Islamizacja przedmieść Lyonu postępuje

islamizacja Francja Le Figaro sytuacja we Francji

Najpoważniejszy francuski dziennik opinii „Le Figaro”, opublikował reportaż o południowych przedmieściach Lyonu, trzeciego miasta Francji pod względem liczby ludności. Rażąca jest postępująca islamizacja jako efekt masowej imigracji ostatnich dziesięcioleci – zauważa ten opiniotwórczy dziennik w szeroko dziś komentowanym tekście.

Islamizacja przedmieść Lyonu

.Dziennik „Le Figaro” skupia się na Vénissieux, na południu od Lyonu. To dawne miasto przemysłowe jest od II wojny światowej nieustannie rządzone przez komunistów. W latach 60. postanowiono zbudować duże osiedle mieszkaniowe, aby przybysze z dawnych kolonii mieli gdzie mieszkać. Między końcem lat 70. i początkiem lat 80. zaczęły pojawiać się pierwsze starcia na tle etnokulturowym. Jedne z pierwszych zamieszek z uczestnictwem młodych pochodzenia imigranckiego miały miejsce właśnie tutaj;  w 1983 r. zorganizowano duży marsz przeciwko rasizmowi.

Dzisiaj sytuacja jest dalece gorsza. Efekty masowej imigracji arabsko-islamskiej i afrykańskiej są coraz bardziej widoczne. „Handel narkotykami, krwawe porachunki, podpalanie samochodów, obrzucanie kamieniami wiat przystankowych czy radiowozów – nie ma dnia, by lokalna prasa nie wspomniała o jakimś wydarzeniu z Vénissieux” – pisze dziennik. Dilerzy wypisują na ścianach klatek schodowych „menu” i wprowadzają klimat terroru wobec mieszkańców, aby ci nie donosili na policję. Jednym z głównych objawów islamizacji jest zastąpienie tradycyjnych sklepów przez sklepy halal: „Tego lata, po otrzymaniu gróźb, piekarz na głównym placu miasta zaprzestał sprzedaży wieprzowiny. Znalezienie w centrum miasta restauracji serwującej wieprzowinę lub alkohol stało się wyzwaniem. W dzielnicy Minguettes ostatni supermarket został właśnie zastąpiony przez sklep halal”.

Biznesy upadają, aby dać miejsce przybyszom

.Agresywne reakcje nowych mieszkańców przerażają starszych: „Pewnego sierpniowego poranka sprzedawczyni lokalnej piekarni popełniła niefortunny błąd: podała dwóm klientom, którzy chcieli quiches serowe, quiches lorraines (z mięsem wieprzowym). Wrócili wściekli. – Gdyby mnie tam nie było – mówi właściciel piekarni – myślę, że wzięliby ją za włosy i wyciągnęli na zewnątrz, aby ją zmasakrować. Chcieli zniszczyć i spalić wszystko”. Regularnie dochodzi do włamań do tej piekarni. Jej furgonetka została skradziona przed Bożym Narodzeniem.

Wszystkie tradycyjne sklepy już poupadały: „W dzielnicy Minguettes, zamieszkałej przez 22 000 osób, sklep Casino, ostatni supermarket oferujący pełną gamę produktów, został zastąpiony na początku grudnia przez Triangle, sklep halal”. „Spotkaliśmy się z przedstawicielami zarządu Triangle i poprosiliśmy o zaoferowanie ogólnych usług gastronomicznych, ale nie pasowało to do ich biznesplanu” – twierdzi prezydent Vénissieux, Michèle Picard (PCF). Jeżeli nawet komuniści nie dostrzegają problemów…

Menedżer Triangle ma powody do zadowolenia: „To nie ta sama klientela co kiedyś, ale mamy jej więcej! Gdy tylko zapełnimy półki, wszystko jest natychmiast wykupione! Nie mieliśmy żadnych uwag, nikt nie prosił nas o alkohol czy wieprzowinę. A jeśli ktoś chce butelkę alkoholu, może się przejść 2–3 kilometry dalej!”.

„Ohydna biała” – takie okrzyki są na porządku dziennym

.Jedna z mieszkanek wyraża swoje zaniepokojenie: „Targ w centrum Les Minguettes nie jest już dla nas! Nie wspominając o napadach, kradzieżach, nieuprzejmościach, narkomanach, którzy kręcą się tu jak zombie… Atmosfera tutaj jest bardzo przygnębiająca!”. Inna mieszkanka opowiada o pogorszającej się sytuacji kobiet: „Ludzie źle na nas patrzą, na normalnie ubrane kobiety. Na przykład okrzyki »ohydna biała!« są na porządku dziennym”.

Były dyrektor szkoły podstawowej przedmieścia ubolewa nad islamizacją okolicy: „Miastem trzęsą dilerzy, jest podporządkowane islamizmowi! W szkole młode dziewczęta mają zaświadczenia o uczuleniu na chlor, aby nie mogły przebywać w pobliżu basenu. Matka odbiera swoje dzieci w burce. Nauczycielki nie mają już odwagi nosić spódniczek. Dzieci w wieku gimnazjalnym odpowiadają: »Po co się uczyć? Jutro będę dilerem!«. Panuje pewien rodzaj fatalizmu; ci, którzy mogą, decydują się na opuszczenie miasta”. „Do tego dochodzą narkotyki i brak bezpieczeństwa. Mamy boisko do koszykówki, z którego nie możemy korzystać, ponieważ są tam strzykawki. Okna niektórych sal lekcyjnych wychodzą bezpośrednio na teren, gdzie handluje się narkotykami”, dodaje.

Francja w oparach narkotyków i fatalizmu

.W 2021 r. francuski Trybunał Obrachunkowy opublikował szokujący raport na temat dzielnicy Minguettes, opisanej jako „bastion fundamentalistycznego islamu”, „naznaczony silnym duchem wspólnoty”. Wskazując na „istnienie widocznej i asertywnej muzułmańskiej tożsamości religijnej (noszenie chusty, dżelaby itp.)”, podkreślono, że „podczas gdy wiele kobiet ubiera się tradycyjnie z przekonania, jest prawdopodobne, że niektóre są do tego zmuszone przez rodzinę lub ulegają presji społecznej”.

Cytowane w raporcie służby miasta ubolewają nad „promowaniem innego stylu życia, mnożeniem się codziennych incydentów, zjawiskiem religijnego »entre-soi«, stopniową marginalizacją kobiet, rosnącą liczbą osób, które nie wychodzą z domu, opresyjną obecnością mężczyzn, dwiema szkołami opuszczanymi podczas wydarzeń religijnych, rosnącym z roku na rok ciężarem ramadanu, epizodami modlenia się w szkole”.

.„Le Figaro” kończy reportaż niepokojącymi słowami komunistycznej prezydent miasta Michèle Picard: „To narodowy fenomen. Gdziekolwiek pojedziecie we Francji, ludzie mówią, że wcześniej było lepiej! Ponieważ życie się zmieniło. To wszystko”. Czyli w sumie odmowa jakiejkolwiek stanowczej reakcji. Francja będzie nadal pogrążała się w kryzysie etnokulturowym, a jej władze nie mają zamiaru z tym walczyć.

Nathaniel Garstecka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 stycznia 2025