propozycji kulturalnych, które warto uwzględnić podczas planowania weekendu.

Przedstawiamy premiery kinowe, a także filmy dostępne na platformach streamingowych dla tych, którzy wolą rozkoszować się kulturą w domowym zaciszu. Przypominamy o klasykach, wracamy do pozycji, które zdobyły największe nagrody filmowe i wywarły wpływ na pokolenia oraz do których nawiązuje współczesna kinematografia – i nie tylko.

Nie zapominamy również o koncertach czy płytach. Muzyka pełni tu ważną rolę. Dzięki „Kulturze Najważniejszej” nie ominie Państwa absolutnie żadne wartościowe wydarzenie. 

Zachęcamy do zapisania się do specjalnego, bezpłatnego newslettera „Kultura Najważniejsza”, który pozwoli Państwu zaplanować kulturalny weekend [LINK DO ZAPISÓW].

PAP/ Grzegorz Janikowski/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 grudnia 2024