Inauguracja prezydencka, symboliczne pokojowe przekazanie władzy

Uroczysta inauguracja prezydencka to przede wszystkim przypomnienie Amerykanom, że niezależnie od burzliwej kampanii i napięć związanymi z podzielonym społeczeństwem, władza zostaje pokojowo przekazana kolejnemu przywódcy państwa – pisze National Geographic. 20 stycznia 2025 r. odbyło się zaprzysiężenie 47. Prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.
Ceremonie inauguracyjne
.Ceremonia zaprzysiężenia, parada, wystawne bale – inauguracja prezydencka nie jest jednak efekciarskim widowiskiem, ale przede wszystkim symbolem demokratycznego ustroju państwa i rękojmią bezpieczeństwa wewnętrznego. Prezydent-elekt i wice prezydent stają przed społeczeństwem i wypowiadają słowa przysięgi. Obiecują „zachować, chronić i bronić Konstytucji Stanów Zjednoczonych”.
Dzień inauguracji obejmuje liczne rytuały, które podkreślają symbolikę tego wydarzenia. Nowo wybrany prezydent, w towarzystwie ustępującego prezydenta oraz liderów Kongresu, wyrusza na Kapitol i tam składa przysięgę oraz wygłasza przemówienie. Następnie odbywa się parada do Białego Domu, a wieczór kończy się balami inauguracyjnymi. Według Matthew Costello z White House Historical Association tradycje te mają od wieków za zadanie demonstrować polityczną stabilność Ameryki.
Zgodnie z Konstytucją Stanów Zjednoczonych, prezydent musi złożyć przysięgę przed objęciem urzędu. Nawet w przypadku reelekcji, prezydenci ponownie składają przysięgę na początku kolejnej czteroletniej kadencji. Tradycja ta sięga czasów pierwszego prezydenta USA, George’a Washingtona, którego ceremonia zaprzysiężenia ustanowiła wzorce dla wielu istotnych rytuałów związanych z inauguracją prezydencką.
Pierwsze zwyczaje inauguracyjne
.George Washington został zaprzysiężony 30 kwietnia 1789 roku w Federal Hall w Nowym Jorku (ówczesnej siedzibie Kongresu USA). Konstytucyjną przysięgę złożył, stojąc na balkonie, przed setkami ludzi, a następnie wygłosił przemówienie inauguracyjne w sali Senatu. Po nabożeństwie i kameralnej kolacji w domu Washington obejrzał pokaz sztucznych ogni.
Do 1933 roku ceremonia inauguracyjna odbywała się na początku marca. Datę zmieniono na 20 stycznia, by skrócić okres przejściowy (ang. „lame duck„), który okazał się trudny w kryzysowych momentach państwa. Bezpośredni powód pojawił się jednak w okresie Wielkigego Kryzysu, po wygranych przez Franklina Delano Roosevelta wyborach, gdy na wejście w życie proponowanych przez niego reform, trzeba było czekać wiele miesięcy. Ratyfikowano wtedy poprawkę, która przeniosła datę na południe 20 stycznia, co skróciło okres przejściowy między wyborami a zaprzysiężeniem nowego prezydenta do 11 tygodni.
Pierwszym sprawdzianem pokojowego przekazania władzy w USA była inauguracja Thomasa Jeffersona w 1801 roku, bowiem napięcia pomiędzy ustępującym Johnem Adamsem a trzecim prezydentem USA Thomasem Jeffersonem były bardzo duże. Pomimo, że Adams nie wziął udziału w inauguracji Jeffersona, nowy prezydent, po swoim zaprzysiężeniu, wygłosił pojednawcze przemówienie, wzywając Amerykanów do „zjednoczenia jednym sercem i jednym umysłem”.
Prezydenci, którzy również, tak jak John Adams, nie uczestniczyli w ceremoniach inaugiracyjnych swoich następców, to John Quincy Adams (w 1829 r.), Andrew Johnson (w 1869 r.) oraz Donald Trump (w 2021 r.).
Z kolei, jako pierwszy, towarzyszył swojemu następcy w drodze na Kapitol Andrew Jackson. Jego śladem podążali kolejni prezydenci, nawet tacy, którzy nie darzyli się sympatią – Herbert Hoover i Franklin Delano Roosevelt w 1933 r. udali się na Kapitol w zupełnym milczeniu.
Kapitol, parada i bale
.Większość tradycji w dniu inauguracji prezydenta USA zapoczątkował Thomas Jefferson. Jako pierwszy został on zaprzysiężony w niewykończonym jeszcze Kapitolu. Ceremonię uświetniła U.S. Marine Band, której nowy prezydent nadał przydomek „The President’s Own”. To również Jefferson zainspirował powstanie parady inauguracyjnej, a także po raz pierwszy otworzył Biały Dom dla publiczności, wprowadzając tradycję tzw. open house. Z biegiem czasu parady inauguracyjne stawały się coraz bardziej efektowne, uświetniane występami muzycznymi i hucznymi widowiskami.
W 1977 roku Jimmy Carter wprowadził zwyczaj, w którym prezydenci z Kapitolu do Białego Domu wracają pieszo. Jak wyjaśnia White House Historical Association, nowy prezydent chciał pokazać Amerykanom, że będzie prezydentem „dostępnym dla wszystkich obywateli”.
Tradycja balu inauguracyjnego narodziła się z kolei w 1809 roku z inicjatywy James’a Madison’a. Pierwszy formalny bal inauguracyjny odbył się w hotelu na Kapitolu, a zaproszonych zostało ponad 400 gości. Z biegiem lat tradycja wieczornych bali w dniu inauguracji prezydenckiej rozrosła się do takiego stopnia, że współcześnie organizowane są dziesiątki oficjalnych i nieoficjalnych bali inauguracyjnych.
Wraz z rozwojem narzędzi technologicznych, ceremonie inauguracyjne były oglądane przez coraz szerszą publiczność. Informacje o inauguracji prezydenckiej po raz pierwszy przekazano telegrafem w 1845 roku (za prezydentury Jamesa Polka), a przez radio 80 lat później (przy obejmowaniu urzędu przez Calvina Coolidge’a). Inaugurację Harry’ego Trumana w 1949 r. można było po raz pierwszy obejrzeć w telewizji, zaś zaprzysiężenie Billa Clintona opisane było szczegółowo w Internecie w 1997 r.
Inauguracje w czasach kryzysu
W 1861 roku inauguracja Abrahama Lincolna odbyła się w atmosferze napięcia związanego z secesją południowych stanów i zagrażającymi zamachami. Mimo tego Lincoln złożył przysięgę przed zgromadzonym tłumem, wygłaszając przemówienie, które nawoływało do jedności narodu. Wydarzenie to odebrane zostało jako symbol oporu wobec przemocy i podziałów. Co ciekawe, podczas drugiej inauguracji Abrahama Lincolna, po raz pierwszy w paradzie inauguracyjnej wzięli udział Afroamerykanie.
Z kolei w 1945 roku, w trakcie II wojny światowej, Franklin Roosevelt, świadomy trudnej sytuacji kraju, zdecydował się na kameralną ceremonię inauguracyjną. Zamiast tradycyjnej parady i balów, Roosevelt złożył przysięgę publicznie w Białym Domu, co miało na celu zaoszczędzenie środków i dostosowanie ceremonii do realiów wojennego kryzysu.
Złoty wiek Ameryki zaczyna się właśnie teraz
.”Zostałem ocalony przez Boga, aby Ameryka znów była wielka. Dlatego każdego dnia w naszej administracji amerykańskich patriotów będziemy pracować, aby sprostać każdemu kryzysowi z godnością, mocą i siłą” – mówił 20 stycznia 2025 r. w swoim inauguracyjnym wystąpieniu nowy, 47. z kolei prezydent USA Donald Trump. Wielokrotnie nawiązywał do długich tradycji narodu amerykańskiego aby przypominać współczesnym Amerykanom, że mają liczne powody do dumy ze swego kraju.
„Ambicja jest siłą napędową wielkiego narodu, a w tej chwili nasz naród jest bardziej ambitny niż jakikolwiek inny. Nie ma takiego narodu jak nasz. Amerykanie są odkrywcami, budowniczymi, innowatorami, przedsiębiorcami i pionierami. W naszych sercach mieszka duch przekraczania granic. W naszych duszach rozbrzmiewa wezwanie do kolejnej wielkiej przygody. Nasi amerykańscy przodkowie przekształcili małą grupę kolonii na skraju rozległego kontynentu w potężną republikę najbardziej niezwykłych obywateli na świecie. Nikt nie może się z nami równać. Amerykanie przemierzyli tysiące mil przez surową krainę nieokiełznanej dziczy. Przemierzyli pustynie, pokonali góry, stawili czoła niewyobrażalnym niebezpieczeństwom, zdobyli Dziki Zachód, zakończyli niewolnictwo, uratowali miliony ludzi przed tyranią, wyciągnęli miliardy ludzi z ubóstwa, okiełznali elektryczność, rozbili atom, wysłali ludzi w kosmos. Jeśli pracujemy razem, nie ma rzeczy, której nie moglibyśmy zrobić, nie ma marzenia, którego nie moglibyśmy spełnić” – przekonywał Donald Trump.
Całość jego wystąpienia można przeczytać na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pod linkiem: Donald TRUMP: Złoty wiek Ameryki zaczyna się właśnie teraz.
Oprac. RB