Czad wychodzi z francuskiej strefy wpływów, woli Rosję

Czad ogłosił 27 listopada 2024 roku, że wycofuje się z umowy o współpracy obronnej z Francją. Oznacza to, że francuscy żołnierze będą musieli opuścić środkowoafrykański kraj, który jest kluczowym sojusznikiem Zachodu w walce przeciwko dżihadystom w regionie – podała agencja Reutera.

Czad ogłosił 27 listopada 2024 roku, że wycofuje się z umowy o współpracy obronnej z Francją. Oznacza to, że francuscy żołnierze będą musieli opuścić środkowoafrykański kraj, który jest kluczowym sojusznikiem Zachodu w walce przeciwko dżihadystom w regionie – podała agencja Reutera.

Czad i wycofanie się z porozumienia – dlaczego?

.W komunikacie czadyjskiego MSZ napisano, że po 66 latach od uzyskania niepodległości kraj chce korzystać z pełni suwerenności. Według resortu wycofanie się z porozumienia, zmienionego ostatnio w 2019 roku, pozwoli Czadowi „zdefiniować na nowo strategiczne partnerstwa według priorytetów kraju”.

Czad blisko współpracował w przeszłości z armiami państw zachodnich, ale w ostatnich latach zbliżył się do Rosji – oceniła agencja Reutera.

„Czad uszanuje warunki rozwiązania umowy, w tym konieczne terminy, i będzie współpracował z władzami francuskimi, by zapewnić harmonijne przejście” – napisano w komunikacie czadyjskiego MSZ. Zapewniono, że decyzja w żaden sposób nie podaje w wątpliwość relacji kraju z Francją.

Rosyjskie starania o dobre relacje z Czadem

.Dnia 28 listopada 2024 w Czadzie gościł minister spraw zagranicznych Francji Jean-Noel Barrot, który odwiedził obszar przy granicy z Sudanem. Według Reutersa nie ma oznak, że Paryż został uprzedzony o decyzji władz w Ndżamenie. Obecnie w Czadzie znajduje się około tysiąca francuskich żołnierzy oraz samoloty bojowe.

Rosja od dłuższego czasu zabiega o bliskie relacje z Czadem, który chciałaby włączyć do swojej strefy wpływów. Razem z Czadem strefa ta objęłaby cały Sahel, ciągnąc się nieprzerwanie od Sudanu na wschodzie, przez Republikę Środkowoafrykańską, Niger, Burkina Faso po Mali na zachodzie.

Rosyjski imperializm

.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.

„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.

”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 listopada 2024