Gruziński parlament przegłosował ustawę anty-LGBT

Gruziński parlament przegłosował w czwartek 27 czerwca w pierwszym czytaniu pakiet projektów ustaw o przeciwdziałaniu propagandzie LGBT. Zdaniem krytyków regulacji jest to element straszenia Zachodem w ramach przedwyborczej walki politycznej, a także prowadzi do polaryzacji społeczeństwa oraz stygmatyzowania mniejszości.
Pakiet przyjęty przez 78 deputowanych, opozycja zbojkotowała głosowanie
.Pakiet ustaw zainicjowany przez partię rządzącą Gruzińskie Marzenie, posiadającą większość w parlamencie, poparło 78 deputowanych. Opozycja nie uczestniczyła w głosowaniu, co, jak piszą media, stało się pretekstem dla ugrupowania władzy, by oskarżyć ją o szerzenie „propagandy LGBT”.
Partia rządząca przekonuje, że inicjując te ustawy, kieruje się troską o „tradycyjne wartości” wyznawane przez Gruzinów. Opozycja argumentuje jednak, że – podobnie jak przyjęta wcześniej kontrowersyjna ustawa o „agentach zagranicznych” – również nowa inicjatywa legislacyjna jest wzorowana na ustawie rosyjskiej, a jej celem jest wykorzystanie tematu mniejszości w grze politycznej przed październikowymi wyborami.
W projektach ustaw chodzi nie tylko o to, by zakazać małżeństw jednopłciowych czy adopcji dzieci przez pary homoseksualne, lecz m.in. również o eliminację wzmianek o LGBT (które mogłyby zostać uznane za promowanie) ze szkół i przestrzeni publicznej – książek, filmów, reklam itd. Zakazane mają być także operacje zmiany płci oraz deklarowanie płci niezgodnej z genetyczną, jak również demonstracje, które „propagują” LGBT.
Ustawa przeciw LGBT elementem „straszenia Unią”
.Projekt został skierowany do parlamentu zaledwie kilka dni po przegłosowaniu ustawy o „agentach”. Coraz bardziej antyzachodnia w swojej retoryce partia Gruzińskie Marzenie, zdaniem krytyków, manipuluje tematem LGBT oraz straszy, że UE m.in. „zmusi” Tbilisi do uznania małżeństw jednopłciowych i adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
Analitycy przyznają, że w konserwatywnej Gruzji, gdzie Cerkiew oraz jej zwierzchnik Eliasz II to najbardziej szanowane i darzone zaufaniem instytucje, sprawa regulacji dotyczących mniejszości seksualnych wywołuje wyjątkowe emocje i obawy w społeczeństwie.
W tym kontekście partia rządząca pozycjonuje się jako obrończyni tradycji i forpoczta walki z moralnym „zepsuciem”. „Rządzące Gruzińskie Marzenie oskarża zachodnich partnerów o wykorzystywanie organizacji pozarządowych do szerzenia >>propagandy LGBT<<, a także prób przewrotu państwowego i wciągnięcia Gruzji do wojny” – zauważył portal Newsgeorgia.ge.
Gruzja powinna przystąpić do NATO
.„Każda nowa wizja bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego musi włączać do planowania strategicznego i operacyjnego Gruzję i Ukrainę” – pisze Eka TKESHELASHVILI, była wicepremier i minister spraw zagranicznych Gruzji.
Jak podkreśla, „starając się wykorzystać skalę i zakres swych narzędzi partnerstwa z Sojuszem, Gruzja jednocześnie musi naciskać na osiągnięcie zauważalnego postępu na drodze do członkostwa. Jej stanowisko określają względy polityczne i praktyczne. Pogarszające się środowisko bezpieczeństwa regionalnego wzmogło gruzińskie zainteresowanie narzędziami partnerstwa, podnoszącymi zdolności obronne. Jednakże zarówno wiarygodność NATO, jak i społeczne poparcie dla euroatlantyckiego wyboru Gruzji są narażone na ryzyko wskutek przedłużającej się niepewności, kiedy i jak Sojusz wywiąże się z obietnicy członkostwa”.
„Aneksja Krymu i wojna na Ukrainie ostatecznie skłoniły do przemyślenia postrzegania istniejącego zagrożenia i doktryny odstraszania Sojuszu. Ten proces wciąż się rozwija i kwestią zasadniczą dla NATO będzie osiągniecie porozumienia w sprawie wspólnych zagrożeń i związanych z nimi działań. Chodzi nie o zarządzanie kryzysem w formule modus operandi, lecz o strategiczną dalekowzroczność. NATO musi kształtować zmieniające się środowisko bezpieczeństwa, a nie tylko przystosowywać się do niego. Dla kraju aspirującego, jakim jest Gruzja, decydujące dla ostatecznej miary sukcesu przeglądu strategicznego Sojuszu będą dwa główne wskaźniki – członkostwo i odstraszanie” – pisze Eka TKESHELASHVILI.
PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT