
IPN wznawia śledztwo w sprawie śmierci opozycjonisty Jana Samsonowicza

40 lat temu, 30 czerwca 1983 r., w Gdańsku znaleziono powieszone na ogrodzeniu stadionu KS „Stoczniowiec” zwłoki Jana Samsonowicza. Nigdy nie ustalono okoliczności śmierci opozycjonisty. SB jako jedyną przyjęła wersję samobójstwa. Drugie śledztwo umorzono w 1992 r. W 40. rocznicę śmierci opozycjonisty IPN wznawia postępowanie wyjaśniające.
Jan Samsonowicz – działacz opozycji antykomunistycznej
.„Jan Samsonowicz był postacią znaną w środowisku trójmiejskiej opozycji antykomunistycznej na długo przed sierpniem 1980 r. i powstaniem Solidarności. Już w sierpniu 1976 r. był rozpracowywany przez SB” – powiedział historyk Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Gdańsku dr Arkadiusz Kazański.
Jan Samsonowicz urodził się 27 marca 1944 r. w Gorlicach (Podkarpackie). W 1977 r. ukończył filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim. Pracował początkowo jako spedytor, a później jako zaopatrzeniowiec Akademii Medycznej w Gdańsku.
„W tym czasie współpracował już z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Był jednym z założycieli Ruchu Młodej Polski (RMP) w 1979 r. Działał razem z Aleksandrem Hallem, Arkadiuszem Rybickim i Dariuszem Kobzdejem. Bezpieka uważała Samsonowicza za działacza podziemia niebezpiecznego dla systemu. Był dobrze wykształcony, posiadał liczne kontakty był odważny i zdeterminowany. Nie szedł na kompromisy z esbekami. Takich ludzi obawiali się szczególnie” – wskazał historyk.
8 kwietnia 1978 r. Wydział III Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku założył sprawę operacyjnego rozpracowania (SOR) pod kryptonimem „Samson”.
„25.02.1979 brał udział w akcji kolportażu ulotek zorganizowanej pod pięcioma gdańskimi kościołami przez gdańskich działaczy ROPCiO. Zakwestionowano przy nim ok. 1000 sztuk ulotek. 10.11.1979 został zatrzymany w związku z kolportażem ulotki informującej o mającej odbyć się 11.11.1979 w Bazylice Mariackiej w Gdańsku mszy św. poświęconej odzyskaniu przez Polskę niepodległości oraz o marszu pod pomnik króla Jana III Sobieskiego, gdzie miał się odbyć wiec. 17.12.1979 zatrzymany na 48 godz. na komisariacie MO w Nowym Porcie w związku z planowanymi wystąpieniami 16-18.12.1979 przed bramą nr. 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina” – czytamy w dokumentach SB zgromadzonych w zbiorach IPN.
„Jan Samsonowicz aktywnie współpracował Wolnymi Związkami Zawodowymi Wybrzeża założonymi przez Andrzeja Gwiazdę, Antoniego Sokołowskiego i Krzysztofa Wyszkowskiego. W 1978 r. tylko nieliczni mieli odwagę przeciwstawić się czynnie komunistom. Pod koniec lat 70. esbecy mówili o autobusowej opozycji, bo wszyscy działacze z Trójmiasta zmieściliby się do zaledwie jednego autobusu. Grupa liczyła ok. 40 osób” – wyjaśnił historyk.
Jan Samsonowicz był jednym z figurantów sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim „Arka” prowadzonej od 27 czerwca 1979 r. aż do 7 listopada 1988 r. i dotyczącej działań RMP na Wybrzeżu.
„W pamiętnym sierpniu 1980 r. jako przedstawiciel Akademii Medycznej uczestniczył w strajku w Stoczni Gdańskiej. Brał także w licznych akcjach podziemia m.in. w rozrzuceniu antykomunistycznych ulotek w kasynie MO i SB w Gdańsku w marcu 1981 r. Był obecny na obchodach rocznic Grudnia 70, 3 maja i licznych pochodach solidarnościowych” – wskazał Kazański.
Należał do redakcji „Pomostu” – biuletynu informacyjnego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” przy Akademii Medycznej w Gdańsku. Po ogłoszeniu stanu wojennego został internowany w Ośrodku Odosobnienia w Strzebielinku i Iławie. Komunistyczne władze zwolniły go 16 lipca 1982 r.
„Po zwolnieniu z internowania przeżywał ciężkie chwile, rozpadło się jego małżeństwo. Jednak swojemu koledze z RMP, Dariuszowi Kobzdejowi powiedział wtedy: <<Gdyby ktoś powiedział o moim samobójstwie, nie wierz w to!>>” – podkreślił Kazański.
Nieznane okoliczności śmierci
.Dnia 30 czerwca 1983 r. zwłoki Jana Samsonowicza odnaleziono w nienaturalnej pozycji wpółleżącej, powieszone na pasku od spodni na ogrodzeniu przy stadionie Klubu Sportowego „Stoczniowiec” przy ul. Marynarki Polskiej 177 w Gdańsku. Do dziś nie udało się ustalić okoliczności jego śmierci.
„Esbecy zgodnie twierdzili, że nie rozpoznają Samsonowicza, choć sprawa operacyjnego rozpracowania <<Samson>> wtedy była wtedy kontynuowana i zamknięto ją dopiero 30 sierpnia 1984 roku, a więc 14 miesięcy po śmierci. Dodam, że był on osobą bardzo dobrze znaną trójmiejskiej bezpiece i przez lata przez nią inwigilowaną. Bezpieka podkreślała, że to rozwód miał doprowadzić go do silnej depresji i w efekcie do targnięcia się na życie. Funkcjonariusze akcentowali wątek depresji i odrzucali inne wersje wydarzeń. Ale poza nimi w samobójstwo nikt nie wierzył” – ocenił.
Kazański podkreślił, że SB nie ustaliła tożsamości dwóch mężczyzn, z którymi Samsonowicz był widziany po raz ostatni w nocy 29/30 czerwca 1983 r. w okolicy stadionu. Nie ustalono także personaliów osoby, która telefonicznie zawiadomiła milicję o zwłokach wiszących na ogrodzeniu stadionu.
„Pogrzeb Jana Samsonowicza 6 lipca 1983 r. na katolickim cmentarzu w Sopocie przerodził się w patriotyczną manifestację z udziałem kilku tysięcy osób” – podsumował.
17 października 1991 r. Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku wznowiła umorzone w 1983 r. śledztwo w sprawie śmierci Jana Samsonowicza. Umorzono je 29 czerwca 1992 r. „wobec braku dostatecznych dowodów zaistnienia przestępstwa”.
30 czerwca, w ramach projektu #archiwumzbrodni IPN organizuje konferencję w Gdańsku, podczas której prezes Instytutu dr Karol Nawrocki i prok. Andrzej Pozorski ogłoszą wznowienie śledztwa w sprawie niewyjaśnionej do dziś śmierci działacza opozycji sprzed 40 lat.
„Instytut Pamięci Narodowej realizując swoją misję za sprawą Komisji Ścigania Przeciwko Narodowi Polskiemu rozpoczyna nowy projekt, który zamyka się w haśle Archiwum Zbrodni, aby wszystkie zbrodnie z lat 80. zostały osądzone, a te które budzą do dnia dzisiejszego kontrowersje w postaci niewyjaśnionych i niepostawionych przed sądem sprawców, ale także ofiar którym nie zostało choćby w sposób symboliczny zadośćuczyniona ich walka i ich cierpienie, aby Instytut Pamięci Narodowej i państwo polskie doprowadziło do sprawiedliwości transformacyjnej i do prawdy” – wyjaśnił prezes IPN.
Noc stanu wojennego
.„Zapada ciemność – ogłosił na okładce amerykański tygodnik Time. Był 28 grudnia 1981 roku. W Polsce zaczynał się trzeci tydzień stanu wojennego. Dla narodu, który kilkanaście miesięcy wcześniej uwierzył, że wreszcie może być gospodarzem we własnym kraju, istotnie był to czas ciemności. Komunistyczny przywódca Wojciech Jaruzelski, przez Time uwieczniony w charakterystycznym wojskowym mundurze, nie zawahał się użyć przeciwko społeczeństwu całej siły państwa – z armią włącznie” – pisze Karol NAWROCKI we „Wszystko co Najważniejsze”.
Jak podkreśla, „stan wojenny, proklamowany nawet z naruszeniem komunistycznego prawa, to nie tylko tysiące internowanych i skazanych, lecz także kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Jedni umierali od postrzałów, inni w wyniku pobicia, jeszcze inni – w nie do końca jasnych okolicznościach. Sprawcy czuli się nietykalni, bo komunistyczna prokuratura nie kwapiła się do ich ścigania. Wszczynano śledztwa, ale prowadzono je niedbale, ze z góry założoną tezą – i zazwyczaj szybko umarzano. Nie inaczej było ze śledztwem w sprawie zajść w kopalni Wujek, umorzonym już w styczniu 1982 roku. Tym, którzy strzelali do górników lub kazali strzelać, nie spadł wtedy włos z głowy. Podobnie działo się w innych tego typu sprawach. Sejmowa komisja, która przyjrzała się im po latach, stwierdziła wręcz, że cały aparat państwowego wymiaru sprawiedliwości był zaangażowany w rozległy system gwarantujący bezkarność przestępcom z MSW.
„Surowe represje nie złamały polskiego ducha wolności. <<Solidarność>> trwała w podziemiu i nadal żyła w sercach Polaków. Gdy w wyborach parlamentarnych w czerwcu 1989 roku władze dopuściły wreszcie niezależnych kandydatów, społeczeństwo gremialnie opowiedziało się przeciwko komunizmowi” – pisze Karol NAWROCKI.
Prezes IPN dodaje, że „każdego 13 grudnia oddajemy w Polsce hołd ofiarom stanu wojennego. Ale Instytut Pamięci Narodowej, którym mam zaszczyt kierować, stara się pójść o krok dalej. Na tyle, na ile to jeszcze możliwe, chcemy naprawić zaniedbania pierwszych lat po upadku systemu komunistycznego. Właśnie po to IPN uruchomił w tym roku projekt Archiwum zbrodni. Nasi prokuratorzy i wspierający ich historycy raz jeszcze prześwietlą zbrodnie z lat osiemdziesiątych. Tym, którzy wtedy zabijali i skazywali opozycjonistów, wysyłamy jasny sygnał: nie możecie spać spokojnie, choćby nawet chronił was sędziowski immunitet”.
PAP/Maciej Replewicz/WszystkoCoNajważniejsze/PP