Czyja będzie Azja Centralna? Ofensywa talibów

Azja Centralna

Po odzyskaniu w 2021 r. władzy w Afganistanie przez talibów postsowieckie państwa Azji Centralnej skoncentrowały się na pragmatycznym podejściu do relacji z Kabulem, nie uznając formalnie afgańskiego rządu, lecz unikając drażliwych kwestii politycznych – zauważył portal Times of Central Asia.

Azja Centralna a talibowie

.Kraje Azji Centralnej powstałe po rozpadzie Związku Sowieckiego – Uzbekistan, Kazachstan, Tadżykistan, Kirgistan i Turkmenistan – przyjęły pragmatyczne podejście do relacji z Afganistanem, kładąc nacisk na współpracę gospodarczą, rozwój infrastruktury i projekty inwestycyjne i jednocześnie unikając uzależniania tej współpracy od kwestii politycznych czy ideologicznych, charakterystycznych dla państw Zachodu. Choć żaden z tych krajów nie uznał formalnie reżimu talibów, relacje dwustronne i regionalne z Kabulem rozwijają się w oparciu o konkretne działania.

Afganistan utrzymuje przedstawicielstwa dyplomatyczne we wszystkich pięciu państwach Azji Centralnej. Kazachstan, Turkmenistan i Uzbekistan oficjalnie akredytowały dyplomatów mianowanych przez talibów na zasadzie wzajemności. Kirgistan i Tadżykistan są bardziej powściągliwe – w Duszanbe nadal urzęduje ambasador mianowany przez poprzedni rząd prezydenta Aszrafa Ghaniego, a status afgańskiej misji w Biszkeku pozostaje nieuregulowany.

Państwa regionu nie deklarują uznania władz w Kabulu (choć Kazachstan oficjalnie skreślił w 2024 r. Taliban z listy organizacji terrorystycznych) i nie angażują się w ich legitymizację na arenie międzynarodowej. Współpraca dwustronna i wielostronna opiera się jednak nie na deklaracjach politycznych, lecz na praktycznych inicjatywach. Kraje Azji Centralnej, które niegdyś traktowały Afganistan jako źródło niestabilności w związku z zagrożeniem ruchami ekstremistycznymi, teraz budują relacje z Kabulem na rozwijaniu projektów z dziedzin transportu, handlu, energetyki, bezpieczeństwa żywnościowego oraz pomocy humanitarnej. Takie podejście wpisuje się w szerszy trend regionalnej dyplomacji, w której pragmatyzm zastępuje ideologiczne warunki współpracy – podkreślił Times of Central Asia.

Islamski Emirat Afganistanu

.Portal przypomniał też, że po przejęciu władzy przez talibów w 2021 r., które nastąpiło po pospiesznym i chaotycznym wycofaniu się wojsk zachodniej koalicji (w tym polskich) pod przewodnictwem USA, Afganistan znalazł się w trudnej sytuacji. Państwo zostało pozbawione wsparcia z Zachodu, ale istnieje prawdopodobieństwo, że nadal będzie przez długie lata uzależnione od pomocy zewnętrznej. Jak zauważono, jest to sytuacja znana w Afganistanie od dawna, ponieważ kraj ten przez stulecia stawał się miejscem geopolitycznej rywalizacji wielkich mocarstw.

Świadome tej zależności państwa regionu dostrzegają jednak szansę na włączenie Afganistanu w sieć współpracy – pod warunkiem, że działania rządu talibów będą przewidywalne i ukierunkowane na rozwój, a współpraca pozostanie wolna od zagadnień politycznych czy ideologicznych. Times of Central Asia zwrócił uwagę, że Afganistan po odzyskaniu władzy przez talibów ma szansę zerwać z reputacją „cmentarzyska imperiów” i zapisać nowy rozdział w swojej historii. To, w jakim stopniu mu się to powiedzie, może – w ocenie portalu – zadecydować nie tylko o przyszłości samego Afganistanu i całego regionu, lecz również wywrzeć wpływ na kształtowanie się nowego globalnego paradygmatu bezpieczeństwa.

Czy wojna w Afganistanie była w ogóle potrzebna?

.”Amerykańska okupacja Afganistanu, która rozpoczęła się w październiku 2001 r., jest często uważana za wojnę słuszną w przeciwieństwie do inwazji na Irak. Wojna w Iraku była w ocenie wielu niepotrzebnym konfliktem. Ale nagły, choć nieunikniony upadek afgańskiego rządu i odradzające się rządy talibów wywołały nowe pytania o to, dlaczego armia amerykańska wkroczyła do Afganistanu i co w ciągu dwudziestu lat udało się USA osiągnąć” – pyta prof. Mark JUERGENSMEYER w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Czy wojna w Afganistanie była w ogóle potrzebna?„.

„W pierwszych dniach po dramatycznych wydarzeniach z 11 września 2001 r. wydawało się, że nikt nie wątpi, że sprawcy tego ohydnego czynu muszą zostać schwytani i pociągnięci do odpowiedzialności. Kiedy stało się jasne, że reżim talibów w Afganistanie pomógł ukryć Osamę bin Ladena i innych przywódców światowego ruchu dżihadystycznego, którzy mieli swoją bazę operacyjną w tym kraju, wielu wydawało się oczywiste, że musi upaść sam reżim”.

„Chociaż nikt nigdy nie oskarżył afgańskich przywódców o bezpośredni udział w planowaniu i przeprowadzeniu aktu terrorystycznego z 11 września 2001 roku, uznano, że ukrywają terrorystów. Co więcej, talibowie utrzymywali surowy, ekstremistyczny reżim bez poparcia międzynarodowego. Tylko trzy kraje na świecie oficjalnie uznawały rządy talibów przed 11 września – Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Pakistan – a po atakach na World Trade Center zostały zerwane nawet te nieliczne powiązania. Wydawało się, że nikt nie chciał stanąć w obronie Afganistanu, gdy armia amerykańska przygotowywała się do inwazji na ten kraj”.

„W dniu 20 września 2001 r. prezydent George W. Bush oskarżył talibów o ukrywanie terrorystów z Al-Kaidy. Postawił niepodlegające negocjacjom ultimatum, żądając, aby rząd talibów zrobił pięć rzeczy: przekazał Osamę bin Ladena i innych przywódców Al-Kaidy Stanom Zjednoczonym w celu ich osądzenia; uwolnił wszystkich cudzoziemców, w tym Amerykanów, „niesłusznie uwięzionych” w Afganistanie; zniszczył obozy szkoleniowe dla terrorystów bin Ladena w kraju; pozwolił inspektorom amerykańskim wjechać do Afganistanu, aby upewnić się, że obozy zostały zniszczone; „ochronić wszystkich dziennikarzy, dyplomatów i pracowników niosących pomoc” w Afganistanie”.

.”Co ciekawe, ultimatum zawierało dwa punkty (uwolnienie więźniów politycznych i ochrona dziennikarzy), które nie były bezpośrednio związane z Al-Kaidą. Ale jest mało prawdopodobne, że talibowie zaakceptowaliby żądania, nawet gdyby ograniczały się one do tego, co uważano za powiązane z operacjami terrorystycznymi. Afgański rząd odrzucił żądania Busha, mówiąc, że osądzi bin Ladena, jeśli USA przedstawią jakiekolwiek dowody jego współudziału w atakach. W tym samym czasie Wielka Islamska Rada Afganistanu – zgromadzenie czołowych duchownych w kraju – spotkała się w odpowiedzi na prośbę talibów o radę, jak afgański rząd powinien zareagować. Mułła Omar prawdopodobnie nie był pewien, co zrobić w tej sytuacji – po części dlatego, że był prawie zupełnie nieświadomy spraw poza własnym krajem i nie rozumiał, co ma z nim wspólnego zburzenie jakiegoś budynku znajdującego się gdzieś daleko. Dlatego szukał przewodnictwa u duchownych” – pisze prof. Mark JUERGENSMEYER.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-mark-juergensmeyer-czy-wojna-w-afganistanie-byla-w-ogole-potrzebna/

PAP/MJ




Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 kwietnia 2025