Ibrahim Traore - prawa ręka Putina w Afryce

Burkina Faso – niegdysiejsze centrum ruchu antykolonialnego na kontynencie afrykańskim – jest coraz bliżej Kremla, zarówno pod względem politycznym, jak i militarnym. Prezydent Ibrahim Traore, który rządzi w kraju od czasu zamachu stanu w 2022 roku, przyznał, że jego kraj ma „wiele projektów z rosyjskim ministerstwem obrony”.
Pod rządami Ibrahima Traore Burkina Faso zerwało relacje z Francją – zamiast Paryża wybrano Moskwę
.Afrykański polityk odwiedził Moskwę, gdzie oprócz wzięcia udziału w paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa, spotkał się także z Władymirem Putinem. „Pomimo wszystkich sankcji Rosji udaje się pozostać na czele sceny międzynarodowej. To lekcja dla nas wszystkich” — powiedział prezydent Ibrahim Traore, chwaląc również „zmodernizowany” sprzęt rosyjskiej armii.
Pod jego rządami Burkina Faso rozpoczęło proces stopniowego oddalania się (a później całkowitego odcięcia) od Francji. Wojskowa junta wybrała nowego protektora – Moskwę, która od kilku lat zwiększa swoje wpływy w Afryce. Rosja stanęła w obliczu poważnych sankcji od czasu rozpoczęcia ofensywy na Ukrainie, i podjęła znaącą zmianę w polityce zagranicznej, w tym poprzez wzmocnienie więzi z Afryką.
Ibrahim Traore zaznaczył jednak, że nie poprosi Moskwy o pomoc wojskową w czasie, gdy siły rosyjskie są zaangażowane na Ukrainie. “Rosja może jednak podzielić się swoją wiedzą”, pomóc Burkina Faso edukować młodą populację i zakończyć konflikt w kraju, w którym siły bezpieczeństwa walczą z powstaniem dżihadystów” – podkreślał.
Władymir Putin zapewniał , że Rosja „będzie nadal pomagać” Burkina Faso, tłumiąc „radykalne grupy” i szkoląc urzędników. „Łączy nas wspólny cel walki z terroryzmem” – powiedział prezydent Federacji, opowiadając się również za zacieśnieniem współpracy gospodarczej.
Dlaczego powinniśmy interesować się tym, co dzieje się w Afryce?
.Ostatnie wydarzenia w Nigrze są szeroko komentowane na świecie, szczególnie we Francji. Mało jednak mówi się o tym w Polsce. A przecież jeśli Polska chce być krajem liczącym się w Europie, będzie musiała zająć się problemem afrykańskim, bo to jeden z obszarów, na którym Rosja prowadzi z nami wojnę – pisze Nathaniel GARSTECKA.
Zamach stanu w Nigrze w lipcu 2023 r. pogrążył Afrykę Zachodnią w chaosie. Wybrany w 2021 r. prezydent Bazoum został obalony przez generała Omara Tchianiego i spiskowców z elitarnej Gwardii Prezydenckiej. Od tego czasu prezydent i jego rodzina są więzieni, a kraje członkowskie ECOWAS (Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej) zastanawiają się, jak zareagować na zamach stanu, który został potępiony przez Unię Afrykańską, Unię Europejską i Stany Zjednoczone.
To, co dzieje się obecnie, jest kolejnym epizodem długiej serii wstrząsów geopolitycznych, które miały miejsce w tej części świata w ostatnich latach. Francja, była potęga kolonialna, która stara się utrzymać swoje wpływy, staje w obliczu coraz bardziej otwartej konkurencji ze strony Chin, a przede wszystkim Rosji. Rosja ma tradycję infiltracji krajów afrykańskich od czasów sowieckich, postrzega osłabienie Francji jako okazję do rozszerzenia swojej strefy wpływów kosztem Zachodu i zdobycia bogactwa tych krajów. Rosja dąży również do rozwoju sieci handlowych i wojskowych poprzez instalację baz i obecność grup paramilitarnych, a także do eksportu swojego przemysłu nuklearnego i gazowego.
Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie. Na przykład na ostatnim szczycie Rosja-Afryka porównał „walkę Afryki o wolność” do „walki ZSRR o wolność”, dodając, że to Zachód (zwłaszcza Francja) jest odpowiedzialny za trudności, jakich doświadczają kraje afrykańskie. Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze. W 2022 r. Francja została zmuszona do zakończenia operacji Barkhane i ewakuacji swoich baz, które zostały natychmiast zajęte przez najemników Wagnera. W trakcie tego procesu wagnerowcy rozpowszechniali kłamstwa o rzekomym zaangażowaniu Francji w zbrodnie wojenne, narażając życie żołnierzy Barkhane.
Wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców. Oprócz osłabienia sojusznika (Francja i Polska są członkami Unii Europejskiej i NATO) Polska ma kilka powodów do zaniepokojenia tym, co dzieje się w Afryce.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-kontynent-afrykanski/
PAP/MB